Karate (kyokushin) co to jest?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
No i jeszcze jedno: niby karate jest tylko jedno, ale jak patrzę na niektóre style/sekcje to chyba jednak nie jest ...
Karate napewno nie jest jedno, nawet w obrebie jednego stylu i organizacji rozne grupy cwicza troche inaczej, i tak jest dobrze.
Rozne style czy organizacje stawiaja sobie inne zadania. Nagradzaja za cos innego, niektorzy po prostu nie bawia sie w detale. Sam wielokrotnie ogladalem kata wykonywane przez zawodnikow danej sekcji-stylu i na prawde nie moglem dostrzec roznicy w poziomie osob poczatkujacych i zaawansowanych. Wspomniane osoby wykonywaly swoje ruchy (kata) bez zrozumienia. Ale to zupelnie wystarczalo, czyli wystarczylo znac kolejnosc ruchow i wszystko bylo OK.
Jezeli chodzi o walke to nawet nie potrafie okreslic w niektorych przypadkach tego co widzialem. Techniki bylejakie gdzies w powietrze bez sensu zupelnie bylo bez znaczenia co robil przeciwnik. Po zakonczeniu treningu adepci poklepuja sie na wzajem po plecach wychodza dumni, zadowoleni z siebie i patrza z poblazliwoscia na osoby postronne.
Kiedys nawet rozmawialem na ten temat z jednym z instruktorow (staralem sie byc bardzo taktownym) w krotkiej wymianie zdan stwierdzil: ja sie bawie w karate i tyle mi wystarczy.
Byli oczywiscie rowniez tacy ktorzy cwiczyli solidnie i nie koniecznie byli to ludzie kyokushin.
Ci solidni niestety sa w znakomitej mniejszosci.
Wspomnialem wczesniej iz ludzie pytaja kiedy dostana czarny pas. Wypowiedz ta wzbudzila dosyc spora reakcje, a wiec jak powiedzialem wczesniej dotyczy to szczegolnie ludzi bardzo mlodych, czesto tez tych ktorzy przychodza z innych styli juz z jakims doswiadczeniem. Nie jest to zjawisko czeste, czasem jednak perspektywa kilku lat troche ich przeraza moze nawet zniecheca.
Zyjemy w czasacj w ktorych wszystko musi sie dziac szybko, jezeli ktos wchodzi w karate to musi w jak najszybciej zdobyc jak najwiecej. Mowie tu o wiekszosci nie o wszystkich.
To jest troche tak jak z tym MacDonaldem o ktorym tu czasem wspominamy, wiele prosciej jest wpasc do Maca na kanpke czy frytki chociaz wiemy ze to niezdrowe baziewie, nie chce si nam spedzic dwie godziny w domu na przygotowaniu czegos wartosciowego.
Kyokushin karate jest swietnym systemem wiele sie w nim przez lata zmienilo, duza na lepsze. Ludzie sie tez przez lata zmienili nie zawsze w tym samym kierunku co kyokushin.
Napisano Ponad rok temu
No i jeszcze jedno: niby karate jest tylko jedno, ale jak patrzę na niektóre style/sekcje to chyba jednak nie jest ...
Karate napewno nie jest jedno, nawet w obrebie jednego stylu i organizacji rozne grupy cwicza troche inaczej, i tak jest dobrze.
Rozne style czy organizacje stawiaja sobie inne zadania. Nagradzaja za cos innego, niektorzy po prostu nie bawia sie w detale. Sam wielokrotnie ogladalem kata wykonywane przez zawodnikow danej sekcji-stylu i na prawde nie moglem dostrzec roznicy w poziomie osob poczatkujacych i zaawansowanych. Wspomniane osoby wykonywaly swoje ruchy (kata) bez zrozumienia. Ale to zupelnie wystarczalo, czyli wystarczylo znac kolejnosc ruchow i wszystko bylo OK.
Jezeli chodzi o walke to nawet nie potrafie okreslic w niektorych przypadkach tego co widzialem. Techniki bylejakie gdzies w powietrze bez sensu zupelnie bylo bez znaczenia co robil przeciwnik. Po zakonczeniu treningu adepci poklepuja sie na wzajem po plecach wychodza dumni, zadowoleni z siebie i patrza z poblazliwoscia na osoby postronne.
Kiedys nawet rozmawialem na ten temat z jednym z instruktorow (staralem sie byc bardzo taktownym) w krotkiej wymianie zdan stwierdzil: ja sie bawie w karate i tyle mi wystarczy.
Byli oczywiscie rowniez tacy ktorzy cwiczyli solidnie i nie koniecznie byli to ludzie kyokushin.
Ci solidni niestety sa w znakomitej mniejszosci.
Wspomnialem wczesniej iz ludzie pytaja kiedy dostana czarny pas. Wypowiedz ta wzbudzila dosyc spora reakcje, a wiec jak powiedzialem wczesniej dotyczy to szczegolnie ludzi bardzo mlodych, czesto tez tych ktorzy przychodza z innych styli juz z jakims doswiadczeniem. Nie jest to zjawisko czeste, czasem jednak perspektywa kilku lat troche ich przeraza moze nawet zniecheca.
Zyjemy w czasacj w ktorych wszystko musi sie dziac szybko, jezeli ktos wchodzi w karate to musi w jak najszybciej zdobyc jak najwiecej. Mowie tu o wiekszosci nie o wszystkich.
To jest troche tak jak z tym MacDonaldem o ktorym tu czasem wspominamy, wiele prosciej jest wpasc do Maca na kanpke czy frytki chociaz wiemy ze to niezdrowe baziewie, nie chce si nam spedzic dwie godziny w domu na przygotowaniu czegos wartosciowego.
Kyokushin karate jest swietnym systemem wiele sie w nim przez lata zmienilo, duza na lepsze. Ludzie sie tez przez lata zmienili nie zawsze w tym samym kierunku co kyokushin.
nie jestem przekonany czy tak jest rzeczywiscie dobrze, ze karate jest takie roznorodne.postronnym ludziom trzeba tlumaczyc o co chodzi i jakie sa roznice. Nie mam ochoty sie produkowac w tej materii. to tak jakby istnialo 150 odmian pilki noznej albo tenisa.
PO-PO-LU-PO.
Ani to nie cieszy, ani pozytku z tego nie ma. Jest niestety coraz wiecej ludzi, ktorzy nie potrafia rozroznic subtelnosci, nie maja do tego ani oka, ani rozumu. Sa slabi, leniwi, wszystko chca miec od razu, najlepiej bez nakladu pracy.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Smierc Oyamy byla dodatkowym bodzcem do rozpadu organizacji, ktora i tak trzeszczala w szwach pod naporem nowych "przywodcow" z genialnymi pomyslami na dalszy rozwoj. Kazda wielka organizacja z czasem sie rozpada, nikt nie mogl wypelnic prozni powstalej po jego odejsciu, jak wiemy podzialy nastepowaly juz za zycia Sosai.
Losy IFK beda doskonalym materialem porownawczym. Steve Arneil to czlowiek obdarzony wielka charyzma posiada duza wiedzie i w sumie jest bardzo sympatyczny. Nalezy on niewatpliwie do grona ludzi ktorych coraz bardziej zaczyna nam brakowac. Co zatem stanie sie z IFK kiedy pewnego dnia nie bedzie on mogl z tych czy innych powodow dalej kierowac swoja organizacja. Czy jest ktos kto moglby bezkonfliktowo i bez strat przejac IFK i kontynuowac dzialalnosc tak jak to robi Steve Arneil? czy losy IFK podziela los IKO.
Jestem pewien ze jezeli organizacja sie rozpadnie to ktos stwierdzi autorytatywnie iz organizacja sie rozpadla bo po prostu kyokushin od poczatku bylo do d... . a wzystko co zrobili jej czlonkowie to nic nie jest teraz warte.
A zatem czy rozpad danej organizacji wiaze sie z jej przeslaniem (produktem) bylejakoscia, nieskutecznoscia (w tym przypadku kyokushin), napewno nie. Kyokushin nie przestalo byc ani atrakcyjne ani skuteczne ani nie jest gorsz od nowo powstalych tworow.
Jezeli chodzi o liczbe cwiczacych w danym dojo to dla mnie bardzo wyraznie pojawia sie pewna prawidlowosc.
Organizacje prowadzone przez ludzi biznesu maja sie dobrze, jest tam prowadzona dobrze zaplanowana (kosztowna) reklama nowi czlonkowie podpisuje kontrakt na rok do przodu (lub podobnie) a wiec musza placic. Maja fajne strony internetowe drogie ogloszenia w gazetach gdzie oczywiscie oferuje sie uslugi najlepszych instruktorow z najbardziej modnych obecnie styli.
Wiedza, umiejetnosci czy zapal instruktora maja tylko marginalne znaczenie dla przecietnego kandydata ktory wejdze do dojo. Styl uczony w danym dojo to juz najmniej istotna sprawa.
Mam na to mnostwo przykladow, czesto rozmawiam z ludzmi ktorzy cwiczyli karate i nawet posiadaja dosyc wysokie stopnie np. brazowy pas, nie wiedza za to jaki styl cwiczyli czy cwicza.
Tak wiec dla nich roznica pomiedzy kyokushin a .................... to totalna abstrakcja.
Mialem okazje cwiczyc przez kilka lat w dojo Camerona Qiuinna, (abstrachuje od jego obecnych poczynan) bylo to w latach 90-tych poprzedniego stulecia.
W tym czasie jego dojo bylo na tzw. topie cwiczyl tam Gary O'Neil nikt chyba nie powie ze to beztalencie, Walter Shnaubelt, plasowal sie zawsze wysoko na MS. Mialem okazje w dojo Quinna cwiczyc z Narishika Tsukimoto, czy Nocholasem Pettasem, jezdzili oni z nami takze na obozy. Nalezalo by uznac wiec iz poziom w dojo byl wysoki natomiast liczba czlonkow mala. W tym czasie dojo o ktorym mowa zostalo przeniesiony do dawnej fabryki cukru i odpowiednio urzadzone. Pomimo tego wszystkiego na treningach bylo nas kilku lub najwyzej kilkunastu.
Cwiczylem takze w dojo Kancho Yoshikazu Matsushimy ktore wcale nie jest wieksze od mojego, na pewno oryginalne dojo Oyamy mozna zaliczyc do raczej mniejszych.
Bylem takze i cwiczylem w dojo shihana Bobby Low-a w Honolulu, dojo niewielkie moze 10 cwiczacych z tym ze prawie same czarne pasy.
Przypomina mi sie tu opowiesc o dwoch matkach: Pewnego razu dumna mama-krolik na spacerze spotkala mame lwice i zaczela sie przechwalac, jaka to ona wspaniala mama bo ma az dwanascioro dziecin na to spokojnie odparla lwica: ale moje to lew.
Mam nadzieje ze kiedys nastapi taki dzien kiedy wszyscy bedziemy mogli wspolnie cwiczyc i wspolpracowac mniej uwagi poswiecajac na przywatne animozje skierowane do ludzi ktorych przewaznie nie znamy osobisci. Chcialbym moc wejsc do kazdego dojo ktore napotkam na swoje drodze i pocwiczyc, moze nauczyc sie czegos nowego lub podzielic sie wlasnym doswiadczeniem nie narazajac sie na jakies nieprzyjemnosci. Dla niektorych z nas to odlegla perspektywa po prostu dla tego ze nie zawsze potrafimy nawet dyskutowac, spotkamie zas oko w oko moglo by raczej sprawy bardziej skomplikpwac a napewno w niczym by nie pomoglo.
Na dobry poczatek, przy najblizszej okazji zapraszam do swojego dojo.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Pozdrawiam serdecznie
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam serdecznie.
Napisano Ponad rok temu
Kyokushin jakie wszyscy znamy, lub powinnismy znac rozni sie zasadniczo od tego ktore zaczynal cwiczyc Nakamura w pierwszym dojo Oyamay.
Otoz Kyokushin rozwijalo sie i zmienialo od poczatku, zmiany i udoskonalenia dotyczyly metodyki czyli sposobu prowadzenia treningu jak i podejscia do uczniow. Wprowadzano nowe techniki do istniejacego sylabusa. Bardzo charakterystyczna zmiana bylo przejscie z 2 kolorow pasa szkoleniowego do systemu 8 kyu a pozniej 10 kyu. Wszystkie te zmiany pozytywnie i wplynely na dalszy rozwoj stylu.
Nadawano nazwy nowym sposobom kopniec czy uderzen, czesto bywalo tak iz jakis zawodnik wykonywal dana technike podczas zawodow, technika ta otrzymywala nazwe i wchodzila do uzytku.
Sama walko sportowa rozwijala sie chyba najbardziej dynamicznie, wystarczy porownac kolejne MS. Co 4 lata mozna zaobserwowc ogromny postep.
Tak wiec mozna smialo stwierdzic, iz kyokushin nigdy nie popadlo w stagnacje, czy zastoj.
Ja na przyklad nie moge sobie przypomniec zadnej zmiany ktora w jakikolwiek sposob ograniczala by cwiczacego, nie mowie tu o politycznych decyzjach szefow poszczegolnych grup.
Wszyscy wiemy iz do treningu wprowadza sie nowoczesne naukowe metody, posilkujemy sie doswiadczeniami sportowcow uprawiajacych inne dyscypliny sportu.
Wszystko to dzeje sie z rownoczesnym przywiazaniem do tradycji Budo.
Przez dlugi czas kyokushin wytyczalo droge dla calego swiata karate, mysle ze i teraz niewiele sie tu zmienilo, przedstawiciele kyokushin pierwsi wprowadzili testy lamania ktore pokazywaly prawdziwa sile i ducha karate.
Jest wielu malkontentow ktorzy zawsze beda szukali dziury w calym, ludzi zawiedzionych lub z roznych powodow niespelnionych. Przewaznie jednak powodem ich niezadowolenia nie jest samo kyokushin, czesto po prostu jest to przeogromna chec zaistnienia i przerost ambicji.
Ludzie ci szukaja mozliwosci spelnienia sie w innych „lepszych” stylach ktorych korzenie przewaznie wywodza sie z kyokushin.
Ostatnio otrzymalem dosyc mocne sygnaly, iz kyokushin dynamicznie sie odradza (liczbowo) szczegolnie we Francji ale i w wielu innych krajach. Mysle ze, kyokushin zatoczylo dziejowe kolo, poczawszy od pierwszego sukcesu i zauroczenia w latach 70tych poprzez rozpad az do dzisiaj.
Dzsiaj okazuje sie iz pomimo rozpadu na kilka frakcji kyokushin dalej evoluuje i ma sie calkiem dobrze.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nie wdajac sie w spory, (daleki jestem od checi do ich wszczynania) chcialbym zwrocic uwage na pewne juz wlasciwie historyczne fakty. Mianowicie odejscia poszczegolnych wybitnych postaci swiata kyokushin i zakladania wlasnych styli. Chodzi mi czasy kiedy Sosai cieszyl sie jeszcze dobrym zdrowiem. Nie chce tu uzywac nazw i nazwisk. Znamy je obydwoje jak i wiekszosc ludzi czytajacych ten temat. Otoz wyraznie widac ktorzy z liderow odchodzili ze wzgledow osobistych/materialnych, ci ludzie wprowadzali tylko "kosmetyczne zmiany lub zadne" w swoich stylach (oprocz nazwy zmieniano niewiele) inni natomiast najwyrazniej powodowani byli pobudkami o wiele szlachetniejszymi, widac to po owocach ich dzialalnosci: inna metodyka, inne przepisy sportowe, w duzym stopniu inne techniki. Swiadczy to raczej o glodzie wiedzy, potrzebie rozwoju a nie frustracji i niespelnionych ambicjach o jakich piszesz.
Moja wypowiedz nie jest proba ataku ani na Ciebie ani na Kyokushin, jest raczej "glosem w dyskusji". Pozdrawiam!
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W tym czasie kyokushin kojarzył mi się z kopaniem w powietrze i macoszym podejściem do kata. Oczywiście podstawą było kumite. Dość proste: łapa, low kick i czasem hiza geri. Trzeba było iść do przodu i robić na przeciwniku pressing. Wygrywał ten, który miał bardziej wytrzymałe uda i mięśnie brzucha. Żadnych zejść z linii ataku, żadnej pracy nóg... masakra....
Żadnej metodyki zajęć, praktycznie żadnej pracy na sprzęcie / od czasu do czasu napierniczanie w tarcze i wory bez ładu i składu /, żadnej taktyki, kombinacje w parach, po drodze jakiś egzamin, żeby szybko zrobić 4 kyu a potem pospolite ruszenie i huzia na zawody. Podczas zawodów zazwyczaj wpierdziel i do domu...Masakra Panowie.
A trener świetny, mistrz Polski i Europy w kata, 4 dan obecnie. Na marginesie najlepszy technik jakiego miałem okazję poznać.
Wydawało mi się, że tak właśnie wyglądają treningi karate kyokushin.
Podczas zawodów, do których kompletnie nie przygotował mnie mój instruktor doznałem poważnego urazu kolana, więzadło krzyżowe, łąkotka, operacja i koniec tzw. "kariery " ;-) zawodniczej. A co zrobił na tatami mój sensei? Podszedł, pokręcił głową , machnął / i to dosłownie / ręką , odwrócił się do mnie tyłem i bez słowa odszedł. .
W 2002 roku wraz z moim Sensei i grupą instruktorów opuściłem więc rodzimy klub i przy okazji PZK.
Okazało się wtedy, że można to karate robić inaczej, mądrzej, zdrowiej i bardziej profesjonalnie.
Wiele się nauczyłem od Naszego Sake5. Do dziś żałuję, że wyjechał z kraju i kontakt nam się tak urwał. Na pewno skorzystałbym na jego wiedzy ja i moi karateka.
Wiedzą o karate kyokushin wykasował wszystkich Mistrzów, z którymi miałem do tej pory większy kontakt.
Okazało się, że karate , które ćwiczyłem do tej pory to jakiś skąpy wycinek karate kyokushin.
Poznałem wtedy samoobronę w karate, kazushi i inne rzeczy, o których od mojego pierwszego sensei nawet nie słyszałem, ba ośmielam się nawet myśleć, że on też mimo posiadania tak wysokiego stopnia nie słyszał.
Dlatego mimo, że mam do Was wielki szacunek Pawle i Janie nie zgodzę się z Waszym zdaniem, że kyokushin ma ograniczenia i nie ma w nim tego czy tamtego. Pewnie mieliście podobnie jak ja pecha i trafiliście na kiepskiego instruktora karate kyokushin.
Z drugiej strony cieszę się, że robicie teraz to co lubicie i od swoich kolejnych Mistrzów uzyskaliscie wiedzę, której Wam brakowało.
Pozdrawiam . OSU!
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Łowy coroczny temat
- Ponad rok temu
-
Kto doradzi dziewczynie gdzie kupic Kobutan?
- Ponad rok temu
-
DLACZEGO DZIECI POWINNY TRENOWAĆ KARATE
- Ponad rok temu
-
Cykliczne staże goju ryu
- Ponad rok temu
-
Łowy. Coroczny temat ...
- Ponad rok temu
-
Poszukuje osoby do napisania artu
- Ponad rok temu
-
Seido - pierwsza książka po polsku !!!
- Ponad rok temu
-
Ogólnopolska Sesja Szkoleniowa Okinawan Goju Ryu Karate Do
- Ponad rok temu
-
obozy Kyokushin w Rosji
- Ponad rok temu
-
Obóz zimowy Bawaria 2010 - Shihan Ingo Freier
- Ponad rok temu