Napisano Ponad rok temu
Re: Taekwondo a ..ulica?
W Trójmieście niestety o wpie... nie trudno. Ja w te wakacje miałem dwie ostre i bardzo nieprzyjemne sytuacje i właściwie dzięki nim zupełnie inaczej podchodze teraz do TKD na ulicy...
Poszedłem z dwoma kumpalmi do Vivy w Sopocie (średniej wielkości dyskoteka). Każdy bawił się trochę sam ale cały czas patrzał gdzie kumple itd. Nagle czuje jak mnie ktoś po plecach klepie. Odwracam się i patrze stoi jakiś koks, ale naprawdę mocno napompowany. Odsunąłem się od razu i poszedłem tańczyć w inne miejsce. Za chwilę widzę, że koleś do mnie idzie prosto, no to ja w kierunku baru, ale on nagle woła mnie po imieniu. Zatrzymałem się i typ podchodzi do mnie i mówi : ty mnie nie poznajesz ? Ja odpowiedziałem, że nie znamy się chyba. On mi na to : "to ja Krzysiek. Przez ciebie i Marcina jebnalem kibla w podstawowce". No i przypomnialem sobie i mi mowe odjelo bo to bylo w 4 klasie a dzis mamy po 26 lat. Powiedzialem mu tylko "aha, no czesc" i poszedlem sobie. Po jakimś tam czasie poszedłem sobie do baru po piwko. Podchodzi do mnie znowu i pyta sie "sam jestes?". Ja odpowiadam, ze nie, z kilkoma kumplami. On do mnie ze przyszedl z zona i Rafalem ( 3 kible w podstawowce) i Przemasem (poprawczak w zawodowce). No to juz bylem przekonany ze mnie zetra na miazge. Pogratulowalem mu slubu i pytam sie kiedy sie ozenil i z jakiej okazji imprezuja. Miedzy slowami mi dodal ze Rafal wyszedl wlasnie nie dawno, a on pol roku temu. No to pytam sie czy za samochody czy za co - a on mi mowi ze rozboj rabunkowy czy cos takiego. No to co was bede oszukiwal - ze strachu bylem lekko posrany. Poszedlem do tych swoich dwoch kumpli i mowie ze sa tacy i tacy goscie i ze ja postaram sie wymknac z dyskoteki. I tak jakos sie czailem i czailem az w koncu najpierw ruszylem do kibla. Sikam przy pisuarze i nagle slysze ze w pierwszej czesci pomieszczenia, tam gdzie sa umywalki jakis zajebisty lomot, slysze glos tego kumpla i slysze ze sie po prostu ktos napieprza. Nawet nie wiem dokladnie w ktorym momencie, ale jak stalem przy pisuarze i trzymalem ptaka to ochroniarz obrocil mnie za ramie i uderzyl w brzuch. Zwinalem sie na ziemi i czulem jak mi z zoladka wszystko do buzi podchodzi (bylem po 3 piwach). Nie wiedzialem co robic, wiec wszedlem na czworakach do kibla i zamknalem kabine. Zaczalem rzygac ze spodniami sciagnietymi i lapac na przemian powietrze. Ochroniarz otworzyl jakims kluczem kabine i zaczal sie drzec potem jeszcze kopnal mnie w dupe tak ze przywalilem glowa w muszle. Nie bylem pijany, tylko nie moglem po prostu zlapac oddechu, myslalem ze mi watrobe wyjebie. Jak juz sie wyrzygalem to usiadlem na kiblu zeby klocka walnac. Brzuch mnie bolal tak potwornie ze nie moglem Ten ochroniarz znowu otworzyl drzwi i zaczal mnie z kibla wyciagac, tak normalnie jak siedzialem bez spodni tak on mnie zaczal wyciagac. Zaczalem krzyczec zeby sie odpierdolil ze sie ubiore i sam wyjde. Wyszedlem i ten burak burak chwycil mnie za ręce a drugi szedł obok i ściskał mnie za kark. Powiedziałem ze kurtke chce itd. Wyciagneli mi z kieszeni numerek i wzieli nasze wszystkie 3 kurtki. Jak wyprowadzali mnie na zewnatrz to stala sooka policyjna i ochroniarz do policjanta powiedzial : "zabierzcie go, zesral sie, zrzygal jest zaćpany jak bąk". Ja powiedzialem ze ja nie wiem o co chodzi bylem w ubikacji i ochroniarze zaczeli mnie bic, ja zadzwonie po kolegow bo sa w srodku i wyjda i zaprowadza mnie do domu. No to gliniarz - ok dzwon. Wyjmuje swoja komorke dzwonie do kumpla i dzwoni jego telefon w tej kurtce co trzymam w rece. Gliniarz od razu pytanie czy to napewno moi koledzy, no ja tlumaczylem ze przeciez tak bo mam jego nr itd. Z sooki krzyczal ten "kolega z podstawowki" ze mam "mendzie zapierdolic". Ja powiedzialem ze to jacys ludzi ktorzy mnie z kims myla itd i ze ja sie boje do samochodu wejsc. Przyjechal polonez, a sooka odjechala i mialem czekac przed dyskoteka na tych kumpli. Powiedzialem ze musze usiasc na lawce bo mnie ochroniarz w brzuch uderzyl i bardzo zle sie czuje. No i usiadlem, i nie wiem jak to sie stalo, ale urwal mi sie film, chyba zemdlalem albo cos, bo jak sie ocknalem to ten policjant zaczal mnie cudzic, kazal mi wzrok skupic i pytal sie co sie dzieje. Powiedzialem mu juz kurde prawie przez lzy zdesperowany itd ze mnie bili w ubikacji w brzuch i ze nie wiem co sie dzieje. No to oni ze mnie na pogotowie zabiora, ja mowie ze juz koledzy wychodza itd. No to podeszli do ochrony przy drzwiach i powiedzieli zeby znalezli tych moich kumpli i zeby mieli na mnie oko bo chyba przesadzili. Polonez odjechal, ja siedzialem na tej laweczce i znowu mi sie film urwal. Ocknalem sie w momencie jak spadlem od czego z ławki i bardzo bolala mnie glowa. Chciałem wstać i dostałem drugi cios i już wtedy zaskoczyłem że ktoś mnie w głowę kopnął. No to nawet nie patrzałem kto i jak tylko zacząłem uciekać. Zatrzymałem się koło Sfinxa i próbuje się uspokoić bo dostałem takiego kopa że nie mogłem wzroku w jednym punkcie skupić. Po jakiś 30 minutach słyszę, że ktoś do mnie mówi i dopiero zaczynam kumać co się dzieje itd. Okazało się,że to była moja dobra przyjaciółka Ewelina. Zacząłem dukać pod nosem, że mnie pobili, że mi się w głowie kręci itd. Przyniosła mi wode do picia i poszła pod Vive zeby zerknac czy sa ci kumple. W koncu wraca z nimi po 15 minutach... a oni wzieli swoje kurtki i powiedzieli ze spotkamy sie przy dworcu bo oni fajne laski wyrwali. Do domu wracalem z Ewelina, po drodze jeszcze w Sopocie na dworcu tez mi sie film urwal.
W poniedzialek do lekarza:
- dwa mocne siniaki na glowie (podejrzenie obrzeku)
- przez tydzien praktycznie nie moglem nic jesc, zrobili mi usg i gastroskopie (po 3 tygodniach jak juz nie bolało) bo podejrzenie było urazów wewnętrznych, z brzucha to myslalem ze mam gabke
- zbita prawa ręka (nawet nie wiem kiedy)
- prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie
Zostałem kompletnie zaskoczony dwa razy i praktycznie zniesiony. Nie miałem wogóle szansy zastosowania swoich umiejętności.
