Cardio kills :?:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Wilk jest w stanie przebiec 100 km i po kilku godzinach jest w pełni zregenerowany. Ponieważ natura nie lubi marnotrastwa możiwosci wilka są bardzo zbliżone do możliwości jego ofiar. Znajdż wytrenowanego ultramaroatończyka, który to potrafi?
choćby wspomniany Goggins
daj mi chwile to sie rozpisze pozniej bo robota wzywa
Napisano Ponad rok temu
Wilk jest w stanie przebiec 100 km i po kilku godzinach jest w pełni zregenerowany. Ponieważ natura nie lubi marnotrastwa możiwosci wilka są bardzo zbliżone do możliwości jego ofiar. Znajdż wytrenowanego ultramaroatończyka, który to potrafi?
Są takie zawody Triple DECA Iron Man. Przez 30 kolejnych dni zawodnicy pokonują dystans pełnego Iron Mana.
Napisano Ponad rok temu
w liceum nie byłem w stanie przebiec w tym tempie kilometra
eksperymentowałem z metodą pose- i ona zaleca bieganie w duzym zakresie ruchu ( w każdym kroku staram się aby pięta unisoła się co najmniej do kolana nogi podporowej)
dotknąłes waznego problemu - czołówka maratończyków biega przy sporym zakresie ruchu bo byli w stanie wytrenować utrzymanie takiego wysiłku przez ponad dwie godziny.
bieganie w małym zakresie ruchu jest pewnego rodzaju oszukiwaniem swojego organizmu w sytuacji, gdy tak naprawde nie jestesmy już zdoni do prawdziwego.
Skoro przy masowości maratonów jedynie wąska czołówka jest w stanie utrzymać fizjologiczny zakres ruchu jest to dla mnie dowód ,że maratońskie dystase nie sa dla zdecydowanej większości ludzi.
Tymczasem właściwie wszystkie kikulatki jak biegna to sie prawie w tyłek kopią ;-)
Napisano Ponad rok temu
Wilk jest w stanie przebiec 100 km i po kilku godzinach jest w pełni zregenerowany. Ponieważ natura nie lubi marnotrastwa możiwosci wilka są bardzo zbliżone do możliwości jego ofiar. Znajdż wytrenowanego ultramaroatończyka, który to potrafi?
Są takie zawody Triple DECA Iron Man. Przez 30 kolejnych dni zawodnicy pokonują dystans pełnego Iron Mana.
ok, ok przecież pisze o zdolności człowieka do skrajnej adaptacji.
ale zgodziśz się ,że nie jest to osiągalne da 99% popuacji, podczas, gdy 100 % wilków i natylop żyje tak dizeń w dzień.
podobnie ponad 90% ludzi ( pomijając inwalidów) ma ramiona zbudowane w sposób umoziwiajacy efektywne rzucanie.
Z bieganiem już tak różowo nie jest
też mnie robota wzywa...
Napisano Ponad rok temu
spokojnie przebiegam w ten sposób ok 8 km ( ok 50 minut ciąglego biegu) to wymusza też dość duże tempo
To nie jest dość duże tempo. To jest ledwie truchtanie w tempie 6min 20 s na km.
Napisano Ponad rok temu
Jak mialem 14 lat w podstawowce biegalem 8 km w 35 min
I.
PS.
Pierwszy o tym powiedzial mi nauczyciel biologii z liceum, 15 lat temu. Ponizej na szybko wygooglowane przed chwila.
Mózg ludzki jako produkt uboczny adaptacji do biegania
Spośród wielu teorii tłumaczących rozmiar i możliwości ludzkiego mózgu jedną z najciekawszych, a zarazem najbardziej kontrowersyjnych, przedstawili Konrad Fiałkowski i Tadeusz Bielecki w serii artykułów zwieńczonych książką "Homo przypadkiem sapiens". Jest to teoria w tym sensie kontrowersyjna, gdyż zdaniem tych dwóch polskich uczonych, mózg ludzki powstał.... przypadkowo, niejako przy okazji innych, ważniejszych procesów adaptacyjnych zachodzących kilkadziesiąt tysięcy lat temu na afrykańskich sawannach.
Pomysł Bieleckiego i Fiałkowskiego oparty jest na koncepcji Johna von Neumanna, twórcy teoretycznych podstaw komputera i prekursora teorii gier. W 1963 roku von Neumann opublikował pracę "Probabilistics logic and the synthesis of reliable organisms from unreliable components", w której za system niezawodny uważa taki, w którym - w skrócie - dysfunkcja któregoś z jego elementów nie oznacza dysfunkcji całego systemu. Co musi się dziać z systemem, aby spełniał ten warunek? Po pierwsze musi od dążyć do zwiększenia liczby elementów tworzących system, a - po drugie - dążyć do zwiększenia liczby połączeń między elementami systemu.
Jeśli przyłożyć teoretyczne założenia von Neumanna do ludzkiego mózgu, to rozwijający się według tych warunków organ, musiałby być odporny na lokalne uszkodzenia lub czasowe zmiany środowiskowe (przegrzanie, wstrząsy itp.), a sposobem na postęp adaptacji niezawodnościowej mózgu byłby wzrost liczby jego neuronów i wzrost połączeń między nimi, czyli dokładnie to, co stało się z ludzkim mózgiem i co stanowi tu zagadkę.
Dosyć oczywiste jest, że czynnikiem wpływającym na fitness naszych przodków były w głównej mierze umiejętności łowieckie. To one decydowały o przetrwaniu (zresztą, łatwo zauważyć, że w społeczeństwach pierwotnych to siła, spryt i szybkość były prawdopodobnie bardziej adaptacyjne, niż inteligencja).
W wyniku następujących po sobie mniej więcej co 100 tysięcy lat cykli zlodowaceń obszary lasów tropikalnych ulegały redukcji, na rzecz porośniętych trawą i nielicznymi drzewami obszarami sawanny. To tam hominidy osiągnęły dwunożność, stając się gatunkami naziemnymi i tam ukształtował się kluczowy dla opisywanej tu teorii proces polowania na zwierzynę. Polegał on - w skrócie - na długotrwałym dobieganiu do uciekającej ofiary trwającym nawet kilkanaście godzin, w wyniku czego padała ona z wyczerpania. Przewaga łowiącego nad ofiarą nie polegała na jego wyższym intelekcie, ale na.... większej odporności na przegrzanie mózgu na zalanej słońcem sawannie.
Człowiek jest długodystansowcem. Przebiegnięcie wolnym truchtem nawet dystansu maratońskiego jest w zasięgu możliwości większości zdrowych osobników i jest bardziej uzaleznione od wysiłku woli niż treningu. Co ciekawe, badania przeprowadzone przez Robinsona w 1963 roku dowodzą, że czynnikiem decydującym o zwycięstwie w długodystansowych biegach jest.... odporność na pregrzanie organizmu. Im większa, tym większe szanse na zwycięstwo. Zwycięzcy maratonów osiągają na mecie temperatury bliskie letalnym (śmiertelnym), czyli około 41 stopni Celsjusza. Bielecki i Fiałkowski piszą: "Tak więc ograniczenie długotrwałości i szybkości biegu wynika z temperatury, którą może wytrzymać ludzki mózg", zaś czynnikiem decydującym o sukcesie jest skuteczność mechanizmów chłodzenia organzimu ludzkiego, czyli: pocenia, sapania oraz taka konstrukcja mózgu, która wpływa na odporność na przegrzanie.
