Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak to jest naprawdę?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
51 odpowiedzi w tym temacie

budo_jarozwierz
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 341 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

tzn ja nie rozumiem o co chodzi teraz bo dla mnie cwiczenie klinczu to nawet i 70% tego co robie i jest w tym wywracanie, obalanie i problem jak sie nie dac wywrocic i dlatego tez trenuje sobie z roznymi ludzmi jak np dzisiaj z praktykiem bjj


Chodzi o sytuację podobną do zwarcia zapaśników lub judoków, obaj się mocno zapierają i trzymają w szczelny sposób czyli normalny klincz, którego w kung fu raczej nie uświadczysz. Albo ja coś mało widziałem. W formach raczej nie ma tych technik a pchające dłonie to raczej nie to samo.
  • 0

budo_vingdragon
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2334 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:z chinskiej dzielnicy

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

Co do weng chun (czy też chi sim wing chun) - Vingdragon, myślałem że już trochę wyewoluowałeś ze spuścizny Hoffmana

wiesz niektore rzeczy wbite do lba pozostaja :) na szczescie mam wyrobione obiektywne zdanie

Parter w tym stylu też podejrzany, owszem widzieli ludzie praktyków jakiegoś odłamu wingczun gdzieś w prowincji Guandong, co się kulali po ziemi ale to szczątkowe informacje. Dodatkowo tak się kulali jakby chcieli stosować stójkowe zasady stylu w parterze co nie jest zbyt zręczne

dlatego ze ludzie nie maja pojecia o tym stylu a wiekszosc co sie czyta i widzi ludzie przyjmuja za pewnik i tak juz pozostaje. wedlug mnie styl Weng Chun to ewenement - rewolucja w chinskich sztukach walki i z historii i genezy wynika wiele pozytecznych rezcy dla tego stylu. no coz, nie wszyscy chca w to wierzyc wiec ich problem

Ostatnio niektórzy z Twojego stylu wstawiają takie gadki, że chodzi o dawne zapożyczenia ze Stylu Psa czyli Gou Quan (lub Fujian Dishu Quan)

nie mam z nimi nic wspolnego, rzeczywiscie to jakies bajki. ja nie zajmuje sie takimi pierdolami
  • 0

budo_jarozwierz
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 341 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
Może Bagua zawiera założenia systemowe uwzględniające sytuacje zapaśnicze gdzie możliwość uderzania jest ograniczona a rzut lub obalenie wykonujemy nie na atakującym jako wejście w jego technikę lub jako atak na przeciwnika stojącego w krótkim dystansie lecz jako rzuty z klinczu łącznie z duszeniami,gilotyną itd. Jeżeli tak to znalazłem brakujące mi ogniowo i jestem :)
  • 0

budo_vingdragon
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2334 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:z chinskiej dzielnicy

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

Może Bagua zawiera założenia systemowe uwzględniające sytuacje zapaśnicze gdzie możliwość uderzania jest ograniczona a rzut lub obalenie wykonujemy nie na atakującym jako wejście w jego technikę lub jako atak na przeciwnika stojącego w krótkim dystansie lecz jako rzuty z klinczu łącznie z duszeniami,gilotyną itd. Jeżeli tak to znalazłem brakujące mi ogniowo i jestem :)

ech... to trzeba bylo tak od razu i bezposrednio do 'tomka' a nie dyskusje publiczna uskuteczniac :)
  • 0

budo_qixing
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 504 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:W-wa/Yantai

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

caly parter sprowadzony byl do tego aby sie jak najszybciej podniesc a nie probowac tam broj boze pozostawac...

mialem przyjemnoscv pogadac sobie ze starymi ludzmi ktorzy przed wojna mieli jakies dziwne kontakty i prowadzli sobie jakies dziwne aktywnosci poza lekcyjne i kazdy z nich mowil to samo ze parter to smierc... dlazego? bo nigdy nie tlukli sie jeden na jeden bo przseciwnicy mieli wkladki olowiane w butach paly i noze itd.


