Mogłobyc przeciez tak, ze niektore osoby mogły działac niekoniecznie dla dobra Kyokushin/Oyamy tylko na swoj rachunek (wiadomo jacy sa ludzie)...ale to tylko takie moje przemyslenie/domysły...
Pewnie tak było, niestety ludzie są tacy, że jak widzą kogoś umierającego to kombinują, jakby na tej śmierci zarobić

Oczywiście nie wszyscy, ale władza i bogactwo psują najlepszych. Choć nie mnie to oceniać!
APAS smierc Oyamy ostatnio stała sie przedmiotem/podmiotem (nie wiem jak to nazwac) sporow sadowych i przescigania sie kto był lepszym,wierniejszym uczniem...a wszystko po to zeby miec wieksze wpływy z Kyokushin i z wszystkim z czym to sie wiaze.
Moja opinia - jak wyżej
Jezeli chodzi o walki Oyamy z bykami to miejsca i czas podane sa bardzo enigmatycznie, jednak niemozna negowac, ze sie odbyły ...sa przeciez w sieci filmiki, zdjecia itd
Nie neguję faktu owych walk, tylko tłumaczenie, że po raz pierwszy to w obronie dziecka w jakiejś wsi, gdzie akyrat Oyama przechodził... Nie wierzę w to! Oyama pokonywał byki, ale sądzę że okoliczności tego były mniej romantyczne
Natomiast Sosai walczac z bykami chciał udowodnic, ze w Karate nie ma nic mistycznego, tajemniczego, tak jak jest to w innych SW, ze wszystko jest do osiagniecia dzieki wytrwałej i konsekwentnej ludzkiej pracy/treningowi
Z tym zgoda, ale mistycyzm w innych sw? No nie, zdarza się, że niedouczeni nauczyciele wmawiają zapatrzonym w siebie małolatom, że to co widzą to magia (tak jest w aiki, kungfu i WSZYSTKICH innych sw), ale każdy myślący człowiek, który poważnie traktuje to, co robi - wie, że jedyne czego trzeba dla osiągnięcia mistrzostwa to ciężka praca... I trochę talentu, żeby to mistrzostwo osiągnąć przed śmiercią

A Oyama wcale nie musiał zabijać byków, jeśli chciał udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych - gdyby zza grobu sprawił, by w Polsce takiego burdelu nie było jak jest - o, to dopiero byłoby osiągnięcie rzeczy niemożliwej