ty i twoja kobieta
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Być może na innych forach uzyskałabyś inną odpowiedź. Na tym forum staram się propagować ideę samoobrony rozumianej bardzo szeroko i zgodnie z tym duchem odpowiem:
Najważniejszą sprawą jest nauczyć się rozpoznawania sytuacji niebezpiecznych i unikania ich. Tego nie uczą na treningach sportowych. Nawet najlepszy styl walki nic tu nie pomoże. Bo i nie o sport tu chodzi.
Jest taka cecha, którą fachowcy od samoobrony nazwali uważnością. Pod tym pojęciem kryje się wyczucie, gdzie czai się potencjalne (czyli jeszcze nie realne) niebezpieczeństwo. Tę cechę można wyćwiczyć w dobrych szkołach samoobrony. Gros ludzi cechuje uważność, chociaż czasami nawet o tym nie mają pojęcia. Po prostu wiedzą to, stosują i już.
Mnie kiedyś obronił kolega, właśnie wykorzystując swoją uważność. Dodam, że kolega nigdy nic nie trenował, o sportach walki ma takie pojęcie jak ja o mongolskim jazzie. Sam jest postury lichej, ma 170cm wzrostu i waży niewiele ponad 60 kg. Taki typ intelektualny. A jednak obronił mnie. Późnym jesiennym wieczorem wybraliśmy się na spacer. Łaziliśmy po cmentarzach, bo rzecz działa się w Święto Zmarłych. Kiedy już mieliśmy wracać do domu, ubzdurałam sobie, że pójdziemy jeszcze zobaczyć moją szkołę. Dodam, że spacer był przyjemny, towarzystwo kolegi mi bardzo odpowiada i … no cóż zagadałam się, zapatrzyłam, czy jakkolwiek to nazwać. Straciłam swoją uważność. Nie dostrzegłam, że przed bramą szkoły stoi kilku oprychów i coś gadają na nasz temat. Chyba niezbyt im się podobało, że rozmawialiśmy po rosyjsku. Kolega obronił mnie najprostszą i najskuteczniejszą techniką, jaką można było w tej sytuacji zastosować. Wziął mnie pod rękę i powiedział: lepiej tam nie idźmy - i przeszliśmy na drugą stronę ulicy.
To jest właściwa samoobrona. Unikanie konfrontacji, a nie szukanie okazji do lania się po pysku. Nie muszę chyba mówić, że notowania kolegi i tak wysokie jeszcze wzrosły po tej sytuacji. :wink:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Mameha, Ty jednak jesteś mądra kobieta! I w dodatku mądrze piszesz, bo to nie zawsze jest jednoznaczne
Najlepszy dowód, że wybrałam sobie takiego, a nie innego współmoderatora. :wink:
P.S. Ależ ja dzisiaj wcześnie wstałam!
Napisano Ponad rok temu
No ja mialem 3 razy sytuacje ze trzeba bylo cos zrobic a obok stal albo kolega albo dziewczyna (nie cwiczacy nic albo cos tam kiedys...) - wtedy ja najpierw kaze uciekac osobie z ktora jestem - i mowiac szczerze jak do dzis one sie zastosowaly wtedy ja mam jakas szanse albo tez uciec albo jak jest za pozno to oddalic sie po jakiejs szybkiej wymianie. Potem przewaznie spotykamy sie za rogiemto jest jasne że nie stałabym bezczynnie,tylko mój chłopak widziałby że jestem jego partnerem w walce!
Natomiast dla mnie sytuacja kiedy dziewczyna postanowi tez sie bronic obok mnie bylaby fatalna tak samo zreszta mysle byloby gdyby kolo Agnieszki Sypien stanal i zapragnal jej pomagac jakis ambitny kolega
Napisano Ponad rok temu
Natomiast dla mnie sytuacja kiedy dziewczyna postanowi tez sie bronic obok mnie bylaby fatalna tak samo zreszta mysle byloby gdyby kolo Agnieszki Sypien stanal i zapragnal jej pomagac jakis ambitny kolega
What do You mean???
Dobrze zrozumiałam, że w ogóle nie dopuszczasz myśli, że Twoja dziewczyna, koleżanka, siostra itd.- w każdym razie BABA- mogła by Ci pomóc w sytuacji zagrożenia? Albo pomóc samej sobie gdybys Ty tego nie mógł zrobić w danej chwili? :?
Napisano Ponad rok temu
Natomiast kiedy sparowalem to zawsze dawalem lekkie fory kiedy czulem ze mam przewage, fizyczna, techniczna bez znaczenia tak samo facetom jak dziewczynom. Sportowo nigdy nie walczylem z kobieta, nie sadze zebym dal rade sie przelamac.
Napisano Ponad rok temu
Jestem wyjątkowo pzreczulony na tym punkcie i czasami zdarza mi się popełnić gafe.
Tak jak już dobre ponad rok temu, gdy odprowadzałem pannę z randki o godz. 1:00 w nocy, przez dobre 100, szastał dresem za nami jakiś koleś, kaptur na głowie itp.
