Skocz do zawartości


Zdjęcie

Stopnie samoobrony - po co, co dają?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
62 odpowiedzi w tym temacie

budo_thufir hawat
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 736 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdynia

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
Na kursach SOE agenci ćwiczyli walkę wręcz przez 8 godzin, drugie tyle poświęcano na strzelanie. Z kolei agenci OSS walkę wręcz ćwiczyli średnio 7 godzin, nauka strzelania z pistoletu, pistoletu maszynowego i karabinu zajmowała ok. 16 godzin. Nie są to oszałamiająco duże ilości treningu, a Fairbairna i spółkę przytoczyłem by pokazać, ze można nauczyć umiejętności unieszkodliwiania przeciwnika w stosunkowo krótkim czasie. Pytanie, czy można przenieść te doświadczenia do cywilnej samoobrony.

Moim zdaniem można. Wystarczy przypomnieć, co potrafił zdziałać Paweł Droździak w swoim WSDP. W ciągu 3 miesięcy potrafił zmienić zupełnie nieprzygotowaną kobietę w kogoś, kto ma duże szanse na to by wyjść cało w sytuacji napadu. Celowo piszę "wyjść cało" a nie "pokonać przeciwnika", bo to są dwie zupełnie różne sprawy. Z tego co pamiętam, w WSDP uczono tylko paru podstawowych uderzeń, gdzieś mi się w pamięci kołacze post Pawła w którym opisywał, jak kobiety na zajęciach same szukały rozwiązań technicznych, tak że technika nie była narzucana przez prowadzącego, tylko tworzona ad hoc przez sama kursantkę.

I szkoły nowoczesnej samoobrony nie skupiają się na nauczaniu technik czy tricków, tylko bardziej na uczeniu koncepcji. Na przykład Richard Dimitri w ogóle nie uczy technik w rozumieniu "cios prosty trzeba wyprowadzać w taki to a taki sposób". Uczy natomiast koncepcji w rodzaju "najbliższa bron do najbliższego celu" czy "atak niesygnalizowany", a poszczególne techniki są sprawą drugorzędną. Twierdzi też, że często łatwiej mu nauczyć samoobrony osobę która nie ma żadnych podstaw, niż kogoś kto długo ćwiczył sztuki walki i ma mnóstwo utrwalonych nawyków. Osobiście nie sprawdzałem czy tak jest w istocie, gdyż wszyscy znajomi z którymi ćwiczę mają duże doświadczenie w SW, ale coś w tym może być. Na przykład wielu z nich ma trudności w nauczeniu się jak wyglądać niegroźnie w fazie de-eskalacji, często zaczynają odruchowo stawać w pozycji do walki.

A i jeszcze jedna rzecz mi sie przypomniała. Kiedyś dawno temu, jak bylem piękny i młody i wydawało mi się że dużo umiem, pokazałem swojej koleżance parę sposobów na poradzenie sobie z napastnikiem. Kilka lat później została napadnięta przez jakiegoś typka na przystanku autobusowym. Dwa lata treningów aikido zupełnie wyleciało jej z pamięci, za to przypomniała sobie radę wujka Thufira: "palce w oczy". Chlasnęła go paznokciami po twarzy i oczach, typek wyjąc z bólu zwalił się na ziemię, a ona uciekła.

Pozdrawiam, Thufir
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

przytoczyłem by pokazać, ze można nauczyć umiejętności unieszkodliwiania przeciwnika w stosunkowo krótkim czasie.


To jest tylko dowod ze mozna uczyc a nie ze nauczyc - uczyc mozna i przez 5 min i moze to kiedys przyniesc komus korzysc - bohaterami sa cmentarze zapelnione.

Moim zdaniem można. Wystarczy przypomnieć, co potrafił zdziałać Paweł Droździak w swoim WSDP. W ciągu 3 miesięcy potrafił zmienić zupełnie nieprzygotowaną kobietę w kogoś, kto ma duże szanse na to by wyjść cało w sytuacji napadu. Celowo piszę "wyjść cało" a nie "pokonać przeciwnika", bo to są dwie zupełnie różne sprawy. Z tego co pamiętam, w WSDP uczono tylko paru podstawowych uderzeń, gdzieś mi się w pamięci kołacze post Pawła w którym opisywał, jak kobiety na zajęciach same szukały rozwiązań technicznych, tak że technika nie była narzucana przez prowadzącego, tylko tworzona ad hoc przez sama kursantkę.


Bzdura - mialem i mam w sekcji osoby ktore u Pawła cwiczyly na tych kursach - maja takie same szanse jak i inne osoby nic nie cwiczace moze tylko z wieksza wiara w swoje umiejetnosci przychodzily ale do pierwszego sparringu z inna osoba albo pierwszego plaskacza. Zbytnia pewnosc w swoje umiejetnosci tylko przyspiesza zgon.
Ich szanse byc moze wzrosly troche kiedy zaczely cyklicznie cwiczyc na zajeciach, szarpac sie z roznymi partnerami w bezpieczny sportowy sposob. Ale i tak jak nie beda mialy szczescia to im to niewiele da ...
Takei cudowne systemy itp czesto padaja po 2-3 latach swojej popularnosci


I szkoły nowoczesnej samoobrony nie skupiają się na nauczaniu technik czy tricków, tylko bardziej na uczeniu koncepcji. Na przykład Richard Dimitri w ogóle nie uczy technik w rozumieniu "cios prosty trzeba wyprowadzać w taki to a taki sposób". Uczy natomiast koncepcji w rodzaju "najbliższa bron do najbliższego celu" czy "atak niesygnalizowany", a poszczególne techniki są sprawą drugorzędną. Twierdzi też, że często łatwiej mu nauczyć samoobrony osobę która nie ma żadnych podstaw, niż kogoś kto długo ćwiczył sztuki walki i ma mnóstwo utrwalonych nawyków. Osobiście nie sprawdzałem czy tak jest w istocie, gdyż wszyscy znajomi z którymi ćwiczę mają duże doświadczenie w SW, ale coś w tym może być. Na przykład wielu z nich ma trudności w nauczeniu się jak wyglądać niegroźnie w fazie de-eskalacji, często zaczynają odruchowo stawać w pozycji do walki.


Tu nie sposob sie nie zgodzic wazna jest koncepcja a nie technika, co nie zrobisz ma odniesc jakis skutek na korzysc osoby broniacej.
Co do nauczania osob poczatkujacych czy majacych doswiadczenie - duzo osob woli nauczac swieze nieskazone osoby z tego powodu ze moze im wciskac kazdy kit. Sztuka jest aby osobe doswiadczona w roznych sportach czy sztukach walki przekonac do tego co sie robi udowadniajac jej ze to dziala. Jesli system oparty jest na naturalnych ruchach nie maja takiego znaczenia utrwalone nawyki. A sprawnosc zdobyta w innych systemach jest nieporownywalnie na plus.

A i jeszcze jedna rzecz mi sie przypomniała. Kiedyś dawno temu, jak bylem piękny i młody i wydawało mi się że dużo umiem, pokazałem swojej koleżance parę sposobów na poradzenie sobie z napastnikiem. Kilka lat później została napadnięta przez jakiegoś typka na przystanku autobusowym. Dwa lata treningów aikido zupełnie wyleciało jej z pamięci, za to przypomniała sobie radę wujka Thufira: "palce w oczy". Chlasnęła go paznokciami po twarzy i oczach, typek wyjąc z bólu zwalił się na ziemię, a ona uciekła.
Pozdrawiam, Thufir


A nie zastanawiales sie nad tyl ze to ze wczesneij cos cwiczyla zapewnilo jej odpowiednia sprawnosc do zrobienia tego ?
Wiele osob ugryzie, podrapie, wsadzi palce w oczy i wcale do tego nie musi cwiczyc.
Nie mowi sie tez ile osob cwiczacych takie rzeczy na codzien w sekcjach dostalo na ulicy lomot ... a tylko naglasnia sie sytuacje gdzie ktos sie obronil a jak chociazby 1 dzien cwiczyl jakis syste mwalki to jeszcze sie to tez naglasnia :)
  • 0

budo_warhead
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4469 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Różne

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
+1

8 h to za malo by zrobic z kogos zawodnika/ wymiatacza. Wyjatkami sa tacy ludzie co to nawet cwiczac szachy potrafia rozprawic sie z 3 ludzmi. To sa rosomaki z urodzenia.

Co do IIWW i pojedynkow z japonskimi mistrzami ... moge tylko powiedziec, ze kiedys po dworach francuskich Polacy byli uwazani za najlepszych szermierzy :>. Udawali sie z francuskim kolega na zaplecze klaniali sie i jak francuz sie im odklanial to dostawal szabla w glowe :) .

Mozeliwe, ze warunki treningu japonskiego byly tac dalece oderwane od rzeczywistosci, ze wystarczal zwykle podstawy boksu (lewa prawa lewa z przemieszczeniem, dosiad i uszkodzenie przeciwnika).

Zdaje sie KP opowiadal o swoich poczatkach w karate. Stawal w pozycji luku i strzaly z garda karatecka i obskakikwal od ulicznikow nic nie cwiczacych.
  • 0

budo_thufir hawat
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 736 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdynia

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

To jest tylko dowod ze mozna uczyc a nie ze nauczyc - uczyc mozna i przez 5 min i moze to kiedys przyniesc komus korzysc - bohaterami sa cmentarze zapelnione.


