Po powrocie na mate wszyscy stensknieni cwicza mocno i szybko. I to jest fajne. Mam tylko jeden problem im bardziej jestem zmeczony tym mniej kumam z techniki. Myle sie robie proste bledy. mija 3/4 treningu podchodzi do mnie prowadzacy i koryguje technike, ktora w ogole mi nie idzie. Wali mi sie na prostych rzeczach a ja nie potrafie sobie przypomniec o co chodzilo.
Ja oczywiscie grzecznie dziekuje. Prowadzacy liczy ze to cos mi dalo a ja nic ni kumam. Walcze raczej o przetrwanie niz rozwijam moj zasob technik

Rano po przebudzeniu bez problemu zrobiłbym technikę.
Czy to cukier wali do mieśni zamiast do głowy? Moze warto by jekiegos batonika ugryźć w trakcie treningu?
Bo to głupie jest czlowiek męczy się zamiast uczyć.