Po tych 100m poczułęm sie niepewnie, obruciłem się i troche przycisnęłem kolesia(dosłownie i w przenośni). Okazało się, że on tylko sobie szedł i był bardziej wystraszony niż ja
Napisano Ponad rok temu
Wiesz to jest tak...jeśli ktos do mnie podszedł-jeden typ, czy grupa, i zaczęła by sie głupowa gatka, potem by mnie ktoś popchnął itp. to miałbym dziesiatki możliwości, mógłbym go uderzyć, mógłbym uciec...jeśli by coś takiego spotkało moja kobiete...wyjscie byłoby jedno, natychmiastowo, i bez zstanowienia, byc moze czesto zbyt wybuchowe, i niekonieczne adekwatne, ale jak coś zrobił mojej dziewczynie... rozumiesz, prawda?Czytajac ostatnio kilka tematow na tym forum, przyszlo mi do glowy takie pytanie: Jak sie zachowujecie gdy sytuacja zaczyna sie robic niezbyt bezpieczna, jesli macie obok siebie swoja/nieswoja kobiete.
Czy fakt ze cos trenuje moze zmienic wasze zachowanie?
Podchodzą dresy i mówia do mnie (sytuacja hipotetyczna):
Ty ch.., sku.., wypi... bo cie zjebie.. Twoja matka to ....
Ja starałbym sie zachować spokój (choc pewnie by mi nie wyszło :wink: ) , ale jesli przykładowo Dres dodałby swoja piękną polszczyzna...
A twoja dupa jest brzydka, czy twoja dupa ma krzywo przedziałek...cokolwiek, jedno słowo.
Skopałbym mu dupe jakby nigdy nic.
Moga mnie bić, wyzywać...-TO NIC, ale niech sie na moja "drugą strone" brzydko popatrzą...wtedy w dupie mam racjonalizm, czy "wskaźniki odpowiedniego zachowania"
Sytaucja, z małym przymrozeniem oka, ale mysle, ze w odpowieni sposób naswietlam, swój sposób postępowania, swoje reakcje...czesto nieodpowienie-wiem.
Napisano Ponad rok temu
mysle ze ten temat to prowokacja jakis nieczystych syjonistyczno-latynoskich ugrupowan batalistyczno-kulinarnych :?
Napisano Ponad rok temu
Ustaw sytuację tak, aby Twoja kobieta była ZA TOBĄ, a napastnicy PRZED TOBĄ.
Pilnuj babki jak oka w głowie, i staraj się rozglądać i wyszukiwać zagrożenia, bo to że jest jeden typek, nie znaczy że gdzieś nie czai się i jego koleżka.
POZDRWIAM
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Czyli, teoretycznie, jakbyśmy się zaczeli spotykać, to oczekiwałabys, ze na widok dresów/pijaczków/pijanych rezerwistów, przerzuce Cie zamaszystym ruchem reki na druga strone ulicy, a ja, Twój meżczyzna, stawie czoła niebezpieczeństwu? 8O No, cóż...to mi zapiewa na jaką manie. :wink: Nawiedziła cię jakaś strzyga? A co do Twojego brata...sieje zamęt na ulicy, a to sie chwali... :-)Hmm ja ma brata przeczulonego, przewrażliwionego i nie wierzącego moje siły, (choć tyle samo ćwiczymy tak, więc za każdym razem, gdy gdzieś razem wchodzimy to zawsze stara się pilnować wszystkie niewiasty i nie pozwoli i przejść koło pijanego faceta lub grupy ludzi o mało rozwiniętym słownictwie, u których słychać głównie przekleństwa.. Zawsze w takich sytuacja każe mi i innym znajomym przejść na druga stronę by tylko płeć piękna była jak najdalej od „zbliżającego się niebezpieczeństwa” tak jest odkąd pamiętam, więc nie wyobrażam sobie by potencjalny mój partner postępował inaczej
Wiesz, jakbym Cie znał osobiscie (bardzo chetnie moge poznać) to obiecuje, ze w ustronnym miejscu zaczaiłbym sie na Ciebie i Twojego brata-pijac piwo i przeklinajac...
Napisano Ponad rok temu
Hmm mój brat i postrach ulicy... No dobry dowcip
ja ma brata przeczulonego, przewrażliwionego..
No a jak chcesz mnie poznać to zapraszam na gg
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
zachowanie kobiety na ulicy
- Ponad rok temu
-
Poradniki dla kobiet do ściągnięcia
- Ponad rok temu
-
(OT) Dlaczego kobiety wychodzą za mąż?
- Ponad rok temu
-
kobieta vs mężczyzna
- Ponad rok temu
-
sposob na obrone przed napadem
- Ponad rok temu
-
Kobieta broni się przed pijaczkiem - true story!
- Ponad rok temu
-
kobiece dylematy
- Ponad rok temu
-
Strój kobiet a samoobrona.
- Ponad rok temu
-
Motywy dziewczyn
- Ponad rok temu
-
jakie argumenty?
- Ponad rok temu