Skocz do zawartości


Zdjęcie

W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
52 odpowiedzi w tym temacie

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Randall, nikt nie ma zamiaru Ci wybijać jedynek, i wbrew temu co głosisz na tym forum, z pewnością swoich teorii nie implementujesz w swoim dojo. Daj sobie spokój z dyskutowaniem twardych padów i bądź wyrozumiały dla innych, bo fajnie jest, że ludzie ci zyją aikido. Mają swoje przemyślenia, które, wiemy oboje, z czasem się 'wyprostują'. :wink:

Chej, ja wcale nie jestem złośliwy, nie "atakuję", po prostu zadałem kilka pytań, co do rzeczy które mnie zdziwiły i których nie potrafię sobie sam pozytywnie wyjaśnić, a nie chcę z klucza przekreślić /w dodatku po wyraźnej prośbie o pytania/. Bardzo możliwe że pewne rzeczy po prostu inaczej interpretuję. Podobało mi sie np. to, co napisane zostało o ki i ćwiczeniach ki /że żadna to tajemna energia/. A że zapytałem o taką pierdołę jak pady, może jest w tym jakiś cel :?: 8) :?:
Wybijanie jedynek to metafora, która mówi, że technika musi być zamknięta, bo źle sie to skończy dla tori. Przecież szaleństwem było by na treningu komus wybić zęby jak popełni błąd /co innego "blachę" sprzedać :twisted: /.
Ciekaw jestem jakie to teorie głoszę, po prostu z chęcią sie dowiem jak jest rozumiane stanowisko które zajmuję. Może być na priv.
Pozdro.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...
To faktycznie nie zamierzona gra słów z tymi Twoimi teoriami, za co Cię przepraszam Randall. Raczej chodzi o to, że mając dużo do powiedzenia, tracisz czasami czas na wdawanie się w dyskuje z bezsensownymi tezami. Jeżeli już Ci chodzi o konkrety, to niezrozumiała dla mnie jest Twoja argumentacja dotycząca atemi, czy też wiecznego odnoszenia technik aikido do ulicy. Mam wrażenie, że poczuł byś się niespokojny, gdyby ktoś Cię zaczął przekonywać, że tai-chi to sztuka samobrony. Pewnie obaj nie spotkaliśmy dotąd aikidoki, który by nas przestraszył na ulicy, ale też wiemy, że nie o to chodzi. Jeśli czytałeś niektóre z moich postów, to wiesz, że przykładam dużo wagi do skuteczności moich technik, co wyraża sie w zasadzie w dwóch płaszczyznach. Pierwsza, to nie używania ich tak długo, jak to jest możliwe. Myślę tu o randori sprowadzającego sie wyłącznie do uników, a mającym na celu zniechęcenie napastników. Druga płaszczyzna to wykonywanie technik tylko wtedy, kiedy jest możliwe wytrącenie atakującego z równowagi i natychmiastowe spowodowanie jego upadku na plecy (jak w judo) lub na piersi w przypadku ikyo, nikyo, sankyo. Zatem nie ma tu mowy o jakichś otwarciach, atemi, czy też podobnych banialukach, bo na to po prostu nie ma czasu. Tak więc, jeżeli postawisz sobie takie cele, to boks, bjj, czy też inne sporty, jako uzupełniajace aikido, nie mają racji bytu ponieważ, jak wyraził się Ueshiba przed demonstracją u cesarza: "to nie bedzie aikido, ponieważ aikido nie zna kompromisu".
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Ciekaw jestem jakie to teorie głoszę, po prostu z chęcią sie dowiem jak jest rozumiane stanowisko które zajmuję. Może być na priv.
Pozdro.

Dalczego na priva? Znowu ma byc tajemnica i nieporozumienia? Piszcie otwarcie, w koncu forum sluzy do budowania mostow, nie?
  • 0

budo_silvio
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 829 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Anglia

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Wygląda na to, że w Polsce jest kilka grup uprawiających Shin Shin Toitso Aikido, i to grup należących do dwóch różnych organizacji. Zatem proszę, by w końcu ktoś kompetentny wymienił je, ich instruktorów i może napisał coś o ich relacjach z zagranicą, to znaczy o obecności tam na stażach, czy też o zapraszanych gościach. Sam jestem zainteresowany i przypuszczam, że znajdą się inni.


Polska jest jednolita, jeśli chodzi o Shin Shin Toitsu Aikido. Wszystkie cztery dojo poszły za Yoshigasaki Sensei, który odłączył się od Ki Aikido w Japonii.
Listę polskich dojo i instruktorów można znaleźć tutaj [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Co do całej dyskusji to z jednej strony cieszy mnie zainteresowanie Ki Aikido ale z drugiej strony widzę jak dużo jest nieporozumień. Facet Vigo wyrywa z kontekstu jakieś informacje i szuka sensacji. Tymczasem Ki Aikido i Aikikai wyrastają ze wspólnego pnia, odnosząc do teorii Darwina można by powiedzieć że "miały wspólnego przodka (Toheja)", hehe :)
Różnica jest tylko taka, że w Ki Aikido zrezygnowano z pewnych tradycyjnych technik a w Aikikai zrezygnowano z treningu Ki. IMHO ze szkodą dla obu tych sztuk walki.
Co do dyskusji o skuteczności to już dawno chyba uzgodniliśmy na tej liście, że to ulubiony temat trolli i powinniśmy go zlewać. Szczepan, który normalnie by skasował taki wątek, w czasie dyskusji o Ki Aikido jeszcze dolewa paliwa. No ale to jest najdziwniejszy z moderatorów i w sumie nie ma się co dziwić że jest nieobiektywny.
Silvio
  • 0

budo_zirael
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 213 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:tak gdzieś pośrodku

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Ze tak powiem :lol: poproszę o jakiś atak :2gunfire:

Zauwaz ze ja nic nie pisalem o zadnych atakach. Czy wy macie syndrom oblezonej twierdzy? :wink: :lol:

Heh, Szczepanie nie chwyciłeś tej subtelnej ironii w poście Bestji 8O ? Przecież akidoka "sam z siebie" nie atakuje tylko broni się przed atakiem :lol: 8)
  • 0

budo_vigo
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 374 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdańsk

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...
Więc niech się broni.
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

To faktycznie nie zamierzona gra słów z tymi Twoimi teoriami, za co Cię przepraszam Randall. Raczej chodzi o to, że mając dużo do powiedzenia, tracisz czasami czas na wdawanie się w dyskuje z bezsensownymi tezami.

Jedni chodzą na dyskoteki, inni oglądają pornole. Ja sobie lubie podyskutować, nawet "dla sztuki". Taka rozrywka.

Jeżeli już Ci chodzi o konkrety, to niezrozumiała dla mnie jest Twoja argumentacja dotycząca atemi, czy też wiecznego odnoszenia technik aikido do ulicy. Mam wrażenie, że poczuł byś się niespokojny, gdyby ktoś Cię zaczął przekonywać, że tai-chi to sztuka samobrony.

Ja traktuję aikido jako sztukę walki. Z definicji, sztuka walki ma przygotowywać do walki. Po prostu chcę by to co robię działało, a nie było tylko zabawą na macie, działającą w konwencji treningu. Nie znaczy to jednak że pierwsze co to przejde sie na jakiś balet, szukając komu by tu wejśc irimi na grzdyla. To tak jak z kataną, chciałbym mieć porządną ostrą replikę, taką fest użytkową, ale nie po to by ciąć ludzi na ulicy.

Tai chi nikt nie nazywa sztuką walki. Kiedyś pewien instruktor pokazywał mi jak te ruchy przekładają sie na techniki obronne. Całkiem fajne. Ale jeśli sie całe zycie ćwiczy wolno w parku, to nici będa z tej obrony.

Pewnie obaj nie spotkaliśmy dotąd aikidoki, który by nas przestraszył na ulicy, ale też wiemy, że nie o to chodzi. Jeśli czytałeś niektóre z moich postów, to wiesz, że przykładam dużo wagi do skuteczności moich technik, co wyraża sie w zasadzie w dwóch płaszczyznach. Pierwsza, to nie używania ich tak długo, jak to jest możliwe. Myślę tu o randori sprowadzającego sie wyłącznie do uników, a mającym na celu zniechęcenie napastników. Druga płaszczyzna to wykonywanie technik tylko wtedy, kiedy jest możliwe wytrącenie atakującego z równowagi i natychmiastowe spowodowanie jego upadku na plecy (jak w judo) lub na piersi w przypadku ikyo, nikyo, sankyo.


No to randori robimy podobnie, tylko ja czasem kopie i uderzam.
Jakieś 3 lata temu jeszcze miałem podobne podejście. Miałem jako tako poukładane w głowie techniki, rozumiałem jak to działa i wierzyłem że można dojść do takiej perfekcji. Ale ten sen już sie skończył.

Zatem nie ma tu mowy o jakichś otwarciach, atemi, czy też podobnych banialukach, bo na to po prostu nie ma czasu.

Tylko że tam nikt nie atakuje naprawdę. Realnie, to jest o wiele trudniejsze, a ja, jak napisałem wyżej, chcę by to działało.
Faktycznie, mam ciągoty do tego co robił Fiodor na Combat Aikido ;) , ale mimo to idę w innym kierunku, znacznie więcej aikido jest w tym co robię, poza tym nie widze niczego złego w ćwiczeniu tradycyjnym, dla większości ludzi jest to najodpowiedniejsze. Tylko ułamek ludzi nadaje sie do budo, to siedzi w głowie albo nie.

Tak więc, jeżeli postawisz sobie takie cele, to boks, bjj, czy też inne sporty, jako uzupełniajace aikido, nie mają racji bytu ponieważ, jak wyraził się Ueshiba przed demonstracją u cesarza: "to nie bedzie aikido, ponieważ aikido nie zna kompromisu".

Czy Ueshiba był całe życie słabym staruszkiem? Każdy wiek ma swoje prawa. Potrafił i przykopac i przypieprzyć, i łapy połamać, ilu aikidoków teraz to potrafi? /no może łapy połamac to potrafią ;) /
Poza tym, odrzucam całą teoretyczną część aikido. Za dużo sie naczytałem filozofów, by wierzyć jakiemukolwiek. Njbliżej mi chyba do pragmatyzmu. Dla mnie aikido to tylko zasady kierujące technikami, zasady ruchu, nie etyki. A uznanie etyki i teologii Dziadka wcale nie jest konieczne do uprawiania aikido. To tak jakbym musiał być tej samej wiary co gość, który wymyślił rower, by móc jeździć na rowerze. Dalej, zarówno pewne rzeczy z boksu przydają mi sie na aikido, tak i wiele rzeczy z aikido ćwiczę na innych treningach /przeważnie na kravce, działa jak złoto/, tajming i wyczucie dystansu też sa jak znalazł w boksie i kicku. Ale jestem zdania, że bez tego "rozszerzonego horyzontu", nie potrafiłbym zrobic tych technik na gościu wchodzącym "na bombie" jak to ładnie wyraża trener krawata. Może kiedyś zmienie zdanie, choćby po to zadaję pytania, nawet dziwne. To taka ewolucja, ma swoje etapy, i na każdym trzeba robić swoje.

Mam nadzieję że coś wyjaśniłem. Pozdro.
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Co do dyskusji o skuteczności to już dawno chyba uzgodniliśmy na tej liście, że to ulubiony temat trolli i powinniśmy go zlewać. Szczepan, który normalnie by skasował taki wątek, w czasie dyskusji o Ki Aikido jeszcze dolewa paliwa. No ale to jest najdziwniejszy z moderatorów i w sumie nie ma się co dziwić że jest nieobiektywny.
Silvio

