Oczywiscie , istnieją " fajterzy" [nie pisze tu Tobie, Smail, bo Ty jestes jednostką niekwalifikowalną ;-) ] trzymajacy sie z niewiadomych przyczyn Aikido, dla osiagnięcia celów, do których Aikido nie zostało stworzone (czyli walki). Powoduje to frustracje, bo jak się okazuje, niepotrzebne próby reformowania systemu Aikido o elementy rywalizacji, prowadzą do powstania "hybrydy" mającej coraz mniej wspólnego z Aikido.
Jo se tak w swojej główce myślę, że należę do tych "fajterów" o których piszesz, ale jakoś mocno "sfrustrowany" to ni jestem, w sensie mojego obiektywnego odczucia które ponoć nie istnieje.
Pisałem o o pojmowaniu w sensie largo Aikido już z Akahige, ale spróbuję raz jeszcze.
Ja potrafię przyjąć do wiadomości że dla Ciebie Aikido nie ma nic wspólnego z walką i szeroko rozumianą samoobroną, że nie osiągnąłeś po kilkunastu latach (po sposobie w jaki piszesz wydaje mi się że tyle mniej więcej trenujesz), umiejętności bojowych, które byłbyś w stanie zastosować poza matą, bądź w czasie sparingu. Potrafię zaakceptować to że nawet nie poszukujesz tej skuteczności, tylko czegoś więcej zwał jak zwał: rozwój duchowy, emocjonalny, nieważne.
Więc dlaczego nie potrafisz Ty zrozumieć że istnieją ludzie, którzy według siebie osiągnęli na Aikido umiejętności które są w stanie wykorzystać podczas sparingu, lub prawdziwej walki?
Piszesz Ty, ale nie z resztą jako jedyny na tym forum, autorytatywnie, czym jest Aikido a czym nie jest. A ja sobie dam głowę obciąć że mimo tego ze obydwoje bawimy się na macie w "Aikido" to trenujemy w zupełnie inny sposób, zupełnie co innego. Nie rozumiem dlaczego osoby które nie osiągnęły tzw. szeroko rozumianej "skuteczności" tutaj piszę w kontekście samoobrony, na siłę starają się wmówić innym początkującym, albo nawet i ba! osobom któe też już się ładnych kilka lat kulają na macie, że Aikido się do walki nie nadaje...
Dla mnie osobiście Aikido nie ma nic wspólnego z rozwojem duchowym, jak chcę pomedytować to se wychodzę do kościoła i "rozmawiam" z Bogiem, Aikido do tego nie potrzebuję i nie będę potrzebował. Samego praktykowania technik na treningu, również nie postrzegam przez aspekt spirytystyczny czy jakikolwiek inny nie związany z formą ruchową. Dla mnie Aikido to środek do osiągnięcia skilli bojowych, tak było kiedy zaczynałem jako dziecko i pozostało do dzisiaj. I mimo tego że z tego co widzę mój sposób pojmowania Aikido jest zupełnie inny aniżeli Szczepana (który ma o wiele większe doświadczenie w Aiki) dla którego droga Aiki to sposób na życie, a nie jedynie pasja jak dla mnie, to nie uważam żeby pojmowanie sposobu trenowania i celu dla którego trenuję, było gorsze od jego, badź kogokolwiek innego, jest zwyczajnie inne.
M.in. ja, przedstawiałem tu kilka przemysleń i przykładów a szacowni Koledzy począwszy od prehistorii Pmaszów, Szczepanów, MrSmaili przez takich fajterów jak np. Randall, przedstawili 100 razy tyle. Wiele się w temacie nie zmieniło.Polecam arcyciekawe polemiki Akahige.
To ja Ci również polecam poczytać prawdziwą "prehistorię" tego forum kiedy to jeszcze Pancer i Łabędź pisali ;-)
Skutecznosc na ulicy rządzi sie swoimi prawamiStanowczo radze Ci zmienic to entuzjastyczne podejscie do Aikido jako realnego systemu samoobrony!
Tutaj się z Tobą zgodzę, wielu forumowiczów nie zdaje sobie zwyczajnie sprawy z tego, że "sparing" a "walka na ulicy" to zupełnie dwa różne tematy. Większość osób postrzega "samoobronę" przez pryzmat sparingów, a jak wiadomo 95% aikidoków zwyczajnie nie ma kondycji, jest "słaba", jak i prawdopodobnie ten sam odsetek, nie ważne jaki ma staż, czy kilkunasto, bądź nawet kilkudziesięcioletni zwyczajnie w czasie sparingu dostało by mocno wklupane od byle amatora trenującego 5 lat , czy to parter czy to stójkę. Sama kwestia natomiast walki na ulicy kształtuje się zupełnie inaczej, ale to raczej już nie w tym temacie.
Nota bene , to bardzo ciekawe, takie zafascynowanie poczatkujacych wartoscią " bojową" Aikido, poza matą.
Ej no, Sharin do początkujących raczej się nie zalicza, uwierz mi nie chciałbyś jej spotkać w ciemnym zakamarku po 24, tzn. ja na pewno nie