Duży mózg, składający się z wielu substytutywnych (zastępowalnych) względem siebie obszarów nie tylko chłodził krwią najważniejsze fragmenty tego organu (szczegónie korę przedczołową), ale również potrafił - i to stanowiło adaptację ewolucyjną - zaalarmować w odpowiednim momencie o niebezpieczeństwie przegrzania i zatrzymać biegnącego łowcę. Bielecki i Fiałkowski piszą o "żółtej kartce", która pojawiała się, gdy temperatura osiągała niebezpieczne 40 stopni Celsjusza.
Teoria polskich badaczy jest intrygująca i warta bliższego poznania. Nie tylko znosi z piedestału ludzki intelekt jako zjawisko wynikłe z potrzeby mowy, języka, ogarniania złożonych stosunków społecznych czy makiawelicznego manipulowania. Intelekt ludzki jest jest w tej teorii wyłącznie przypadkowym produktem ubocznym adaptacji do skutecznego uganiania się za antylopami na sawannie. Fenomenalne!
Konrad Fiałkowski, Tadeusz Bielecki, Homo przypadkiem sapiens, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009.
Napisano Ponad rok temu
Są takie zawody Triple DECA Iron Man. Przez 30 kolejnych dni zawodnicy pokonują dystans pełnego Iron Mana.
ok, ok przecież pisze o zdolności człowieka do skrajnej adaptacji.
ale zgodziśz się ,że nie jest to osiągalne da 99% popuacji, podczas, gdy 100 % wilków i natylop żyje tak dizeń w dzień.
.
Nie wiem, czy nieosiągalne. Wiem natomiast, że większoć populacji ani do takich wyników zbliżyć się nie potrzebuje, ani nie chce. Ale przy odpowiedniej motywacji, treningu i nadzorze? Sam mówisz, że jesteśmy przygotowani do skrajnych adaptacji.
W całej tej dyskusji jedno mnie zastanawia. Co rozumiecie przez ową, wciąż przywoływaną, ogólną sprawność? Jak ją mierzyć?
Napisano Ponad rok temu
spokojnie przebiegam w ten sposób ok 8 km ( ok 50 minut ciąglego biegu) to wymusza też dość duże tempo
To nie jest dość duże tempo. To jest ledwie truchtanie w tempie 6min 20 s na km.
nie zrozumieliśmy się- ja nie mierzyłem dystansu tylko czas i to też w przybliżeniu- z Sadyby w Warszawie (ul. Powsińska) przez łaki, nasypy trasy do dirtu na szczyt kopca powstania Warszawskiego i z powrotem. ok 22, 23 minut w kazdą stronę
ostrożnie zakadam, że to jakieś 8 km. Z uwagi na mocne zawirowanie trasy nie chciało mi się liczyc dokadnego dystasu i czasu.
jedyna rzecz na której się skupiałem to utrzymanie prawidłowej techniki i zakresu ruchu.
a przy takim zakresie ruchu po prostu nie da się biec wolno jak truchtacze- jedyną istotną kwestią jest jak długo jesteś zdolny do prawidłowego ruchu- o czym sam wspomniałeś
Napisano Ponad rok temu
Mimo takich ramion zwykle nie potrafią wcelować z dwóch metrów papierkiem do kosza w biurze, i to właśnie ta część populacji, która w ogóle próbuje to robić.(...)
ale zgodziśz się ,że nie jest to osiągalne da 99% popuacji, podczas, gdy 100 % wilków i natylop żyje tak dizeń w dzień.
podobnie ponad 90% ludzi ( pomijając inwalidów) ma ramiona zbudowane w sposób umoziwiajacy efektywne rzucanie(...)
Napisano Ponad rok temu
Mimo takich ramion zwykle nie potrafią wcelować z dwóch metrów papierkiem do kosza w biurze, i to właśnie ta część populacji, która w ogóle próbuje to robić.(...)
ale zgodziśz się ,że nie jest to osiągalne da 99% popuacji, podczas, gdy 100 % wilków i natylop żyje tak dizeń w dzień.
podobnie ponad 90% ludzi ( pomijając inwalidów) ma ramiona zbudowane w sposób umoziwiajacy efektywne rzucanie(...)
Wiedziałem, że mam tu gdzieś monitoring
Napisano Ponad rok temu
A) jestem za leniwy, żeby szukać badań co to je kiedyś czytałem, więc poniższe jest ich syntezą z pamięci
Z badań tych wynika, że większe szkody dla organizmu przynosi maraton w tempie zawodniczym niż bieganie ultra
C) i takie cardio kills - długie dystanse biegane ostro.
D) ultra nie są aż tak niszczycielskie, bo nie da się cisnąć tak mocno tak długo bez naprawdę skrajnego bodźca. Organizm broni się regulując tempo w dół
Czy LSD jest najlepszą metodą budowania kondycji specjalnej dla sportów walki? Nie, bo nie odpowiada rytmowi walki. Czy może być metodą budowania kondycji tlenowej ogólnej? Może, nie musi.
Czy może być metodą budowania kondycji specjalnej biegów długich? Może, nie musi. Były czasy, kiedy 'odkryto' interwały (Finowie) i trening interwałowy był treningiem zwycięzców. Potem wahadło ruszyło w drugą stronę i wyrafinowano metodykę długich wybiegań. Obecnie stosuje się obydwie metody, plus elementy treningu mieszanego (wypady, pompki, skoki plus interwały) w różnych proporcjach w zależności od zawodnika, jego stażu treningowego, organizmu i fazy przygotowania.
Biegać dłuższe dystanse? Jeśli sprawia to komuś radość, ma na to czas, to czemu nie? Nie jest to zawsze najlepsza metoda, ale stosowana z umiarem i strategicznie może przynieść dobre wyniki.
Trochę jak z siłownią. Nie da się co trening cisnąć na 100%, ale jechać cały czas na 50% też nie można, bo plecy same się nie zrobią.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
offtopujemy ale jesli skupiasz sie tylko na zakresie ruchu to ladowanie na sródstopiu nastepuje automatycznie.
tak jak napisałem nie interesowała mnie prędkośc sama w sobie- ale w kierunku mostu siekierkowskiego biega tam naprawde wielu biegaczy i wszyscy na tym odcinku, gdy biegłem wzdłuż nich po nasypie byli zauwazalnie wolniejsi.
całe to moje 3 tygodniowe badanie było tylko i wyłącznie sprawdzeniem równowagi miesniowej i priopercepcji
ok zdaje sobie sprawę, ze podając takie wartości ( 50 minut i 8 km) sam się prosiłem o ich przeliczenie ;-) - google maps zblizoną trasę wyliczyło mi na 4,9 km w jedną stronę- jak na wertepy i sporawa górkę na końcu uwazam to za niezły wynik dla niebiegacza
nigdzie nie twierdze, że biegam obiektywnie szybko (tylko jak na mnie biegam szybko)
gwyn wyczerpał temat jak dla mnie ;-)
Napisano Ponad rok temu
biegam sobie na 3km bo muszę taki dystans zaliczyć w 14 min.
odczuwam intensywny ból " czegoś" po zewnętrznej stronie piszczeli, z boku nogi. pojawia się gdzieś po połowie dystansu.
co to może być?może warto coś porozciągać?
Napisano Ponad rok temu
Wygóglaj ćwiczenia zapobiegające shin splits.zadam pytanie laika.
biegam sobie na 3km bo muszę taki dystans zaliczyć w 14 min.
odczuwam intensywny ból " czegoś" po zewnętrznej stronie piszczeli, z boku nogi. pojawia się gdzieś po połowie dystansu.
co to może być?może warto coś porozciągać?
Napisano Ponad rok temu
zadam pytanie laika.
biegam sobie na 3km bo muszę taki dystans zaliczyć w 14 min.
odczuwam intensywny ból " czegoś" po zewnętrznej stronie piszczeli, z boku nogi. pojawia się gdzieś po połowie dystansu.
co to może być?może warto coś porozciągać?
upewniam się- nie mówisz o bólu kolana tylko piszczeli?
prawdopodobnie biegasz lądując na pięcie
Itosu nareszcie rozumiem o czym pisał Pratchett twierdząc, że intelekt powstał przypadkowo na skutek wzrostu organu w celu umożliwienia chłodzenia krwi ;-) .
teoria dość ekwilibrystyczna biorąc pod uwage, że inne hominidy- szympansy, goryle i orangutany maja spore mózgi kompletnie bez związku z chłodzeniem podczas biegu
Napisano Ponad rok temu
Itosu nareszcie rozumiem o czym pisał Pratchett twierdząc, że intelekt powstał przypadkowo na skutek wzrostu organu w celu umożliwienia chłodzenia krwi ;-) .
teoria dość ekwilibrystyczna biorąc pod uwage, że inne hominidy- szympansy, goryle i orangutany maja spore mózgi kompletnie bez związku z chłodzeniem podczas biegu
no ekwilibrystyczna wiem. ale wciaz mamy 3-4 krotnie wieksze dynie niz inne czlekoksztaltne. ale w sumie racje przyznaje. w marszu czlowiek jest bardzo wytrzymaly i hormony mu nie wariuja jak w przypadku dlugotrwalego biegu w szybkim tempie (relacja kortyzol - testosteron)
jako cikawostke podam jeszcze jedna historie. mysle ze takie wlasnie mozliwosci mieli najlepiej wytrzymalosciowo przygotowani przedstawiciele naszego gatunku w czasach prehistorycznych. gosc cale zycie zyl zgodnie z natura i mial prace wymagajaca duej ilosci ruchu.
Co roku w Australii organizowany jest zabójczy bieg wytrzymałościowy o długości 875 km (osiemset siedemdziesiąt pięć kilometrów !!!) z Sydney do Melbourne. Mówi się o nim, że jest najbardziej wyczerpującym ze wszystkich ultramaratonów na świecie.
Dlaczego najbardziej wyczerpujący?
Bo najlepsi potrzebują 6-7 dni, by go przebiec.
Chyba tylko ludzie, którzy przebiegli kiedyś w swoim życiu morderczy dystans maratonu (42km), potrafią tak naprawdę wyobrazić sobie nierealną skalę tego australijskiego przedsięwzięcia. Jest tak hardkorowe, że tylko najlepsi na świecie atleci mają wystarczające jaja, by się go podjąć i robią to tylko po wieloletnim treningu, przygotowując się specjalnie do tego wyzwania. O ultramaratonie mówi się w wypadku biegów powyżej dystansu maratońskiego, o przechodzących ludzkie siły dystansach 5okm, 100km. Natomiast tu mamy do czynienia z 21-krotnym dystansem maratońskim. W takim wypadku o wiele bardziej poprawnym określeniem byłoby słowo „obłęd”.
Dla lepszego zrozumienia: biegacze, którzy zwykle biorą udział w tym ultramaratonie, mają poniżej 30 lat. Są u szczytu swojej wydolności, mają za sobą historię sportowych sukcesów, wyczynowe doświadczenie i głęboką ekspertyzę, są sponsorowani przez wielkie korporacje, wyposażające ich w najlepszy, najdroższy sprzęt.
Właśnie dlatego historia jaką przeczytasz, jest tak niewiarygodna, ale jednak prawdziwa.
Ta niesamowita historia ma miejsce w roku 1983, kiedy podczas kolejnej edycji biegu Sydney-Melbourne ci właśnie topowi biegacze skonfrontowani są z niespodzianką. Przed startem pojawił się facet o nazwisku Cliff Young. Z początku nikt nie zwracał na niego uwagi. Wszyscy myśleli, że jest jednym z wielu kibiców, przyglądających się przygotowaniom do startu tego morderczego biegu. W końcu miał 61 lat, był ubrany w kombinezon roboczy, a na swoich roboczych butach nosił kalosze.