Coś ty się tak tych cmentarzy zapełnionymi bohaterami uczepił :) Ludzie na wojnie gineli dlatego, ze była wojna, a nie dlatego, ze ćwiczyli walke wręcz przez 8 godzin :)


Bzdura - mialem i mam w sekcji osoby ktore u Pawła cwiczyly na tych kursach - maja takie same szanse jak i inne osoby nic nie cwiczace moze tylko z wieksza wiara w swoje umiejetnosci przychodzily ale do pierwszego sparringu z inna osoba albo pierwszego plaskacza. Zbytnia pewnosc w swoje umiejetnosci tylko przyspiesza zgon.
Ich szanse byc moze wzrosly troche kiedy zaczely cyklicznie cwiczyc na zajeciach, szarpac sie z roznymi partnerami w bezpieczny sportowy sposob. Ale i tak jak nie beda mialy szczescia to im to niewiele da ...
Takei cudowne systemy itp czesto padaja po 2-3 latach swojej popularnosci


No właśnie- sparringu. Dziewczyny u Pawła nie były szkolone pod katem sparringu czy walki, tylko pod kątem samoobrony. Tak samo komandos nie jest szkolony do strzelania na olimpiadzie, anie strzelec sportowy nie jest szkolony do strzelania bojowego. Zobacz ile razy na forum ludzie piszą w dziale ulica, że mimo X lat spędzonych w SW i ostrych sparringów, gdy doszło do realnego zagrożenia nie wiedzieli jak się zachować. Jabłka to nie pomarańcze :)


A nie zastanawiales sie nad tyl ze to ze wczesneij cos cwiczyla zapewnilo jej odpowiednia sprawnosc do zrobienia tego ?
Wiele osob ugryzie, podrapie, wsadzi palce w oczy i wcale do tego nie musi cwiczyc.
Nie mowi sie tez ile osob cwiczacych takie rzeczy na codzien w sekcjach dostalo na ulicy lomot ... a tylko naglasnia sie sytuacje gdzie ktos sie obronil a jak chociazby 1 dzien cwiczyl jakis syste mwalki to jeszcze sie to tez naglasnia :)


Za to mówi się o ludziach, którzy ćwicząc sportowo mają duże trudności na ulicy. Sam pamiętam jak w zamierzchłych czasach dwóch typków próbowało mnie wciągnąć do bramy. Jakoś sie obroniłem, ale do dzis pamietam, jakie miałem trudnosci ze zdecydowaniem, czy juz mam ich bić, czy jeszcze nie. Była to dla mnie zupełnie nowa sytuacja, na którą mnie nie przygotowalo wiele lat karate i kung-fu. Na sekcji wszystko było proste- trener mówił "hajime" i sie biło przeciwnika. Oni mnie szarpali, grozili, a ja nie mogłem zdecydowac, czy to juz walka i czy mam juz zacząc ich prać. I dało mi to dużo do myślenia...

Pozdrawiam, Thufir
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

No właśnie- sparringu. Dziewczyny u Pawła nie były szkolone pod katem sparringu czy walki, tylko pod kątem samoobrony. Tak samo komandos nie jest szkolony do strzelania na olimpiadzie, anie strzelec sportowy nie jest szkolony do strzelania bojowego. Zobacz ile razy na forum ludzie piszą w dziale ulica, że mimo X lat spędzonych w SW i ostrych sparringów, gdy doszło do realnego zagrożenia nie wiedzieli jak się zachować. Jabłka to nie pomarańcze :)


Uwazasz ze wieksze szanse ma osoba cwiczaca system samoobrony w kursach niz system samoobrony cykliczny polaczony z bezpiecznym systemem walki sportowej ?

Duzo osob tez tak uwazalo dopoki sobie nie rozwalalo piesci na zebach przeciwnika, nie wybijalo sobie stawow po udezeniu itp. Jak cwiczysz tak walczysz czy tez sie bronisz.
Tak cwiczymy samoobrone i reakcje oraz zachowanie na ulicy sport nas nie interesuje to calkiem co innego - stara odpowiedz combatowcow chodzacych w moro jeszcze czesto z przyczepionymi gapami skoczka a wojska nie widzacych na oczy albo bedac tam na etacie sztabowca czy kucharza ;)
Kazda osoba ktora chce cokolwiek wiedziec o walce, adrenalinie itp powinna przejsc choc troche etapu sportowego. Jesli nawet nie odnosic sukcesy na arenie sportowej to przynajmniej posparowac z zawodnikami w bezpieczny sposob inaczej jej przeswiadczenie o skutecznosci kursu samoobrony chociazby robionego przez najwiekszego komandosa konczy sie na pierwszym plaskaczu.
Sportu i samoobrony sa inne cele ale wbrew pozorom jedno i drugie moze duzo od siebie sie nauczyc.
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

Uwazasz ze wieksze szanse ma osoba cwiczaca system samoobrony w kursach niz system samoobrony cykliczny polaczony z bezpiecznym systemem walki sportowej ?

Martius, daj spokój, nie próbuj z Thufira robić idioty w sprawach samoobrony, chłop ćwiczy co najmniej tyle lat, ile jest zarejestrowany na forum. ;-)
Nikt tu nie twierdzi tego, co sugerujesz. Pytanie było: czy można kogoś nauczyć samoobrony w ciągu 8 godzin? Moja odpowiedź brzmi: oczywiście, przy pewnych warunkach. Nie istnieją żadne teoretyczne przesłanki, aby było inaczej. Jako rzekłem, jest nawet lepiej ( dla Ciebie gorzej ;-) ), można kogoś nauczyć rano czegoś, co zastosuje wieczorem. A skrajny przypadek, choć nie jakieś kuriozum, to sytuacja, w której po prostu powiesz komuś co ma zrobić w razie napadu i on/ona to zrobi. Mialem takie sytuacje, dotyczyły facetów, kobiet, młodych, dojrzałych, itd. nie było różnicy.

Duzo osob tez tak uwazalo dopoki sobie nie rozwalalo piesci na zebach przeciwnika,

No właśnie, tak to jest jak "sportowcy" uczą samoobrony i walenia kogoś nieosłoniętą pięścią w zęby. :lol:

P.S. Ze "sportowcami" to żart taki był. Imi Lichtenfeld był sportowcem, W.E. Fairbairn był sportowcem, Kelly McCann, Carl Cestari, Bob Kasper,... też. ;-)
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
Wszystkiego mozna nauczyc nawet w 5 minut - tylko ile procentowo to szans daje - choc ciagle cwiczenie tez daje malo szans obronienia sie przed deska zza rogu ;) .
To jest po prostu robienie ludziom wody z mozgu - ale zawsze jest lepiej 5 minut niz nic jesli to odniesie wlasciwy skutek.
Tylko gorzej jak ludzie po kilku treningach uwazaja sie za niepokonanych - sport to szybko weryfikuje -ale weryfikacj na ulicy jest o wiele bardziej bolesna.

Tak jak pisales wiekszosc znanych osob z przeszlosci mialo do czynienia z taka lub inna forma sportu - najgorsze jest to ze duzo osob zapomina jak osiagnela to sama a wprowadza nowe metody jak cos osiagnac a inni to bezkrytycznie powielaja - bez pracy nie ma kolaczy. Tworcy systemow przewaznei ciezko pracowali a swoja wiedze chca przekazac w 8 h ;)

McDonal normalnie - szybko i do syta i nastepny klient :)

Zastanawiam sie czy nie otworzyc firmy aby w czasie napadu osoba do mnei SMSowala a jej dam odpowiedz co ma wtedy zrobic - tez jest szansa ze zadziala ;)

Pomysł jest zaklepany wiec prosze go mi nie podbierac :cool:
  • 0

budo_mort
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1215 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
wasza dyskusja przypomina mi dyskusję nad wyższością Świat Bozego narodzenia nad Świetami wielkanocnymi.

tymczasem oba typy nawyków moga być ...hmmm...przydatne w okreslonych okolicznościach i obydwa mają wady

faktem z mojej przeszłosci jest, że najskuteczniej obroniłem się w sytuacjach, gdy nic nie ćwiczyłem.

żeby było smiesznie to potem ćwicżac wyłaczne sporty uderzane, sytuacje samoobrony rozstrzygałem przez rzuty i obalenia... a najskuteczniejsza akcję parterowa - poprzedzoną zresztą spontanicznym suplesem na przeciwniku miałem trenując kicka.

powiem jedno doświadczenie sportu bardzo pomaga, gdy walka już trwa i np toczy się niezbyt pomyslnie- jestes psychicznie przygotowany na to, że dostaneisz neizależnie od wyniku walki.
podobnie trenujac ze sprawniejszymi ludzmi ( sportowcami) nauczyłem się, ze nie chodzi o wygranie tylko o odgryzanie sie i unikanie bierności.
uczyśz się, ze jak nie wychodzi ci jedno działanie to zmieniasz je na inne.

natomiast sport faktycznie nie przygotowuje na sytuacje, zgdy walka zaczyna isę w niekontrolowany sposób. sposób rozpoczęcia pojedynków w większości sportów kompletnie nie przypomina poczatkowego zachowanai napastnika. tym samym nieprzygotowuje na zaskoczenie spowodowane bezładnym ale eksplozywnym atakiem przeprowadzonym czesto w zupełnie innym dystasie z ciosami biegnącymi po zupełnie innych trajektoriach niz te które ćwiczylismy na treningu.

szkodliwy jest nawyk oczekiwania okreslonych zasad od przecwinika ( brak noza, pałki, kolegów zza pleców)

dodatkową wadą sportu jest wielokrotnie podkreslany nawyk wdawanie się w bijatykę/szarpaninę, gdy już mozna uciec.

niemniej doswiadczenie sportów walki moim zdaniem dobrze pozwala odzyskać inicjatywę


P.s poza tym włąsnie przyszło mi do głowy, że oparte na sportowym, aktywne zachowanie broniacego się ( czy w sytuacji małpiego tańca, czy ludzkiego drapieżnika)-może zmienić konwencje walki- powodujac zagrozenie napastnika wybijamy go z roli drapieznika, czy roli "bully"
  • 0

budo_thufir hawat
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 736 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdynia

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
Martius, oczywiście, że najlepiej byłoby ćwiczyć kilka razy w tygodniu. Jednak takie zaangażowanie jest możliwe tylko u takich pasjonatów jak my na tym forum. Powstaje więc pytanie, co można zaoferować zwykłemu, przeciętnemu człowiekowi, który chce się nauczyć jak sobie poradzić w sytuacji zagrożenia na ulicy. Nie chcemy zrobić z niego superwymiatacza w 10 minut, tylko nauczyć go lub ją co ma robić w przypadku napadu albo zaczepki. I jak oglądam seminaria prowadzone przez Richarda Dimitri lub Lee Morrisona, to dochodzę do wniosku, że potrzeba na to znacznie mniej czasu, niż się ćwiczącym SW wydaje.
W swoich postach piszesz o sparringach. IMO sparring ma bardzo małe przełożenie na sytuacje uliczne, a biegłość w sparringu (lub jej brak) w małym stopniu odzwierciedla umiejętności potrzebne do tego, by sobie poradzić na ulicy. Uliczne starcie bardzo rzadko przypomina sparring, zazwyczaj trwa kilkanaście sekund podczas których napastnik tłucze ofiarę, albo przy prawidłowej samoobronie ofiara tłucze napastnika. Ludzki drapieżnik nie jest zainteresowany walką, działa z zaskoczenia by zastraszyć i/lub obezwładnić ofiarę, jeśli ofiara stawia skuteczny opór (nie tylko opór fizyczny) to nie będzie się z nią bił, tylko poszuka łatwiejszego celu. W zasadzie jedyną sytuacją w której może wystąpić coś co może przypominać sparring, to jakaś forma "małpiego tańca", ale "małpi taniec" można szybciej i łatwiej zakończyć bez konieczności wdawanie się w wymianę ciosów.

Pozdrawiam, Thufir
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
Sparring jest jedyna bezpieczna forma nauczenia sie poruszania uderzania itp.
Wiele razy ogladalem wylamane palce po plaskaczach, wybite nadgarstki, rozwalone piesci wlasnie u osob ktore byly szkolone super systemow obronno bojowych kidy cokolwiek chcialy zastosowac co byly uczone. Sam nadstawilem kiedys osobie czaszke jak walila plaskacza bo jej osoba na kursie tak kazala uderzac ale nic nie wytlumaczyla jak ukladac rece, kiedy napiac a kiedy rozluznic miesnie .

Nalezy pamietac jedno czesto instruktorzy pokazuja duzo rzeczy i potrafia to zastosowac tylko totalnie nie sprawdza se to kiedy nauczaja innych dlacego bo oni maja czesto duze doswiadczenie w roznych systemach i sa sprawni a probuja nauczyc laika dziwnych rzeczy ktore u osoby malo sprawnej fizycznie sa wrecz smieszne.
A masz brutalu i pac pac - wtedy kiedy nalezy przy... :)

Jedna osoba znana niektorym jako osoba z asystentka ktora nosi za nia teczke ;) - kiedys przedstawiala taka wizje nauczania samoobrony kobiet - dac im dobrze wyposazona sale z workami, dac im palki i niech napieprzaja w te worki i sie wyzyja ...

Przychodzi mi mase osob po roznych kursach samoobrony, combatach, kravkach itp i jest najczesciej dno - sam tez prowadze roznego rodzaju kursy i tez jestem swiadom ile osoby moga z nich wyniesc - ok to jest dobre zeby ludzi zachecic ale ... tylko do tego.

To samo za granica - nahkampy, antiterrorkamp, combat i ble ble ... instruktor czesto bardzo dobry a uczniowie ... tylko jak sie okazuje on w mlodosci cwiczyl, judo, karate, kung fu ... nie wane co ale cyklicznie a probuje ludzi nauczac w szybki sposob i powstaja kaleki przeswiadczone ze sa niesmiertelnymi komandosami.

