Skocz do zawartości


Zdjęcie

Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
45 odpowiedzi w tym temacie

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
W nawiązaniu do mojego udziału w dyskusji na bierzące tematy, chciałbym jako wstęp do nowego wątku przytoczyć [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Stefana Stenudda, szweckiego aikidoki o uznanej reputacji w środowisku. Jest to, w moim odczuciu, właściwe stanowisko i odpowiedź na wiele pytań dotyczących współczesnego aikido.
  • 0

budo_garry
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2514 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:wawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
先 (czyt. sen ) wcześniej
生 (czyt. sei) urodzony

za słownikiem
1: teacher; master; doctor; (Suffix)
2: with names of teachers, etc. as an honorific

i po kiego tyle pisać ^^
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
Jeśli ten temat umarł, to już nie zmieniając topiku, dalsza propozycja pod dyskusję: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
  • 0

budo_remik_
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 72 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

Jeśli ten temat umarł, to już nie zmieniając topiku, dalsza propozycja pod dyskusję: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]


A możesz dokładniej powiedzieć o co chodzi ? :)
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
Jest to fascynujący artykuł, który w pewnym sensie uzasadnia sens powstania nowej 'sztuki walki', dzisiaj zwanej aikido. Jak dotąd, nie spotkałem się z podobnym, tak rzeczowym materiałem. Wszystko, co napisano na ten temat, włącznie z obszernym archiwum Stanleya Pranina, omija ten temat jak ognia, lub zawiera 'bzdety'. Pozostały spekulacje. Swoimi podzieliłem się na tym forum, które faktycznie znajdują grunt w tym artykule. Możesz zwrócić uwagę na fakt, że intencją Ueshiby było zawsze wyprzedzenie dotknięcia swojej osoby. Podobnie, można wnioskować, że był zainteresowany wyłącznie 'centrum', to znaczy, że dobierał techniki, które nie wymagają wytrącenia przeciwnika z równowagi ('Up and Down').
  • 0

budo_prorock
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2145 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna
  • Lokalizacja:Dania

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
Artykuł rzeczywiście ciekawy, ale... podpieranie się nim w propagowaniu kontrowersyjnych tez to nadużycie.

Możesz zwrócić uwagę na fakt, że intencją Ueshiby było zawsze wyprzedzenie dotknięcia swojej osoby.

Prawda. Wg tego artykułu Ueshiba stosował tę strategię przeciwko atakom judo.

Podobnie, można wnioskować, że był zainteresowany wyłącznie 'centrum', to znaczy, że dobierał techniki, które nie wymagają wytrącenia przeciwnika z równowagi ('Up and Down').

To własne wnioski? W artykule nie ma ani linijki na ten temat.
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
A mnie się ten link nie otwiera wiec nie wiem o czym mówicie :cry:
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
Myślę, że warto rozmawiać bez uprzedzeń. W nawiązaniu do "Kokyu wo ire" autor wskazuje na "wytrącenie z równowagi" bez uchwytu, to znaczy wyłącznie poprzez wyprostowane ręce (aiki). Myślę, że termin, który ująłem w cudzysłowie, jest niewłaściwie dobrany w języku angielskim. Poprzez wytrącenie z równowagi rozumie się powszechnie dokonanie tego przy użyciu uchwytu, to znaczy poprzez pociągnięcie, popchnięcie, lub uniesienie.
  • 0

budo_prorock
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2145 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna
  • Lokalizacja:Dania

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

A mnie się ten link nie otwiera wiec nie wiem o czym mówicie :cry:

