Technika poprawna idealna nie jest, ale jest do zaakceptowania - tzn. że co prawda nie pojawiły się jakieś rażące błędy, ale można ją było wykonać lepiej.
OK, dosyć sensowne, ale moim zdaniem nie określa stopnia. Co, wg Ciebie, sprawia, że dana technika nie razi na np. 7 kyu, ale już razi na 6 kyu? Bo w zasadzie jeżeli nie razi na 7 i nie razi na 6, to po co w ogóle cokolwiek stopniować?
Jeżeli uważasz że nikt nie jest w stanie wykonać techniki idealnie, to rozumiem że również twórca szkoły czy systemu ;-)
No jakoś tak, to chyba jedno z założenia karate: przybliżanie się do doskonałości (przybliżanie się, bo nikt nie jest w stanie jej sięgnąć) :-)
A tak w/g Ciebie to co można ocenić w technice?
Wg mnie można ocenić trajektorię, kime, szybkość i pracę ciałem (siła ma z niej wypływać i z kime, ew. jeszcze stabilność techniki w ruchu). Ale to wg mnie, tutaj absolutnie nie mam zamiaru stwierdzać, że tylko to, czy aż to. Bo gdybym była pewna, co trzeba ocenić i miała ścisłą punktację, to bym nie twierdziła, że system stopni jest relatywny ;-)
Wyluzuj czapkę koźlak, w takiej sytuacji białas zdaje a kolorowe oblewają ;-) .
Wiesz, mnie to w zasadzie rybka, ja tylko dywaguję sobie nad złożonością świata

Ale są przypadki, że przepuszcza się i tamtych (i sądzę, że między innymi taki był wynik przytoczonego egzaminu).
Nie teoretyzowanie tylko podstawowe wiadomości. No bo jak masz pracować nad swoją techniką jak nie wiesz jak ma wyglądać.
Niżej stwierdzasz, że stopień nie należy się za samo ćwiczenie. Dlatego tutaj postawiłabym na powtórkę, a nie teorię (czy niech będzie "podstawowe wiadomości"). Podstawowe wiadomości może posiadać, ale co mu po nich, jeżeli nie potrafi z nich skorzystać na tyle, aby wprowadzić w życie. A to ma za zadanie sprawdzić egzamin.
Z tym na ile ma się różnić mae geri na 8 czy na 6 kyu to może wogóle się nie różnić. W końcu to nie jedyny materiał do opanowania, a czas treningu pomiędzy 8 i 6 kyu nie jest tak duży.
No to wracamy do pytania podstawowego: co odróżnia 8 kyu od 6 kyu? Tylko nauczenie się nowych ruchów (niekoniecznie porządnie)? Postawię Ci gościa i w ilu przypadkach na ile będziesz w stanie zgadnąć, jaki on ma stopień?
Z tym 7 kyu to przesadziłaś - uważasz że komuś się coś należy tylko dlatego ze długo ćwiczy? Znałem kilku niechlujów którzy nie poszli z techniką do przodu bo im się nie chciało.
Nie dlatego, że chodzi na treningi, ale dlatego, że się stara poprawić swoje karate. Jeżeli taka sytuacja zaistnieje, to powinien zaopiniować go u egzaminatora instruktor. W końcu też nie przeginajmy - stopień uczniowski to nie dan.
To wtajemniczenie to jakaś magia miałaby być, czy wiedza na temat tego co się robi, czyli to co wcześniej nazwałaś teoretyzowaniem.
Hehehe, nie mam pojęcia, szczerze mówiąc. Ale jeżeli by potraktować stopnie jako stopnie wtajemniczenia, to wtedy można sobie darować może umiejętności, a nadawać je za czas ćwiczenia. Ktoś kiedyś juz to chyba proponował. Problem w tym, że wtedy pewnie większość ćwiczących zaczęłaby mieć zwis na umiejętności. Ale to o co mi od początku biega, to właśnie niedoskonałość jakiegokolwiek systemu. To jak z karate: można się tylko przybliżać do idealnego rozwiązania ;-)
Stopień w kategorii dzieci nie przekłada się na stopnie „dorosłe”. Nie rozumiem skąd tyle krytycznych uwag odnośnie sposobu wykonywania technik przez te dzieciaki. Wykonują techniki jak umieją, mają z tego radość, o czym tu dyskutować.
Kwiatku kochany, my tu nie o dzieciach w zasadzie dyskutujemy, tylko o systemie oceniania, a że akurat dzieci się napatoczyły... ;-) Maluchy niech sobie tam po swojemu robią. Choć też nie przeginaj, bo to potem zostaną takie brązy, które nagle zrobią się dorosłymi brązami... i co wtedy? ;-)
Pocieszmy się tym, że jakiekolwiek zmiany w systemach i tak mijają się z sensem, co najwyżej wymyśli się kolejną niedoskonałość :-)