W wiekszosci przypadkow kolesie sa slomianymi twardzielami.
Dzisiaj rano jade sobie samochodem dostawczym wokol leszna po drodze gruntowej. W nocy ostro popadalo to kaluze staly wszedzie a droga dziurawa. No i mijam jakiegos kolesia z zimnym lokciem wystawionym, szyba otwarta na full. Pech chcial ze akurat jak sie miajlismy byla spora dziura no i kolesiowi w jego corsie wpadlo troche wody do srodka. Zrobilem to nieumyslnie. Stalo sie. Dziury, woda i on opuszczona szyba. Patrze gosc zawraca. Mysle sobie ze pomylil droge ale nie on gaz dod echy i zajezdza mi droge. Wysiada wkurzony i od razu przez otwarta szybe strzal w moja strone. Zrobilem unik do tylu. Musnal mnie po wlosach. Koles zaczal sie drzec na mnie. Spokojnie odpialem pas, wysadlem z samochodu i powiedzialem "koles teraz zbierzez wpierdol. warto bylo?". Gosc sie spalil calkowicie. Lapy mu sie zaczely trzasc. Uderzylem mu przed nosem piescia w otwarta dlon (swoja) na straszaka i bylo po zawodach. Spierdzielal do swojej corsy krzyczac ze wezwie policje. Zera adrenaliny, glupi usmiech i spokojna deklaracja ze koles ma wpierdol. Poskutkowalo. Prawie zawsze skutkuje. Zreszta ja spokojny czlowiek jestem
Kiedys nosilem ze soba szczeke bokserska i jak ktos wyskakiwal z tekstem to nic nie mowilem tylko oscentacyjnie zakladalem ochraniacz i pokazywalem rekoma zeby zaczynal. Skutkowalo zawsze.
Itosu
PS. Raz tylko na wiosne w jednym z klubow nadzialem sie na 10 kolesi. Czesc miala noze. Obiecali mi ze nie wroce do chaty w jednym kawalku. Bylo groznie. Poszlo o panne (byla laske jednego z nich). Wtedy mialem przyspieszony puls przyznaje.