Przypmniała mi się jedna z wizyt mistrza Yu kiedy to przy piwie chwalił nasze martensy jako idealne buty do ... :D Ostatnio kiedy miał awanturę w Yantai z pięcioma kolesiami uzbrojonymi w noże i kamienie parter na nic by mu się nie przydał. Ale tak ogólnie to w Modliszce tak jak i w kung fu parteru takiego jak każdy pojmuje nie ma i nie było. Były tylko ograniczone techniki, potem należało jak najszybciej wstać by walkę kontynuować za pomocą tzw. kopnięć nadeptujących :) :) Wspominany mistrz wspominał kiedyś walkę w szkole Lin Jingshana kiedy to podczas jedenj z walk siedział na kolesiu (z innej szkoły) i go okładał ale też miał pewność, że nikt obcy go nie zaatakuje. Bo działo się to w jego szkole.
Co do technik lei tai to wiele walk toczono tam z użyciem broni dlaczego nie używano parteru kiedy nie walczono bronią można się domyślać, że być może uważano to za walkę niegodną. Ale jest jeszcze jeden apekt umiejętność żelaznej ręki kiedy to uderzenie czy kopnięcie było jednak bardziej skuteczne niż dźwignie czy duszenie.
Ogólnie gratuluję tematu nareszcie coś rozsądnego.

MW
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

tzn ja nie rozumiem o co chodzi teraz bo dla mnie cwiczenie klinczu to nawet i 70% tego co robie i jest w tym wywracanie, obalanie i problem jak sie nie dac wywrocic i dlatego tez trenuje sobie z roznymi ludzmi jak np dzisiaj z praktykiem bjj


Chodzi o sytuację podobną do zwarcia zapaśników lub judoków, obaj się mocno zapierają i trzymają w szczelny sposób czyli normalny klincz, którego w kung fu raczej nie uświadczysz. Albo ja coś mało widziałem. W formach raczej nie ma tych technik a pchające dłonie to raczej nie to samo.


bez urazy ale malo widziales.... :)
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

Może Bagua zawiera założenia systemowe uwzględniające sytuacje zapaśnicze gdzie możliwość uderzania jest ograniczona a rzut lub obalenie wykonujemy nie na atakującym jako wejście w jego technikę lub jako atak na przeciwnika stojącego w krótkim dystansie lecz jako rzuty z klinczu łącznie z duszeniami,gilotyną itd. Jeżeli tak to znalazłem brakujące mi ogniowo i jestem :)


przeoczylem ten post :oops:

jeden ze stylow bagua powstal z chinskich zapaswo shuaijiao, sa rzuty anwet mnostwo, moja odmiana bagua mimo ze pochodzi z shaolinu tez ma mnostwo rzutow i parcy w klinczu ale ja sie ucze rzucac i uderzac w tym klinczy mnaifestujac fajing a nie zakladac gilotyny, tez nikogo nie dusze tylko wale z lokcia - ale jest to trening majacy wpierw za zadanie kotrolowac potem uderzyc
i to nie jest nic specjalnego bo taki sam trening robi xinyiliuhe czy dobre taiji a np kolesie z baiyuan tongbei robia idealnie takie same cwiczenia jak ja wiec jak wspominalem juz sorry ale malo widziales
  • 0

budo_jarozwierz
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 341 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
jak ja wiec jak wspominalem juz sorry ale malo widziales[/quote]

Niestety będąc w Polsce szanse na zobaczenie autentycznego kung fu, kilku sensownych jego odmian a do tego uczonego tak jak w Chinach w celach porównawczych i wyrobieniu sobie poglądu opartego na faktach a nie opowieściach , jest niemożliwe. Chyba że jakieś podziemne szkoły o których nic nie wiadomo.
Dzięki za odpwiedzi dla a wszystkich.
  • 0

budo_jarozwierz
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 341 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
[quote name="budo_Jarozwierz"]jak ja wiec jak wspominalem juz sorry ale malo widziales[/quote]

Niestety będąc w Polsce szanse na zobaczenie autentycznego kung fu, kilku sensownych jego odmian a do tego uczonego tak jak w Chinach w celach porównawczych i wyrobieniu sobie poglądu opartego na faktach a nie opowieściach, SĄ MARNE. Chyba że jakieś podziemne szkoły o których nic nie wiadomo.
Dzięki za odpowiedzi dla wszystkich.[/quote]
Mała korekta mojego poprzedniego bełkotu-to z zimna.
  • 0

budo_jarozwierz
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 341 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
[
Przypmniała mi się jedna z wizyt mistrza Yu kiedy to przy piwie chwalił nasze martensy jako idealne buty do ... :D Ostatnio kiedy miał awanturę w Yantai z pięcioma kolesiami uzbrojonymi w noże i kamienie parter na nic by mu się nie przydał.


Oczywiście zgadzam się z tym że tu zwarcie czy parter równają się bolesnej porażce lub śmiercią. Ale życie-wredny weryfikator i machina stwarzająca ogrom możliwości czasami raczy nas innymi sytuacjami.
Na przykład walką w tramwaju gdzie poruszanie jest minimalne a walka zaczyna się zazwyczaj z bardzo małej odległości lub z już wiszącym na nas typie, nie mówiąc o tym że często napadnięty siedzi.
Albo nawet na ulicy gdzie napastnik bez słowa rzuca się i chwyta a wtedy bez umiejętności zwarcia lub parteru może być ciężko. Zawsze lepiej znać więcej sposobów obrony i być wszechstronnym niż ograniczać się do jednej doktryny. Znowu z drugiej strony żeby walczyć z kilkoma to naprawdę muszą być to amatorzy lub napadnięty jest dobry w stopniu dla mnie nieosiągalnym np. takim jak mistrz YU TIANG CHENG -o takim poruszaniu i żelaznej dłoni oraz trafieniu w ogólnym zamieszaniu celnie na punkt to ja sobie mogę pomarzyć :(
:( :(
  • 0

budo_qixing
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 504 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:W-wa/Yantai

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

[
Oczywiście zgadzam się z tym że tu zwarcie czy parter równają się bolesnej porażce lub śmiercią. Ale życie-wredny weryfikator i machina stwarzająca ogrom możliwości czasami raczy nas innymi sytuacjami.
Na przykład walką w tramwaju gdzie poruszanie jest minimalne a walka zaczyna się zazwyczaj z bardzo małej odległości lub z już wiszącym na nas typie, nie mówiąc o tym że często napadnięty siedzi.
Albo nawet na ulicy gdzie napastnik bez słowa rzuca się i chwyta a wtedy bez umiejętności zwarcia lub parteru może być ciężko. Zawsze lepiej znać więcej sposobów obrony i być wszechstronnym niż ograniczać się do jednej doktryny. Znowu z drugiej strony żeby walczyć z kilkoma to naprawdę muszą być to amatorzy lub napadnięty jest dobry w stopniu dla mnie nieosiągalnym np. takim jak mistrz YU TIANG CHENG -o takim poruszaniu i żelaznej dłoni oraz trafieniu w ogólnym zamieszaniu celnie na punkt to ja sobie mogę pomarzyć :(
:( :(


No tak ale w takich przypadkach przydaje się znajomość ba kao sam to wiesz potem znajomość uderzeń głową, barkiem, biodrem, łokciem no i oczywiście jak ktoś ma dobre "korzenie" to trudno go przewrócić. Pewnych sytuacji nie da się jednak wyćwiczyć dlatego ja w tramwaju nie siadam :) :) :) Co do żelaznej ręki to fakt, że ta technika odchodzi już w zapomnienie bo nikomu w dobie broni palnej nie chce się tego ćwiczyć a także mistzrowie nie koniecznie jej uczą chętnie.
Pozdrawiam
MW
  • 0

budo_zorro
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 453 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gracie Camp.

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
Hmm a może w kung fu nie ma parteru bo w chinach ćwiczyło się je zawsze raczej w parku na jakimś trawniku i o ile w prawdziwej walce nikt się ubrudzeniem ubrania nie będzie przejmował to sparować tak chyba się im nie chce.
Myślę więc że uparte przenoszenie chińskiego wzorca treningu w parku - w tym samym ubranu w którym się przyszło (gorącym propagatorem takich "ekscesów" jest m.in. Dacheng) powoduje że pewne rzeczy są tam ćwiczone po łebkach, a takie coś jak parter w "parkowym kung fu" ze względów praktycznych raczej nie będzie ćwiczone.
I być może właśnie miejsce treningów oczywiście oprócz założenia że kung fu ma służyć do walki z kilkoma przeciwnikami było powodem niezajmowania się w nim parterem-a póżniej w tej formie dokonała się ekspansja kung fu na cały świat, opracowano systemy rozgrywania zawodów bez walki w parterze i tak już jakoś to zostało. :)
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
Eee tam.
W czym niby cwiczenie w parku przeszkadza?

Sorry ale zapaśnicy shuai-jiao też ćwiczą w parkach i się na spulchnioną, albo i nie, glebę rzucają, i im to nie przeszkadza. Ale parteru jako takiego zwykle nie robią. A co by im przeszkadzało, gdy i tak już są glebą uwalani? Tak, że ten tok rozumowania chyba jednak nie jest słuszny.

A ci różni goście od stylu psa, co się po glebie tarzają, tyle tylko że w sposób nie mający wiele wspólnego z tym co teraz nazywamy parterem.

I jeszcze tacy didangquanowcy, też dużo takich dziwnych rzeczy z padami, ciąglym rzucaniem się (samego siebie znaczy się na glebę), podskokami i innymi saltami se ćwiczą.

Albo tacy wieśniacy od meihuazhuangquan, co w czasie żniw i innych festynów prześcigają się w róznych takich akrobacjach coby jak najbardziej karkołomnie walnąć na glebę (niemal na złamanie karku, czy np. wyskok w góre i pad z jak największej wysokości na płasko, bez amortyzacji - temu podobne rzeczy są podczas takich pokazów najwyżej cenione), czy to na twarde klepisko, czy w błoto, zależnie od pogody. A ćwiczą gdzie popadnie - parków nawet nie mają, to gdzieś na rżysku, na polu kukurydzy, na wioskowym placu targowym.

Podsumowując - Chińczycy robią w parkach i gdzie się tylko da takie rzeczy, że wyjaśnianie parteru 'brakiem warunków' nie ma najmniejszego sensu. Rzucają, sami robią dzikie pady, rzeczy para-parterowe. Sala z matą im do tego nie potrzebna. To niby dlaczego akurat brak sali z matą miałby przeszkadzać w rozwinięciu parteru. Zdecydowanie nie to jest przyczyną.


To jedna kwestia. A teraz od drugiej strony.

Zdarzało mi się ćwiczyć, o czym zresztą kiedyś chyba tutaj, a może gdzie indziej, pisałem, na specjalnie dobranym placyku, gdzie z ziemi wystawało dużo kanciastych kamieni, a leżaly tam też płyty chodnikowe, oparte na tych kamieniach tak, że się chybotały.

Zdarzało mi się widzieć "pojedynki", gdzie miejscem walki był mały betonowy placyk, z krawężnikami dookoła. A do tego przed krawężnikami, na placyku tymże stały sobie betonowe ławeczki, z trzech stron, z czwartej natomiast głaz sobie stał z ostrymi krawędziami. No i "challanger" z Japonii do jakiegoś shoot-wrestlingu, bladł i juz nie miał ochoty na jakiekolwiek próby w takich warunkach.