W Scholar Google szukaj artykułu "Counter techniques against Judo: the process of forming Aikido in 1930" autorstwa Fumiaki Shishida
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
Dzieki Prorock, juz mam! :D
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
Artykuł jest bardzo ciekawy, ale na jego podstawie nie odważyłbym się wyciągać jakichś ostatecznych wniosków.
Najbardziej dla mnie interesującą wiadomością jest to, że istnieje jakiś tajemniczy manuskrypt z bardzo dokładnym opisem technik, a kto wie czym jeszcze. Ciekawe, kto go trzyma w szufladzie i dlaczego? Dziś już nie wszyscy pamiętają ( albo wiedzą), że przed 1980 rokiem nieznany był podręcznik Założyciela "Budo", a przecież jego ujawnienie miało przełomowe znaczenie dla badań nad historią aikido.
Interesuje mnie, dlaczego Morihei Ueshiba postanowił opracować techniki przeciwko technikom sportowego judo? Z opisu owych 51 metod ataku wynika, że Założyciel dokonał szczegółowej analizy pierwszej fazy poszczególnych rzutów z judo. Jednak teza, że były to wyłącznie techniki realizowane przed uchwytem jest nieprawdziwa. Zwróćcie uwagę na technikę nr 33 opisaną: "when he applies Uchimata after breaking my balance with Tsurikomi". Albo porównajcie technikę nr 6 ("When he grasps both my sleeves") z techniką nr 7 ("The moment he grasps my sleeves"). To są zupełnie różne fazy wejścia do techniki. No i technika nr 36 - jak obronić się przed balachą ( ude hishigi juji gatame)! Albo jest to wyjątek potwierdzający regułę albo element rozwalający całą teorię o technikach realizowanych przed dotknięciem.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
Nie w tym rzecz. Należy skojarzyć rok powstania tych danych. Zatrzymajmy się zatem na chwilę przy Ueshibie. Notatki powstały w 1930 roku, a pięć lat wcześniej, miało miejce "olśnienie", które przeszło do historii jako jakieś mistyczne wydarzenie w życiu Mistrza. Moim zdaniem, wtedy właśnie, pojawił się pomysł na "nowe podejście" do walki wręcz. W tym roku Ueshiba miał 42 lata, i w planach Sokaku Takedy, miał zająć poczesne miejsce w Daito-Ryu. Biorąc pod uwagę legendarne umiejętności Takedy, Ueshiba w tym czasie musiał mu przynajmniej dorównywać.

To pytanie, "Dlaczego tworzyć coś nowego?", wciąż pozostawało bez odpowiedzi, ponieważ brak było, z nim związanej, płaszczyzny odniesienia. Pomiędzy szkołami sztuk walki w owych czasach istniała rywalizacja, sprytnie podsycana przez władze (mające militarne aspiracje), ponieważ nagrodą było nauczanie w Prefekturze Policji. To było widoczne w pierwszej wersji filmu "Saga o Judo" (wyświetlanego w polskiej tv), oraz innych, gdzie często, chodzi o pozycję osobistego nauczyciela szermierki Shoguna. Judo, biorąc pod uwagę jego wzrastającą popularność, było propagowana przez bardzo wpływowe kręgi, bliskie Cesarzowi, to znaczy, przez arystokrację, do której należał Jigoro Kano. Już na marginesie, do dzisiaj wątpliwy jest status samuraja w rodzinie Ueshiby.

Pomijając już to, że owe notatki admirała Takeshity są dostępne tylko dla wybranych, artykuł pokazuje, jak poważnie Ueshiba podchodził do problemu. Nie mniej, jak wiemy z przekazów, daleko mu było do wysławiania w przystępnej formie tego, co myślał. Dlatego ten historyczny ślad jest tak ważny. Dzisiaj mamy, to co mamy, to jest właśnie tylko 12 technik, które pozwoliły na osiągnięcie wyznaczonego sobie przez Morihei Ueshibę celu. Celem oczywiście był unik, poprzedzający upadek na plecy (czytaj, na głowę). Jeśli by wdać się w szczególy, to moje stwierdzenie, że każda z tych technik jest techniką "Up and Down" znajduje uzasadnienie, w przytoczonych notatkach, szczególnym zainteresowaniem Ueshiby terminem "Hikiotosu", to jest "ściągnięcie w dół" (resztę pozostawiając grawitacji). W notatkach admirała pojawia się ono aż 32 razy.
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

Pomijając już to, że owe notatki admirała Takeshity są dostępne tylko dla wybranych, artykuł pokazuje, jak poważnie Ueshiba podchodził do problemu. Nie mniej, jak wiemy z przekazów, daleko mu było do wysławiania w przystępnej formie tego, co myślał. Dlatego ten historyczny ślad jest tak ważny.

Z tą częścią wypowiedzi zgadzam się całkowicie. Pod warunkiem, że notatki Admirała istnieją i są autentyczne. Co do innych Twoich wywodów, drogi Gościu, mam już zastrzeżenia.

