Wasze pierwsze walki
Napisano Ponad rok temu
Wesley, nie nie to bylo kolo miesiaca temu, wracalem z SOHO :)
Napisano Ponad rok temu
dialog wyzej ) stoimy na przeciwko siebie. Tylko, ze w trosce o mnie, zebym sie nie bil i wogole, moja dzewczyna "sklinczowala" mnie tak mocno ze rece mialem wzdluz ciala. No i co, wylapalem dwa strzaly na gebe, troche "mientko" na nogach sie zrobilo
moze ten facet był jej kochankiem, skoro Cie trzymala kiedy Cię lał. Czemu ona to zrobila? 8O
Nie umiesz czytac slabiaku?
Napisano Ponad rok temu
ja powaznie pralem sie w osmej klasie podstawowy tak obilem goscia, ze pozniej szukala mnie jego matka :}
Ale co do ulicy, cwicze TKD- nie dlugo, ale kiedys bawilem sie capoeira i znam troche "street`a". Bylem u siebie na dyskotece, ze jako jedyny nie pilem to pilnowalem dwoch gosci na raz (kolegow) , jeden byl na zew lokalu a drugi wew, wiec kursowalem raz w ta raz w tamta. za ktoryms razem jak wszedlem do srodka , dobiegla do mnie dziewczyna jednego z nich i mowi " Piotrek, zrob cos Adam chce bic jakiegos zolnierza (adam to moj friend, jeden z tych pijanych)" szanse Adam byly niewielkie w tym stanie wiec ruszylem rozdzielac chlopakow, wszystko fajnie stoimy sobie, mysle "jest git, udalo mi sie.......". Blysk!. Sprawdzilem czy mam wszytskie zeby, poczulem ze moja warga wyglada jak litera ygreg, kiedy oprzytomnialem zolnierzy nie bylo ( jeden strzelil mnie z partyzanta kuflem w ryja, czail sie bestia gdzies w poblizu, ) stalem twardo, w sumie dostalem najlepiej jak tylko moglem bo skonczylo sie na tym ze mam blizne na wardze i rusza mi sie dwojka :} Ale moglo byc znacznie gorzej, wniosek z tego taki, ze nie ma gentelmanow na ulicach, bijcie z zaskoczenia, badzcie gotowi na wszytsko i nie bojcie sie uzywac pomocy takich jak kosz na smieci, kufel, butelka, kamien itd
sorry za long, boring post.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ja jak nieco młodszy byłem (4-5 klasa podstawowki :wink: ) i jeszcze nic nie ćwiczyłem, to w szkole prawie codziennie się coś działo... :?
Pamiętam jak kiedyś jednego dnia 2 załatwiłem... Siedzę sobie na (sypiącym się ze starości) parapecie w zatęchłej szatni, po wf-ie, podchodzi taki chudzielec i pluje na mnie :? Ja się wqrzam i na niego! W tym momencie wpada jego qmpel na mnie. Bach na ziemię i duszę gada... Potem drugi podobnie, a moi qmple zaczęli gościa z nudów bootować... :roll:
Innym razem zrobiliśmy sobie drużynówkę... Klasa A vs C...w szatni między kratami...Już 2giego prałem, aż tu nagle wpada jakiś woźny z 2 nauczycielami chyba... wyszarpałem się z ich łapsk i zwiałem... Skończyło się na tym, że nasza klasa wygrała 8) a ze dwie osoby u dyr. wylądowały.
Innych tego typu akcji było sporo... Np. kiedyś było "last man standing" :roll:
Nie ma jak ciekawe dzieciństwo...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Potem jeździłem na mecze wyjazdowe Pogoni, przestałem jeździć jak oberwałem kosą po której mam 15- centymetrową bliznę na lewym barku.
Po tym wydarzeniu zacząłemn trenować sztuki walki, pracować na bramce itp. Niebezpieczne sytuacje się zdarzają ale wolę załatwić sprawę polubownie, mimo że można by było komuś wpier... lić lub obewać samemu. Co do walk to było ich kilka, różnie się one dla mnie skończyły, raz na wozie raz pod wozem, ale to właśnie dzięki treningom nigdy nie było tak tragicznie bym nie mógł wstać po starciu. Strach mi toważyszy zawsze, ale jak to mówi mój koleś z ulicy "czego się boję to niszczę"
Pozdro z Grodu Gryfa
Napisano Ponad rok temu
A propos lasek i napierdzielanek ulicznych. Własne laski trza wyedukować co mają robić bo mi też kiedyś jedna ręce przytrzymywała... Taka kobieca logika.
W 100% racja. Ja, po tym zdarzeniu ktore opisalem, mam ze swoja dziewczyna uklad, ze jak sie cos zaczyna dziac to koniecznie musi mi dac pole do popisu :twisted: , zebym jeszcze nie musial myslec ze Jej moze sie cos stac. A jak juz z misiem jest zle konkretnie :wink: to ma wiac i dzwonic (tez juz wie gdzie )
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
I wszystko w tym temacieA propos lasek i napierdzielanek ulicznych. Własne laski trza wyedukować co mają robić bo mi też kiedyś jedna ręce przytrzymywała... Taka kobieca logika.
