No to po uduchowieniu się za pomocą pewnej dozy spirytualiów :wink: i mając na uwadze dyskusję z kolegą Jersey’em proponuję małą interaktywną zabawę-ankietę. Interaktywną, gdyż ankieta ma charakter otwarty i poza proponowanymi wariantami odpowiedzi każden z uczestników może dopisywać własne warianty. Punktowane będą te odpowiedzi, które najbardziej wpasują się w klimat.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: do sekcji mocno tradycyjnego karate zgłaszają się trzy osoby – pierwszą z nich niech będzie wzmiankowany Boluś, młodzieniec nieszczupły i nieblady, przeciwnie solidny kawał chłopiny, któremu czas schodzi na konsumpcji pokarmów powszechnie uznawanych za tłuste i niezdrowe. Poza tym lubi siedzieć przed kompem, gdzie oddaje się uciechom różnym, zwłaszcza grze w przeróżne nawalanki rzeźnickie. Teraz chciałby sprawdzić jak to jest w realu, bo wirtual ma obcykany. Drugą osobą będzie, no dajmy na to, Zdzichu – koks umięśniony o dużych zdolnościach akrobatyczno-cyrkowych. Całe życie marzył by uprawiać SW, przygotowywał się do tego sumiennie. Szuka okazji do wyżycia się i znaleźć nie może i wreszcie postanowił skumulować swoje siły witalne w zbożnym celu. Trzecią osobą będzie Albercik – zabiedzone chucherko w grubych okularach, typ intelektualisty, którego laski omijają szerokim łukiem, bo ileż można słuchać o teorii kwarków albo jak działa telefon komórkowy (jakby to miało jakiekolwiek znaczenie). Poza tym laski nie są zainteresowane facetami, których biją inni, silniejsi, co jest powodem frustracji Albercika i częstego oddawania się przez niego marzeniom. Widzi on siebie w roli anioła sprawiedliwości lutującego nocą drobnych pijaczków, któremu na przeszkodzie do zdobycia lasencji (przy której Doda się chowa) stają sami niedobrzy ludzie. Ale w finałowej walce na plaży Albercik rozwala gang złowrogich motocyklistów, odzianych w skóry, z kastetami, nożami i motorami w ręku. Dlatego postanowił niemożliwe uczynić możliwym i zostać mistrzem (a wcześniej niezłym wymiataczem), którego wszyscy będą szanować (bo jak nie to łomot).
Cała trójka idzie na treningi (gdzie mogą poznać wreszcie jak potężnym narzędziem jest napięcie izometryczne :wink: ) i...
I tu pytanie konkursowe, który z nich zrezygnuje pierwszy?Proponowane warianty:
a) Pierwszy odpadnie Boluś. Trening w realu wyda mu się beznadziejny, poza tym w sąsiedniej szkole otworzono grupę krav magi, gdzie robi się same konkrety – typowo pod walkę uliczną – i nie trzeba się spinać.
Pierwszy odpadnie Zdzichu. Ćwiczenie z lamerami typu Bolusia i Albercika będzie napawało go wstrętem. Taki Boluś na przykład – jednej pompki toto nie zrobi a instruktor wszystkie ćwiczenia wybiera pod niego, albo pod kontem tego zdechlaka Albercika. Poza tym nie po to wali codziennie po sto pompek na kościach, żeby się teraz na treningu nie móc wykazać. I w ogóle co to za karate – miała być walka a tu cały czas młócenie powietrza ukłony i dziwne kroki.
c) Pierwszy zrezygnuje Albercik. Dojdzie do wniosku, że wykonywanie jakiś dziwnych ruchów, w miejscu gdzie jakiś śmieszny facet w pidżamie stoi i ryczy, że połamie komuś kości jest poniżej godności człowieka inteligentnego. Poza tym człowiek się poci i brzydko pachnie a w prysznicach zimna woda. No i jak można ćwiczyć z ludźmi, którzy kompletnie nie wiedzą jak zbudowane jest DNA. Skandal. Wybiegając w przyszłość – Albercik skonstruuje tajną broń na swoich prześladowców, po której wszyscy pokryją się parchami.
d) Zdzichu – będzie bił na treningach (albo po treningach) Bolusia i Albercika, co spowoduje jego natychmiastową eksmisję z sekcji, dokoksuje jeszcze, wreszcie zrobi rewoltę lejąc wszystkich wymiataczy K1 i MMA, po czym – gdy już zleje wszystkich, których miał zlać nagle przyjdzie opamiętanie – duchowa przemiana. Posypie głowę popiołem, wróci do swego – sędziwego już mistrza i będzie jego najwierniejszym uczniem aż do śmierci (chwilowo jeszcze nie rozstrzygnąłem czyjej).
e) Boluś odpadnie, ale w nie za długim czasie dorobi się niezłej kasy i wynajmie sobie Zdzicha i jego kumpli jako ochroniarzy.
f) Albercik – trzydzieści lat będzie praktykował dziwne ruchy, pokonując własne słabości, po czym wyprowadzając swojego jamnika dostanie bęcki od jakiegoś osiedlowego drecha. Oczywiście moralne zwycięstwo będzie po stronie Albercika – w końcu mógł tamtemu dokopać, ale bał się swojej mocy i tego, że delikwenta za bardzo uszkodzi.