Karate (kyokushin) co to jest?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Sake5 nie przesadzajmy ze Kyokushin jest kołem dla karate bo przed kyokushin bylo karate i jest mnostwo styli ktore nie maja nic wspolnego z kyokushin
Napisano Ponad rok temu
W Kiokushin istnieje pełny kontakt tak jak napisałem, ino nie na wszystkie strefy.
O shorin nie wiedziałem, że mają pełny kontakt, choć w sumie to ciężko to nazwać mianem karate
Napisano Ponad rok temu
Moglbys dodac jeszcze Shidokan, Oyama Karate, Seido itd itd. Wszyscy ci ludzie ciezko pracowali trenujac przez dlugie lata Kyokushin Karate ktore ich uformowalo. To czym sa obecnie jest wynikiem przede wszystkim ich wlasnego wysilku, potu i bolu. Nie chce wypowiadac sie za innych, uwazam ze mam jednak prawo wypowiedziec sie o hanshi Voinescu 8 dan Sei-Budokai. Otoz swoja droge ze sportami walki rozpoczal od Judo w wieku 6 lat, potem doszlo karate najpierw Shotokan a krotko po tym z sekcji Shotokanu zrobil sie Kyokushin. Do tego dodatkowo sermierka (zostal nawet mistrzem Bukaresztu) i boks (ktory cwiczyl w najlepszym rumunskim klubie, na treningi boksu wyslal go jego trener - sensei Nicolau) Oczywiscie Hanshi nigdy nie ukrywal i nie wstydzil sie swojej sportowej przeszlosci, dotyczylo to w takim samym stopniu Judo, Kyokushin, Boksu itd. Zwiazki z Karate Kyokushin sa szczegolnie silne. Byc moze bedzie to dla Ciebie trudne ale w jakims sensie Hanshi nadal uwaza sie za "czlowieka" Kyokushin. Robiac jednak cos innego, bo trudno byloby powiedziec ze Sei-Budokai to jeszcze Kyokushin, nie uzywa tej nazwy, nie podszywa sie, nie "kradnie" wizerunku. Ale nie o to chodzi.
Kazdy z nas jest ksztaltowany przez otoczenie, zdarzenia z przeszlosci. W przypadku hanshi czyms co z pewnoscia wywarlo na niego wplyw byla rumunska rewolucja w ktorej bral czynny udzial. Czy wtedy wlasnie w jego glowie zaczal tworzyc sie wzorzec Realnego Karate? Tego nie wiem, ale jesli tak to tym lepiej dla mnie. Bo daje mi to gwarancje ze realizm, pragmatyzm zawsze bedzie wyroznikiem "naszego" pojmowania Karate.
Dobrze rozumiem Twoje zaangazowanie w Kyokushin, doceniam je i szanuje. Odnosze wrazenie ze masz za zle wszystkim wymienionym przez ciebie mistrzom ze odeszli z Kyokushin. Wybacz ze to napisze ale czy Ty swoim odejsciem z IKO1 nie przyczyniles sie do oslabienia Kyokushin, czy nie mozna powiedziec tego o twoim Kancho i o wszystkich innych Kancho wszelkich IKOxyz? Czy wszyscy ci ludzie, (rowniez Ty) posiadajac tak duzy potencjal (albo ambicje) nie powinni byli pozytywistycznie pracowac dla wspolnego dobra jakim jest/bylo Kyokushin? Zamiast tego pozbierali zabawki i poszli do wlasnych piaskownic, a kazdy z nich uzurpuje sobie prawo do nazywania swojej piaskownicy ta jedyna - najprawdziwsza? Wszak w jednosci sila?
Obecnie coraz wyrazniej widac roznice miedzy poszczegolnymi odlamami. No coz ewolucja, zmiany... Piszesz ze trenujesz prawdziwe Kyokushin, inni twierdza to samo chociaz cwicza inaczej. Cesarstwo rzymskie tez nie upadlo od razu. W pewnym sensie ciagle istnieje. Jego dorobek ubogacil caly swiat, to fakt niezaprzeczalny, rzymskie prawo zmienilo europe ale europa to nie cesarstwo rzymskie, podobnie jest z Kyokushin i Karate.
Kyokushin oczywiscie nadal istneje i zycze mu duzo zdrowia! Pozdrawiam.
Ps: Dziekuje ze w swoim zestawieniu hanshi Voinescu umiesciles na pierwszym miejscu.
Napisano Ponad rok temu
Szybkiej zmianie podlegaja wszystkie aspekty naszego zycia (wedlug mnie czesto na gorsze) nikt nie chce czekac latami czy nawet miesiacami na wyniki swojej pracy. Kazdy chce blyskawicznej kariery, sukcesu za kazda cene.
Prawie niemozliwe jest znalezienie kogos komu mozna w pelni zaufac, teraz dane slowo, wypowiedziane twarza w twarz nic nie znaczy.
Zalozenie kosza na glowe nauczycielowi w klasie jest tylko lekkim przekroczeniem dopuszczalnych norm. Nauczyciel w szkole generalnie niema zadnego szacunku u swoich uczniow, panuje ogolny brak szacunku dla rodzicow, ludzi starszych i nawet dla samych siebie.
Kluby karate dzialaja w takim wlasnie spoleczenstwie, sa jego czescia zarowno cwiczacy jak i instruktorzy.
Jestem instruktorem od ponad 20 lat i mialem okazje uczyc karate kyokyshin w trzech krajach, moje uwagi dotycza zarowno Polski jak i Australii czy Anglii, wszedzie jest podobnie. Najbardziej widoczne jednak zmiany na gorsze wedlug mnie nastapily w Polsce.
Demokracja to fajna rzecz, tylko wolnosc wyboru ktora zostala dana ludziom czesto tych wlasnie ludzi przerasta.
Widoczny jest totalny brak odpowiedzialnosci za slowa i czyny. Kiedys mialy miejsce tak zwane "solowki" chlopaki poklucili sie odziewczyne czy o co tam jeszcze, wiec stoczyli bardezej czy mniej ostry pojedynek i rozeszli sie do domow.
Dzisiaj, jak nieda sie wygrac to koledzy pomoga albo sprawe rozstrygnie noz.
Juz jak bym slyszal glosy niektorych forumowiczow o moim nieprzystosowaniu do srodowiska, i ze trzeba isc z duchem czasu itd, itp.
Jak myslicie, czy wasz klub promuje pozytywne zachowania, czy ci ktorzy biora udzial w zajeciach sa przez to lepszymi ludzmi czy tylko troche sprawniejszymi i silniejszymi.
Co wam dalo uprawianie karate?
Napisano Ponad rok temu
Kyokushin karate jak i inne style to juz nie to samo karate co 40, 30, 20 czy nawet 10 lat temu. Wszystko bardzo szybko sie zmienia, wszyscy to widzimy i rozumiemy, trenowac zaczynaja kolejne pokolenia, ludzie wychowani w innych czasach i zupelnie innm spoleczenstwie.
Szybkiej zmianie podlegaja wszystkie aspekty naszego zycia (wedlug mnie czesto na gorsze) nikt nie chce czekac latami czy nawet miesiacami na wyniki swojej pracy. Kazdy chce blyskawicznej kariery, sukcesu za kazda cene.
Prawie niemozliwe jest znalezienie kogos komu mozna w pelni zaufac, teraz dane slowo, wypowiedziane twarza w twarz nic nie znaczy.
Zalozenie kosza na glowe nauczycielowi w klasie jest tylko lekkim przekroczeniem dopuszczalnych norm. Nauczyciel w szkole generalnie niema zadnego szacunku u swoich uczniow, panuje ogolny brak szacunku dla rodzicow, ludzi starszych i nawet dla samych siebie.
Kluby karate dzialaja w takim wlasnie spoleczenstwie, sa jego czescia zarowno cwiczacy jak i instruktorzy.
Jestem instruktorem od ponad 20 lat i mialem okazje uczyc karate kyokyshin w trzech krajach, moje uwagi dotycza zarowno Polski jak i Australii czy Anglii, wszedzie jest podobnie. Najbardziej widoczne jednak zmiany na gorsze wedlug mnie nastapily w Polsce.
Demokracja to fajna rzecz, tylko wolnosc wyboru ktora zostala dana ludziom czesto tych wlasnie ludzi przerasta.
Widoczny jest totalny brak odpowiedzialnosci za slowa i czyny. Kiedys mialy miejsce tak zwane "solowki" chlopaki poklucili sie odziewczyne czy o co tam jeszcze, wiec stoczyli bardezej czy mniej ostry pojedynek i rozeszli sie do domow.
Dzisiaj, jak nieda sie wygrac to koledzy pomoga albo sprawe rozstrygnie noz.
Juz jak bym slyszal glosy niektorych forumowiczow o moim nieprzystosowaniu do srodowiska, i ze trzeba isc z duchem czasu itd, itp.
Jak myslicie, czy wasz klub promuje pozytywne zachowania, czy ci ktorzy biora udzial w zajeciach sa przez to lepszymi ludzmi czy tylko troche sprawniejszymi i silniejszymi.
Co wam dalo uprawianie karate?
Duzo goryczy odnajduje w tym co piszesz, ale na moje oko sprawy sie nie przedstawiaja tak zle.
Oczywiscie zdarza sie, ze jakis bekart wklada kosz na glowe nauczycielowi, ale to wina nauczyciela, ze sobie na to pozwoli. Uwierz mi, ze gdyby ktos sie na mnie tak sadzil, to ja sam bym chlopka do tego kosza wlasnorecznie spakowal i nikt by mnie w tym nie powstrzymal. Facet, ktory sobie na takie jazdy pozwala to zwykla cipa, ktora nie powinna sie znalezc w szkole.
Co do demokracji i wolnosci, to zdania ekspertow sa podzielone. Faktem jest ze obdarzenie wolnoscia, glodnych i niepismiennych, jest kpina z ich polozenia, gdyz w pierwszej kolejnosci potrzebuja oni chleba i edukacji.
Problem mysle polega na tym, ze wzsyscy chca jakis praw dla siebie i wolnosci i zekolizyjnego, bezpiecznego zycia, ktore niby ze wzgledu na "cywilizacyjny pstep" nam sie nalezy. Ja codziennie sie rano budze i zdumiewa mnie fakt, ze na kontynencie europejskim od 65 lat nie bylo wojny (nie liczac jatki na Balkanach, ktorej caly sie swiat sie biernie przez lata przygladal) - co w historii europy jest ewenementem.
Komentujac Twoje spojrzenie na sprawe, to uwazam, ze lepiej byc nieprzystosowanym i plynac pod prad, niz byc w glownym nurcie. I to akurat jest proste. Nie rozumiem jak mozna zyc w Polsce i ubierac sie jak jakis niepismienny, skretynialy, ograniczony przez swoja "wolnosc" murzyn z Bronksu? Jak mozna sluchac tej plugawej, prostackiej, podszytej arogancja, przemoca, seksualna obsesja i wynikajacym z wielopokoleniowej biedy cisnieniem na kase i sukces? A to jest przeciez dominujacy na codzien wzorzec mlodych w praktycznie calej Europie.
Oczywiscie, mlodzi w europie, przez swoje fizyczne i umyslowe cherlactwo widza sprawy inaczej. Dla nich amerykanski murzyn-nieuk z kryminalna przeszloscia to idol. Przebranie sie za takiego goscia z lancuchem, kolczykiem i bejsbolowka to jest wlasciwie smierc kulturowa europejskiej cywilizacji. Nie ma nad czym plakac oczywiscie, bo jak cos jest slabe to po prostu ginie. Ale jesli mialbym juz jakies wzorce przyjmowac, to raczej stworzylbym wlasne niz powielal jakies obce i prymitywne.
W karate jest inaczej. Mimo ze powiela sie obce (japonskie) wzorce oparte na autorytecie sily i umiejetnosci walki, to jest tu jeszcze system jak postepowac, ktory instruktor musi wyegzekwowac. Sa sprecyzowane wartosci, etykieta, oczekiwane zachowania i procedury egzekwowania i przestrezgania tych regul.
To oprocz kontuzji jest cos co dostalem od karate.
Napisano Ponad rok temu
...
Przemyślenia na temat europejskiej kultury - bezcenne.
Niestety, jeśli się głębiej zastanowić to jeśli chodzi o wzorce osobowe nigdy nie było u nas zbyt dobrze. Cała wolność i rozwój, który idzie w parze z nią sprzyja rozkładowi obyczajów.
Karate, jeśli traktować je poważnie, a nie po prostu sztukę walki, krótko- czy długoterminowe zainteresowanie faktycznie może załatać taką lukę, odsunąć od syfu, którym jesteśmy bombardowani. Wydaje mi się tylko, że musi minąć wiele lat treningu, by dojrzeć do takiego etapu i zdecydowana większość osób nigdy do tego poziomu nie dojdzie. Swoją drogą mam takie (raczej mylne) skojarzenie, że wszystkie te wartości zaczynają się po wielu, wielu próbach, na poziomie brązowych i czarnych pasów (zgodnie z powiedzeniem, że karate zaczyna się od czarnego pasa). Na młodszych stażem i stopniem można jakoś oddziaływać, są też wyjątki, od których wręcz czuć japoński ceremoniał (np. mój bibliotekarz-aikidoka), ale wymaga to też pewnych cech charakteru, świadomości i refleksyjności nad samym sobą i wydaje mi się, że przeniesienie karate na życie codzienne jest w związku z tym dla większości młodych osób nieosiągalne.
Napisano Ponad rok temu
Reakcji nie było zadnej ani ze strony uczniów, ani rodziców. Ten nauczyciel już nie miał wiecej problemów z patologicznym przypadkiem.
Jaki to ma związek z karate? Ma bezpośredni ... osoba nauczyciela ma bezpośredni związek z karate
Napisano Ponad rok temu
W kwestii tej psujacej sie Kultury Europejskiej.
Oczywiscie, ze wszystko sie zmienia, zmienia sie ciagle, ale zmiany nastepuja od zawsze. Raz jest lepiej raz gorzej, nasz swiat funkcjonuje za pomoca nastepujacych po sobie cykli, jak w sinusoidzie. Po latach chudych, nastepuja tluste. Oczywiscie w ostatnich dekadach mediom mozna dowolne tendencje eksponowac, popularyzowac, wyolbrzymiac (manipulowac?) Osobiscie odnosze wrazenie ze eksponuje sie raczej wszelkiego rodzaju dewiacje, ktore do tego czesto podawane sa w formie dosc przystepnej, przyzwalajacej. Coz, takie czasy. Ale to tez sie zmieni. Dlaczego tak mysle? Bo zycie w spoleczenstwie chamow i prosiat jest za trudne, zbyt kosztowne. Lesze jest przeciez spoleczenstwo madre, silne, wyksztalcone, kulturalne, szanujace normy i wartosci. Miedzy takimi ludzmi zyje sie wygodniej, bezpieczniej.
Nie nalezy popadac w zgorzknienie, grup pozytywnego nacisku jest mimo wszystko duzo: kosciol, sport, rodzina, znalazloby sie cos jeszcze, z reszta kazdy rozumie to troche inaczej.
Fascynacje wspolczesna popkultura afroamerykanska najlepiej podsumowal Pazura w "Chlopaki nie placza" - nic dodac, nic ujac.
Wlaciwie nie ma o czym gadac, wszelkimi sposobami nalezy po prostu przekazywac wlasciwe wzorce. Kazdy tyle na ile go stac. Poszanowanie zasad w dluzszej perspektywie wychodzi na dobre, tylko jesli sie w to wierzy mozna o tym przekonac innych - czyli jak zawsze - trzeba zaczac od siebie!
Napisano Ponad rok temu
Sake 5 Wyborowa nie macie racji. To nie jest tak, że młodzież jest gorsza, ona jest po prostu inna.Ostatnio przeczytałam, że już w średniowieczu nauczyciele mieli problemy z uczniami np. na Uniwersytecie w Krakowie obowiązywał zakaz przynoszenia przez studnenów broni bo bywało, że załatwiali porachunki między sobą z jej użyciem :wink: Od wielu lat pracuję w szkole, mam do czynienia z gimnazjalistami ( a to najgorszy i nagłupszy wiek) i mimo, że jestem kobietą daję sobie doskonale radę. Ważne jest aby pamiętać, ze każda osoba jest inna i tu zgadzam się z Wyborową, nie pozwolić wleźć sobie na głowę.Kyokushin karate jak i inne style to juz nie to samo karate co 40, 30, 20 czy nawet 10 lat temu. Wszystko bardzo szybko sie zmienia, wszyscy to widzimy i rozumiemy, trenowac zaczynaja kolejne pokolenia, ludzie wychowani w innych czasach i zupelnie innm spoleczenstwie.
Szybkiej zmianie podlegaja wszystkie aspekty naszego zycia (wedlug mnie czesto na gorsze) nikt nie chce czekac latami czy nawet miesiacami na wyniki swojej pracy. Kazdy chce blyskawicznej kariery, sukcesu za kazda cene.
Prawie niemozliwe jest znalezienie kogos komu mozna w pelni zaufac, teraz dane slowo, wypowiedziane twarza w twarz nic nie znaczy.
Zalozenie kosza na glowe nauczycielowi w klasie jest tylko lekkim przekroczeniem dopuszczalnych norm. Nauczyciel w szkole generalnie niema zadnego szacunku u swoich uczniow, panuje ogolny brak szacunku dla rodzicow, ludzi starszych i nawet dla samych siebie.
Kluby karate dzialaja w takim wlasnie spoleczenstwie, sa jego czescia zarowno cwiczacy jak i instruktorzy.
Jestem instruktorem od ponad 20 lat i mialem okazje uczyc karate kyokyshin w trzech krajach, moje uwagi dotycza zarowno Polski jak i Australii czy Anglii, wszedzie jest podobnie. Najbardziej widoczne jednak zmiany na gorsze wedlug mnie nastapily w Polsce.
Demokracja to fajna rzecz, tylko wolnosc wyboru ktora zostala dana ludziom czesto tych wlasnie ludzi przerasta.
Widoczny jest totalny brak odpowiedzialnosci za slowa i czyny. Kiedys mialy miejsce tak zwane "solowki" chlopaki poklucili sie odziewczyne czy o co tam jeszcze, wiec stoczyli bardezej czy mniej ostry pojedynek i rozeszli sie do domow.
Dzisiaj, jak nieda sie wygrac to koledzy pomoga albo sprawe rozstrygnie noz.
Juz jak bym slyszal glosy niektorych forumowiczow o moim nieprzystosowaniu do srodowiska, i ze trzeba isc z duchem czasu itd, itp.
Jak myslicie, czy wasz klub promuje pozytywne zachowania, czy ci ktorzy biora udzial w zajeciach sa przez to lepszymi ludzmi czy tylko troche sprawniejszymi i silniejszymi.
Co wam dalo uprawianie karate?
Poza tym praca nauczyciela i instruktora wymaga tego, aby lubić to, co się robi i robić to z pasją!
Od niedawna jestem instruktorem i nie tylko myślę, ale wiem, że mój klub promuje pozytywne wartości i zachowania. Trafia do nas różna młodzież czasem są kilka miesięcy i odchodzą, ale to jest ich wybór. O tych, ktorzy zostają wiemy wiele, jak idzie im w szkole, jakie problemy mają z nimi ich rodzice i staramy się wpływać na poprawę sytuacji. Oni wiedzą, że nie tolerujemy pewnych zachowań i jeśli ktoś nie chce przestrzegać naszych zasad musi odejść. Nawet gdy jest dobry w karate. Ostatnio mieliśmy przypadek, że chłopak od nas z klubu brał udział w ustawianych walkach za kasę. Dostał ultimatum, albo wybiera kolegów, albo klub. Póki co nie ma z nim problemu.
A mnie osobiście karate dało bardzo wiele. Nauczyło wytrwałości i nie poddawania się. Wyznaczania sobie celów i dążenia do ich realizacji. Dzięki karate na serio wzięłam się za naukę języka angielskiego - dziś czytam już książki w tym języku. Mam wielu przyjaciół na całym swiecie od Chin po Szwajcarię i Francję. Zdobyłam nowe doświadczenia w zyciu zawodowym przekonałam się, ze mam wiele umiejętności i zdolności, o których wcale nie wiedziałam. Mam nowe cele i nowe perspektywy. To wszystko jest dla mnie bezcenne i sprawia, ze jestem szczęśliwa. Karate otworzyło przede mną zupełnie nowe perspektywy i jest taką częścią mojego świata, że dziś nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nawiasem mówiąc Wyborowa zawsze się śmiał z mojego "neofickiego zapału" no cóż lata płynął Sensei, a zapał wciąż ten sam....
Napisano Ponad rok temu
Prubujemy rozmawiac o zaawansowanym karate, bunkai a okazuje sie ze nie znamy podstawowych technik i pozycji. Dla jasnosci mysle, ze kazdy wie jak one mniej-wiecej wygladaja, kazdy jak przypuszczam wykonywal je wiele razy.
To jest troche tak jak z dzieckiem ktore uczy sie obcego jezyka od innych dzieci w przedszkolu, po kilku juz miesiaczach dziecko potrafi sie swietnie dogadac, pomimo to, ze nie wie co to jest gramatyka. Podobnie jest z kata, mozemy poruszac sie wedlug wyznaczonego schematu wykunujac odpowiednie ruchy ale, wytlumaczyc tego co robimy nie potrafimy.
Kluczem do zrozumienia karate, a idac dalej kata i bunkaj sa techniki i pozycje podstawowe.
Kazda technika podstawowa i pozycja wykonywana podczas treningu kichon tez ma swoj "bunkai" czyli swoje zastosowania, napewno nie jest to ruch dla samego ruchu - aerobic.
Jezeli karateka wykonujac kata wie jakie praktyczne zastosowanie moze miec np. soto-uke czy jodan-uke sprawa bunkai staje sie o wiele prostsza. Trudno jest sobie wyobrazic aby ktokolwiek stworzyl cos z nieznanych sobie elementow a potem to wszystko sensownie wyjasnil.
Bardzo waznym elementem kazdego karate a wiec takze kata i walki sportowej czy walki w samoobronie sa pozycje. Jestem pewien iz niektorzy forumowicze zwrocili uwage jak plynnie mozna przejsc z jednej pozycji w druga.
Jako przyklad podam tu pozycje walki (moro-ashi-dachi) i sanchin-dachi, wbrew jak mysle wyobrazeniu niektorych karateka, sanchin-dachi jest stosowane nagminnie w walce.
Stoimy w lewej pozycji walki (lewa noga w przodzie) przygiete kolana, ta wlasnie lewa noga wykroczna zostaje zaatakowana przez przeciwnika przy pomocy kopniecia mawashi-geri-gedan (tzw low-kick) od strone wewnetrznej. Obrona -blok- polega na skreceniu zaatakowanej nogi wykrocznej do wewnatrz (w prawo) z wyraznym przesunieciem kolana do srodka ciezkosci, ustawienia kolana w kierunku uderzenia. Oczywiscie przyginamy kolana jeszce bardzie a pieta lwej nogi nie dotyka podlogi (dodatkowa amortzacja). W momencie bloku przyjmujemy na moment pozycje sanchin-dach lub bardzo do niej podobna. Oczywiscie nie pozostajemy w tej pozycji ani chwile dluzej niz jest to konieczne.
W temacie Seido-bunkai ?? pokazala sie takze kwestia eksperta, kogo uznajemy za eksperta i czy w naszym przekonaniu tacy sa wsrod nas.
Otoz my Polacy sie generalnie nie lubimy, lubimy sie za to nawzajem gnoic,
bardzo trudno przychodzi nam pozytywne wyrazanie sie na temat osiagniec czy wiedzy kogos z nas. Nie uznajemy naszych wlasnych autorytetow, szukamy ich poza naszym kregiem. Zawze lepszy od Plaka bedzie jakis Anglik, Niemiec, czy Rumun.
Jezeli ktos z naszego kregu cos osiagnie natychmiast znajdzie sie wielu takich ktorzy beda sie starali mu udowodnic jak malo wie i tak naprawde jak malo znaczy i w ogole to jest beznadziejny. Przyklady mozna latwo znalezc tu na tym forum.
Napisano Ponad rok temu
MORO - podwójnie, dwie, obie
ASHI - stopa
DACHI - pozycja
A więc jest to pozycja w której stoimy na dwóch stopach. W zenkutsu-dachi stoimy na dwóch stopach, sanchin-dachi stoimy na dwóch stopach, fudo-dachi stoimy na dwóch stopach i sochin-dachi i w jeszcze paru innych pozycjach.
Taki wywód zrobił kiedyś mój znajomy dodając na końcu że nawet pozycja srającego mnicha (kiba-dachi albo "kibel" dachi stąd ten mnich) to moro-ashi-dachi.
Ciekawe czy moro-ashi-dachi występuje w innych stylach po za kyokushin?
Napisano Ponad rok temu
Co do pozycji i ich zastosowan: czesto w tym kontekscie podaje przyklad boksu w ktorym jak wiadomo nie ma kanonu postaw a mimo to ogladajac prawie kazda walke bokserska mozna zobaczyc zenkutsu, kokutsu, moro, sanchin i nawet kiba. Przyklad boksu jest o tyle cenny ze dowodzi "naturalnosci" wyzej wym. postaw. To troche jak. co bylo pierwsze jakjo czy kura?
Napisano Ponad rok temu
Czepiacie sie kolego Romanowicz Dlatego tez moro ashi d. jest uwazana za tradycyjny odpowiednik kumite d.
No bo w walce (kumite) każda przyjęta pozycja (dachi) jest kumite dachi ...
Napisano Ponad rok temu
A w kiba-dachi to jest niby inaczejMoro ashi dachi - sens jest taki ze: obydwie nogi sa jednakowo obciazone i ze obydwie nogi "patrza w tym samym kierunku. Dlatego "moro"- obydwie.
Napisano Ponad rok temu
W zasadzie pozycja kazdego zawodnika powinna i napewno jest inna.
Otoz pozycja walki powinna byc bardzo wygodna dla walczacego, jak najbardziej naturalna.
Niemozna stosowac wymyslnych pozycji w walce poniewaz bylyby one po prostu meczace a ich utrzymanie zmuszaloby walczacego do dodatkowego wysilku.
Najbardziej zblizona do pozycji walki jest pozycja ktora utrzymujemy swobodnie idac,
nogi rozstawione na odpowiednia szerokosc, stopy w kierunku marszu (przeciwnika).
Pomijam tu calkowicie rece.
Napisano Ponad rok temu
A w kiba-dachi to jest niby inaczejMoro ashi dachi - sens jest taki ze: obydwie nogi sa jednakowo obciazone i ze obydwie nogi "patrza w tym samym kierunku. Dlatego "moro"- obydwie.
Romanowicz bo ja troche nierozumiem, czy ty nie wiesz jak wyglada moro ashi dachi?
Ale powaznie, w wewnetrznych stylach kungfu maja zwyczaj stojacej medytacji w postawach, kokutsu, zenkutsu itd. (dochodzi do tego jeszcze tzw praca wewnetrzna jakiej w karate prawie nie ma) sam stoje regularnie w kiba dachi i efekty takiego stania (przy uwzglednieniu pewnych czynnosci umyslowych) sa very bardzo dobre. Wolne przejscia z postawy do postawy, bez kroku a tylko przez przesuwanie ciezaru ciala to tez bardzo wartosciowe cwiczenia. Szkoda ze w wiekszosci styli karate brak jest miejsca dla tego typu cwiczen.
Napisano Ponad rok temu
Przejścia pomiędzy zenkutsu->kokutsu->kiba to fajna zabawa. Oczywiście kokutsu w wersji w shotokanopodobnej,a w kyokushin-kan nazywane tei-kokutsu-dachi. W tych wersjach odległość między stopami jest tak sama jak w zenkutsu-dachi. Takie płynne przechodzenie z jednej do drugiej to bardzo fajne ćwiczenie. Ja praktykuję je w takiej sekwencji migi-znekutsu-dachi -> migi-kokutsu-dachi -> kiba-dachi i z kiba w drugą stronę hidari-kokutsu-dachi -> hidari-zenktusu-dachi i wahadełko w drugą stronę czyli wracam przez hidari-kokutsu-dachi do kiba-dachi i na prawą stronę.
Pozycje te nie są zbyt wysokie i nie są zbyt niskie a w każdej pozycji zatrzymuję się na dosłownie 2-3 sekundy.
Czasami też taki stadradzik mi się wplata w ćwiczenia czyli hidari-zenkutsu-dachi+migi-gyaku-tsuki -> hidari-kokutsu-dachi+hidari-teisho(shotei)-uke a nastepnie na druga stronę.
Pewnie wielu z Was praktykuje coś podobnego, może więc podzielicie się.
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Łowy coroczny temat
- Ponad rok temu
-
Kto doradzi dziewczynie gdzie kupic Kobutan?
- Ponad rok temu
-
DLACZEGO DZIECI POWINNY TRENOWAĆ KARATE
- Ponad rok temu
-
Cykliczne staże goju ryu
- Ponad rok temu
-
Łowy. Coroczny temat ...
- Ponad rok temu
-
Poszukuje osoby do napisania artu
- Ponad rok temu
-
Seido - pierwsza książka po polsku !!!
- Ponad rok temu
-
Ogólnopolska Sesja Szkoleniowa Okinawan Goju Ryu Karate Do
- Ponad rok temu
-
obozy Kyokushin w Rosji
- Ponad rok temu
-
Obóz zimowy Bawaria 2010 - Shihan Ingo Freier
- Ponad rok temu