Witam,
mój problem jest taki.
Trenuję kolarstwo amatorsko, w sezonie jeździłam po 40-50 km dziennie. Wyjeździłam tkankę tłuszczową, której poziom w sierpniu wynosił 13%.
Od miesiąca chodzę na siłkę, za poradą dobrych kolegów próbowałam nabrać masy, bo ważyłam 53 kg, ale mięśni miałam około 22 kg. Mam 164 wzrostu.
Piłam sobie przez miesiąc białko po treningach, chodzę na siłkę 4 razy w tygodniu.
Przed rozpoczęciem treningów poziom tkanki tłuszczowej wynosił 15,1% i ważyłam 54 kg. Dzisiaj znowu zrobiłam pomiar i o zgrozo, w miesiąc poziom tkanki tłuszczowej spadł do 14,8%,a mięśni już mam 27kg i ważę 57 kg.
Jak ja mam ćwiczyć, żeby nie spalać tłuszczu?Nie wyobrażam sobie zaprzestać ruchu, jest to niemożliwe:)
Chcę się wyrzeźbić i wyglądać normalnie, bez ścięgien i żył na wierzchu. Czy to realne?
Jem około 2500 kcal dziennie, w dni treningowe około 3000-3200. Jeszcze zwiększać bilans?
Zawsze tak miałam, że każdy trening siłowy kończył się wielkimi mięśniami, chyba taka natura, ale teraz to już jestem przerażona...