W 100% racja. Ja, po tym zdarzeniu ktore opisalem, mam ze swoja dziewczyna uklad, ze jak sie cos zaczyna dziac to koniecznie musi mi dac pole do popisu :twisted: , zebym jeszcze nie musial myslec ze Jej moze sie cos stac. A jak juz z misiem jest zle konkretnie :wink: to ma wiac i dzwonic (tez juz wie gdzie )
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
hmm Ja chyba jestem mlotszy od was (nawet sporo) ale coz :
Jakies 2 miechy temu , szedlem z kolesiem do kolezanki ciemna uliczka przed nami dojarzalem 2 osoby (1 mysl a jakas tam parka z psem sobie wyszla ) idziemy dalej twardo za jakies 15 m te dwie osoby zaczynaja skrecac w nasza strone my dalej zagadani idziemy (ale katem oka na te 2 osoby patrzalem ) JEDNAK NIE!!! to bylo 2 manych lysych DRESOW (DAUNOW) ktorzy sie domnie przyburali (az dziwne moj koles byl o glowe prawie wyzszy) chcieli mi telefon zajeb** ktorego niemialem ;];] wiec jeden znich zaczol mnie pchac wiec puscily mnie nerwy i dostal lampe prosto w kichawe i sie zlozyl jak scyzoryk (byl mnieszy troszke odemnie )
ten jego koles mi wyje*** wiec wpadlem na plot , teraz moj kolega wkroczyl do akcjii i tamtego zaczol mucic (a ten 2 napastnik byl wyzyszy odans mial kolo 188 cm) ja oparlem sie o plot bo w potylice dostalem ;[;[;[;[;[;[ tamten 1 zaczol uciekac wiec ja niepopuscilem zaczelem zanim biec i go dopadlem dostal wycine i odrazu do dosiadu i szedl lep za lepem ;];];] az wkoncu zobaczylem ze many ma cala twarz obita puscilem go i podkulony zaczol szybko odalac sie odnad ROWNIEZ JEGO KOLEGA z textami MACIE WPIE*** I TAK WAS DOPADNIEMY niezwracajac na nich uwagi DALEJ PODAZALISMY DO DANEGO CELU mialem tylko pozdzierane kostki u reki i zajbistego GUZAA!!! stylu glowy (bylo ciemno miedzy 21 a 22) WSZYSKO DZIALO SIE NA GUMIENCACH kolo JEZIORKA ;];];];];];];
Hmm po calym zajsciu mialem straszne rozkminy poniewaz nigdy PIERWSZY niewalnelem w twarz ale zdobylem sie na odwage i to mi pomoglo ;];] bo niewiem jak by bylo ich wiecej np gdzies dalej stalo z 3 jszcze BYSMY MIELI ZONKA ;;];] nio to byla chyba 1 moja taka powaznisza walka uliczna BO ZAWSZE schodzilem zdrogi lub na kompromis szedlem z typkiem ;];]
Napisano Ponad rok temu
dzieki ci Boze za przycisk do ignorowania.
Te podziękowania, to raczej do Fiodora być powinny.
Ale skoro już mi dziękujesz to "nie ma za co"
Jak zawsze skromny do bólu...
Baaaartek :wink:
P.s. Dałbyś się chłopakowi najpierw wykazac zanim walniesz ignora... :roll:
Napisano Ponad rok temu
dzieki ci Boze za przycisk do ignorowania.
Masz racje yak... masz ignora
Napisano Ponad rok temu
1. W-wa, Bielany okolice ul. Doryckej godz.22 wędrujemy sobie spokojnie z kolegą, w rekach chipsy i piwko... A tu na osiedlowej uliczce stoi 5 dresów. Trzech z jednej, dwóch z drugiej (jeden z nich wali pięścią o pięść). Mój kumpel (10lat KF) nie zwalnia kroku i walimy na nich, pomyślałem tylko czy da rade czterem bo ja to chyba tylko na jednego się nadaję... A on oddaje mi chipsy, piwko i uśmiecha się do nich tak jak tylko u Sapkowskiego Geralt potrafi, i z takim radosnym wyrazem twarzy (jego, nie mojej) przeszliśmy między milczącymi dresiarzami.
2. Praga środek dnia, lato, okolice teatru ?powszechnego? siedzimy z wymienionym już kumplem, na przystanku, zmordowani upałem jak mało kto...
Podchodzi do nas dwóch gości i pyta czy nie mamy na wódkę... Zgadnie z prawdą mówimy że nie. Jeden z nich ściąga ze mnie kapelusik zwiadu (taki zielony w kamuflażu) i zakłada. Słyszy:
-Oddaj, bo niefajnie będzie...
-Jak będzie.
-Niefajnie.
Ku mojemu zdziwieniu oddał. Zdziwienie było tym większe że w tym momencie na przystanku było już ich 4, w bramie obok jeszcze 3 a do tego kilku lokalnych "seniorów" z winami.
Tak o to wybrnąłem z dwóch sytuacji...
