Skocz do zawartości


Zdjęcie

Porozmawiajmy w końcu o aikido


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
316 odpowiedzi w tym temacie

budo_warhead
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4469 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Różne

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Był taki co się nie bał i kasę wyłożył i na zasadach vale tudo zawalczył. Niejaki kiaj master.
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido

Był taki co się nie bał i kasę wyłożył i na zasadach vale tudo zawalczył. Niejaki kiaj master.


Zawalczyl ... krotko ... ale zawalczyl ...
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido

Jak myślisz, po czasie, będzie miał problem z tymi, co doskakują i improwizują? Ja myślę, że nie będzie miał żadnego problemu.

No to super! Cieszę się Twoim szczęściem. I nawet już nie chcę, abyś zrobił jakiś filmik i zamieścił go na youtube. :lol: :lol: :lol:
  • 0

budo_shawnee
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1617 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:to zależy kto pyta...

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido

Był taki co się nie bał i kasę wyłożył i na zasadach vale tudo zawalczył. Niejaki kiaj master.

Master trafił na osobnika odpornego na działanie Mocy, co było ewidentną wpadką organizatorów potyczki. Powinni to sprawdzić, a nie sprawdzili. Nie ma się czego czepiać :) ;-)
  • 0

budo_sentiel
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 159 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Savageland

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Heh... podstawowy problem Aiki to te nieszczęsne ataki... możecie trenować je coraz szybciej i szybciej - polepszycie sobie odrobinę timing, motorykę itp. Tyle, że walka polega na odruchach mięśniowych. Już początkujący bokser uczy się kombinacji, np: lewy prosty, lewy sierp, lewy prosty, prawy prosty. Kickbokser dołoży do tego nogę. Trenowane przed lustrem, z partnerem, na worku. Cały czas w ruchu, w zmiennym dystansie. Na czymś takim nie da się wykonać techniki. Idzie seria i nie wiadomo który cios punktuje, który wystawia, a który uderza. Można wejść w akcję, zaryzykować, zmniejszyć dystans, spróbować wykonać rzut, przejąć na wytrąconym przeciwniku rękę. Ale to trzeba ćwiczyć sparingowo. W Aiki nikt tego nie naucza. Nikt nie naucza, że przy wejściu w dystans trzeba chować głowę, bo jest duża szansa zebrania jakiegoś cepa. Nikt nie uczy jak to jest, kiedy uderzenie ześlizguje się po głowie, albo jest przyjęte na blok. Nie mówiąc o typowym graplingu, kiedy przeciwnik jest zbity jak żółw i dąży do obalenia i wykończenia walki w parterze.
A co do walki - kwestia wydolności. Pokażcie mi dojo w którym przygotowuje się adeptów do wytrzymania, dwóch, trzech minut walki. Ciągłego szarpania się, zmiany dystansu, bloków, chwytów.
Problem w Aikido nie leży w dźwigniach, czy rzutach, bo anatomia jest jedna dla wszystkich. Problem to dziura pomiędzy kichonem, tymi podstawami, a walką. I tak, znam paru aikidoków, którzy niejeden łeb rozwalili, niejedną imprezę obstawiali, na niejednej bramce stali. Ale to indywidualne przypadki, które mają warunki fizyczne, doświadczenia z innych SW i po prostu lubią się nap###dalać. Ale to nie zmienia faktu, że system nauczania w Aiki jest archaiczny jeśli chodzi o przygotowanie do walki. Zresztą większość ludzi na macie nie szuka okazji do naparzanki tylko tej całej otoczki wokółtreningowej. Japonia, samuraje, do tego ruch i poczucie bycia wojownikiem. Bez ryzyka, że ktoś nam łeb obije. A Ci którzy lubią obijać i być obijani, prędzej czy później emigrują na inne SW...
A co do dźwigni - kote przy różnicy 20 - 30kg bywa problematyczne -> hijate, przeprost na łokieć, w ruchu działa zawsze... Na stojąco nie działa nic przy takiej różnicy wagi ;)
  • 0

budo_germanos
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 56 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Sentiel - nic dodac, nic ując, jest dokładnie tak , jak mówisz !
Pozdro !
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Eee tam, Sentiel!
Komplikujesz proste sprawy. Gościowi wystarczy osiągnąć szybkość techniki poniżej jednej sekundy na nieoporującym uke i wszystkie te problemy znikną. Aż dziw, że durna ludzkość wcześniej na to nie wpadła. :lol:
  • 0

budo_gosc1418048977
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 146 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Heh ... sentiel. Na tym forum jest mnóstwo tematów (jeśli nie większość) gdzie psioczy się na aikido i pewnie znalazł byś lepsze miejsce na swoje rozmyślania przy klawiaturze tam, niż tutaj. Nie o tym wszakże jest ta rozmowa. Przedstawiłem mianowicie zupełnie odosobniony punk widzenia na zamysł i istotę sztuki Morihei Ueshiby, co opatrznie utożsamia się dzisiaj z formą aktywności znaną pod nazwą aikido. Uważam, że sztuka ta nie ma nic wspólnego z rekreacją; walką; kółkami, kwadratami i trójkątami; jednoczeniem się z Kosmosem; kształtowaniem samego siebie, czy naparzaniem 'ile fabryka dała'.

Ot, praktyczna umiejętność, którą można przyswoić sobie w stosunkowo krótkim czasie. W konsekwencji pozwoli to zachować godność w obliczu nieoczekiwanej konfrontacji z chuliganerią.

Rozmawiamy o tym, że trening towarzyszący sztukom walki, czy sportom kontaktowym (by nie powtarzać słowa 'walka') mało się tu przydaje, ponieważ z założenia, pierwsze nawiązanie kontaktu z napastnikiem kończy konfrontację. Trening Aikido (przez A) ma służyć uzyskaniu pełnej świadomości tego co się wokół nas dzieje i zareagowania tylko wtedy, kiedy jest tego potrzeba.

Wyśmiewany przez Akahige przykład z muchą, która lata i siada nam koło nosa dobrze jednak oddaje cel do którego się zmierza. Stąd, zapraszam do dyskusji, jeśli posiadasz jakiś oryginalny pomysł w tej kwestii lub sensowną krytykę zaproponowanych rozwiązań, aby 'durna ludzkość' przejrzała w końcu na oczy.
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido

Wyśmiewany przez Akahige przykład z muchą, która lata i siada nam koło nosa dobrze jednak oddaje cel do którego się zmierza. Stąd, zapraszam do dyskusji, jeśli posiadasz jakiś oryginalny pomysł w tej kwestii lub sensowną krytykę zaproponowanych rozwiązań, aby 'durna ludzkość' przejrzała w końcu na oczy.

Wyśmiewam przykład z muchą, bo jest wyjątkowo głupi, ale tak naprawdę do śmiechu mi nie jest. Sentiel dokonał rzeczowej krytyki Twoich pomysłów, co zrozumieli wszyscy oprócz Ciebie. A Ty go zapraszasz do dyskusji.
A dyskusja jest niemożliwa z człowiekiem, który np. po pięciu latach rozmowy ze mną na tym forum nie jest w stanie zrozumieć słowa "walka" i nie umie użyć poprawnie języka polskiego. To jak mamy gadać?
Pod względem oryginalności pomysłów, Twoj można porównać do propozycji nauki latania poprzez szybkie machanie uszami.
Byłoby to śmieszne gdyby nie było tragiczne.
  • 0

budo_gosc1418048977
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 146 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Cóż, i tym sympatycznym akcentem zakończyłeś naszą 5 letnią rozmowę na temat aikido Akahige. Mam przynajmniej taką nadzieję. Będzie mi Ciebie brakowało. ;-)
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido

Mam przynajmniej taką nadzieję.

Niedoczekanie Twoje! ;-)
  • 0

budo_gosc1418048977
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 146 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Przyznaję, że sprawia mi przykrość napiętnowanie mojej poprawności stosowania języka polskiego, ale pewnie to przeczulenie dotyczy ogółu emigrantów. To sygnał, że trzeba coś z tym zrobić, bo mnie bardzo zależy na tym, by to co piszę, było należycie zrozumiane.

Zdaję sobie także sprawę z tego, że moje rozumienie dorobku Morihei Ueshiby jest unikalne. Przynajmniej, jak do tej pory, nikt publicznie (książki, Internet, seminaria) takiego punktu widzenia nie podziela. A mówię tu o prostocie i efektywności sztuki, która budzi tyle kontrowersji właśnie z powodu niemożności przekroczenia pewnego progu wyobraźni przez ową, wspomnianą 'durną ludzkość'.

Zatem, kolejne moje posty dotyczyć będą przygotowania gruntu do momentu 'oświecenia' poprzez kolejne kroki, które pozwolą na przyswojenie sobie w sumie prostej umiejętności, którą nazywał będę od tego momentu Aikido (przez A).

1. Stajemy się niedotykalni.

Oto ćwiczenie. Stajemy na przeciwko siebie na odległość wyciągniętego ramienia z dłonią zaciśniętą w pięść. Następnie, bardzo wolno (podobnie jak obserwowane ruchy tai-chi) jeden z partnerów atakuje drugiego (na obie strony) na 6 sposobów. Ataki imitują 3 cięcia i 3 pchnięcia nożem. Perwsze cięcie pionowe poprzez twarz, drugie w szyję a trzecie od dołu, aby rozpruć brzuch. Pchnięcia, z kolei, wymierzone są w trzustkę, serce i wątrobę. Ważne, by zawsze atakować tak samo, i jeśli sam atak jest bardzo wolny na początek, to powrót jest zawsze bardzo szybki. Atakowany partner tylko odchyla tułów i to tylko w momencie kiedy poczuje dotyk. Tym samym ręka atakująca ześlizguje się i trafia w próżnię.

2. Chwilowa dekoncentracja atakującego.

Ćwiczenia opisane poniżej mają na celu przeciwstawienie się naturalnemu odruchowi człowieka, który towarzyszy nierozpoznanemu zagrożeniu. Bokser natychmiast wycofuje rękę po nietrafieniu w cel, czy też nawet po jego trafieniu. Podobnie odruchowo przymyka się powieka przed nieporządanym pyłem, lub cofa się ręka gdy dotkniemy czegoś gorącego.

Nam właśnie chodzi o to, by przeciwstawić się odruchowi powrotu atakującej ręki poprzez podążenie za nią i jej zablokowanie. Może się jednak zdarzyć, że nasza reakcja jest szybsza od atakującej ręki i zamiast blokady nastąpi zderzenie naszego chwytu z nasadą atakującej dłoni. W obu przypadkach napastnik na to nie jest przygotowany i na moment jest zdekoncentrowany. A to oznacza brak kontroli mięśni ręki, które w tym momencie ulegają rozluźnieniu. To umożliwia jej uniesienie, zgięcie w łokciu i nadgarstku.

Ćwiczenie podążania za ręką atakującą należy rozpocząć od swobodnych 'wiatraków' przedramienia w obie strony. Ważne, by łokieć przez cały czas przylegał do tułowia. Po jakimś czasie nie będzie z tym problemu, nawet przy bardzo dużej szybkości. W zasadzie chodzi o to, by na początek zapamiętać własną reakcję na swędzenie nosa, to jest, uniesienie ręki by się w tym miejscu podrapać. Wtedy zrozumiemy jak ważne jest być całkowicie zrelaksowanym.

Po oswojeniu się z atakami z różnych kierunków i o różnej prędkości (o czy piszę w p.1) można przystąpić do następnego ćwiczenia i połączyć reakcję na atak z ruchem przedramienia, które podąży za atakującą ręką. Każdy atak przychodzi z różnego kierunku i tym samym, nie tylko przedramię obraca się inaczej, ale także uchwyt nasady dłoni atakującej jest inny. Są 4 możliwe uchwyty.

3. Postawienie atakującego w nadzwyczaj niedogodnej pozycji ciała.

Aby przekonać się o tym, co mam na myśli, nie trzeba wcale wstawać od komputera. Wystarczy unieść rękę, załamać ją w łokciu, i następnie położyć sobie otwartą dłoń na karku. Teraz należy sobie zadać trud uniesienie łokcia pionowo do góry. Do tego sprowadzają się wszystkie techniki Aikido, które biorę tutaj pod uwagę.

W zależności od ataku stosujemy określone dźwignie na nadgarstek, aby wyprostować napastnika i doprowadzić do wspomnianej pozycji. Dźwignie odgrywają tu ważną (i jedyną!) rolę, ponieważ atakujący może być na przykład pochylonym w czasie ataku, a naszym celem jest, by się pod wpływem 'delikatnej perswazji' wyprostował. Jak już wspomniałem, przypadkiem szczególnym jest irimi-nage, gdzie wyprostowanie atakującego następuje poprzez wymach jego ręki do góry.

4. Śmiertelny skłon.

Pozycja w której znalazł się atakujący, o której mówię powyżej, nie pozwala na jakąkolwiek kontrę i podparcie się przy upadku. Oczywiście, przez moment. Ponownie zalecam to sprawdzić na samym sobie. Nie mniej to, co ma nastąpić za chwilę zależeć będzie już od tego, czemu Aikido ma służyć.

Czas pokazał, że prawdziwy cel Aikido znany był tylko wtajemniczonym, do których w żadnym wypadku nie należeli 'domniemani uczniowie' Dziadka, a i nawet najbliższa rodzina. Tylko jedna publiczna wypowiedź admirała Takeshity ujawnia ten sekret w uczciwej odpowiedzi Morihei Ueshiby na propozycję prezentacji Aikido wobec Majestatu Cesarza Japonii.

Zatem, jeśli Aikido ma służyć zabijaniu, to zakończenia technik nie trzeba zmieniać. To oczywiste. Jeżeli jednak samoobronie, to jest to niezbędne. Uważam, że celem samoobrony jest zabicie ducha walki napastnika i najlepiej temu służy rzut na plecy z asekuracją głowy.