Ale Cliff Young chciał wziąć udział w biegu. Kiedy podszedł do stolika, by odebrać swój numer, stało się jasne dla każdego, że ma zamiar przyłączyć się do 150-u światowej klasy atletów i biec. Wówczas jeszcze biegacze ci nie wiedzieli o innym zadziwiającym fakcie: jedynym trenerem Cliffa była jego 81-letnia matka.
Każdy myślał, że to żart, jakiś chwyt reklamowy, że facet się popisuje, pewnie prowokator, jakiś stary frustrat, który chce za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Ale prasa i media zainteresowały się nim i kiedy stanął w towarzystwie profesjonalnie wyposażonych biegaczy, kamera telewizyjna zrobiła zbliżenie na niego, uwypuklając kolosalny kontrast w stosunku do reszty grupy.
„Kim jesteś i co tu robisz?”
„Jestem Cliff Young. Jestem z dużego rancza za Melbourne, gdzie hodujemy owce i uprawiamy kartofle.”
„Naprawdę chcesz wziąć udział w tym wyścigu?”
„Tak”, przytaknął.
„Chyba zwariowałeś. Nie ma takiej możliwości, że go przebiegniesz.”
Ich powątpiewanie nie zaszokowało go, bez wahania udzielił tej zdumewiającej odpowiedzi:
„Tak, przebiegnę”, powiedział. „Wychowłem się na farmie, gdzie nie było nas stać na konie albo traktory i przez całe moje życie – aż do czasu, kiedy cztery lata temu zarobiliśmy w końcu trochę pieniędzy i kupiliśmy traktor – zawsze kiedy przyszły burze, musiałem wychodzić w pole, by zgonić owce. Mieliśmy 2.000 arów ziemi i 2.000 owiec. Nieraz musiałem za nimi ganiać przez dwa albo trzy dni. Trwało to bardzo długo, ale zawsze je w końcu dorwałem. Myślę, że mogę przebiec ten wyścig; to tylko dwa dni więcej. Pięć dni. Ganiałem za owcami przez trzy.”
Kiedy wyścig ruszył, profesjonaliści zostawili za sobą faceta w kaloszach. Tłum kibiców miał niezły ubaw, ponieważ facet nawet nie biegł poprawnie. Zamiast biec, jakby truchtał, powłócząc nogami jak amator.
Otóż 61-letni, bezzębny rolnik wystartował w ultramaratonie ze światową czołówką atletów. W całej Australii, ludzie oglądający relację telewizyjną na żywo modlili się, by ktoś powstrzymał tego wariata przed dalszym biegiem, bo każdy myślał, że umrze zanim nawet osiągnie półmetek.
Każdy z profesjonalnych atletów wiedział, że potrzeba około 7 dni na dobiegnięcie do mety, a żeby ukończyć wyścig żywym należy w nocy spać minimum 6 godzin, regenerując siły po morderczym wysiłku dnia, a resztę czasu wykorzystywać w jak największej części na bieg. Tak mówiła medycyna i wieloletnie doświadczenie fizjologów sportowych. Ale Cliff Young o tym nie wiedział!
Poranne wiadomości drugiego dnia wyścigu obdarowały widzów następną niespodzianką: Cliff Young był w dalszym ciągu w wyścigu i okazało się, że przez całą noc biegł aż do miasta Mittagong.
Najwyraźniej Cliff nie zatrzymał się po pierwszym dniu. Mimo że w dalszym ciągu był daleko za czołówką, po prostu biegł dalej. Nawet znalazł siłę i czas, by machać widzom stojącym przy trasie.
Kiedy dobiegł do Albury zapytano się go o jego taktykę na resztę wyścigu. Nie uwierzycie co odpowiedział! Odpowiedział, że po prostu ma zamiar biec tak długo, aż dobiegnie do mety, bez spania!