A i ja na takim placyku swobodne tui shou ćwiczyłem, i coby się nie połamać skokiem ponad ławeczką się musialem ratować. A i moi uczniowie, co w Pekinie ze mną byli w takich sytuacjach bywali. Wykorzystywanie cegły, czy wystającej z ziemi resztki pnia, przy pchnięciu, by się przeciwnik potknąl, to 'chleb powszedni'.

Fakt, że takie rzeczy robią tylko goście, którzy wiedzą co robią, mają dużą przewagę, i są w stanie uratować partnera, jeśli on sam nie potrafi sobie poradzić. Taki krańcowy przykład. Niejaki Bu Yi (swego czasu asystent Yao - obecnie zdaje się, że za bodyguarda robi, czy coś) rzuca chlopaczkiem na krawdędź betonowej ławki, ewidentnie z wyraźną intencją 'połamania przeciwnika' po czym lekko go podkręca, tak żeby upadł delikatnie na płaskiej powierzchni, hamując jego upadek. I kolejna runda. Oczywiście prosimy nie próbować tego w domu :) W treningu zwykłych uczniów do takich rzeczy oczywiście się nie dopuszcza. A już z pewnością u nas w Polsce bym do takich rzeczy na treningu nie dopuścił. Ale to mnie należy winić za nadmiar asekuranctwa, nie Chińczyków :)

No tak trochę jakby realnie z letka ma być, co nie? Jak sie tak nasłuchamy jak to Yao Zongxun i kumple na schodach w burdelu z gangami walczyli, to jakoś chyba nam coś na mózg pada, klapki na oczy opadają i nie bardzo w takich warunkach miejsce dla parteru potrafimy dostrzec. Chyba że po walce.

Ot parę uwag
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
A co do stroju w którym się przyszło. A jak ktoś na przykład ma tylko jeden strój na wszystkie okazje, to niby w czym ma się ćwiczyć. I tak w Chinach bywa, i to w niczym nie przeszkadza. Uwala się Chińczyk, otrzepie i idzie do knajpy o wystroju w tym samym stylu :) Na przykład. Bo są tacy, co się w parku przebierają. Różnie bywa. U nas też na zajęciach plenerowych niektórzy się przebierają, niektórzy nie. Fakt, że zdarzało się, że w Warszawie po treningu ekspedientka w sklepie nie chciała mnie obsłużyć, ewidentnie za menela mnie biorąc. A ja niewinny, tylko autentyczne chińskie wzorce chciałem wprowadzać :)
  • 0

budo_wij
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 97 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
"Przecież Chińczycy to podobno byli praktycy więc trudno uwierzyć że podczas walk nie dochodziło do takich zdarzen"
Moze cale rozwiazanie tematu lezy tutaj w stwierdzeniu byli
Moze pozniejszy brak praktyki (walk, przesladowania mnichow, style objete tajemnica itp) doprowadzily do tego, ze wlasnie ten dystans zostal jakby zapomniany w dalszej nauce kung-fu. Bardziej chyle sie wlasnie ku takiej teorii niz tej mowiacej ze parter to smierc (kilku przeciwnikow itp.) Bo niby co, jesli zaatakuje nas dwuch przeciwnikow to nie maja oni szans nas wywrocic? Nie pisze tutaj o tym, by samemu dazyc do parteru, ale o tym, ze przeciwnicy moga do tego dazyc, a jesli sa odpowiednio przygotowani to go osiagna. I co wtedy, mamy dac sie od razu zabic , bo szkoda sie pocic?[/quote]
  • 0

budo_zorro
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 453 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gracie Camp.

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

No tak trochę jakby realnie z letka ma być, co nie? Jak sie tak nasłuchamy jak to Yao Zongxun i kumple na schodach w burdelu z gangami walczyli, to jakoś chyba nam coś na mózg pada, klapki na oczy opadają i nie bardzo w takich warunkach miejsce dla parteru potrafimy dostrzec. Chyba że po walce.

