Komentarze do Przygód Miszcza Mariana
Napisano Ponad rok temu
Uzdrawiam
Emerque
Napisano Ponad rok temu
Marian, poprostu Marian.
Uzdrawiam
Emerque
My name is Marian. Miszcz Marian.
APAS (wstrząśnięty ale niezmieszany)
Napisano Ponad rok temu
Tak jest, nazwisku Mariana mowimy stanowcze
NIE!!!!
Szczepan krzycz głośniej z Kanday nie słychać
A juz wiem dlaczego Miszcza nie ma nazwiska, boii się identyfikacji i wciągnięcia go do PESEL
Napisano Ponad rok temu
Sadzę raczej że umyka przed Urzedem Podatkowym i Skarbulcem tudzież unika stanięcia przed komisją sejmową ds. Orlenu 8)
A juz wiem dlaczego Miszcza nie ma nazwiska, boii się identyfikacji i wciągnięcia go do PESEL
Napisano Ponad rok temu
Sadzę raczej że umyka przed Urzedem Podatkowym i Skarbulcem tudzież unika stanięcia przed komisją sejmową ds. Orlenu 8)
A juz wiem dlaczego Miszcza nie ma nazwiska, boii się identyfikacji i wciągnięcia go do PESEL
Łabędziu, chyba nie chodzi ci o Mariana Kulczyka
Napisano Ponad rok temu
Ciiiiiiiiiiiiiiiiii...... przestraszony przestraszony przestraszony :wink: 8)... a w zasadzie MarJana...
Napisano Ponad rok temu
Sadzę raczej że umyka przed Urzedem Podatkowym i Skarbulcem tudzież unika stanięcia przed komisją sejmową ds. Orlenu 8)
A juz wiem dlaczego Miszcza nie ma nazwiska, boii się identyfikacji i wciągnięcia go do PESEL
Lub tez lokalną kurią biskupią
Napisano Ponad rok temu
Lub tez lokalną kurią biskupią
Gambit, zatem sugerujesz, że to jest (nie wiem czy przejdzie mi przez klawiaturę)... miszcz... MAR - JANkowski?????? :twisted: Toż to szok!
Napisano Ponad rok temu
poklon poklon :paker: :paker: :paker:Gambit, zatem sugerujesz, że to jest (nie wiem czy przejdzie mi przez klawiaturę)... miszcz... MAR - JANkowski?????? :twisted: Toż to szok!
Napisano Ponad rok temu
Lub tez lokalną kurią biskupią
Gambit, zatem sugerujesz, że to jest (nie wiem czy przejdzie mi przez klawiaturę)... miszcz... MAR - JANkowski?????? :twisted: Toż to szok!
A co nie czytałeś jak miszcz nagradzał swoich uke pocałunkiem w ............
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
I co robił 17 lipca 2003 roku pod stołem pewnej restauracji w Wiedniu?!
Piszcie, ta wiedza nie może przepaść. Odsłońmy tajemnicę Miszcza!
Napisano Ponad rok temu
A co do innych kwestii, to Marian zapewne ma rodziców (O mój boże) A co do służby w innych literkach, to czym dalej Marian trzyma sie odrzeczywistości w swoich przygodach tym lepiej.
Napisano Ponad rok temu
To bedzie opowieść szczególna o szczególnym człowieku w nieszczególnych czasach...
Tego dnia nocnym autobusem przez szaro-buro-nijakie, podmiejskie blokowisko z miną tępą bezgranicznie, wzrokiem wbitym w brudną szybę jechała 16-letnia gimnazjalistka Gizela Z. Dziewcze pryszczate o oczach znudzonych i smutnych jak ślepia spaniela po paskudnie skomplikowanej nosówce. Myślała głównie o własnych poobgryzanych paznokciach.
No, ale to nie będzie opowieść o Gizeli. W tym samym czasie na telepiący się po kostce autobus rzucił ze znudzeniem wzrok stojący w bramie 30 -;letni Henryk Z. aktualnie nigdzie niepracujący amator win typu tańszego. W porównaniu z Gizelą jego oczy wypalone tanią używką były jeszcze bardziej puste i nijakie...
Henryk pociągnął łyk i patrząc ze smutkiem na szybko znikający płyn pomyślał o nieuchronności przemijania i że trochę chce siku. No, ale to nie będzie opowieść o Henryku bo kilka minut później zza rogu wyszedł 22-letni Artur P. zaoczny student Zarządzania czymśtam i na pełny etat diler przeróżnego cholerstwa. Artur pomyślał paskudnie o żulu Henryku a potem ze strachem o spotkaniu ze swoim szefie. Jedziemy dalej -bo oczywiście nie jest to opowieść o jakims dilującym gnojku z dobrego domu...
4 ulice dalej Artur wsiadł do zaparkowanej na światłach wzorowo czarnej beemki. Młócka ze środka na chwilę ucichła i po oddaniu kasy za towar jak zawsze wyszczelany po pysku studencina wysiadł i oddalił się w nieznanym dla nas kierunku.
Rzeczoną beemką kierował Ryszard C. 43 pryszczaty gość w spodniach dresowych, skórzanej kurtce i butkach typu lakierowano-skórkowych. Rychu splunął przez okno i z petem w zębach ruszył przed siebie. Myślał o tym jak bardzo nie lubi dilujących gnojków z dobrych domów. Jak się domyślacie to nie będzie opowieść o nim.
Po kilku kursach Rychu z dzikim strachem ruszył na spotkanie ze swoim szefem .
Wszedł do magazynu na przedmieściu i po przeszukaniu przez 2 rosłych, jeszcze bardziej pryszczatych paskudników wszedł do pokoju szefa. Wyszedł jak zawsze wyszczelany po pysku i oddalił się w bliżej nam nie znanym kierunku.
Po jakimś czasie z pokoju wyszedł Józef "Baryła" Z. Józek lubił myśleć o sobie jako o "gangsterze", albo "przestępcy". Ostatecznie mogło jeszcze być :"bandzior" albo "bandyta". W innym przypadku musiałby nazwać się: "Socjopatyczną jednostką wychowywaną w aspołecznym domu, bez wzorców i atmosferze uzależnienia."
Jednakowoż Józek nie lubiał komplikować sprawy. Właściwie to Józek zawsze chciał, żeby ludzie nazywali go Józuś, jak babcia. Jednakowoz ze względu na typ wykonywanej pracy i zawodowa reputacje nikt się do tego nie wyrywał. Józuś był bandytą smutnym i niespełnionym.
Tego dnia z teczką pełną używanych banknotów o małym nominale ruszył swoją bryką w miasto. Gdyby umiał się bać, to teraz serce drżało by mu jak pralka Frania przy wirowaniu. Jednakowoż Józuś strachu nie znał z racji na wykonywany zawód. Wkroczył czas jakiś później do eleganckiej restauracji gdzie przekazał teczke siedzącemu przy pierogach wielkiemu Ruskowi. Właściwie to nie był to Rusek, ale Ukrainiec po matce Kazaszce, ojcu Czukczy i choć osobiście uważał się za Czeczena z domieszką krwi gruzińskiej wyglądał jak rosły Ormianin albo Uzbek. Polakom za to przypominał Ormowca albo Ubeka - jak się domyślacie to nie będzie opowieść o Juzusiu, choć ten strachu nie znał to przy Rosłym Rusku był jak tchórzliwy zając nieprzymierzając. Ruski nie bał się normalnie niczego. Wielki był i uważał słusznie, że lata ganiania po stepach, krzakach, z wielkim przyrządem robiącym regularne bambam generując duże dziury w jamach brzusznych wszystkich co nie zdąży uciec daje mu prawo do zjawiska niebania się.
Ruski wpakował walizke pod wielka pachę i ruszył do banku. I byłoby wszystko w porzo gdyby nie mały incydencik:
Kiedy rzeczony, wielki jak dług państwowy, umięśniony jak hart afgański po sterydach, chodzący ubijnyj maszyn. Kiedy ten monster chodzący sięgnął po klamke drzwiowo bankową, wrota otwarły się z hukiem tak szybko, ze normalnie jak piorun. Kuloodporna, gruba na piąchę płyta ze szkła wszystkoodpornego ciulneła Ruska z całego fula w papę. Jako, że widocznie płyta krajowa musiała być i najwidoczniej ruskoodporna Rusek padł bez ducha normalnie nieżywy jak tylko się da.
5 sekund wcześniej od środka rozwścieczony brakiem przelewu ze Związku kombatantów miszcz Mariam kopnięciem otworzył drzwi banku na zewnątrz. Coś tam na dworzu placnęło głucho jednakowoż zapatrzon w idealnie zerowy wyciąg kątowy miszcz zignorzył to i ruszył przedsię
Napisano Ponad rok temu
Ł. (literacko wyrobiony) 8)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
dla mnie to był bardziej poklon w stronę Douglasa Adamsa - jeśli ktoś wie o co chodzi...
Tak ku szerzeniu wiedzy....
Douglas Adams (1952–2001) był brytyjskim pisarzem science-fiction, a także dziennikarzem i scenarzystą.
Urodził się 11 marca 1952 roku w Cambridge. Na tamtejszym uniwersytecie ukończył wydział literatury.
Przez wiele lat pracował jako dziennikarz, głównie w rozgłośni radiowej BBC. Tam też 8 marca 1978 o godzinie 22.30 rozpoczęto nadawanie jego najbardziej znanego dzieła - serialu radiowego "Autostopem przez Galaktykę". Seria od samego początku zyskała sobie wielką popularność, głównie za absurdalny, acz inteligentny, humor Adamsa
We wrześniu 1979 ukazała się drukiem pierwsza część powieści wzorowanej na motywach słuchowiska radiowego pod tym samym tytułem, a w dwa lata później telewizja BBC wyemitowała pierwszy odcinek serialu telewizyjnego. W następnych latach historia bohatera "Autostopem przez galaktykę" rozrosła się do rozmiarów "trylogii w pięciu częściach". Ostatni z tomów ukazał się w roku 1992
Również dwie inne powieści: "Holistyczna agencja detektywistyczna Dirka Gently’ego" i "Długi mroczny podwieczorek dusz" zdobyły sporą popularność.
Douglas Adams zmarł 11 maja 2001 roku w Santa Barbara w Kalifornii.
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Wielkanocne seminarium z Yoshigasaki Sensei w Berlinie.
- Ponad rok temu
-
AiKIDO w Słupsku
- Ponad rok temu
-
Kobayashi Hirokazu i Budojo
- Ponad rok temu
-
dostawac w d... na treningach aikido
- Ponad rok temu
-
Aikido Walka na śmierć
- Ponad rok temu
-
Majówka - Szczecin
- Ponad rok temu
-
Jakie Gi ?
- Ponad rok temu
-
Aikido - Szczecin
- Ponad rok temu
-
Majowka w Opolu
- Ponad rok temu
-
WESOŁYCH ŚWIĄT
- Ponad rok temu