
Do niedawna godziny pracy nie byly takie restrykcyjne - osobiscie wstawalem o 8:00, pojawialem sie na 9:00, siedzialem do 17:00 , 18:00, potem do 21:00 - 22:00 jakies treningi... Czulem sie swiezy i wypoczety, pomimo siedzenia jeszcze po nocach do 0:00 , 0:30 przed kompem. Od paru tygodni to sie zmienilo. Ledwie wytrzymuje do 23:00, budze sie o 6:00 - i nawet jesli poloze sie wczesniej spac, o 22:00 - i tak jestem nazajutrz wypompowany i zmeczony. Sama mysl o jakimkolwiek treningu napawa mnie obrzydzeniem - treningi sa raczej wynikiem woli oraz przyzwyczajenia, niz ccheci. Zmuszam sie.
A teraz meritum:
Niech ktos sie podzieli jakims swietnym sposobem na przezwyciezenie tych objawow :roll: Wiecej kawy (to mozna jeszcze wiecej ? :roll: ) ? redbule jakies ? liczenie baranow przed snem (w czasie pracy duzo baranow udaje mi sie naliczyc, ale czy mam spac w pracy... ?

