moje drogie dzieci
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
co u instruktora was wkurza?
Brak wiedzy/umiejętności. Zarówno w sferze praktycznej jak i w metodyce nauczania.
Buractwo.
Brak kultury osobistej.
Nadmiernie rozwinięte ego.
Brak szacunku do ludzi/studentów/innych szkół.
Olewanie trenujących (można podciągnąć pod poprzedni punkt)
To tak pokrótce, jak mi się coś przypomni, to dopiszę :wink:
K.
Napisano Ponad rok temu
K.
Napisano Ponad rok temu
- zadza pieniadza
- brak szacunku
- olewcze podejscie trenera
- ...... i pewnie jeszcze sie cos znajdzie
Napisano Ponad rok temu
ps. dotyczy to nie tylko nauczycieli ale i uczniow
-----
a bardzo lubie odwrotna sytuacje, jak na przyklad trener pokazujac cos czysto teoretycznego mowi ze jest to forma jedynie pokazowa, nie cwiczona do realnej walki,ale dla przenoszenia tradycji danego stylu itp..(formy (TUL) w tkd, Kata w karate, rozne techniki blokow i uderzen i samoobrony w jj/karate/tkd/kf)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W sumie padło już wiele, siłą rzeczy trochę się powtórzę, więc może zilustruję wypowiedź jakimiś przykładami.
1. Brak dyscypliny na treningach
Swojego czasu miałem krótką przygodę z kick-boxingiem. Cała rozgrzewka (!) polegała na tym, że prowadzący zajęcia dzielił ćwiczących na dwie grupy, po czym rzucał pomiędzy nich piłkę i w ten sposób rozpoczynał się "mecz" w nogę. Po 20 minutach bezładnej kopaniny przechodziliśmy do ćwiczenia technik - trener zabierał piłkę, pokazywał coś, a następnie każdy próbował to naśladować - wszystko w atmosferze śmiechu, wygłupów, totalnego luzu. Ze strony trenera brak było instruktażu, korygowania błędów, właściwego zarządzania czasem, organizacji zajęć...
Mając za sobą wcześniej kilka lat ćwiczenia judo, gdzie treningi zaczynały się i kończyły zbiórką w za-zen, czas był świetnie zorganizowany i dokładnie zaplanowany, zaś program realizowany był w warunkach ciszy i sumiennego ćwiczenia, uznałem ów sekcję kick-boxu za totalną pomyłkę i odszedłem po jakiś kilku miesiącach. Było to chyba również jedyne negatywne doświadczenie, jakie wyniosłem z uprawiania SW.
2. "Balet" oraz brak spójnego programu
Trening kung-fu, jaki przeszedłem, oparty był przede wszystkim na ćwiczeniu form (kuen) oraz "wolnych" (niesformalizowanych) sekwencji technik. Niestety, niemal wszystko to wykonywane było w powietrze, przy braku ćwiczenia z partnerem. Oczywiście za każdym razem starałem sobie wyobrażać, że oto np. blokuję uderzającą rękę przeciwnika, a następnie przechwytuję ją kontrując jednocześnie np. ciosem zadawanym drugą ręką, ale zdawałem sobie sprawę, iż wyobrażać sobie - to jedno, a przećwiczyć to z partnerem - to drugie. Parafrazując, nikt nie nauczy się pływać bez wody.
Druga rzecz w kung-fu: drażniło mnie, iż często poznawaliśmy jakąś sekwencję, ćwiczyliśmy ją 10 razy na jedną stronę, 10 razy na drugą, po czym nigdy do tego już nie wracaliśmy. Z czasem znałem wszystkie pojedyncze techniki wchodzące w skład poznawanej właśnie sekwencji, ale sama sekwencja była ledwo "liźnięta", więc często - jako set - wydawała się jeszcze "dziwna", nienaturalna, a z czasem - z braku ponownego jej przećwiczenia - ulegała zapomnieniu. Ja tymczasem chciałem powracać do tego, doprowadzić to w miarę możliwości do biegłości, a przede wszystkim - jak napisałem wyżej - przećwiczyć to z partnerem, aby odczuć, jak to jest z realnym "przeciwnikiem", jak się sprawdza...
3. Ignorowanie / krytyka innych SW
Z tym również spotkałem się podczas ćwiczenia kung-fu. Nigdy nie zostało to wprost powiedziane, ale atmosfera była taka, iż panował pogląd, że właściwie wszystko, co wchodzi w pantenon sztuk walki, pochodzi od kung-fu, a w związku z tym style kung-fu postrzegane były jako jedyne pełnowartościowe systemy walki (pozytywnie też odnoszono się do Viet-Vo-Dao - jako do czegoś bardzo pokrewnego chińskim SW). Inne systemy były - zgodnie z tą ideą - niekompletne, uproszczone, itd. Po prostu sinomania... Przyznam, iż w pewnym okresie sam uległem tym poglądom i ograniczyłem na jakiś czas swoje zainteresowania sztukami walki wyłącznie do kung-fu...
To oczywiście ślepy zaułek, bo każdy system zasługuje na większą czy mniejszą uwagę... Na myśl przychodzi mi teraz choćby genialny Jigoro Kano, który tyle eksperymentował, zapożyczał, syntetyzował... Np. rzut kata-guruma został przez niego włączony do judo po tym, jak zobaczył tę technikę w bibliotece - w jakiejś książce o zachodznich zapasach (źródło: John Stevens "Three Budo Masters"). O-soto-gari zostało z kolei zapożyczone bodajże z karate... Niektóre techniki powstawały "na żywo" w dojo - jako swoiste "patenciki" na określone sytuacje powstałe podczas randori... Podobnych przykładów można przytoczyć wiele, nie to wszak jest tematem postu. Najważniejsza sprawa - to moim zdaniem otwartosć na nowe rzeczy.
Dodam jeszcze, że mimo krytycznych uwag w pkt. 2 i 3 powyżej, trening kung-fu bardzo miło wspominam; myślę, że sporo mi dał i otworzył rzeczy na pewne sprawy. Ale miało być krytycznie - to jest :twisted: . A najbardziej odpowiada mi kontaktowe trenowanie technik z partnerem, wszechstronny program ćwiczeń oraz możliwość sprawdzenia umiejętności w randori.
No, jak to napisał Gombrowicz: koniec i bomba, kto czytał - ten trąba :wink:
Pozdrawiam,
Mursi
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
1. drażni mnie takie niekonstruktywne najeżdżanie na inne dojo - żeby tylko najeżdżać i mieszać z błotem - jedna z rzeczy jakich nie lubie - n.p: jakeś-tam -seminarium czy obóz - "wielki"-mistrz pokazujący technike , i podchodzący później do ćwiczących, poprawiając niedociągniecia, wady, i w trakcie tego poprawiania
czyli "jam jest jedyny słuszny mistrz jj, nikt inny na tym globie nie wykonuje technik poprawnie"
bo oczywiscie konstruktywna krytyka jeszcze nikomu nie zaszkodziła - ale takie coś....
2. a co do zwykłych treningów - w sumie trudno sie czegoś czepiać - jak pisał TimTom - skuteczna samoobrona jak najbardziej tak, ale powinno też byc miejsce na klasyczne, nawet "ciut" udziwnione techniki - w końcu ćwiczenie SW to nie tylko prosta samoobrona- to pewien sposób życia, pewne podejście do rzeczywistosci, rozwój samoświadomosci......
3. za duza grupa i brak mozliwości konsultacji wykonywanej techniki z Mistrzem - dobrze jak jest kilka czarnych pasów na sali, bo zawsze można jakieś wątpliwości konsultować - bo "tak sobie wykonać" to można samemu - a zeby wykonać poprawnie - przydaje sie nadzór Sensei - nawet jak jest jeden na sali, godne pochwały jest że stara sie przy każdej parze ćwiczących chociaż jedno powtórzenie obejrzeć i skorygować - nic od razu, ale lubie wiedzieć co robei dobrze, co źlke, czego pilnować...a czasem trudno wszystkie niuanse wychwycić patrzać na Sensei wykonujacego technike dwa- trzy razy szczególnie przy nowych technikach
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
jak juz odgrzewamy...
1. drażni mnie takie niekonstruktywne najeżdżanie na inne dojo - żeby tylko najeżdżać i mieszać z błotem - jedna z rzeczy jakich nie lubie - n.p: jakeś-tam -seminarium czy obóz - "wielki"-mistrz pokazujący technike , i podchodzący później do ćwiczących, poprawiając niedociągniecia, wady, i w trakcie tego poprawianiapada pytanie "i tu jest taka dźwignia, robiliscie ją już kiedyś??" na odpowiedź że tak, robiliśmy razem z naszym sensei , "wielki"-mistrz robi wielkie oczy i kpiąco odpowiada : "niemożliwe, na pewno nie robiliscie dobrze"
czyli "jam jest jedyny słuszny mistrz jj, nikt inny na tym globie nie wykonuje technik poprawnie"
bo oczywiscie konstruktywna krytyka jeszcze nikomu nie zaszkodziła - ale takie coś....
Swiadczy to wystarczajaco o osobie instruktora
To samo mozna powiedziec innymi slowami np:
"Robiliscie juz zapewne taka technike - prawda ?
Zrobmy teraz ta technike troche inaczej abyscie mieli poglad na rozne warianty i wybrali dla siebie najbardziej odpowiedni"
Ucznia mozna naprowadzic na jakas droge ale nie mozna go zmusic do nauczenia sie.
Ale najbardziej denerwujace jest to ze osoby instruktorow przypisuja sobie techniki innych jako swoja wlasnosc.
Czesto zdarza sie tak ze na wczesniejszym seminarium pokazuje sie jakies techniki a potem inny instruktor zaczyna je nauczac podpierajac sie tym ze nauczyl ich sie np w Japonii i przypisuje nauce tej techniki legende
Ale to nic z tym ze od poprzedniego seminarium na ktorym podpieral sciany a nawet nie przecwiczyl tych technik - nie zdolal tego sie nauczyc i naucza juz techniki nie znajac jej zasad dzialania i wtedy ta sama technika mimo ze wyglada podobnie jest totalnie nieprzydatna dopoki uczen sam nie dojdzie po latach jak ja nalezy wykonywac aby byla technika skuteczna a nie silowa.
Niestety Mistrzow uwazajacych sie za Bogow u nas dostatek
Napisano Ponad rok temu
To samo mozna powiedziec innymi slowami np:
"Robiliscie juz zapewne taka technike - prawda ?
Zrobmy teraz ta technike troche inaczej abyscie mieli poglad na rozne warianty i wybrali dla siebie najbardziej odpowiedni"
No tak, z tego co pamietam, to przy okazji róznic w technikach Kraków - Warszawa takie hasło najczęściej padało ... co do tego co "przeszkadza" w prowadzącym - to jako zwykły uczeń wole Shihanów i innych "Wielkich Mistrzów", którzy są "ludzcy" - w sensie takim, że nie zachaczają nosem o chmury, i mają dobre podejście do uczniów- dlatego też w sumie lubie swojego sensei, bo nie wytwarza sztucznych barier miedzy sobą a uczniami jak niektórzy "wielcy" - barier w sensie traktowania innych jak powietrze, i podejścia "ja wielki mistrz - ty śmieć" tylko tak na treningu jak i poza nim potrafi dotrzeć do uczniów.
najgorsze jest to że to o czym pisałem było w przypadku dojo Kraków - dojo Kraków...
Jednak wzajemny szacunek i uczciwosć między mistrzami z różnych sekcji jest rzeczą ważną i pozytywną...szkoda że tak go mało, raczej mamy do czynienia z bałaganem, i wzajemnym podkładaniem sobie świń...ale przynajmniej można docenic kiedy sie przytrafiają przejawy wzajemnego szacunku
tak samo to o czym była mowa dalej - czyli "przywłaszczanie sobie technik".....czy też "przywłaszczanie sobie mistrzów"...ale to juz wychodzi poza ramy tego tematu...i z tego co widziałem w archiwum, było wałkowane
najgorsze jest to, że z punktu widzenia młodego ucznia, który zdanie o JJ wyrabia sobie na podstawie własnego sensei niektóre "postawy" mogą zaowocować dośc przykrymi skutkami - to o czym pisałem wcześniej, czyli "niekonstruktywne atakowanie innych dojo" - przykład - przychodzi nowy narybek do nas w tym roku i komentarz jednego z małych dzieciaków
"jeszcze miała chodzić jedna koleżanka , ale ona chodzi do XXXXXXX i jak tam zapytała o ten klub, to jej powiedzieli że tu jest syf i nie warto chodzić....."
ale żeby nie było OT :
wiecej rzeczy praktycznych typowo na ulice
ale nie zapominaj że ćwiczymy JJ a nie street-fight choc i tak nie masz chyba na co narzekać i mamy wpajane dostatecznie dużo "ulicznych" technik jak pisałem wczesniej - ulica i samoobrona jak najbardziej, ale poszanowanie tradycji i pewnej "klasyki" też musi być < wiem, czepiam sie takich rzeczy jak kakemona, historia, rytuały itd... ale JJ to JJ i nie można o tym zapominać >
Napisano Ponad rok temu
ooo to jest piekneMnie by wkurzało gdyby terner kazał nam coś robić a sam patrzyłby tylko z boku - ale na szczęście nie przytrafiło mi się to a patrząc na wytrzymałośc trenera na zajęciach wzrasta mój poziom motywacji
przypomina mi sie pewien z wielkich mistrzow prowadzący zajęcia siedząc na ławeczce i czytając gazetę, co jakiś czas rzucający komentarze typu szybciej, wyzej itp
W-wolf kojarzysz człowieka?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
PYTANIE DO INSTRUKTORÓW
- Ponad rok temu
-
budowanie fortyfikacji
- Ponad rok temu
-
WOJOWNICY NOCY
- Ponad rok temu
-
sempai,sensei,shihan...
- Ponad rok temu
-
MA w obronie koniecznej i czarne pasy
- Ponad rok temu
-
gdzie jest motyllek???
- Ponad rok temu
-
sihan Krzysztof Jankowiak - zna Go ktoś z Was ??
- Ponad rok temu
-
Dlaczego akurat jj??
- Ponad rok temu
-
Jak długo?
- Ponad rok temu
-
Jak?
- Ponad rok temu