Zauważyłam na treningu, że panie są traktowane łagodniej (...)
A jak mają być traktowane istoty z natury delikatniejsze? Instruktor musi dostosowywać trening do predyspozycji jednostek - zgroza, gdyby tak nie było
Spójrz na sekcje o charakterze zawodniczym, a nie rekreacyjnym. Spotkać tam kobietę graniczy niemal z cudem, a najcześciej ich tam nie ma nawet na liście obecności. Musi być jakaś tego przyczyna...
Mężczyźni w większości przypadków trenują z nieco innym nastawieniem, bardziej "serio" niż dziewczyny. Nie tak dawno widziałem, jak podczas randori innej grupy pewnej dziewczynie zdarł się z palca u stopy cały paznokieć. Wyła z bólu, ale sama sobie winna, bo miała go "zahodowanego". Ale czy można taką "modelkę" odbierać serio? Powinna albo zdecydować się na wylewanie potu i szarpaninę - i w takim przypadku odpowiednio się do tego dostosować, albo na pozostanie sobie paniusią-piękniusią i trzymanie się z daleka od maty.
Poza tym dziewczyny nie lubią mieć np. poobijanych ud, bo widać wtedy siniaki (sprawa jest dla nich jakimś dziwnym przypadkiem szczególnie drażliwa w sezonie wiosenno-letnim :wink: ), czasem proszą, aby ich nie rzucać, bo coś je tam boli, itd. Podczas waleczek też ciężko jest podchodzić do sprawy bez przymrużenia oka, gdy ma się do czynienia z kimś o 30 kilo lżejszym...
Czy zatem dziewczyny nie powinny ćwiczyć? Ależ nie, wręcz przeciwnie. Żywię duży szacunek dla tych, które decydują się na regularny ciężki trening. Ale sama widzisz, droga Kozet, że
z dziewczynami bywa różnie ;-)
Pozdr., M.