Napisano Ponad rok temu
Re: KAKUTOGI DOJO
O sensei George Andrews można mówić wiele. Ja powiem tyle - latem tego roku podczas ogólnopolskiego obozu IOGKF-Polska trenować codziennie po kilka godzin z sensei G. Andrewsem. Ćwiczyliśmy w małej 10-osobowej grupie. Owszem, słowa "szybciej", "mocniej" są często na jego ustach, siła, kondycja i wytrzymałość też dla niego mają duże znaczenie, ale nie to jest najistotniejsze. Od niego nauczyłem się - czy też może raczej dowiedziałem się - bardzo wiele odnośnie kata i techniki w ogóle. Tego nie dowie się nikt ani z filmików na yuutube, ani nawet patrząc na innych mistrzów bez końca. Tych najistotniejszych detali na ogół nie widać. Trzeba je czuć. A, żeby je poczuć, to najpierw trzeba je zrozumieć. A żeby zrozumieć, to wpierw trzeba je poznać, w ogóle się o nich dowiedzieć. Właśnie to jest najcenniejsze w trenowaniu pod jego kierunkiem. Bo wycisk można sobie zorganizować samemu, wystarczy odrobina silnej woli. Ale techniki, tego, co jest esencją karate trzeba uczyć się od najlepszych. Sensei G. Andrews do nich należy zdecydowanie. Ponadto też ćwiczyłem pod jego kierunkiem w maju w Piotrkowie i w październiku ubiegłego roku w Bydgoszczy. Gruby, chudy, taki czy owaki. To nie ma znaczenia. Liczy się to, co sensei Andrews sam powiedział niedawno do nas - w goju ryu liczy się siła, szybkość i finezja. Ja potwierdzam, że goju ryu w wykonaniu sensei Andrewsa jest zawiera wszystkie te cechy, także finezja, czyli piękno, innymi słowy goju ryu to nie twarda i skuteczna bijatyka, ale piękna i zachwycająca bogactwem Sztuka, która w sytuacjach ekstremalnych ratuje życie.
Ale sensei George Andrews to nie tylko gruby, silny i twardy chłop, jak można by sądzić po niektórych wypowiedziach. Może ja to teraz powiem, bo to jest też bardzo ważne.
Otóż jest to także bardzo miły, sympatyczny człowiek, wrażliwy, prawie zawsze uśmiechnięty, wyrozumiały i serdeczny. To w zestawieniu z jego umiejętnościami imponuje mi w nim chyba najbardziej. Nie trzeba się bać podejść do niego i normalnie z nim porozmawiać. Nie nadyma się jak indyk, że kto to on niby jest. Przeciwnie!! jest poprostu - jak się to kolokwialnie mówi - ludzki. Cieszę się, że w Żarach znów będę miał okazję kontaktu z nim.
A kto tego nie doświadczył, tego zachęcam do skorzystania z tej okazji, myślę że nie ostatniej.