W dalszym ciągu zapraszam do konstruktywnej dyskusji bez osobistych podjazdów. ;-)
  • 0

budo_warhead
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4469 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Różne

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Tego się nie da przedyskutować. Bo założenia są nierealne. Np. Róża wiatrów w szermierce to nie trzy ataki nożem. To nie stanie w miejscu itd.
  • 0

budo_gosc1418048977
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 146 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Warhead, zapewniam Cię, że założenia są realne. Cały trening bloków w karate jest na tym oparty. A co do szermierki, to nie potrafię się wypowiadać, bo jej nie uprawiałem. Za to byłem zawodnikiem judo i wygrywałem zawody nie tylko jedną techniką. Nasza podświadomość jest niezawodna w dobieraniu optymalnej reakcji. To właśnie Takemusu. Nie sądzisz chyba, że termin ten oznacza spontaniczne tworzenie się nowych technik, jak tłumaczą to co niektórzy?
  • 0

budo_shouryu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 997 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Lublin
  • Zainteresowania:Różne

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Gościu, pokaż filmik jak wykonujesz to o czym piszesz. Będzie po sprawie. Chyba, ze spamujesz dla samego spamowania. Bo nie masz z kim w domu porozmawiać. :roll:
  • 0

budo_ishida
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 203 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Okolice Olkusza
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido

Nam właśnie chodzi o to, by przeciwstawić się odruchowi powrotu atakującej ręki poprzez podążenie za nią i jej zablokowanie.


Takie koncepcje znane są z wielu sztuk walki, po co więc wyważać otwarte drzwi?

Pozycja w której znalazł się atakujący, o której mówię powyżej, nie pozwala na jakąkolwiek kontrę i podparcie się przy upadku.


Mój sensei zawsze pokazywał, jakie było dawne zastosowanie aikidockich technik, nie widzę więc w twojej wypowiedzi niczego odkrywczego.
  • 0

budo_gosc1418048977
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 146 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Shouryu, zrozum proszę, że nie ma nic tutaj do pokazywania. Poukładaj sobie to co piszę w głowie, znajdź partnera i na rezultaty nie będziesz musiał długo czekać. Chętnie wyjaśnię wątpliwości, które powstaną w trakcie.

Także, w całej rozciągłości popieram to, co inni pisali o Dziadku, że był przeciwny wszelkim pokazom i współzawodnictwu. Już wspomniałem - Aikido to umiejętność. Jak na przykład jest nią znajomość języka obcego. Czego oczekujesz? Pokazów i współzawodnictwa by się go nauczyć.

Z kolei Ishida. Ja nie mam zamiaru wyważać żadnych otwartych drzwi. Próbuję, krok po kroku, pokazać jak opanować sztukę samoobrony w oparciu o Aikido.

Jestem jednak ciekawy co pokazywał Twój sensei i jakie było dawne zastosowanie technik aikido. Po przecież z pewnością w dalszym ciągu rzuca on ludźmi 'na odległość', by mogli popisać się 'rolkami', nieprawdaż? Czy któryś z Was ośmielił się po prostu nie dać się rzucić? Nie chodzi o opieranie się, ale o upadek z własnej woli. Czy wciąż nie dociera do Ciebie czemu te techniki służą i czym się różnią od innych? Czy wspólny ich mianownik jaki im przypisałem pod nazwą 'śmiertelny skłon' budzi Twoje wątpliwości? Masz inne wytłumaczenie?
  • 0

budo_shouryu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 997 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Lublin
  • Zainteresowania:Różne

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Oczywiście, że jest co pokazywać. Możesz zacząć od "nietykalności". Tekstami typu"poukładaj sobie w głowie, wyobraź itp." raczą nas szarlatani i inni ki masterzy. Należysz do tej grupy?
Jaki problem zaprezentować realna umiejętność? Jeśli ktoś umie rąbać drewno, to umie i może pokazać. Jesteś nietykalny? - pokaż.
Akahige pokazał nietykalnych bokserów. Ja widziałem nietykalnych mieczników. Zatem , można.

Możesz dodać "chwilową dekoncentrację" i "postawienie atakującego w nadzwyczaj niedogodnej pozycji". Końcowe zabijanie możesz pominąć. Ale to już wg twojego uznania.

Ps. Zapomniałem o najważniejszym. Chodzi o pokazanie umiejętności w realnej sytuacji; sparringu etc.
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido
Shouryu,
Jak się domyślasz filmiku nie będzie, bo nic z tego nie wyjdzie.

Przyznaję, że sprawia mi przykrość napiętnowanie mojej poprawności stosowania języka polskiego, ale pewnie to przeczulenie dotyczy ogółu emigrantów. To sygnał, że trzeba coś z tym zrobić, bo mnie bardzo zależy na tym, by to co piszę, było należycie zrozumiane.

Gościu,
Ja naprawdę nie chcialem Ci zrobić przykrości jakimś piętnowaniem. Chodzi o to, że stosujesz zdania bez ekstensji i lekceważysz zasady logiki co sprawia, że cieżko się przebić do sedna Twoich wypowiedzi. Do tego lekceważysz elementarne fakty i w oparciu o błędne przesłanki wyciągasz błędne wnioski. Oto przykład:

Ćwiczenia opisane poniżej mają na celu przeciwstawienie się naturalnemu odruchowi człowieka, który towarzyszy nierozpoznanemu zagrożeniu. Bokser natychmiast wycofuje rękę po nietrafieniu w cel, czy też nawet po jego trafieniu. Podobnie odruchowo przymyka się powieka przed nieporządanym pyłem, lub cofa się ręka gdy dotkniemy czegoś gorącego.

To stały element naszego sporu. Nie odróżniasz odruchu od nawyku czuciowo - ruchowego, nie rozumiesz jak powstają. Z błędnych przesłanek wyciągasz błędny wniosek.
Cała reszta, to opis prostych ćwiczeń reakcji ruchowej typu różnicowego, występujących we wszystkich sztukach walki. Najsłabszym elementem tej teorii jest Twoja wiara w uniesiony łokieć:

Aby przekonać się o tym, co mam na myśli, nie trzeba wcale wstawać od komputera. Wystarczy unieść rękę, załamać ją w łokciu, i następnie położyć sobie otwartą dłoń na karku. Teraz należy sobie zadać trud uniesienie łokcia pionowo do góry. Do tego sprowadzają się wszystkie techniki Aikido, które biorę tutaj pod uwagę.

Właśnie przed chwilą to zrobiłem i gdyby nie oparcie fotela runąłbym do tyłu. Kiedy jednak chcę to samo zrobić mojej kobiecie ona stawia mi niezrozumiały opór. Na tym polega różnica między ćwiczeniem schematu ruchowego, a walką, której istotą jest przeszkadzanie.

Tylko jedna publiczna wypowiedź admirała Takeshity ujawnia ten sekret w uczciwej odpowiedzi Morihei Ueshiby na propozycję prezentacji Aikido wobec Majestatu Cesarza Japonii.

Kolejny przykład błędnego założenia. Bezpodstawnie założyłeś, że mówiąc o zabijaniu na pokazie M. Ueshiba powiedział prawdę. Dla wygody pomijasz inne jego wypowiedzi o zupełnie przeciwnym znaczeniu.
Dla mnie źródłem oceny umiejętności Dziadka są: relacje świadków, dwie książki, w których osobiście pozuje do ilustracji oraz zachowane filmy. Nigdzie nie ma technik opartych na "przekładkach" ani zabijania.

Zatem, jeśli Aikido ma służyć zabijaniu, to zakończenia technik nie trzeba zmieniać. To oczywiste. Jeżeli jednak samoobronie, to jest to niezbędne. Uważam, że celem samoobrony jest zabicie ducha walki napastnika i najlepiej temu służy rzut na plecy z asekuracją głowy.


Kolejna logiczna niekonsekwencja wykluczająca jakąkolwiek dyskusję. Najpierw piszesz:

Uważam, że sztuka ta nie ma nic wspólnego z rekreacją; walką; kółkami, kwadratami i trójkątami; jednoczeniem się z Kosmosem; kształtowaniem samego siebie, czy naparzaniem 'ile fabryka dała'.

...a następnie o "zabijaniu ducha walki", o "zachowaniu godności w obliczu nieoczekiwanej konfrontacji z chuliganerią", itp. Czy zatem pisząc: "aikido ma służyć zabijaniu" masz na myśli rytualny ubój bezwolnego człowieka? Bo tylko taki nie będzie walczył.

Uważam, że celem samoobrony jest zabicie ducha walki napastnika i najlepiej temu służy rzut na plecy z asekuracją głowy.


Całkowicie się mylisz, co wynika z Twojego braku doświadczenia towarzyszącego regularnemu kontaktowi z przemocą i agresją. Nie znasz też psychologicznych aspektów konfliktu. Gdybyś stał na bramce w knajpach, służył w policji, służbie więziennej, itp, tobyś wiedział, że można rzucić kogoś kilka razy z rzędu na plecy bez kontroli głowy i jego duch walki tylko się wzmocni.

Nasza podświadomość jest niezawodna w dobieraniu optymalnej reakcji.

Ponownie się mylisz. Nie mieszaj freudowskich koncepcji do treningu ruchowego. Istnieje poprawny termin na to, co - jak przypuszczam - chcesz opisać, a mianowicie "nieświadomość wtórna". Polega ona na tym, że im lepiej opanujesz nawyk czuciowy, tym mniej "śledzisz myślą" wykonanie jego poszczególnych elementów. Wykonanie staje się "automatyczne". Zjawisko to różni się od świadomości pierwotnej, która występuje naturalnie w procesach neurofizjologicznych apsychicznych ( nieuświadanianych ). Do "niezawodności" na której opierasz swoje metody wciąż jednak daleko. Reakcja ruchowa przebiega w trzech etapach: percepcji, oceny/decyzji, wykonania. Na każdym z tych etapów można popełnić błąd. Nie zauważysz, usłyszysz, wyczujesz ataku - dostaniesz w łeb. Zauważysz, ale żle ocenisz i zadecydujesz - dostaniesz w łeb. Na tym etapie zrozumienie różnicy między odruchem a nawykiem ma fundamentalne znaczenie. Przytoczony przez Ciebie przykład cofnięcia ręki po dotknięciu czegoś gorącego ( tzw. odruch zginania ) dotyczy odruchu bezwarunkowego, który ma pochodzenie rdzeniowe, a nie mózgowe. Tymczasem w drugiej fazie reakcji ruchowej opartej na nawyku ma miejsce myślenie bezsłowne, szczególny rodzaj myślenia operacyjnego, związanego z działalnością ruchową. W przetwarzaniu informacji zbieranych przez narządy zmysłów ważną rolę pełni układ doświadczeń. Czyli: jakie doświadczenia, taka ocena/decyzja. Do tego ośrodkowy układ przetważania informacji ma ograniczoną pojemność - przetważa ograniczoną ilość informacji w jednostce czasu ( jak procesor w komputerze ).
Wynika z tego prosty wniosek. Ręka dotykająca czegoś gorącego jest niezawodna w dobieraniu optymalnej reakcji bo kieruje nią odruch zginania pochodzenia rdzeniowego.
Ręka wyłapująca atak przeciwnika w oparciu o nawyk czuciowo - ruchowy może zawieść na wielu poziomach, z powodów opisanych powyżej. Błedna przesłanka daje błędne wyniki. Dodatkowo strzelasz sobie w stopę ograniczaniem liczby ataków do sześciu.

Nasza podświadomość jest niezawodna w dobieraniu optymalnej reakcji. To właśnie Takemusu. Nie sądzisz chyba, że termin ten oznacza spontaniczne tworzenie się nowych technik, jak tłumaczą to co niektórzy?

Ci "co niektórzy" to Japończycy ( M.Saito - najdłużej ćwiczący pod okiem Założyciela uczeń, K. Ueshiba - jego syn ). Komu więc mam uwierzyć: osobom od urodzenia znającym język japoński, czy amerykańskiemu imigrantowi polskiego pochodzenia? ;-) ;-) ;-)
Zresztą, sam wykazałeś, że takemusu oznacza właśnie spontaniczne tworzenie nowych technik. Ale nie rozumiesz znaczenia słowa "technika". A technika, to zastosowany nawyk ruchowy, który ma postać reakcji ruchowej. Czyli tego, co opisałeś w swoich czterech punktach. Spierasz się sam ze sobą.
  • 0

budo_sentiel
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 159 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Savageland

Napisano Ponad rok temu

Re: Porozmawiajmy w końcu o aikido

Heh ... sentiel. Na tym forum jest mnóstwo tematów (jeśli nie większość) gdzie psioczy się na aikido i pewnie znalazł byś lepsze miejsce na swoje rozmyślania przy klawiaturze tam, niż tutaj.

Heh... tylko ja nie psioczę na Aiki. Dalej mam sentyment, parę latek na macie spędziłem i nie żałuję.
Nie kwestionuję legendy Dziadka, bo wyszedłem z Yoshinkanu, a tam jest kult Shiody, jako pierwszego po bogu, znaczy Ueshibie...
Nie kwestionuje skuteczności dźwigni i całej reszty bo ćwiczyłem z maniakami, którzy nie przyjmowali na wiarę...
Nie kwestionuję wytrąceń, bo jak człowiek łapie równowagę, to nie myśli o ataku...

Kwestionuję połączenie tego w całość jako SW przystającą do naszych czasów. Nie wiem jak tam u Was za granicą, ale u nas prawie każdy coś przez chwilę ćwiczył... A jak nie ćwiczył to ma kumpli którzy coś ćwiczyli i czasem dzielili sie wrażeniami. W każdym filmie sensacyjnym, oprócz akrobatyki masz podstawowe akcje bokserskie i z kicka. Świat się zmienił. Metodyka treningu Aikido pozostała ta sama.


1. Stajemy się niedotykalni....

Zaczynasz od ćwiczenia polegającego na odchyleniu ciała w jedną stronę i przepuszczeniu kontrolowanej ręki przeciwnika w drugą. Uderzenie wyprowadzane na środek klatki piersiowej (co by komu zębów nie wybić), stopy w linii barków, partnerzy na przeciw siebie, uderzająca ręka jest odchylana poprzez przyłożenie dłoni do łokcia, drugą ręką kontrolując nadgarstek. Ważne aby broniący się nie łapał ręki atakujące, tylko "zahaczał" małym palcem. Przy powrocie bez problemu mozna wykonać jakąś technikę, albo po prostu wyprowadzić identyczne uderzenie kontrujące... i tak w kółko. Bardzo fajne ćwiczenie dla ludzi którzy nie ćwiczą uderzanych rzeczy. Wyrabia odruch skrętu ciała i osłaniania się rękami. Jako powtarzalne można robić na dużym speedzie...

Ćwiczenie samych wychyleń w sposób jaki opisujesz, spowoduje wyuczenie błędnych odruchów - samo odchylenie tułowia, bez pracy nóg powoduje chwilową utratę centrum. W ćwiczeniu które opisałem ustawienie nóg jest spowodowane niekomplikowaniem początkującym, ale jest na tyle mocne, że pozwala ćwiczenie wykonać, nawet kiedy przeciwnik wkłada siłę w uderzenie/pchnięcie.

O nożu się nie wypowiadam - dla mnie przed nożem realnej, wyćwiczonej obrony nie ma. Tylko drugi nóż... Albo kaliber 9mm... Jak to mówią - jedna rasa: Spyderco. Koniec oftopa

2. Chwilowa dekoncentracja atakującego.


Ćwiczenia opisane poniżej mają na celu przeciwstawienie się naturalnemu odruchowi człowieka, który towarzyszy nierozpoznanemu zagrożeniu. Bokser natychmiast wycofuje rękę po nietrafieniu w cel, czy też nawet po jego trafieniu.

No i tu właśnie tkwi błąd w założeniach. Ręką uderzająca wraca, ale akcja nie zamiera. Zmienia się dystans, ustawienie stóp i przede wszystkim włącza się druga ręka. O wiele bardziej sensowne (i skuteczne) jest minimalne wciągnięcie ręki atakującej po jej trajektorii - "łapanie niełapanie" z kung fu. Działa nawet w rękawicach bokserskich :) Przeciwnik traci na moment równowagę, jest wychylony do przodu - można lutnąć, można skrócić dystans, wejść w nogi, spróbować rzutu...

Nam właśnie chodzi o to, by przeciwstawić się odruchowi powrotu atakującej ręki poprzez podążenie za nią i jej zablokowanie...
...Ważne, by łokieć przez cały czas przylegał do tułowia...

W wing chun było takie ćwiczonko z partnerem:
Na początek przeciwnik wyprowadza uderzenia na twarz zewnętrzną stroną pięści z łokciem zgiętym w dół - jak typowe atemi. Obrona była poprzez nałożenie dłoni na pięść i przekierowanie, lub "wyhaczenie" małym palcem i pociągnięcie przeciwnika do siebie. Z czasem partnerzy atakowali się na zmianę, cały czas w ruchu, dochodziły sierpy, proste, nogi, chodzenie po macie... Bardzo fajne ćwiczonko, mające na celu uzyskanie mniej więcej tego co ty chcesz uzyskać - kontaktu i płynnej reakcji na atakującą rękę. To też fajnie widać na filmach kung fu. Nigdy nie widziałem tego na sparingu, czy na żywo, czy w necie.
I znowu - atak jest albo zmasowany, albo planowany. Zmasowany polega na zasypaniu przeciwnika możliwie największą ilością ciosów. Planowany polega na wykonaniu kombinacji pozwalającej osiągnąć zamierzony efekt - zazwyczaj doprowadzenie przeciwnika do odsłonięcia się, opuszczenia gardy, chwilowej utraty równowagi... Ty z uporem maniaka koncentrujesz się na pojedynczym uderzeniu, które na dodatek nie będzie typowym wiejskim cepem (z którego można pięknie rzucić) tylko jakąś tam wariacją na temat lewego prostego. Ja w Twój sposób w prosty nie wejdę. Bo mam na sekcji ludzi którzy mają lewy tak szybki, że przechodzi przez moją gardę i wraca zanim zdążę zareagować, a prawy idzie z taką siłą, że odruchowo uciekam jak najdalej. Instynkt samozachowawczy. Zdrowy instynkt.

Dla mnie Aiki ma sens przy wejściu w ruch. Po pierwsze spieprzam z linii ataku. W bok. Nigdy w tył, bo jak mnie przeciwnik przyciśnie to się pogubię. Zejście musi być ze skróceniem dystansu - jakiekolwiek próby wytrącenia uke w pełnym dystansie kończą się tym, że on się w jakiś sposób wycofuje - chociażby w kontrolowany sposób upadając. A skrócenie dystansu to ryzyko, że się coś przy okazji zbierze.

3. Postawienie atakującego w nadzwyczaj niedogodnej pozycji ciała.

Dźwignie jako takie działają. Anatomia.

4. Śmiertelny skłon.

Tu nie ma o czym dyskutować. Jak kogoś rzucamy na głowę, to raczej nie po to aby go delikatnie do snu ułożyć. Aczkolwiek człowiek jest taką dziwną istotą, że przez przypadek łatwo go uszkodzić, a celowo to już nie zawsze. W finalną skuteczność rzutów na głową mimo wszystko średnio wierzę - widziałem już parę powybijanych barków, nadwyrężeń karku, ale żadnego zgonu. Człowiek ma instynkt samozachowawczy i jakieś tam odruchy. Dla mnie techniki ostateczne to bardziej wybite łokcie, skręcone nadgarstki, wybite barki.

Natomiast metodologia treningu Aiki nie przygotowuje do walki. Samoobrona? Może w zakresie jakiegoś krótkiego spięcia, pacyfikacji kogoś kto się zachowuje agresywnie, kiedy ktoś w knajpie chce wydzielić pojedynczego "liścia". Ale to też w zależności od instruktora i towarzystwa na macie. Aiki jako system jest archaiczny. Między kichonem a wykończeniem techniki jest jedna wielka pieprzona dziura. Jak delikwent jest wytrącony, jak masz już zgięty jego nadgarstek to nie ma bata, żeby nie zadziałało. Ale taka sytuacja to pobożne życzenia. Fikcja. Wszystkie techniki są ćwiczone przy statycznych założeniach. Randori opiera się na pojedynczym uderzeniu, nie kombinacjach. O chwytach nie mówię, bo zazwyczaj atakujący Uke nie ma zielonego pojęcia po co chwyta. Kto chwyta za rękę?!?!?! Po jasny gwint?!?!? Za klapy - by walnąć z baśki, za głowę - by uderzyć z kolana, ale za rękę? I to jeszcze od tyłu? Uderzenia shomen??? Jokomen??? Okrzyk kiai i zatrzymanie ręki 1cm za punktem docelowym... Na moim pierwszym w życiu sparingu nie zadałem ani jednego celnego ciosu, a kumpel który wiedział żem aikidoka walił kombinacje lewy, lewy, prawy sierp kiedy próbowałem łapać tą lewą rękę. Bolesna lekcja...
Może opisz jak wygląda Twój trening - jak wygląda rozgrzewka, jaka jest metodologia nauczania technik, ile czasu na szybkościówkę, ile na siłę, ile czasu na treningu poświęcasz na ogólnorozwojówkę i akrobatykę... Może jako pierwszy na świecie uprawiasz Modern Aikido. Ale pokaż to poprzez podejście naukowe do treningu, a nie mistyczne. Bo w Polsce większość Dojo to miejsce w którym ludzie szukają przede wszystkim otoczki, czegoś więcej niż śmierdząca siłownia i cuchnąca potem i kurzem sala gimnastyczna. Czegoś więcej niż przepocone rękawice i mokra pacha leżącego na naszej twarzy kolesia w rashguardzie. I ja to szanuję, bo też od tego zaczynałem. bo też byłem młodym chłopakiem który chciał być wojownikiem. Ale prawda jest taka, że bez potu, bólu i ciężkiej pracy nie ma efektów. Aikido w takiej postaci w jakiej jest obecnie to przede wszystkim sprzedawanie marzeń. I ta cała otoczka: hakamy, bokkeny, jo... a nawet Iaito i kimona, obi, tabi, pałeczki, sake i cały ten egzotyczny szpej. Książki Sochy i Bruczkowskiego. Za sportami walki kryje się tylko głód sukcesu. A Aiki to budo. I tylko budo.
I tu chyba właśnie jest różnica w podejściu. Ja porównuję w tej chwili Aiki do sportów, w których się po prostu ciężko za####dala - i na treningu i podczas starcia. Ty szukasz mistycznej równowagi ze światem i tej jednej jedynej techniki w której kiwniesz palcem i będzie pozamiatane. Szukaj. Może znajdziesz to złote runo. Ja w tej chwili wolę dać sobie regularnie obijać łepetynę - fajter nigdy ze mnie nie był, latka lecą, kontuzje robią swoje, ale przynajmniej adrenalina mi skacze, a i kondychę mam lepszą i wagę trzymam. Czasem tylko jak mi się przypomni to Iaito wyciągnę i w parku pomacham. Dla przyjemności, nie dla morderczych technik.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024