Umiejetnosc samoobrony najlepiej dziala jak jest efektem ubocznym cwiczenia a nie targetem systemu wtedy jest rzecza naturalna.
Ale ludzie lubia bajki a jak jeszcze instruktor ma dobry PR i jest medialny to bedzie ludziom wciskal kit ile im to nie da i nastepnych naiwnych lapal ;)

Nie jestem zwolennikiem sportu w SW bo uwazam je za systemu walki (nawet nie obronne bo i do ataku moga sluzyc) ale cwiczenie czegos co przynajmniej przez 5 sekund jest wycinkiem walki bez cwiczenia walki ktora trwac moze znacznie dluzej jest bez sensu.
Potrafiac walczyc 10 minut wytrzyma sie i 5 sekund gorzej jak po 5 sekundach obrony sil nam nie starcza na dalsza obrone :cool:

Zeby przetrzymac kujawiaka i przezyc tez trzeba miec kondycje.
  • 0

budo_esds tactical
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 308 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
ja z kolei widziałem skutki starć ulicznych po których ludzie mieli połamane kości śródręcza - co to oznacza? Sam tak kiedyś rozwaliłem klienta nadstawiając czoło - raz uderzył i nie musiałem nic robić. Sparing na pewno nie jest bezpieczna metoda nauczania ludzi uderzania - to sprawdzian w kontrolowanych warunkach zastosowania umiejętności techniczno - taktycznych a na pewno nie metoda treningu uderzeń. Ludzie często się podpalają a luz wyłącza się po pierwszym celnym strzale - zdarzają się nokauty a nawet wstrząśnienia mózgu. Osobiście widzę przewagę treningu sytuacyjnego nad zwykłym sparingiem w samoobronie.
  • 0

budo_esds tactical
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 308 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?


Porównywanie systemu Fairbairna z działaniami obronnymi (samoobroną) mija się z celem.

Nie do końca, bo przecież istniały co najmniej dwa systemy Fairbairna: cywilno - policyjny oraz wojskowy. Ten pierwszy opisany został w podręcznikach: Shanghai Municipal Police Manual of Self defence ( 1915 ), Defendu (1926 ), Scientific Self Defence ( 1931 ) oraz, dla kobiet, Hands Off! ( 1942 ). Ten drugi - w Get Tough!/All-In Figting. Materiał tych podręczników w dużym stopniu pokrywa się. Poza tym, kryterium "zabójczości" technik nie może stanowić o tym, czy system nadaje się dla cywilów, czy nie. W końcu, najskuteczniejszym narzędziem samoobrony jest broń palna ( pistolet/rewolwer ), w USA używany w tym celu milion razy (!) rocznie.


Weź tylko pod uwagę ówczesne uwarunkowania prawne - w Szanghaju z pewnością nikt nie wnikał w pojecie obrony koniecznej. Jeśli zostałeś zaatakowany - miałeś prawo się bronic - wszystkimi dostępnymi środkami i metodami. U nas jest teraz trochę inaczej.
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
A kto mówi ze sparring jest do nauki uderzen ?

Nie ma drogi na skroty - majpierw co i jak, potem to wyszlifowac a nastepnie zastosowac w miare bezpiecznym sparringu.

Trening sytuacyjny jest dobra rzecza ale jest ograniczony na poczatek ok potem trzeba to rozszerzac.
Ludzie zbyt sie ucza scenek niz czegos nieprzewidywanego a rzeczywistosc jest nie do przewidzenia i na to powinni byc gotowi.
  • 0

budo_esds tactical
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 308 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

Sparring jest jedyna bezpieczna forma nauczenia sie poruszania uderzania itp.


tak wywnioskowałem z tego zdania. Zbyt często zbyt wielu instruktorów "Combatowych" czy samoobrony wyrosło ze sportów walki i bezkrytycznie przenosi sportowe zworce szkolenia na pole "realistycznej samoobrony" w efekcie facet co innego ćwiczy w części technicznej treningu a co innego robi w najbardziej sugestywnej części zajęć gdzie następuje proces warunkowania, cały sens szkolenia - i tu rozczarowanie - sportowy sparing 1/1. Zbyt duża takich rzeczy widziałem i to w przeróżnych systemach walki. To zalezy od instruktora - nie systemu. Piszesz o instruktorach ze maja dorobek ze sportów walki - sorry ale ja za lat gdy byłem piekny i młody a nadmieniam ze obecnie nie jestem mlody ;-) mogłem ćwiczyć tylko boks, karate, judo no i imperialistyczny kickboxing - aczkolwiek wielu "trenerów" było zwykłymi naciągaczami - podobnie jak jest teraz. Combaty to dziecko lat 90 - tych. kiedyś miałem okazje poćwiczyć z panami z Izraela wychowanymi na Krav maga (w zasadzie Hisardut) od Denisa Hanovera. Byś sie zdziwił - i nie trzeba być sportowcem żeby się dobrze napierdalać - z resztą rzadko który ulicznik jest sportowcem.
  • 0

budo_esds tactical
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 308 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

A kto mówi ze sparring jest do nauki uderzen ?

Trening sytuacyjny jest dobra rzecza ale jest ograniczony na poczatek ok potem trzeba to rozszerzac.
Ludzie zbyt się uczą scenek niż czegoś nieprzewidywanego a rzeczywistość jest nie do przewidzenia i na to powinni byc gotowi.


Nie bardzo rozumiem twoje pojecie treningu sytuacyjnego - jego ideą jest właśnie nieprzewidywalność dla atakowanego, to nie musi być konkretna scenka - to może być pewne zadanie - kiedyś tak laskę zrobiłem w chuja na początku zajęć - "weź skocz na dół do męskiego kibla bo zostawiłem tam telefon - a tam po drodze niespodzianki. Ogranicza cie tylko kreatywność i pewien margines bezpieczeństwa który musisz zachować. Nawet rozszerzony trening sytuacyjny pozostaje... treningiem sytuacyjnym. Co do sparingu to słyszałem o fajnym tescie który robia w Royal marine Commando i spadochroniarzach w Anglii - minutowy sparing 1/1 na bokserskich zasadach ale jego celem jest jedynie określenie cech wolicjonalnych żołnierzy a nie sprawdzanie kto jest lepszy technicznie. Z reszta przez minutę nie toczą walki - oni się NAPIERDALAJĄ! minuta to krótko wiec jest mało czasu na "zaprezentowanie" sie. Starcie sa bardzo gwałtowne i mało tam techniki mimo ze wielu chłopaków konkretnie odchodzi do sprawy i np ćwiczy boks wcześniej by zwiększyć swoje szanse - wszyscy chętni wiedza ze jest taki test

[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Rozmawiałem z naszym rodakiem który służy w RMC mówił jedno technika skończyła sie po pierwszym strzale - później to po prostu napierdalana, na chama w łeb z całej pary - instruktorzy lubią nokauty.
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
To dla mnie jest trening zadaniowy a nie sytuacyjny.

Nie mam 15 lat aby wciskac mi kity o szybkich szkoleniach - choc sam takie robie ale jawnie ludziom mowie czego moga sie spodziewac.
Jeszcze 20 lat temu mozna bylo mi to robic ale nei teraz.
Tez cwiczylem z roznymi osobami z roznych systemow w tym i z uczniami zalozyciela i wspoltworcami kravmagi.
Ale ja jestem niewrazliwy na marketing - odrzucam te rzeczy a wybieram sedno.
Wielu zagranicznych chojrakow z kaset czy tez z pierwszych stron gazet okazuje sie w realu zakompleksionym czlowieczkiem z przecietnymi umiejetnosciami tak naprawde bardzo malo jest fachowcow. Zapewne kiedys bylbym sie nimi fascynowal ale z czasem oczy sie otwieraja.
Zreszta tak jak z castingami na szkolenie roznych sluzb - wiekszosc idzie na casting i mowi assystentowi jak zaatakowac a oni pokazuja obrone - i to czesto na znacznie mniejszym asystencie ;)

A wystarczy poprosic o ochotnika z osob na castingu ktore w przyszlosci beda szkolone i powiedziec. aby zaatakowal np na poziom gorny - niewazne czym niewazne jakim narzedziem czy bez.
Tylko jaka grupa osob jest w stanietak sie zaprezentowac ?
Na palcach mozna policzyc w naszym kraju.
  • 0

budo_thufir hawat
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 736 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdynia

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

Sparring jest jedyna bezpieczna forma nauczenia sie poruszania uderzania itp.
(...)
Nie jestem zwolennikiem sportu w SW bo uwazam je za systemu walki (nawet nie obronne bo i do ataku moga sluzyc) ale cwiczenie czegos co przynajmniej przez 5 sekund jest wycinkiem walki bez cwiczenia walki ktora trwac moze znacznie dluzej jest bez sensu.
Potrafiac walczyc 10 minut wytrzyma sie i 5 sekund gorzej jak po 5 sekundach obrony sil nam nie starcza na dalsza obrone :cool:

Zeby przetrzymac kujawiaka i przezyc tez trzeba miec kondycje.


Poruszanie sie w sparringu i w sytuacji samoobrony to dwie zupełnie rożne rzeczy. Napad zaczyna się z reguły z bardzo bliskiej odległości, więc niepotrzebne są niezbędne w sparringu metody skracania dystansu. Jeśli przeciwnik na ulicy zaczyna ci grozić z większego dystansu, to po prostu uciekasz :)
Sparring jako bezpieczna forma nauki uderzania? Podobnie jak ESDS tactical nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć...
Piszesz dużo o tym, jak przychodzą do ciebie ludzie po róznych combatach i kursach samoobrony i nic nie umieją. W jaki konkretnie sposób sprawdzasz ich umiejętności w zakresie samoobrony, że dochodzisz do takich wniosków?

Walki na ulicy trwają przeważnie krótko, ale oczywiście masz rację, że lepiej mieć kondycję niż jej nie mieć :)

I zgadzam się z ESDS tactical, że przy nauce samoobrony treningi sytuacyjne są znacznie ważniejsze od sparringu. I wielka szkoda, że wywodzący się ze sportu instruktorzy często tego nie rozumieją...

Pozdrawiam, Thufir
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

Poruszanie sie w sparringu i w sytuacji samoobrony to dwie zupełnie rożne rzeczy. Napad zaczyna się z reguły z bardzo bliskiej odległości, więc niepotrzebne są niezbędne w sparringu metody skracania dystansu. Jeśli przeciwnik na ulicy zaczyna ci grozić z większego dystansu, to po prostu uciekasz :)


Tak jak masz przy okazji dziecko w wozku ;)
To nie lata 80 gdzie jeszcze jakies zasady obowiazywaly i pewne osoby w pewnych sytuacjach byly nietykalne.

Sparring jako bezpieczna forma nauki uderzania? Podobnie jak ESDS tactical nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć...


Troche niefortunnie zostalo to sformulowane ale ...

Nauka to nie tylko pokazanie i przecwiczenie ale takze wytrenowanie - a koncowym etapem czy ktos potrafi uderzac sa sparringi nawet niech to beda tylko sparringi na plaskacze. W 80 % kursow samoobrony nikt nawet nie wyjasni co naalezy zrobic aby sobie rak/ palcow nei powybijac. Uderzaja na tarcze, ochraniacze, miicheliny a potem okazuje sie ze chca uderzec w cialo czlowieka i po trafieniu w kosc przeciwnika wyja z bolu i trzeba ich na ostry dyzur zawozic.


Piszesz dużo o tym, jak przychodzą do ciebie ludzie po róznych combatach i kursach samoobrony i nic nie umieją. W jaki konkretnie sposób sprawdzasz ich umiejętności w zakresie samoobrony, że dochodzisz do takich wniosków?


Trening zadaniowy i od razu widac co sie dzieje. Nie ma 100% metody sprawdzania. Nie bedzie potrafil obronic sie w zadaniowce nie bedzie potrafil obronic sie w rzeczywistosci gdzie strach zabierze mu wiekszosc umiejetnosci.

To dzieje sie najczesciej z osobami ktore nigdy tak naprawde nie cwiczyly nic poza combatem i samoobrona.

To jest fajne uzupelnienie treningu ale nie cos co moze zastapic caly kompletny proces szkoleniowy.

Nawet w wojsku walka wrecz czesto sie odbywala po 40 km marszobiegu z pelnym obciazeniem ale nie zrozumieja tego jak jest potrzebna trening walki w pelnym zmeczeniu i stresie osoby co nawet w wojsku nie byly ale lubia ubierac sie w military styl i udawac komandosow:)

A porucznik umieral powoli .... :cool:

Zeby poczuc smak calego ciasta nie mozna wyjadac z niego tylko rodzynek - nie mozna oddzielic walki od samoobrony. nawet jesli zaczyna sie od czegos innego konczy sie na tym samym na calosci.
Technika, reakcje, szybkosc, dynamika, wytrzymałosc itp
Wiekszosc specjalistow od nauczania roznych szybkich kursow ma bardzo duze szczescie ze na kursach ma ciagle nowicjuszy.
  • 0

budo_esds tactical
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 308 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?
Krótkie pytanie - ile potrzebujesz czasu by wyszkolić przeciętnego człowieka od zera do poziomu umożliwiającego mu skutecznie zadziałać w sytuacji zagrożenia?
  • 0

budo_martius
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4483 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Piastów / Wa-wa - EUROPA od ZAWSZE
  • Zainteresowania:JJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Stopnie samoobrony - po co, co dają?

Krótkie pytanie - ile potrzebujesz czasu by wyszkolić przeciętnego człowieka od zera do poziomu umożliwiającego mu skutecznie zadziałać w sytuacji zagrożenia?


Nie ma na to odpowiedzi - moze byc to 1 minuta moze byc to nieskonczonosc.
Kazdy czlowiek jest inny kazda sytuacja zagrozenia jest inna.
Ta sama osoba moze w jednej sytuacji sie obronic nic nie cwiaczac a w innej nie obroni sie nawet cwiczac od dziecka choc sytuacja bedzie mniej niebezpieczna.

Jesli ktoś okresla czas na to swiadczy to o nieznajomosc realiow.
Samoobrona to nie sport gdzie wyznacza sie cele, terminy i mozna przeanalizowac walki przeciwnikow.

Ja nauczam samoobrony/walki wrecz a nie szkole w 5 minut to jest roznica.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024