Mysle , ze Ninja słusznie sie wzburzył, chociaz może zbyt niecenzuralnie.
Randall uwaza , ze Aikido powinni ćwiczyc wyłacznie 20 - to latkowie o wyjatkowej kondycji, zabijac sie na treningach kondycyjnie, walcząc o życie przy kazdej technice, a jednocześnie twierdzi , ze i tak to bezcelowe, bo Aikido samo w sobie jest do dupy.
Nie. Ćwiczyć może każdy. Ale to ćwiczący ma się dostosowywać do sztuki, nie sztuka do ćwiczącego. Ponieważ jest odwrotnie, aikido stało się niskiej intensywności rekreacją.
Ja mysle, że Randall ( a także Smail , który chce zrobic z Aikido kick boxing urozmaicony dzwigniami) po prostu nie rozumieja istoty Aikido ( o czym wczesniej wielokrotnie pisano/pisałem).
Przypomnę że były wątki o "istocie aikido" i powstała rozbieżność między częścią duchowo-religijną a częścią fizyczną. Jedna z drgugą ma luźny związek i określana jest przez widzimisie shihanów.
Co do rozgrzewki to moim zdaniem zarypanie adeptów na rozgrzewce, tak zeby nie byli w stanie kontrolować oddechu jest bez sensu. W rozgrzewce chodzi o to , by rozgrzać stawy i mieśnie , głównie aby były one na tyle elastyczne , zeby uniknac kontuzji. Wyciskanie potów i " zajechanie" cwiczacych jest bez sensu.
Ot i kolejny domorosły ekspert.
Nie.
Rozgrzewka ma na celu przygotowanie ORGANIZMU do bezpiecznej i wydajnej pracy - realizacji założeń treningu.
Na organizm składa się szereg układów, z których Ty wskazałeś jedynie na szkieletowy oraz mięśniowy. W rozgrzewce należy uwzględnić także układy oddechowy, krążenia, pokarmowy (a pośrednio i inne). Robi się to stopniowo doprowadzając je do maksymalnego obciążenia, co oznacza dług tlenowy, spalenie bezpośrednich zapasów energetycznych, doprowadzenie tętna do tych 180 bpm co najmniej. Układy wewnętrzne "odpalają" się po kolei, w ramach potrzeb uwalniając coraz głębsze rezerwy, zwłaszcza pokarmowy potrzebuje długotrwałego i intensywnego treningu by w końcu dotrzeć do "dna" czyli spalania tłuszczu.
WSZYSTKO TO MOŻNA WYKONYWAĆ W TEMPIE NORMALNYM BEZ " ZAJECHANIA" .
Nie można, bo owo zjechanie oznacza przekroczenie granicy wydolnościowej układów wewnętnrzych, co z kolei owocuje w dalszej części treningu podczas którego należy utrzymywać nieco niższą intensywność. Praca na tej granicy jest warunkiem ich rozwoju, tak jak obciążanie mięśni na siłowni powoduje ich rozwój.
Oczywiście każda dyscyplina używa innego zestawu ćwiczeń specjalistycznych, kładąc nacisk na partie mięśni najbardziej obciążane. Niemniej jednak, układy wewnętrzne mamy wszyscy takie same.
Kondycja ćwiczacych to ich własna sprawa.
Trening to całościowy proces. Nie można robić dobrej techniki bez przygotowania fizycznego. Wraz ze zmęczeniem tracimy na precyzji, szybkości. Przygotowanie fizyczne zapewnia również bezpieczeństwo ćwiczących - odpowiednie obłożenie mięśniami zabezpiecza stawy. Za ten całościowy rozwój odpowiada trener, nie każdy ćwiczący indywidualnie - za to bierze pieniądze. Inaczej jest oszustem.
Aikido nie jest od tego by wyrabiać masę. Ale w ramach treningu ma przygotowywać do robienia aikido. Rozwój psychosomatyczny uczestnika zajęć da się osiągnąć poprzez fizyczny trening, który za każdym razem ma stanowić wyzwanie. To co proponujesz jest powszechne i jest patologiczne - ludzie przychodzą na trening, po jakimś czasie sa lekko usprawnienie, na tyle że nie jest on dla nich fizycznie wyzwaniem. Technicznych wyzwań brak, bo nie ma rywalizacji. Zostaje teatrzyk rozdmuchujący ludkom ego pod niebiosa.
PS. Ninja, jak ode mnie czuć burakiem, to od Ciebie bije jak ze skupu pod cukrownią. :twisted: