Sporo się tłukłem w czasach wczesnoszkolnych, raz wygrywałem :twisted: , a raz nie

. Ale pierwszy raz tak naprawdę "walczyłem" z 1,5 roku temu. Wyszedłem z baru i nie byłem w stanie trzeźwym. Chciałem iść do domu, skręciłem w prawo (do domu było w lewo

). Idę sobie, a za rogiem, na schodach siedzą dresiarze ze swoimi dziewczynami. Było ich 3, ale doskoczyło do mnie tylko dwóch - trzeci wraz z dziewczynami uspokajali swoich kolegów (raczej mało skutecznie). Kopali wysoko, na głowę i z obrotu (wiem, wiem, idioci...). Nic wtedy nie trenowałem i byłęm pijany, więc... później pięści na twarz i się przewróciłem. Wstałem, odwróciłem się i zacząłem spacerować do domu (nie spieszyłem się, a kierowałem się, oczywiście, dalej w złym kierunku

). Dostałem jeszcze w tył głowy z pięści, ale co tam... Dopiero jak się obudziłem, to wszystko mnie bolało

.
Drugie moje starcie było już lekko heroiczne (właściwie to leciutko :-) ). Wracałem czarną nocą przez park i usłyszałem krzyki. Podniosłem głowę i moim oczom ukazał się okropny widok - jakiś facet leżał na ziemi, kopany przez 3 dresiarzy, na śniegu pełno było jego krwi. Stanąłem i nie wiedziałem, co zrobić :? . Bić się nie umiałem jeszcze, nic nie ćwiczyłem i na pewno nie miałem najmniejszych szans w walce. Z drugiej strony: wiedziałem, że trzeba pomóc. OKROPNA SYTUACJA

. Głupio mi teraz, ale już skłaniałem się do odwrotu, gdy tamci odpuścili sobie i odeszli. Podbiegłem, zacząłem budzić faceta (był lekko podchmielony). Myślał, że chcę go bić, ale w końcu dał się uspokoić. Cały był czerwony od krwi, pogadaliśmy, chciałem go zaprowadzić do domu. Szliśmy sobie tym parkiem, nagle usłyszałem za sobą kroki, odwróciłem się i... cios w twarz. Tamta trójka wróciła, przepychaliśmy się, chcieli mnie przewrócić, ale się nie dałem, kilka ciosów w twarz, cofałem się. Chciałem gadać, ciągle bić się nie umiałem i bałem się ich jeszcze bardziej rozzłościć. Krzyknąłem: - Ludzie, pomóżcie nam!!! - i po chwili obok mnie stało 3 chłopaków, więc było 5 na 3... Tylko, że jak skapnęli się, o co chodzi, to zwiali 8O !!! Zacząłęm się z nich głośno śmiać, przygotowując się na lanie (naprawdę...). No i dobrze przewidziałem przyszłość. Cios w twarz, gleba, kopniaki w żebra i bardzo dużo w głowę... Po jakimś czasie wstałem, zacząłęm szukać krwawiącego faceta, ale nie mogłem go znaleźć. W końcu powiadomiłem straż miejską o tym, że w parku może leżeć ofiara pobicia... I tyle. Myślę, przyszłość niesie mi przyjemniejsze scenariusze... :twisted: