Ja sie zgodze z tym, ze uzywanie mlota pneumatycznego do wbjania gwozdzi w sciane, na dodatek bez uruchamiania mlota generalnie budzi smiech i delikatnie mowiac jest nieefektywne. Ze mna problem jest taki, ze przeszedlem przez ostatnie kilkanascie lat przez solidna szkole i mi sie poglady zmienily. Jesli bym dalej cwiczyl u Drewniaka to bylbym ciagle na etapie "tworzenia programow i budowania systemow" i te lata (blisko 20) musialbym uznac za stracone. I pewnie tez bym pisal jak "mlotkowy", ze kata sa niepraktyczne i nieprzydatne. Na szczescie tak nie jest.
Z nowymi metodami w karate jest czesto tak, ze z braku innej, glebszej wiedzy tworzy sie rozne wynalazki i doklada do tego "filozoficzne" uzasadnienie.
Np. w Kan, trening Iken na tyle zdominowal wykonywanie kata, ze nikt juz ich nie wykonuje dynamicznie, tylko "plynnie".
I tak ze wspomagajacego treningu zrobila sie powszechna maniera, ktora pokazuje tez "innosc" i "orginalnosc" w Kan.
Jan, w moim przypadku, przypadek zostal dawno wyeliminowany.
W Polsce, choc nie tylko, bo to raczej dotyczy organizacji a nie krajow, sytuacja wyglada troche jak z Wesela Wyspianskiego, "miales chamie zloty rog..."
Gdzies dzwony dzwonia, jest jakis niepokoj, trzeba sie porwac w walce o wlasne karate, wiadomo ze cos trzeba zrobic, ale nikt juz nie wie co i jak.
Ja, po blisko dwoch dekadach terminowania u Steve Arneila, z nim odpracowanych 67 obozach w ciagu 18 lat, smiem twierdzic ze jestem najlepiej wyszkolonym w kata polskim instruktorem Kyokushinkai, ktory na dodatek ma niezly rekord jesli chodzi o starty w zawodach kumite. Wiem jak sie kata przeklada efektywnie na walke knockdown, na samoobrone i wogole po co kata jest. Nie mam zadnych obaw ze skonfrontowaniem swojej wiedzy, bo wiem ze w Polsce, w Kyokushin nikt podobnej roboty przez te lata nie odwalil. Nie musze udawac falszywie skromnosci, bo mam taki rekord, ktory jest w tej chwili dla wiekszosci nieosiagalny. Mialem to szczescie, ze moglem kreowac wiele rzeczy jesli chodzi o IFK w Polsce i systematycznie organizowac swoja prace treningowa.
Te 67 obozow, to srednio liczac rok ciaglej pracy po trzy treningi dziennie - glownie nauki. Zeby ktos mogl moj kapital skompensowac, swoja wiedza musialby odwalic podobny kawal pracy. Takich ludzi w RP jest malo. Jak ktos ma na glowie klub, organizacje, papierowa i organizacyjna robote to raczej ma na to male szanse.
Szanse na dotrzymanie pola w argumentacji widze podobnie.
Oczywiscie w dyskusji zawsze mozna zastosowac "wyjscie sandokana", ale tego to juz nikt powaznie nie traktuje.
No i na koniec pol zartem, pol serio. "Po chuj" to sie mozna w piasku zakopac.
No to gratuluje komfortu psychicznego. Wszystko co napisales nie zmienia wcale faktu ze zdecydowana wiekszosc wspolczesnie znanych kata to swego rodzaju kaszanka czyli tzw slaski kawior w odroznieniu od orginalnego... :wink: