Kiedyś na innym forum o karatectwie pisałem post długości prawie całego ekranu 19" nt odżywiania w ogóle... Pozwolicie, że zacytuję go teraz (chyba mogę, skoro jestem jego autorem? ;-) ), może choć część osób uda się uratować przed popełnianiem błędów dietetycznych:
Cytat:
"Postanowiłem trochę odgrzać temat, bo tak z tego co widziałem, to większość osób ma pojęcie w temacie, ale tak nie w 100%... Nie twierdzę, że jestem alfą i omegą, ale raczej coś niecoś się znam. Moim zdaniem w Waszym wieku (tzn. większości osób z tego forum), tj 16-25 lat nie potrzeba ŻADNEJ DIETY Dlaczego? Ano dlatego, że w tym wieku organizm każdego z Was sam sobie reguluje gospodarką energetyczną i nie powinnście się ograniczać z jedzeniem, szczególnie, że ćwicząc spalacie naprawdę dużo kalorii (jeden trening to spalenie ok 1000-2000 kcal - zależnie od Waszego wysiłku) plus oczywiście to, co spalacie podczas dnia (zajęcia, w-f, spacery/rower/cokolwiek), więc tak naprawdę można w ciągu dnia stracić do 3000-4000 kcal!!!
Oczywiście możecie powiedzieć, że przy takim wysiłku trzeba jeść dużo tłuszczów/białek/węglowodanów. Macie rację - trzeba jeść wszystko to w ODPOWIEDNICH PROPORCJACH... Bo kto z Was tak naprawdę wie (z ręką na sercu), że KAŻDY z tych składników może być ZAMIENIONY w inny??? Tzn. węglowodany mogą być zamienione w tłuszcz i w drugą stronę, oba w białka, a białka spalone przez mięśnie Części z Was może się to wydawać herezją, ale tak to jest - dla niedowiarków polecam "Biochemię" Harpera (tak z 1000 stron o metaboliźmie komórki). Wszystko zależy od zapotrzebawania organizmu i od ilości zmagazynowanych składników.
Ogólnie rzecz biorąc - mięśnie spalają GŁÓWNIE tłuszcze w czasie wysiłku. Na początku idą węglowodany (cukry), ale po ok 20 minutach wysiłku kończą się jako materiał energetyczny i potem idą właśnie tłuszcze. I to jest proces przez większość porządany. Bo jak ktoś ma zapas ciałka na "boczkach" lub brzuszku, to go w tem sposób traci. Natomiast Ci, którzy na sam widok są "niedożywieni" (patyki, chudzielce ), mają mniejszy zapas energetyczny i u nich PO wysiłku może dojść do zamiany białka w energię, dlatego oni zamiast przybieraćna masie - chudną po kilku tygodniach wysiłku. W pewnym sensie to teżdobrze, świadczy bowiem o dobrej gospodarce organizmu. Ale jeśli takie osoby będą chciały przybrać na masie - to muszą jeść na kilka- kilkanaście godzin przed wysiłkiem UROZMAICONE produkty, zawierające wszytkiego po trochu (np. schabowy z ziemniakami plus surówka z warzyw [najlepiej świeżych] - dużo tłuszczów, białka i węglowodanów plus błonnik na lepsze trawienie i witaminy z minerałami ).
I WSZYSTKICH PRZESTRZEGAM przed stosowaniem różnych chemicznych "ulepszaczy" (np. kreatyniny, syntetycznych białek, już o sterydach nie wspomnę!!!) - EFEKT PRZYBRANIA MASY MIĘŚNIOWEJ będzie się utrzymywał tak długo, jak długo będziecie intensywnie ćwiczyć - a niech mi ktoś dokładnie powie, co będzie robił, jak skończy 25-28 lat??? Bo ja w Waszym wieku nie miałem pojęcia, co będę robił. Miałem ambicje być aktywnym ruchowo, jeździć na rowerze, albo ćwiczyć Sztuki Walki - a wyszło, że jestem tak zapracowany, że nie mam czasu na spanie i jedzenie, o wysiłku fizycznym nie wspominając... Wasze organizmy SAME, BEZ POMOCY CHEMII będą w stanie dobrać sobie to, czego potrzebują. Nauczcie się słuchać samych siebie - jeśli macie ochotę na tego schabowego, to się nie ograniczajcie z jedzeniem (że niby tłusto, albo co...), jedzcie też DUŻO warzyw i (trochę) mniej owoców. PÓKI JESTEŚCIE MŁODZI, JEDZENIE WAM NIE ZASZKODZI
Ale uwaga!!! NIE jedzcie tych ch...nych fast-food' ów, tzn wszelkie hamburgery/cheesburgery/pizza/tortilla/hot dogi/frytki/i-tym-podobe-śmiecie STANOWCZO ODPADAJĄ!!! Musicie wiedzieć, że jeden kawałek pizzy (1/6 całości) zawiera średnio ok. 400kcal! Czy to dużo? 400kcal to jest mniej więcej śniadanie (albo niecałe) - a czy jesteście w stanie najeść się jednym kawałkiem na kilka godzin??? Nie sądzę... Przecież później jest następny kawałek i jeszcze jeden... Czyli pół pizzy zjedzone na raz to ok 1200-1400kcal! Na posiłek!!! I to jest ciężkostrawny pokarm, długo zalega w żołądku i wchłania się kilkanaście godzin. A w tym czasie człowiek je inne posiłki, pakując dalej kalorie. Innymi słowy - FAST FOOD' y Was utuczą - w tym przypadku niezależnie od Waszych metabolizmów...
Najlepsze są staromodne posiłki, które trzeba w kuchni ugotować. Do tego proponuję pić dużo WODY mineralnej niegazowanej (gazowana zaburza gospodarkę wodno-elektrolitową) i O ODPOWIEDNIEJ ZAWARTOŚCI MINERAŁÓW (WAŻNE - zawartość wszystkich minerałów NAJLEPIEJ między 500 - 1000 mg/litr), tylko taka woda jest najlepsza do uzupełniania płynów po dużym wysiłu fizycznym. Wody z dużą ilością minerałów (>1500mg/litr) Was nie nawodnią, bo organizm będzie musiał wydalić te minerały wraz z wodą, którą spożywacie, a wody z niską nawartością minerałów (<500mg/litr) organizm nie utrzyma w ustroju, wysikacie ją po kilkudziesięciu minutach. UWAGA: do uzupełniania płynów NIE NADAJĄ SIĘ mocne herbaty, kawy (zawierają teinę/kofeinę, które działają moczopędnie => utrata wody), ani płyny izotoniczne (reklamowane namiętnie w TV) - duża zawartość składników osmotycznych => utrata wody z moczem... Tylko woda mineralna, za to w każdej ilości
Jeszcze kwestia tzw. WYSIŁKU AEROBOWEGO (TLENOWEGO) - część osób słyszała, część wie - że chodzi o rower/basen/skakankę/bieganie - ale NIE chodzi o to, żeby się zmęczyć na maxa w tych konkurencjach!!! Wysiłek aerobowy polega ma tym, żeby wykonywać taką pracę, aby nasze tętno podczas wysiłku utrzymywało się w ganicach 50-75% naszych całkowitych możliwości (50-75% maksymalnego pulsu), ale za to przez dość długi czas. Najlepiej, jeśli możemy przeznaczyć ok godziny dziennie. Po ok. 20 minutach kończą się cukry jako substrat energetyczny dla organizmu, zaczynamy spalać tłuszcze po tym czasie, a metabolizm niejako "przestawiamy" dopiero po 40 minutach. Pozostałe 20 minut to czyste spalanie nadmiaru tłuszczu Albo i dłużej, jeśli ktoś ma ochotę.
A jak obliczyć Wasze maksymalne tętno - przyjmijcie ogólnie, że jest w granicach 190-200/min. Czyli 50% to 100/min, 75% to ok 150/min. - z takim tętnem długi wysiłek fizyczny przynosi niesamowote efekty. To odnosi się szczególnie osób, które chcą stracić trochę z wagi, zamieniając ją w masę mięśniową.
Duży wysiłek, który nas zmęczy już po kilku minutach i mamy dość (np. siłownia - wyciskanie dużych obciążeń) to jest wysiłek anaerobowy (czyli beztlenowy) - nie jest tak wydajny dla organizmu jak tlenowy, słabo się spalają tłuszcze (bo nie zdążą, zanim się zmęczymy i nie mamy siły dalej ćwiczyć), poza tym wytwarza się kwas mlekowy, który wszyscy znają jako "zakwasy". Ale za to przyrost masy mięśniowej jest większy ze względu na silne bodźce pobudzające mięśnie - tylko czy w karate potrzebujemy dużej siły, czy może lepiej mieć dużą wytrzymałość?
Uff... Chyba tyle chciałem napisać, pewnie o wielu rzeczach zapomniałem, ale może wyjdzie w praniu - jeśli będą pytania, to chętnie odpowiem, jeśli będę umiał
PS. Też ważne - wszystko co pisałem o diecie dotyczy osób do 25-28 roku życia. Dlaczego? Bo po tym czasie zmienia się metabolizm organizmu, zaczyna przeważać katabolizm nad procesami anabolicznymi... Innymi słowy - od tego czasu zaczynamy się STARZEĆ (oczywiście biologicznie rzecz biorąc, ale wszystko i tak zależy od naszej psychiki ). W pewnym wieku (ok 30-tki) należy zastanowić się jednak nad dietą, szczególnie, jeśli poza treningami jesteśmy nieruchawi (jak ja... )..." Cytat - end
Może nie ująłem w sposób oczywisty opini o cholesterolu jako takim w w/w poście, ale dotyczył on generalnie żywienia, a nie tym, co krąży w naszej krwi. Myślę też, że zajmowanie się poziomem cholesterolu u osoby młodej 20-paro letniej i do tego ćwiczącej intensywnie od wielu miesięcy ma taki sam sens, jak studiowanie wpływu długości pasa w kimonie do dokładności wykonywanej techniki ;-) - tzn może jakiś tam wpływ ma, ale raczej nikomu to nie przeszkadza
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
PS. Wszystko o czym pisałem to tylko moja osobista opinia, nikt nie musi się z nią zgadzać. Jednak może choć jedna osoba przemyśli to sobie, może zmotywuje to ją do wyszukania informacji na temat żywienia, itp - zawsze będzie to sukces tego postu :roll:
PPS. A jeśli chodzi o jajka (bo taki był temat), to generalnie oczywiście TAK, ale też w odpowiednich ilościach, tzn 30-40 tygodniowo to zbyt duża podaż białka dla organizmu, który jednak też potrzebuje węglowodanów i tłuszczów (wpierw używa tych dwóch składników w czasie wysiłku - ogólnie rzecz biorąc), dlatego właśnie trzeba ZRÓWNOWAŻONEJ DIETY, bez przesady w którąś stronę.