Biegł i biegł i biegł. Każdej nocy był coraz bliżej czołówki. W ciągu ostatniej nocy przegonił wszystkich światowej klasy atletów. Ostatniego dnia to on prowadził w wyścigu. Nie tylko dał radę przebiec morderczy wyścig Sydney-Melbourne w wieku 61 lat i nie umrzeć. Nie, ku zaskoczeniu widzów, to właśnie on wygrał ten wyścig, bijąc przy tym rekord czasowy o 9 godzin i stając się narodowym bohaterem! Australijczycy zakochali się w tym 61-letnim rolniku, który pojawił się znikąd, by pokonać najlepszych długodystansowców świata.
Przebiegł 875 kilometrów wyścigu w 5 dni, 15 godzin i 4 minut, nie wiedząc, że powinien spać w nocy. Powiedział, że podczas biegu wyobrażał sobie, że goni za owcami, by zdążyć przed nadchodzącą burzą.
Kiedy Cliff otrzymał $10.000 nagrody za zwycięstwo, powiedział, że nie wiedział, że jest jakaś nagroda i twierdził, że nie wystartował ze względu na pieniądze. Powiedział „W wyścigu biegnie jeszcze pięciu uczestników, którzy zresztą moim zdaniem są twardsi ode mnie” i dał każdemu z nich po $2.000, nie pozostawiając ani centa dla siebie. Ten czyn ujął serca całej Australii. Cliff był skromnym, zwykłym facetem, który podjął się wyjątkowego wyzwania i został narodową sensacją. Jeszcze w tym samym roku stworzono sześciodniowy ultramaraton, który nazwano jego imieniem.
Cliff był najstarszym człowiekiem w historii, który wygrał ultramaraton. Jego styl biegania został zaadoptowany przez współczesnych ultra-długodystansowców i nazywany Cliff-Young-Shuffle (styl powłóczący Cliffa Younga). Jest uznany za bardziej aerodynamiczny, wymagający mniejszego wkładu energii i lepiej pozwala chronić stawy i kości przed obrażeniami wynikającymi z przeciążenia. Przynajmniej trzech późniejszych zwycięzców biegu Sydney-Melbourne używało tego stylu, by odnieść zwycięstwo. Obecnie w tym biegu prawie nikt nie robi przerw na spanie. Aby wygrać ten wyścig, musisz biec jak Cliff Young, zarówno w dzień jak i w nocy.
I.
Napisano Ponad rok temu
Próbowałem parę razy nie czułem się po tym na macie zbyt pewnie ;pCzy LSD jest najlepszą metodą budowania kondycji specjalnej dla sportów walki?
Podobne tematy
Temat | Forum | Autor | Podsumowanie | Ostatni post | |
---|---|---|---|---|---|
Kiedy wykonywać ćwiczenia cardio? |
Treningi |
|
|
||
Cardio bez zbytniego obciazenia stawow kolanowych |
Trening dla średniozaawansowanych |
|
|
||
Fitness - Abs Core Cardio Workout |
Fitness i Aerobik |
|
|
||
Rady dieta redukcyjna problem z cardio rady |
Dieta |
|
|
||
Innowacyjny trening cardio |
Treningi |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Trening tylko z obciążeniem własnego ciała
- Ponad rok temu
-
(Para)Olympic lifts jako dodatek do treningu
- Ponad rok temu
-
Czy to prawda że trening z obciążeniem własnego ciała
- Ponad rok temu
-
Gwyn update
- Ponad rok temu
-
Sztuk walki a inne cele - siłownia
- Ponad rok temu
-
Supples fit balll nowy gadżet
- Ponad rok temu
-
kursy, szkolenia, papiery
- Ponad rok temu
-
rękawiczki, łatki coś na dłonie.
- Ponad rok temu
-
Skakanka
- Ponad rok temu
-
Fotki i Linki
- Ponad rok temu