Ja tyle już napisałem o złych treningach, że gdybym znowu zaczął narzekać to byście mnie bananami obrzucili. Zamiast tego napiszę jak sam to robię.
1. Trening musi mieć tematykę i miejsce w mikrocyklu i makrocyklu, każdy to wie i nie trzeba się po kolegach powtarzać.
2. Trening musi trwać określony czas, zazwyczaj trenuję 1,5h ale to zależy od tematyki - czasem krócej a czasem dłużej - wahania rzędu 30 minut.
3.
Rozgrzewka to jest bardzo trudna sprawa, bo te same ćwiczenia rozgrzewające + intensywność, które były wystarczające na początku sezonu, nie są wystarczające kilka tygodni później. Ćwiczenia w rozgrzewce trzeba zmieniać i zmieniać kolejność ich wykonywania. Ponadto ja osobiście nie skąpię czasu na rozgrzewkę i rozciąganie, mogę je nawet wyłączyć z mierzonego czasu treningu, byleby zrobić wszystko co zaplanowałem.
4.
Rozciąganie statyczne wykonuję na początku treningu, to jest "naciągnięcie mięśni" zaraz po rozgrzewce albo przeplatając z ćwiczeniami rozgrzewającymi. Rozciąganie statyczne jest trudne do przeprowadzenia w tym momencie bo jeśli nie robi się tego sprawnie to się stygnie/spada tętno - niweczymy rozgrzewkę. Królestwo i konia za rozwiązanie takich dylematów.
5. Po rozciąganiu przechodzę do zaplanowanych
ćwiczeń tematycznych. Praktyka nauczyła mnie, że jeśli się uwinę i skończę przed czasem i nawet nie czuję się zmęczony to lepiej sobie nie dodawać. Prawdziwe zmęczenie odczuwa się dopiero drugiego dnia.
6.
Rozciąganie dynamiczne o ile w ogóle, wykonuję pod koniec. W moim odczuciu nie należy wykonywać już żadnych technik po takim rozciaganiu.
7. Na ogół jednak pod koniec treningu zaczynam obniżać intensywność (schładzanie) i stosuję
rozciąganie statyczne, tym razem już długie i dokładne. Praktyka nauczyła mnie, że lepiej jest kończyć tak trening niż lecieć od razu pod prysznic i na dwór - mniejsza szansa na przeziębienie i "zakwasy", które zadziwiająco u mnie korelują.
Co do
tematyki: wyznaję że daleko mi do eksperta ale ja lubię
przeplatać treningi np. siłę ćwiczę co drugi dzień
wymiennie z aerobami. To w moim odczuciu umożliwia lepszą regenerację niż po prostu siedzenie na tyłku albo forsowanie się codzienne.
Najbardziej lubię pracować z workiem, prawdę mówiąc lubię worek tak bardzo, że trudno mi się od niego odkleić. Można na nim ćwiczyć dystans, siłę eksplozywną, szybkość, wytrzymałość ogólną i specjalną... Worek jednak jednego nie robi, czy raczej:
nic nie robi sam z siebie. Stąd moje silne przekonanie, że
fundamentem treningu powinny być zadaniówki na tarczach.Dziękuję za uwagę