Jakieś trzy tygodnie temu byliśmy z kumplem w sklepie spożywczym. Wpadło 5 łepków 16-19 lat. Staliśmy sobie grzecznie w kolejce jak większość ludzi a oni chcieli po prostu kraść. Zaczęli się do nas przypieprzać na co się gapimy itd. Nie zwracaliśmy na nich uwagi i nie wdawaliśmy się w żadne dyskusje (błąd, ah błąd). Jak wychodziliśmy ze sklepu to trzech rzuciło się na niego, dostał dwa proste w twarz i zaczął odbiegać. Ja przeszedłem spokojnie obok tych dwóch co mieli mnie zaatakować i oni nie zaatakowali mnie, nie wiem w sumie czemu chyba dlatego że wogóle się nie odezwałem i zachowywałem się jakby nigdy nic. Wkurwieni byliśmy strasznie. Koniec zabawy, nie dam się prać gówniarzom na własnym osiedlu. Do tego wiem że jeden z nich miał poprawczaka za napad z nożem a drugi jakieś zawiasy dostał jak miał 19stke. Poszliśmy zamiast na kosza do domu, on się przebrał w jeansy, wziął psa pittbulla. Ja założyłem sobie glany i wziąłem ochraniacz na szczękę. Zeszliśmy tam na dół i goście od razu jak nas zobaczyli to zaczęli biec w naszym kierunku. Kumpel przywiązał psa do barierki, ja założyłem ochraniacz. Ok, więc poszło tak : pierwszemu łepkowi walnąłem twimyo yopa w mostek, glany zrobiły swoje bo koleś upadł i oddech próbował złapać. Drugiemu od razu piszczelą lowkick w kolano, dostałem takiego mocnego sierpowego na lewą stronę, odepchnąłem go i dollyo na głowę. I tu mało co się nie zesrałem bo myślałem że zabiłem człowieka, chłopak zemdlał, po prostu jakby worek kartofli na ziemie padł. No to ja szybko do niego i zaczynam go studzić nie wiedziałem tak za bardzo co robic, wiec klepie go po twarzy. Mój kumpel w miedzyczasie, majac troche lepsze warunki jednego wlasciwie pierwszym prostym w nos zalatwil. Z drugim mial kilka wymian i tak zaczeli krazyc i skakac obok siebie a ten trzeci zaczal mi pomagac tego lepka cudzic. Zaczal mi wyciskac ze pojebany jestem, ze o co mi chodzi itd. Koles sie ocudzil i powiedzial ze nie moze glowa ruszyc itd. Potem jednak usiadl i mowil ze kark go boli itd. Pomoglem mu z tym lepkiem wstac i on powiedzial ze go do domu zaprowadzi. Pozostali w miedzyczasie sie klocili kto zaczal, o co poszlo itd. No i na koniec oczywiscie grozby ze kto kogo jeszcze dopadnie itd. Ja chcialem juz tylko zeby on do domu poszedl i zeby sie nic nie stalo. Potem widzialem tego lepka z kolnierzem w autobusie. Zeby bylo smieszniej tydzien temu spotkalem dwoch na ulicy i tez zaczeli do mnie szumiec, ze teraz bez kumpla jestem itd.
Mialem jeszcze kilka mniejszych sytuacji, ale wiem ze ta w tej dyskotece i ta ulica byla przelomowa w moim zyciu. Po pierwsze sam doswiadczylem jak to jest naprawde w pierdziel dostac za nic przez przypadek. Po drugie przekroczylem ta granice, gdzie powinno sie kierowac zdrowym rozsadkiem a nie siłą. Mam dosyć takich chorych sytuacji, gdzie rozbrykani hiphopowcy zaczepiają ludzi i nikt nie reaguje, albo wprost atakują innych bez względu na nic. Teraz chodzę po ulicy z takim nastawieniem, że jak mnie ktoś zaatakuje to nie ma że boli. Mówi się, ze sztuk walki uzywa sie tylko w ostatecznosci albo w sytuacji zagrozenia zycia, ale tak naprawde kazdy atak na mnie moze mnie pozbawic zycia, bo przeciez wtedy gdy na lawce dostalem w glowe moglem miec wylew albo wstrzas mozgu. Mogl mi ten durny ochroniarz rozjebac nerki albo wątrobe, a ten gowniarz mogl wyciagnac kose i przejechac mi po zebrach. Oni nie zdaja sobie sprawy z konsekwencji albo nie przejmuja sie nimi. Po tych wszystkich akcjach w zeszly weekend szedlem z imprezy o drugiej z hakiem dreptakiem w Zabiance i klasyka, jakies brudasy z dworca do mnie o kase. Zaczalem ich od razu napieprzac jak tylko sie do mnie zblizyl. Jednemu tak wywalilem w kolano ze nie mogl ustac na nodze, dostal jeszcze ap i zatrzymał się na ławeczce. Drugi odszedl kilka krokow i zaczal przepraszac.
Moja dziewczyna plakala jak wracalismy, mowila ze jestem niedorozwoj, glupie zwierze i bydle niewyżyte. Sam sie nad tym zastanawiam, czy to nie tak że pies gdy się go bije w końcu rzuca się na gardło...
W każdym razie wiem że moralność, zasady, i inne nauki bezpieczenstwa wyniesione z TKD i Karate rozbiłem o kant dupy.... Jak mnie ktoś zaatakuje na ulicy to będę tłukł jak przy zagrożeniu życia...
Eh, rozpisałem się, Moro nie kasuj...