Sorry że tak długo i nudnie, ale to kamyczek dla tych którzy twierzdą że nieszablonowe działania czy teksty mogą uratować sytuację.
Napisano Ponad rok temu
Witam
W moim życiu temat tu poruszany przedstawia sie całkiem ciekawie chodz niemialem jeszcze żadnych większych bijatyk na końcie. Zacznijmy od samego początku:
1-Pierwsza moja walka o ile mozna to tak nazwac byla w wieku jakis 8 lat. Bronilem wtedy mojego kuzyna. Niewiem jak sie to stalo, odwazylem sie odciagnac przeciwnika na siebie jednak pozniej sparalizowal mnie sytrach i zebralem okolo 5 szczałów z kolana w twarz. Tragicznie wtedy wyglądałem.
2-Kolejny walki to zwykłe szarpaniny za lat dziecięcych w szkole podstawowej. Miałem uraz do walk po tym 1 incydencie. Jednak już nigdy z szarpaniny niewynikła moja przegrana. Zawsze wygrywałem fizycznie czy psychicznie. Pamietam gościa który chciał bronić swojego kolesia i bez gadki sprzedal mi 3 strzały na twarz, ja odruchowo wyprostowałem ręke i trafiłem. Gościu odpuścił po jednym ciosie. Skończyło się uwagą bo okazało się że gościu był synem nauczycelki, ale co tam .
3-W czsach 7-mej 8-smej klasy szedłem przez Zabrze z kuzynem ulica przy kinie Marzenie. Zostaliśmy zaatakowani przez badę 7 rumunów, ktorzy chcieli kasę. 4 trzymało mnie a 3 mojego kuzyna i zaczeli szukać portfela po kieszeniach. Chciałem zachować kasę do siebie i bawiac się w iluzjonisty chcialem przy 4 rumunach przetransportowac portwel z kieszeni ktora nie byla sprawdzana do kieszeni ktora juz sprawdzili. Niestety zauwazyli, ruszyli wszyscy 7 na mnie, jendak ja dzielnie trzymałem portwel i szarpałem się o niego. Moj kuzyn wtym czasie skoczył po pomoc. Szarpiąc się o portwel inny zainkasował mi szczała jednak ja dalej dzielnie trzymałem i nie miałem zamiaru puścić. Na szczeście nadeszła pomoc i agresory ucielki. Dziękuje Panu który nam pomógł za odwagę
4-Po tych wszystkich sytuacjach postanowiłem coś zmienić. Zapisałem sie na Shih Ming Tag Lung Pa Kung Fu, aby już nigdy niestać się ofiarą. I od tego czasu nigdy ofiarą sie nie stałem. Chodź jeszcze niejestem dobr wtym co ćwicze to zmienił się już mój umysł tak iż wyczuwam takie sytuacje zanim się one staną i przeciwdziałam im. Rok temu na 18 pewien gościu chciał porozmawiac z dziewczyna która była moją osobą towarzysząca. Niemiałem nic przeciwko temu, chciałem tylko opuścić pomieszczenie w którym sie znajdowałem. I gdy chciałem wyjść gościu mówi że mam być w środku. Odpowiedziałem że ja wychodze i mając jedną ręke na klamce otwierając drzwi a drugą na dole gościu bez skrupułów udeżył mnie w oko które mi opuchło. Jako że już ćwiczyłem dosyć sporo czasu ofruchowo go chwyciłem za ubranie i przyciagając go jedną ręką sprzedałem mu pół czystego szczała na głowe. Niewiem dokładnie gdzie go dostał bo jeszcze nie zdążyła mi opaść głowa po zebranym szczale, udezalem na przymiar i wlazlo. Po moim udeżeniu gościu poprostu na 30 sek usnol. Trzymałem go jedna reką a on w końcie potulny jak baranek. Oczywiście byłem nerwowy i chciałem gościa lezcz jednak wszyscy mnie zaczeli odciągać i niestety za dużo świadków. Okazało się że gościu jest psychiczny i wypity, dlatego darowałem mu zdrowie w późniejszym okresie.
5- Teraz walki unikam jednak czasem opamiętuje gości.
Walka ominięta to walka wygrana!!!!.
Przepraszam że tak sie rozpisuje i ze polowa jest z polskimi znakami polowa bez. Jestem syzlektykiem i mam problemy z ortografią. Cały tekst pisałem w pośpiechu bo ide na trening.
Pozdrawiam wszystkich i nie zaczepiajcie jednak sie nie dawajcie!.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
z czym bezpiecznie po miescie
- Ponad rok temu
-
noz vs noz
- Ponad rok temu
-
Wchodź jeśli zostałeś brutalnie pobity
- Ponad rok temu
-
Czy taj box dobry na poczatek?
- Ponad rok temu
-
Ciepła, gruba odzież a walka na ulicy.
- Ponad rok temu
-
super wizjer
- Ponad rok temu
-
broń palna-dostep do broni palnej
- Ponad rok temu
-
Kryminalne Gry na TVN
- Ponad rok temu
-
Bójki
Guest_budo_Jaro9999_* - Ponad rok temu
-
uliczny boks
- Ponad rok temu