Strategia walki ze stylami chwytanymi
Napisano Ponad rok temu
To co prezentował Etish było po prostu słabe.
Poza nim startowali również, Harold Howard z Goju ryu który pobił zawodnika muai thai.
Keith Hackney, również bardziej tradycjonalista dał się we znaki samemu Roysowi Gracie.
Egami nie jest dla mnie, żadnym wyznacznikiem czegokolwiek, ani karate ani realnej wlaki. Stworzył dziwaczne karate. Inaczej nie potrafię tego nazwać.
Funakoshi też mówił, że odda ciastko bez walki, ale to na stare lata bo w młodości się zabawiał jednak mocniej. W Japoni za to chodził jak słyszałem wszędzie z Otsuką, który prezentował walory karate bardziej wprost.
Ale nie piszę tego by bronić style, tylko przykłady są skrajne które przytaczasz.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Powyżej lista karateków w mma współcześnie, całkiem spora.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ciekawa relacja...
"Rozgrzewka" (sekwencja rozciagajacych cwiczen, glownie w pozycji siedzacej, z mobilizacja) trwa 20 minut, bezposrednio po "rozgrzewce" grupa usiluje w statycznych stojacych pozycjach wykonywac "dynamiczne" uderzenia rekami w powietrze. Oczywiscie dynamika uderzen jest umowna, bo cala rozgrzewka byla zeby "uspic" organizm.
Pytanie - jak to sie ma do elementarnej wiedzy z zakresu metodyki treningu?
Romanowicz to skomentowal, ze "magia Japonii dziala"....
Ja stawiam na praktyki kulturowe zaczadzenie, ogolne znieczulenie mentalne, praktyki okultystyczne i hipnoze.
Wyborowa jeżeli ich wiedza jest niekompletna, to po co zapraszać takich instruktorów?
Dobre pytanie... Niestety wychodzi na to, ze organizatorzy sobie takich pytan nie zadaja. Nie bardzo sie zgodze z Romanowiczem, ze powodem zapraszania japonskiego instruktora (czy z innego kraju) sa pieniadze.
W karate sa drobne na oranzade wiec nie ma sie co wyglupiac z "robieniem kasy".
Instruktor Tsukamoto to ciekawy facet, ale nie jako instruktor, tylko jako socjologiczne zjawisko. Mistrz Swiata Shinkyokushin. Pomijajac fakt, ze poza Japonia nie wygral zadnego turnieju (o ile w ogole startowal), dla mnie znany jest z tego, ze po kazdych wygranych zawodach, wydluzal swoj trening o godzine. Jak doszedl do 13 godzin treningu dziennie, ktory uskutecznial przez dobrych kilka miesiecy, to doprowadzil swoj organizm do skrajnego wyczerpania. Po jednym z treningow po prostu wyladowal w szpitalu. Wychodzil z tego przez blisko trzy lata.
Tak wyglada ta fachowa treningowa wiedza w praktyce. I takiego instruktora - ktory doprowadzil siebie do takiego stanu, ze wlasciwie byl bliski smierci - polscy szefowie karate zapraszaja na oboz...
Oczywiscie mozna z tej skrajnej glupoty zrobic akt bohaterstwa i poswiecenia treningowi, ale to juz jest karatecka propaganda, ktora jest luzno powiazana z faktami. Ja juz takich zagrywek nie trawie.
Napisano Ponad rok temu
Tu nie o to chodzi przecież. Egami opisał karate z czasów Funakoshi'ego i stwierdził, że wtedy nikt nie wiedział jak karate przekłada się na realną walkę. Patrick McCarthy też odkrył po latach, że karate do walki ( w stylu MMA na przykład ) się nie nadaje. Przegrana Ettisha dobrze to ilustruje.Egami nie jest dla mnie, żadnym wyznacznikiem czegokolwiek, ani karate ani realnej wlaki. Stworzył dziwaczne karate. Inaczej nie potrafię tego nazwać.
A to ciekawe. W swojej biografii Funakoshi wspomina tylko o dwóch przypadkach zastosowania jakichś umiejętności w samoobronie. Raz obronił się parasolem przed facetami, z którymi wcześniej siłował sie na rękę, a w wieku osiemdziesięciu lat złapał ( i ścisnął ) za jaja jakiegoś spieprzajdziada, czym zresztą bardzo się gryzł. Znasz więcej takich historii?Funakoshi też mówił, że odda ciastko bez walki, ale to na stare lata bo w młodości się zabawiał jednak mocniej.
To jest właśnie przykład karateciego/tradycjonalistycznego resentymentu. Żeby mówić o karateckim backgroundzie musiałbyś wykazać, że to, co ćwiczyli tradycyjnie, zastosowali później w formule MMA. Ja też mam tradycyjny background ( trzydzieści lat aikido ) pod BJJ i MMA. ;-)Powyżej lista karateków w mma współcześnie, całkiem spora.
Napisano Ponad rok temu
Otoz strategia walki (wedlug mnie)ze stylami chwytanymi jest bardzo prosta - badz dobry a nawet bardzo dobry w tym co robisz. Jezli twoje forte to karate to badz dobrym karateka a rozwiazanie nasunie sie samo.
Napisano Ponad rok temu
Tak samo jak tylko i wyłącznie ćwiczenie kata nie przygotuje do walki jakiejkolwiek, lub też na sucho dźwigni i rzutów nie pozwoli ich zastosować w dynamicznie rozwijającej się sytuacji.
Teraz pytanie zasadnicze. Jeśli karateka dany nie planuje startować w turniejach z przeciwnikami, którzy chwytają to raczej nie powinien się bardzo tematem przejmować jeśli go to nie interesuje. Do tak zwanej samoobrony wystarczy podstawowa wiedza, i proste sparingi w większości przypadków.
Napisano Ponad rok temu
no przepasc miedzy pozorowanym double leg tackle a takim jak ci zrobi ktos co liznal zapasy to jest powiedzialbym spora.Problem w tym, że nie uda się nic, na nic będzie strategia, jeśli się chwytanej walki nie liźnie.
no ale dobrze zeby potrafil znac inna obrone przed chwytem za leb niz wiara w cios w jaja i pieta w stope, oraz moze taka z jedna zeby nie musial od razu zabijac tego Zenka co chce na wino 10plnw turniejach z przeciwnikami, którzy chwytają
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Kiedyś pytałem jednego znajomego, co mu szkodzi, powiedział, że jak by to wyglądało, jak by jego czarnego pasa poobijał byle jaki bokser albo grappler....
To chyba tego rodzaju problem. Wtedy stwierdziłem, że poczekam z czarnym pasem, żeby nie mieć tego rodzaju dylematów
Napisano Ponad rok temu
Ja chodzę.Też mnie to ciekawi.
Nie wierzęWtedy stwierdziłem, że poczekam z czarnym pasem, żeby nie mieć tego rodzaju dylematów
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Aby strategię jakąś móc zaproponować trzeba poćwiczyć grappling dłużej niż przez kilka tygodni.
To samo z np "obroną przed nożem".
Żarcik o czarnym pasie, to jedno, ale masa ludzi nie chce ćwiczyć dodatkowo bo nie czują potrzeb.
Jedyna strategia walki z grapplerem to kontrola dystansu i nauczenie się obron przed sprowadzeniami w praktyce.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
To oczywiste.
Jedyna strategia walki z grapplerem to kontrola dystansu i nauczenie się obron przed sprowadzeniami w praktyce.
Temat wyczerpany!
Napisano Ponad rok temu
To oczywiste.
Jedyna strategia walki z grapplerem to kontrola dystansu i nauczenie się obron przed sprowadzeniami w praktyce.
Temat wyczerpany!
Masz racje jan111 to juz koniec, prawda na temat sposobu walki z chwytaczem zostala nam objawiona, jakos nigdy dotod nie domyslilem sie ze kontrola dystansu odgrywa tak wielka role w walce (z grapplerem) no i oczywiscie nalezy takze nauczys sie bronic przed sprowadzeniem (w praktyce) no bo tak na niby to nie za bardzo.
Laser napisal w innym watku:
Sake, ty zawsze po swojemu rozumiesz.
Ty albo rozumiesz dosłownie, co ludzi piszą, albo odwrotnie, tak jakbyś w ogóle bez zrozumienia czytał.
Juz od pewnego czasu nie udzielam sie zbytnio na tym forum,
ostatecznie Laser pomogl mi w podjeciu decyzji o calkowitym wycofaniu sie z udzialu we wszelkich dyskusjach.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczow. poklon
sake5
Bez odbioru.
Napisano Ponad rok temu
jeśli czyimś jedynym celem jest uzupełnienie stójki o obronę przed atakami grapplerskimi (wejscia w nogi, zejscia, do nóg, zwiarcie z wyniesieniem wystarczy dwa, trzy miesiące MMA albo zapasów (stójki)
na obecnym bjj i SF praktycznie nie uczą sprowadzeń stojącego przeciwnika, wiec w tym zakresie pozostaje spora luka.
tak naprawdę chodzi o zroumienie jak taki atak przebiega i poznanie swoich reakcji. bo jak pokazuje post jana 111 wyobraźni czasem nie starcza ( to nie zarzut- sam ostatnio złapałem sie na tym, że na skutek długiej przerwy od stylów uderzanych trochę straciłem kontakt z rzeczywistością walki opartej na uderzeniach)
tak więc jesli nawet uda nam sie wykonać sprawl na szarżującym przeciwniku to albo opadnie on "na cztery łapy" pod naszym cięzarem, albo pozostanie na dwóch nogach nadal na nas napierajac, trzymając i szukając mozliwości kontynuacji akcji.
kopnięcie kolanem w trakcie akcji to jak wygrana na loterii- wymaga idelanego timingu i w razie niepowodzenia bezpowrotnie tracimy równowagę.
paradoksalnie kopanie kolanem jest dobrym wyjściem dla solidnych grapplerów, którzy potrafią, za pomocą uchwytu w trakcie sprawla kontrolowac dystans z napastnikiem- dystans konieczny do efektywnego "kolanka"
my jednak rozwazamy sytuację, gdy grappling nie jest dla nas tym co tygrysy lubią najbardziej.
w takim scenariuszu dobrym wyjściem jest obnizenie pozycji i możliwie mocne trzymanie się na nogach, przy maksymalnie dynamicznych, krótkich ciosach otwartymi dłońmi i łokciami we wszelkich mozliwych płaszczyznach- najlepiej na głowę
ma to na celu przejęcie inicjatywy i rozproszenie koncentracji przeciwnika. podkreslam- w mojej ocenie lepsze są słabe ale bardzo częste ciosy bite nieustannie, niż ciosy z dużą siłą i zamaachem- przy tak bliskim kontakcie i ciagłym zagrozeniu utrata równowagi są one nieefektywne.
podobnie próby szarpania, czy odpychania grapllera nie maja relanych szans na powodzenie-to element gry, w ktorym ma wyższość.
podobnie nie nalezy pozwalać aby w jakikolwiek sposób przechwychił nasze ramiona- stąd zalecenie ciagłego ich ruchu.
dobrym wyjsciem jest pilnowanie aby nasz ciężar obciażał wciaż napastnika- ale moim zdaniem wymaga to znowu pewnych umiejetności grapplerskich, których w analizowanej sytuacji nie posiadamy w nadmiarze.
tak więć jedynym sensownym wyjściem w tej sytuacji jest grad ciosów w oczekiwaniu na chwilę gdy przeciwnik na tyle rozluźni uchwyt abyśmy mogli gwałtownym szarpnięciem ciała wyrwać sie z uchwytu na dystans umozliwiający zadanie ciosów.
Po wyrwaniu się z dystansu nadal należy utrzymać inicjatywę przez dynamiczne zadanie serii ciosów.
reasumująć- uderzacz w walce z grapplerem musi mieć cały czas inicjatywę.
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Zgrupowanie z Soke David C. Cook, 9 dan (Power Karate)
- Ponad rok temu
-
ulica/samoobrona
- Ponad rok temu
-
Iron shirt
- Ponad rok temu
-
Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
- Ponad rok temu
-
Shido- Liga XIX Edycja + Mini Shido- Liga
- Ponad rok temu
-
MIĘDZYNARODOWY OBÓZ KONDYCYJNY KYOKUSHIN KARATE
- Ponad rok temu
-
Mawashi zuki
- Ponad rok temu
-
świetna motywacja+ super ludzie+ kupa samozadowolenia
- Ponad rok temu
-
ZAWODY - MISTRZOSTWA - TURNIEJE
- Ponad rok temu
-
Szkolenia indywidualne Karate Goju Ryu na Górnym Śląsku
- Ponad rok temu