To nie jest temat o skutecznosci, choc niektorzy sie nie moga powstrzymac(Hi Randall!). Bestia napisal, ze bedzie odpowiadal na pytania i problemy dotyczace polskiego Ki aikido, ot co. mam nadzieje ze pisal powaznie.
Co do moderatora, to wiadomo ze jest tylko pol-bogiem i jako taki moze miec jakies swoje bardzo male, prawie niedostrzegalne, niedoskonalosci. :wink: :)
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Heh, Szczepanie nie chwyciłeś tej subtelnej ironii w poście Bestji 8O ? Przecież akidoka "sam z siebie" nie atakuje tylko broni się przed atakiem :lol: 8)

Skad takie pomysl ze aikidoka nigdy nie atakuje? Jak by Bestii przykladowo ktos wlasnego dzieciaka zaczal maltretowac na jego oczach, albo zone, to by sie stal i przygladal czekajac na atak? :roll: :?
A uke to co robi? nie atakuje? tylko co?
Heh Zirael, aikido to nie taka prosta historia :wink:
W kazdym razie, wracajac do topiku, mam nadzieje ze tym razem rozwiejemy mgle tajemnicy w jakiej skapane jest polskie Ki aikido.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Jakieś 3 lata temu jeszcze miałem podobne podejście. Miałem jako tako poukładane w głowie techniki, rozumiałem jak to działa i wierzyłem że można dojść do takiej perfekcji. Ale ten sen już sie skończył.

Wróci, bądź spokojny.
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Skad takie pomysl ze aikidoka nigdy nie atakuje? Jak by Bestii przykladowo ktos wlasnego dzieciaka zaczal maltretowac na jego oczach, albo zone, to by sie stal i przygladal czekajac na atak? :roll: :?

Ładnie to ująłeś. Tylko jeśli jego techniki nie będą działać, to dołaczy do rodziny.
Ja nie dyskutuję o skuteczności, poprzedni post był po to by wyjaśnić róznicę.
Bujin nazwał Ki-Aikido "fake-aikido". I nie chodziło mu o sfere teoretyczną, a praktyczną. Zarzucił im słabe trenowanie i ogólnie niski poziom techniczny. Ja nie miałem styczności, więc nie wydaję takich opinii, a tylko zadaję konkretne pytania. I podkreślam że nie są one atakiem, tylko sposobem poznania.
Permanentna kontrola i zamykanie technik gryzie sie z tym co było o ki aikido. Bez tego jednak nie potrafię pomyśleć aikido w ogóle. Nie ma za bardzo do czego dążyć.
Dalej czekam na odpowiedzi.
  • 0

budo_bestja
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 80 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Łódź / Radom

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...
Może bede troche staroświecki, ale Aikido cwiczę po to aby życ pełnią życia a nie po to aby przetrwac i to jest wielka rożnica w podejściu wogole do treningu.
Zauważcie że bardzo lgniecie do tzw. poczucia siły, co jest typowo biologicznie męskie i jak najbardziej OK, ale częśc i to większa przesadza z tym, nie wiem z powodu tradycji, kompleksów czy innych przyczyn, nie wnikam w to bo to kwestia indywidualna.
Co do kwestii tego że ktoś bije mi dziecko lub żone i co bym zrobil - prosta odpowiedz - nie wiem, nie jestem mistrzem i nie wiem co by sie miało stac, w każdym razie nie będę zgrywał bohatera i po prostu unikam jak dotąd sukcesywnie takich sytuacji.
Wiem,że czujecie sie taką odpowiedzią zniesmaczeni, ale ja nie pisze aby kogokolwiek satysfakcjonowac.
Co do kwestii technicznych Randalla to chodzi przy padach to to,że każdy z nas ma indywidualną budowe ciała i inaczej zachowuje sie w zależności od wieku.Widziałem sam kilka osób które naprawde mają problemy związane z padami a i sam się do takich zaliczam :oops: Znam jednego z naszych mistrzów Aikikai który musial zaprzestac treningów właśnie z powodu Irimi nage, które ktoś mu zrobił tak, że prawie skręcił kark i to ma by zdrowotne podeście do sprawy i pokojowe?? Przyznaje się bez bicia - to,że jestem Bestia też się wywodzi z dawnych czasów kiedy to też miałem takie prostackie pojęcie, na szczęście przynajmniej pod tym względem wydoroślałem i teraz studiuje Aikido po to aby je przenieśc na życie i nie wdaje sie w kwestie co by było tylko w to co jest.
Techniki wchodzące w zatrzask.. hmmm kilka zatrzasków widziałem, nawet kilka osób bym mógł tak nazwac, ale nigdy z takim terminem się nie spotkałem, ale poważnie, - nie, w czasach kiedy żył Ueshiba Irimi nage było genialne jak na tamte czasy, teraz już nasza wiedza poszła dalej i Irimi nage robimy u nas otwarte i nie ma w tym nic niezwykłego.
Atemi stosujemy dośc rzadko, bo zauważ że tradycyjnie na wielu treningach wygląda to tak, że partner nas łapie i stoi wyciskając nam soki z ręki przy typowym katate dori.. i co? Jego umysł i ciało są skupione tylko na tym punkcie i aby móc zrobic to co Sensei nakazał no bo jak inaczej, on robi to ja też.. walimy gościowi atemi aby go ruszyc a w sumie w tym momencie sami go atakujemy.A co ja robie? atemi stosuje się rzadko ponieważ taki atak jak właśnie katate dori statyczne nie istnieje więc tylko czasem początkujący taką formę cwiczą a w sumie z czasem najważniejszy jest konkretny dynamiczny atak kiedy to możemy coś zrobic z przykładaną siłą no i wtedy technika wychodzi naturalnie.
Nie pamiętam dokładnie ale jest takie japońskie określenie Miczibiki co można przetłumaczy jako Leading, po polskiemu przewodzenie lub tak jakoś i to właśnie się wykorzystuje i zmusza się psychicznie parnera do współpracy aby jak prosiłeś nie było mętnie w kwestii dominowania nad partnerem.Naprawdę pozwala mu się iśc tam gdzie chce, taki urok szkoly i juz :-)
W maju będę chciał zrobi w Lodzi seminarium , więc jak ktoś będzie chciał to dziwadło zobaczy to zapraszam, bo na piśmie niestety ale wiele rzeczy nie da się przekazac :(
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...
No i wiele się wyjaśniło.
Nie rozpatrywałem swego podejścia jako lgnięcia do poczucia siły. Ale owszem, nie po to krew i pot żeby być słabym. Taka kultura, tradycja, nikt mi w kasze dmuchał nie będzie, przynajmniej nie bezkarnie. Podkreslałem jednak że nie ćwiczę MA po to by się bić, z takim nastawieniem dawno rzuciłbym aikido. Robię to dla czystej frajdy robienia.
Co do skręcenia karku, to po prostu głupota tego co robił technikę. Z innej beczki, mam znajomego co grał w rukby. Skończyło sie tak że przy szarży stracił krąg szyjny - kilka ładnych miechów na wyciągu/bliżej roku/, wysztukowali mu krąg z biodra, ale chodzi. I mistrz i on świadomi byli ryzyka, taki zawód.
Prosiłem o unikanie metaforyki, a sam napisałem metaforę :oops: Cóż, przez "na zatrzask" miałem na myśli techniki, które wchodza kontra ruchowi uke. Ale po twojej odpowiedzi domyślam sie, że nie robicie.
Tradycyjnie na wielu treningach statycznie, kichon i poczatkujący ok. Normalny atak to dynamika, i to mamy wspólne. Prowadzenie już rozumiem, ale nie moge sie z tym zgodzić, bo to rezygnacja z dominacji, rozumianej jako takie kierowanie ruchem uke /ruchem który atakujący sam rozpoczyna poprzez atak/, by go w pełni skontrolowac.
Tak robione aikido w swej idei podobne jest do tai chi.
Nie podobało mi sie tylko jedno - to że uważasz że podejście utylitarne do MA jest prostackie. W rzeczywistości czyni trening znacznie cięższym, techniki trudnieszymi, nie wybacza błędów i takie tam. Wymaga to wiele twardszej psychiki.
Tyle. Pozdrawiam.
  • 0

budo_vigo
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 374 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdańsk

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Może bede troche staroświecki, ale Aikido cwiczę po to aby życ pełnią życia a nie po to aby przetrwac i to jest wielka rożnica w podejściu wogole do treningu.

To nie jest staroświeckie podejście. Staroświeckie traktuje Aikido jako sztukę walki. Dziś to przede wszystkim rekreacja. Ale podziwiam ludzi którzy nie sprawdzając praktycznie swoich umiejętności wierzą, że to co robią może dobrze służyć w walce... coż za wiara... tylko pozazdrościć :-) .

Zauważcie że bardzo lgniecie do tzw. poczucia siły, co jest typowo biologicznie męskie i jak najbardziej OK, ale częśc i to większa przesadza z tym, nie wiem z powodu tradycji, kompleksów czy innych przyczyn, nie wnikam w to bo to kwestia indywidualna.

Niezauważyłem lgnięcia do poczucia siły... z poczuciem siły Aikidocy nie przesadzają raczej... nie tylko Ki Aikidocy. Poczucie siły może mieć sensei na treningu, jako ten "drugi po Bogu"

Co do kwestii tego że ktoś bije mi dziecko lub żone i co bym zrobil - prosta odpowiedz - nie wiem, nie jestem mistrzem i nie wiem co by sie miało stac, w każdym razie nie będę zgrywał bohatera i po prostu unikam jak dotąd sukcesywnie takich sytuacji.

To już dziwna postawa jak byś nie bronił rodziny... chyba, że Ci na niej nie zależy. Nie wiele osób unikało by walki kosztem fizycznych obrażeń na członku rodziny(moim zdaniem).

Wiem,że czujecie sie taką odpowiedzią zniesmaczeni, ale ja nie pisze aby kogokolwiek satysfakcjonowac.

Oj.... te zniesmaczenie :D

Znam jednego z naszych mistrzów Aikikai który musial zaprzestac treningów właśnie z powodu Irimi nage, które ktoś mu zrobił tak, że prawie skręcił kark i to ma by zdrowotne podeście do sprawy i pokojowe??

Jeżeli z nikim nie walczył, a ćwiczył Aikido to zapewne pokojowe i zdrowe podejście, a tylko rezultat chory. Z założenia w Aikikai się krzywdy nie robi :wink: , z tego co wiem.

i zmusza się psychicznie parnera do współpracy

Ja nie zmuszam, tylko proszę...i mam chyba równie niepoważne podejście do Aikido jako SW.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Nie pamiętam dokładnie ale jest takie japońskie określenie Miczibiki co można przetłumaczy jako Leading, po polskiemu przewodzenie lub tak jakoś i to właśnie się wykorzystuje i zmusza się psychicznie parnera do współpracy aby jak prosiłeś nie było mętnie w kwestii dominowania nad partnerem.Naprawdę pozwala mu się iśc tam gdzie chce, taki urok szkoly i juz :-

Opowiem Ci w takim razie kolego anedotkę, tyle, że z pierwszej ręki, bo byłem osobiście świadkiem wydarzeń. Na World Camp w 2002 roku, w kwaterze głównej Koichi Tohei, doszło do niezbyt pieknego incydentu. Otóż, zgodnie z informacją na Internecie, jakiś chłopak z Australi wypełnił ankietę, wniósł stosowne opłaty i zjawił się na miejscu w gi, hakamie, jak gdyby nigdy nic.

Zaczęło się robić ciepło, kiedy zaczął on publicznie wiodącym instruktorom zadawać pytania dotyczące właśnie prowadzenia uke przez tori. I tu zaczęły padać dosyć mgliste odpowiedzi na które pewnie Randall (żartuję oczywiście) zareagował by gorączkowo, co też czynił ów młody człowiek. Pozostali uczestniczycy milczeli dyplomatycznie, co zresztą należy do dobrego tonu, przynajmniej w Ki Society. Gong kończący zajęcia rozładował sytuację po czym, nastąpił nieprzyjemny zgrzyt, bo poproszono naszego 'bohatera' o zdjęcie hakamy, która została mu 'przydzielona' przez Aikikai, a nie przez Ki Society. Chłopak stanął jednak na wysokości (i przyznaje wielu tym zaimponował), hakamę i czarny pas zdjął, nie mniej, w dalszym ciągu domagając się odpowiedzi na swoje pytania. I dostał.

Ciekawe było właśnie to, że owo prowadzenie uke i pozwalanie mu na pójście gdzie tylko chce, tak wdzięcznie demonstrowane przy kote-gaeshi (kote-oroshi), czy irimi-nage (kokyu-nage), jest dobre w teorii, ale nie ma żadnego praktycznego zastosowania, bo w rezultacie uke albo wali nosem w mate, albo też oddala się od tori uniemożliwiając mu dalsze działanie. Jak się okazało, jest jednak nowe spojrzenie na tę kwestie (sic!). Otóż prowadzenie to polega na elemencie zaskoczenia uke tym, że tori przemieszcza swoje ciało poza pole widzenia uke, nie dając mu żadnego znaku, że to ma miejsce. Oznacza to to, że punkt ich wspólnego kontaktu (dłoń-nadgarstek, dłoń-przedramię, itd.) nie został naruszony, tak więc 'naturalne' się wydaje, że uke 'zadziwiony' tym nagłym zniknięciem odwróci się i to właśnie umożliwi tori kontynuację techniki. Prawdę mówiąc, to ma sens, i można się o tym przekonać osobiście na macie. Tyle, że w moim odczuciu, nie wnosi to do aikido nic nowego, bo w każdej szkole uczą, że należy techniki wykonywać będąc całkowicie zrelaksowanym, to jest, w żadnym wypadku nie pozwolić na to, by uke miał powód czy też okazję do zareagowanie na akcję tori.
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Otóż prowadzenie to polega na elemencie zaskoczenia uke tym, że tori przemieszcza swoje ciało poza pole widzenia uke, nie dając mu żadnego znaku, że to ma miejsce. Oznacza to to, że punkt ich wspólnego kontaktu (dłoń-nadgarstek, dłoń-przedramię, itd.) nie został naruszony, tak więc 'naturalne' się wydaje, że uke 'zadziwiony' tym nagłym zniknięciem odwróci się i to właśnie umożliwi tori kontynuację techniki. Prawdę mówiąc, to ma sens, i można się o tym przekonać osobiście na macie. Tyle, że w moim odczuciu, nie wnosi to do aikido nic nowego, bo w każdej szkole uczą, że należy techniki wykonywać będąc całkowicie zrelaksowanym, to jest, w żadnym wypadku nie pozwolić na to, by uke miał powód czy też okazję do zareagowanie na akcję tori.


Dla mnie nadal to wyjasnienie jest dosc metne, ale moze to jest moja wina bo ja nie jestem nadmiernie inteligenty.
Nie zgadzam sie ze tori moze zniknac z pola widznia uke bez telegrafowania swego zamiaru. Zadnych cwiczen na takie cos w aikido, niezaleznie od stylu, nie widzialem. Aikidocy sa znani z tego ze nie interesuje ich body language, bo i po co, skoro uke pomaga wykonac technike :? Ogolnie, rowniez aspektu zaskoczenia nie cwiczy sie w ogole.

Zalozenie ze uke sie zdziwi zadziwilo mnie niezmiernie. A kolejne zalozenie, ze sie odwroci(gdzie i dlaczego?) jest mocno naiwne.
Budowanie podstaw Aikido (bo leading jest u was podstawa) na takich hipotezach i zalozeniach jest co najmniej niepedagogiczne(bo co zrobi instruktor jak uke zamiast sie zdziwic i odwrocic, sie nie tylko nie zdziwi ale i skontruje technike? Powie: zle zaatakowales, sprobuj jeszcze raz? :lol: :lol: :lol: ) a do tego nie ma nic wspolnego z naturalnoscia, przeciwnie, wprowadza calkowita sztucznosc cwiczenia.

Naturalne, byloby nic nie mowic jak ma sie zachowywac uke, tylko reagowac w stosunku do jego zachowania, jakie by ono nie bylo.
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Przyznaje się bez bicia - to,że jestem Bestia też się wywodzi z dawnych czasów kiedy to też miałem takie prostackie pojęcie, na szczęście przynajmniej pod tym względem wydoroślałem i teraz studiuje Aikido po to aby je przenieśc na życie i nie wdaje sie w kwestie co by było tylko w to co jest.

.............hmhmh..........uwazasz ze kazdy, kto ma inny pomysl na cwiczeni aikido niz Ki aikidowcy jest niedojrzalym prostakiem? :roll: :cry: :cry: :cry:
Wliczasz w to Dziadka? Bo Dziadek nie prowadzil zadnych treningow na KI, z cala pewnoscia nie mowil o zadnych liniach rownoleglych w ciele, juz nie bede wymienial innych waszych cwiczen. Wszystko co robicie to spadek po osobistej tworczosci K.Tohei.

w czasach kiedy żył Ueshiba Irimi nage było genialne jak na tamte czasy, teraz już nasza wiedza poszła dalej i Irimi nage robimy u nas otwarte i nie ma w tym nic niezwykłego.

Czyja wiedza poszla dalej niz wiedza Dziadka? Mozesz wymienic choc jednego instruktora ktory by przewyzszyl Dziadka?
  • 0

budo_eutyfrona
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 70 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Derby

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...
Jak maltretują dziecko albo żonę, to się dzwoni na 997. Granice obrony własnej są bardzo niejasne, napastnik często skarży zaatakowanego o pobicie.
W moim pięknym mieście onego czasu dwóch nastolatków zaczepiło o papierosy pewnego pana. Pan nie miał papierosów, co sie nie spodobało młodym ludziom i go zaatakowali. Na nieszczęście dla wszystkich mężczyzna był karateką z dość wysokim stopniem, na tyle zaawansowanym, że miał odruchy, "pęknięty czas". W obronie własnej użył swoich umiejętności, w wyniku czego jeden z napastników fatalnie uderzył się w głowę i zmarł. Sprawa trafiła do sądu, karataka wystepował w roli oskarżonego.

A ja chodzę na Aikido, żeby odreagować bite dzieci i żony, którym zawodowo pomagam.
  • 0

budo_chavez
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 244 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdańsk

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...
yhm yhmm...czujecie jak śmierdzi ? Tak, to śmierdzi u....u....u...brrr boję sie powiedzieć aż.
Zanim 997 przyjedzie łaskawie, to z dzieci i żony zostanie mokra plama. Miałbym stać i patrzeć czekając na 997 ?? :roll: Niedoczekanie :evil:
Wolę, żeby mnie 12 sądziło niż 2 lało i żonę i dzieci.
Wolno użyć siły niezbędnej do skutecznej obrony, a że to co sie stanie później, w sądzie jest nieprzewidywalne, to inna sprawa, tu się zgadzam, bo qrcze, to jego problem że postanowił taki bydlak zaatakować mnie i moją rodzinę, a to że się uderzył w głowę i odwalił kitę...przypadek. Problem w tym, że o klasyfikacji czynu nie decyduje jasno prawo, tylko to, kto ma lepszego adwokata :cry:
Dlatego sztuką miłości i harmonii trzeba takiego pacyfikować, łape połamać w 3 miejscach, poddusić, ale kontrolować, żeby se bydlak krzywdy nie zrobił podczas tego pacyfikowania, większej niż trzeba.

Pozdrawia chavez, który w cyniczny sposób zrozumiał właśnie, jak się przejawia miłość w Aikido :twisted:

P.S. Eutyfrona, i jaki wyrok zapadł w sprawie karateki ?
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: W cyklu prawdziwe historie...z życia O`Senseia i o Ki...

Jak maltretują dziecko albo żonę, to się dzwoni na 997. Granice obrony własnej są bardzo niejasne, napastnik często skarży zaatakowanego o pobicie.

Mysle ze to doskonaly pomysl jak juz napastnik jest zneutralizowany. Najlepiej dzwonic po karetke dla niego z telefonu publicznego.W koncu aikido ma wyrzadzic jak najmniejsza szkode napastnikowi. I na pewno nie czekac na przyjazd policji.
sorry Bestia za off topik :oops:
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024