Ale to zdażenie pasuje mi raczej do pobytu Gozo Shiody w Chinach- spotkał kumpla bodaj niejakiego Urokę i to oni w dwóch rozwalili kilku chińczyków w burdelu a Shioda przetestował na takim jednym z którym Uroka mimo wielu rzutów(judoka był z neigo dobry) nie był w stanie se do końca poradzić swoje atemi.

Bo niby co, jesli zaatakuje nas dwuch przeciwnikow to nie maja oni szans nas wywrocic? Nie pisze tutaj o tym, by samemu dazyc do parteru, ale o tym, ze przeciwnicy moga do tego dazyc, a jesli sa odpowiednio przygotowani to go osiagna. I co wtedy, mamy dac sie od razu zabic , bo szkoda sie pocic


I dlatego Dacheng od następnego roku będzie jeździł na jesień do Pekinu, a na wiosnę do Rio de Janeiro, a w jego klubie będą ćwiczone dwie rzeczy:
GRACIE JIU JITSU I YIQUAN (taki trening przekrojowy to w Polsce aktualnie chyba tylko jedna osoba robi) :) :) :) :) :) :)
  • 0

budo_krzyst
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1354 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?
:)

O mamo, ktoś u nas robi bjj? Przyznać się zaraz :)
Albo zorro wie coś o czym ja nie wiem ;)

K.
  • 0

budo_ukyo78
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1016 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:York UK

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

Moze pozniejszy brak praktyki (walk, przesladowania mnichow, style objete tajemnica itp) doprowadzily do tego, ze wlasnie ten dystans zostal jakby zapomniany w dalszej nauce kung-fu.

John Wang z takiego forum innego co nie moge powiedziec jakiego, co jest ekspertem od shuai jiao pisal ze nie ma tam parteru bo 1. rzuty mozna robic tak zeby przeciwnik strzelil glowa a ziemie a nie plecami- cos jak w judo niedociagniete rzuty, 2. bo dawniej wg. niego praktycy stylu w cholewie buta noza nosili i tym nozem po rzucie poprawiali. Tu mi sie przypomina bardzo smutna ostatnio sprawa z wroclawia, na miescie sa plakaty na akcje pomocy dla judoki pchnietego w plecy nozem w knajpie.
Ale mam szczera nadzieje ze h.ja co to zrobil juz namierzaja.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

Moze pozniejszy brak praktyki (walk, przesladowania mnichow, style objete tajemnica itp)


Co niby z tymi prześladowaniami mnichów? Jak prześladowani byli, to parter przestali rozwijać, bo mało użyteczny się okazał, czy co? I jacy qrna mnisi? Za dużo bajek się czytało pewnie? A propos tych bajek - Chińczycy ostatnio strasznie ten Shaolin promują, jaka to mekka kung-fu, i że wszystkie style pod niebem to z Shaolinu. Ale jak trzeba solidną pracę o historii kung-fu napisać, to mimo starań, się za bardzo roli Shaolinu nie da uwypuklić. Jak tak zebrać materiały, przeanalizować, uwzględnić sztuki walki armijne, środowisko powstańcze, bandyckie, cyrkowe, to tak jakoś mimo najlepszych chęci, obraz się z tego zaczyna wyłaniać taki, że mnisi, to owszem, też trochę w rozwoju sztuk walki mieli do czynienia, ale nie aż tak dużo (chyba że mówimy o powstańcach, albo i bandytach, co udając mnichów przed władzą się kryli), no a jak tak na paręset stron się ksiązkę o historii chińskich sztuk walki napisze, to się Shaolin owszem i załapie na parenaście stron.

Nie pisze tutaj o tym, by samemu dazyc do parteru, ale o tym, ze przeciwnicy moga do tego dazyc, a jesli sa odpowiednio przygotowani to go osiagna. I co wtedy, mamy dac sie od razu zabic , bo szkoda sie pocic?


Ale o czym mówimy? Nie ma parteru w sensie takim jaki ostatnio stał się popularny. Czyli nie ma dążenia do przeniesienia walki do parteru i "turlania się" w zwarciu z przeciwnikiem. W kung-fu nie ma w zasadzie parteru w takim sensie. Natomiast to nie znaczy, że w różnych stylach kung-fu nie było i nie ma rozwiązań odnoszących się do sytuacji gdy walczący znalazł się na ziemi, czy obydwaj przeciwnicy znaleźli się na ziemi. Tyle że zasadą było raczej dążenie do ucieczki z parteru, a nie do kontynuownia walki tam. Ja osobiście jesli chodzi o chińskie sztuki walki, to ćwiczyłem (pomijając przelotne kontakty) taijiquan i od dłuższego czasu ćwiczę yiquan. Nie zetknąłem się z parterem w taijiquan. Jeśli chodzi o yiquan, to mogę po prostu stwierdzić, że w yiquanie parter nie byl nigdy rozpracowywany (co nie znaczy, że nie będzie - jeden Grek z Francji trochę w tym zakresie zaczął już kombinować. Tak, że nie mogę poopowiadać o parterze w tym co robię :) Natomiast zdarzalo mi się zetknąć z informacjami o parterze w chińskich systemach, ale parterze w drugim ze wspomnianych wyżej znaczeń, czyli nie rozporacowywaniu parteru na zasadzie jak bjj, jako głównego zagadnienia, ale odnoszącym się do systuacji, gdy było się rzuconym, czy następuje przewrócenie obydwu przeciwników. Wspomniany wyżej styl psa się w takich sytuacjach wręcz specjalizuje, i można powiedzieć, że ma sytuacje "parterowe" dokładnie rozpracowane. Tyle, że to nie jest taki parter o jakim myślimy, gdy mowa o np. bjj. Z tego co wiem to w wielu róznych chińskich systemach zawarte didangquan, czyli "turlanie po ziemi", czyli umiejętności zachowania w takich sytuacjach i powrotu do stójki.

Czyli należy zdawać sobie sprawę o czym mówimy. Co mamy na myśli mówiąc o parterze. Gdy ktoś zapyta o parter w kung-fu w rozumieniu takim jak w bjj, to powiem, że raczej czegoś takiego w kung-fu nie było.
Ale to nie znaczy, że w kung-fu nie było i nie ma w ogóle rozpracowania sytuacji w parterze. Są rzuty, są akcje w trakcie rzutow i padania, akcje już na ziemi, akcje z ziemi, metody powrotu do stójki. Na tyle na ile wiem, slyszalem, widzialem, oglądalem chińskie książki, to takie sytuacje były uwzględniane z całą pewnością. Więc jeśli to można nazwać parterem, to parter jest. Ale to nie jest ten sam parter o dziś się tyle mówi. Nie jest to to samo.

Natomiast o szczegółach niech mówią przedstawiciele konkretnych szkół.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jak to jest naprawdę?

I dlatego Dacheng od następnego roku będzie jeździł na jesień do Pekinu, a na wiosnę do Rio de Janeiro, a w jego klubie będą ćwiczone dwie rzeczy:
GRACIE JIU JITSU I YIQUAN (taki trening przekrojowy to w Polsce aktualnie chyba tylko jedna osoba robi) :) :) :) :) :) :)


Dacheng woli do Pekinu wiosną i jesienią :) Ale popiera, gdy się uczniowie dobrymi rzeczami interesują. Dacheng nie ma czasu na wszystko i woli się skupić na tym w czym ma coś do zaoferowania, i co pozwala w miarę optymalnie wykorzystać Dachenga predyspozycje i wiedzę. A gdy Dachenga uczniowie inne obszary chcą też eksplorować, to Dacheng się cieszy. Podsumowując: całkiem możliwe, że w przyszłości w klubie Dachenga Gracje jj ćwiczone będzie też. Dacheng taką możliwość uważa za interesującą. Ale nie Dacheng będzie go nauczał. Dacheng jest od yiquanu.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024