Po pierwsze - nie istnieją żadne dowody, że ok. 1925 roku Założyciel doznał oświecenia. Wspominałem już, że jeden ze znajomych mnichów buddyjskich ( lekarz z wykształcenia) twierdził, że z powszechnie cytowanych objawów tego doświadczenia (np. "złote światło spływające z niebios") można równie dobrze zdiagnozować rodzaj opętania demonicznego czy też fałszywego satori - czegoś co spotyka osoby poddające się praktykom duchowym bez prawdziwego przewodnika - nauczyciela. To pasuje do Założyciela, ponieważ on takiego przedwodnika nie miał - wątpliwe jest aby Deguchi był osobą oświeconą ( w buddyjskim, chrześcijańskim czy innym rozumieniu). Jeżeli więc tu się mylisz, to cała logika Twojego dalszego wywodu się wysypie.
Podobnie rzecz się ma z rzekomymi umiejętnościami Sokaku Takedy. W tym czasie judocy lali regularnie wszystkich tradycyjnych mistrzów Koryu bujutsu - jeżeli do takich walk dochodziło. Nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na jego nadzwyczajne umiejętności walki, tylko legendy i bajdy, do których podchodzę z wielką rezerwą. Ueshiba więc wcale nie musiał mu "przynajmniej dorównywać". Więc znowu, jeżeli się mylisz, to dalsza część twojego wywodu...itd.

Po drugie - z faktu, że Założyciel analizował techniki judo pod kątem pokonania ich wcale nie wynika, że osiągnął sukces. Już sam fakt, że postanowił skupić się na zwycięstwie przed dotknięciem świadczy o tym, że dokładnie wiedział jak trudno jest pokonać judokę po uchwycie. Sam ćwiczyłeś judo z najlepszymi polskimi zawodnikami oraz legendarnym japońskim trenerem, więc wiesz. To jest zresztą moim zdaniem jeden z powodów uniemożliwiających Ci dogadanie się z aikidokami, którzy oprócz aikido nic innego nie ćwiczyli.
Twoja teza, że 12 technik aikido umożliwia pokonanie judoki przed kontaktem nie ma - jak na razie - żadnych materialnych podstaw. Dlatego, wg mnie, istotne jest również pytanie jakie zadałem kilka dni temu: Dlaczego w okresie Iwama Założyciel powiedział: "Aikido, które robiłem do tej pory nie było dobre. Miecz, kij i techniki bez broni są jedną i tą samą rzeczą..." (Arts & Sports de Combats, marzec 1998).
Co do terminu "hikiotosu" to jest on równoznaczny z terminem "hikiotoshi" i rzeczywiście oznacza "ściągnięcie w dół" ale w zupełnie inny sposób. W artykule wyraźnie nawiązano do szkoły Kito-ryu oraz wywodzącego się z niej Koshiki-no-kata. Technika nr 6 tego kata to właśnie hikiotoshi, podobne do jednego z ręcznych rzutów judo - uki otoshi. Co ciekawe, autor artykułu Fumiaki Shishida (rocznik 1949) jest shihanem Tomiki Aikido, w którym hiki otoshi jest jedną z 17 technik kihon-no-kata (ostatnią). Tak więc hikiotoshi nie ma nic wspólnego z technikami Up and Down w Twoim rozumieniu.

Pozostaje jeszcze ustosunkować się do technik rzucania na głowę. W podręczniku "Budo" Założyciel wykonuje tam technikę irimi nage w ten sposób, że jedną ręką kontroluje kark a podstawą dłoni drugiej - uderza lub naciska na żuchwę tak aby max. odchylić głowę uke w tył. Wykonany w ten sposób rzut na plecy jest jednym z najniebezpieczniejszych z uwagi na duży moment obrotowy i możliwość urazu podstawy czaszki. Inną techniką tego rodzaju jest sokumen irimi nage. Na zdjęciach z Noma Dojo Założyciel wykonuje ją w ten sposób (oprócz klasycznego), że przytrzymuje uke jedną ręką za pas łamiąc go jednocześnie na lędźwiowym odcinku kręgosłupa a drugą dociska żuchwę tak, by uke upadł na czubek głowy. Kolejna technika tego rodzaju to ganseki otoshi. Technika ta występuje w wielu starych szkołach ju jutsu pod nazwą "kikko gaeshi" czyli "wywracanie żółwia" (np. w szkole Fudo Chishin-ryu hakuda). Często jest wykonywana z przyklęku na jednym kolanie tak by uke miał jak najmniejsze szanse na uratowanie się poprzez ukemi. W ten sam sposób ( z przyklęku na jednym kolanie) można też wykonać kata guruma - z podobnym skutkiem.
Nie można za to - jak często twierdzisz - rzucić przeciwnika pionowo w dół na głowę przy pomocy np. kote gaeshi a także innych z owych 12 technik ( ikkyo, nikkyo, sankyo, yonkyo - w szczególności) ponieważ nie istnieją żadne połączenia mięśniowo nerwowe umożliwiające coś takiego.
Zasadniczo nie zgadzam się też z tezą, że Morihei Ueshiba tworzył aikido świadomie, w określonym celu, realizując krok po kroku jakiś zamierzony plan.
  • 0

budo_redakcja budojo
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 857 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Polska

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

Pod warunkiem, że notatki Admirała istnieją i są autentyczne.

Admirał Takeshita jako dobrze wykształcony człowiek pochodzący z bardzo zacnej rodziny, miał zwyczaj prowadzić bardzo szczegółowe notatniki dotyczące wszystkich obszarów jego aktywności w tym także zajęć ze sztuk walki.
Notatnik Admirała istnieje i wielu badaczy miało do niego dostęp, nie jestem pewien czy orginał ale na pewno kopię ma sensei Kondo Katsuyuki (Daito Ryu Aiki-jujutsu).
Nie ma zatem wątpliwości, że takie źródło istnieje. W jednym z numerów budojo opublikowałem artykuł "Nieznane techniki aikido" w którym choć bardzo pobieżnie ale odnosiłem się do źródeł (zdjęć i opisów) właśnie z okresu w którym powstał Kon Admirała.
Nie komentując tez dyskusji jestem przekonany że jest to najciekawszy dla badaczy historii aikido okres (1930-1940). Myślę również że jeszcze czeka na odkrycie i dokładne opisanie rola samego Admirała w procesie dojrzewania budo Ueshiby.

  • 0

budo_mistyk
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 284 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:BJJ/MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

Po pierwsze - nie istnieją żadne dowody, że ok. 1925 roku Założyciel doznał oświecenia. Wspominałem już, że jeden ze znajomych mnichów buddyjskich ( lekarz z wykształcenia) twierdził, że z powszechnie cytowanych objawów tego doświadczenia (np. "złote światło spływające z niebios") można równie dobrze zdiagnozować rodzaj opętania demonicznego czy też fałszywego satori - czegoś co spotyka osoby poddające się praktykom duchowym bez prawdziwego przewodnika - nauczyciela. To pasuje do Założyciela, ponieważ on takiego przedwodnika nie miał - wątpliwe jest aby Deguchi był osobą oświeconą ( w buddyjskim, chrześcijańskim czy innym rozumieniu)


To, że sensei Ueshiba nie doznał oświecenia potwierdzonego przez nauczyciela buddyjskiego nie oznacza, że nie doświadczył przebudzenia, nie rozumianego buddyjsko,
ale szamańsko, przecież sensei Ueshiba, nie praktykował Buddyzmu, przynajmiej w tym
czasie o którym mowa, i nazywanie Założyciela Aikido, że jest opętany w sensie pejoratywnym to duże nadużycie, które powtarzasz już któryś raz z rzędu.
Z tego co piszesz wynika, że nie praktykujesz ani Buddyzmu, ani Szamanizmu, więc
powinieneś o tym wypowiadać się z należytą subtelnością i uważnością, te dziedziny
to dziedziny wynikające z doświadczenia własnego, a nie z tego, że jakiś znajomy
powiedział mi, że doświadczenie sensei Ueshiby świadczy o opętaniu, makyo itp.
W szamanizmie opętanie przez duchy(Kami) wykorzystuje się do pracy na swoim
ciałem i umysłem, w samym Shinto jest wiele róznych możiwości, opętanie, trans nie oznacza, że człowiek nie wie co się z nim dzieje, w Japonii od zawsze wojownicy praktykowali szamanizm, zresztą Aikido to też Szamanizm, taki laicki, ale jednak :wink: .
W szamaniźmie nie potrzeba przewodnika, nauczyciela choć dobrze gdy jest, a gdy go
nie ma zastepują go duchy przodków, więc sensei Ueshiba, nie musiał mieć nauczyciela
on miał nauczycieli w świecie Duchów.
Osobiście trudno mi jest ocenić, czy Sensei był oświeconym człowiekiem, ale to jest
inny temat...
  • 0

budo_mistyk
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 284 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:BJJ/MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

Podobnie rzecz się ma z rzekomymi umiejętnościami Sokaku Takedy. W tym czasie judocy lali regularnie wszystkich tradycyjnych mistrzów Koryu bujutsu - jeżeli do takich walk dochodziło. Nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na jego nadzwyczajne umiejętności walki, tylko legendy i bajdy, do których podchodzę z wielką rezerwą. Ueshiba więc wcale nie musiał mu "przynajmniej dorównywać".


Judocy lali mistrzów Koryu Bujustu, bo Koryu Bujustu, które się ostało to jakieś resztki
bo okresie rządów klanu Tokugawa, gdzie zniszczono i rozbrojono wojowników i większość szkół, chyba, że było się "zaprzyjażnionym" z Tokułgarzami. Legendy nie biorą się z niczego, jakieś podstawy muszą mieć, bo dlaczego akurat takie opowieści są o sensei
Sokaku Takeda, a nie o innych wojownikach z tamtych czasów, chyba, że przyjmiemy,
że legendy to takie opowiastki dla naiwnych, to wtedy wszystko wydaje się być bardziej
racjonalne, empiryczne, ale czy na pewno prawdziwe...
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.
Mistyk,
Czytaj ze zrozumieniem zamiast się napinać jak barani pęcherz (copyright by Pmasz :wink: ).
Najpierw piszesz:

To, że sensei Ueshiba nie doznał oświecenia potwierdzonego przez nauczyciela buddyjskiego nie oznacza, że nie doświadczył przebudzenia, nie rozumianego buddyjsko,
ale szamańsko, przecież sensei Ueshiba, nie praktykował Buddyzmu, przynajmiej w tym
czasie o którym mowa, i nazywanie Założyciela Aikido, że jest opętany w sensie pejoratywnym to duże nadużycie, które powtarzasz już któryś raz z rzędu.

a na końcu:

Osobiście trudno mi jest ocenić, czy Sensei był oświeconym człowiekiem, ale to jest
inny temat...

No właśnie o tym piszę. Nie przesądzam, czy O'Sensei doznał czy nie doznał oświecenia. Przestrzegam tylko przed wyciąganiem zdecydowanych wniosków z niepewnych przesłanek.
Podobnie rzecz się ma z notatkami Admirała. Nie widziałem ich więc podchodzę z rezerwą do wyciąganych na ich podstawie wniosków. Napisałem zresztą dlaczego. Autor artykułu stwierdził, że Założyciel skupiał się na technikach przed kontaktem a ja podałem przykłady, które mogą temu przeczyć. Zwłaszcza, że autorowi wywodzącemu się z Tomiki Aikido pewne fakty pasują. Np wspomniana technika hiki otoshi występuje w tym stylu więc to aikido staje się przez to "mojsze".
Co zaś się tyczy artykułu "Nieznane techniki aikido". Z większością tez tam zawartych się zgadzam ale jest też fragment stanowiący klasyczny przykład nadużycia. Oto on:
"Na zdjęciu poniżej Ueshiba we własnej osobie prezentuje piękne i klasyczne duszenie i działo się to długo zanim BJJ stało się sławne. Piękny rzut nogami za głowę burzy popularne stwierdzenie, że w aikido nie ma walki w parterze. Jest i O'Sensei jej nauczał, chociaż prawdą jest też, że wspólcześnie nauczane aikido pomija ten element w codziennej metodyce..."
No więc, drogi Autorze parter w aikido jest tylko go nie ma? O'Sensei z całą pewnością nie nauczał parteru w rozumieniu niepotrzebnie przytoczonego, brazylijskiego jiu jitsu.
Nadużycie w tym przypadku polegało na wyciąganiu generalnych wniosków z pojedynczych, wyrwanych z kontekstu przykładów.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

Po pierwsze - nie istnieją żadne dowody, że ok. 1925 roku Założyciel doznał oświecenia.

Rok 1925 dla Ueshiby był przełomowy, i wiele źródeł na to wskazuje. Nie wykluczone, że wpłynęło na to spotkanie z admirałem Takeshitą, właśnie w tym roku. Za radą swojego przyjaciela, admirała Seikyo Asano, członka sekty Omote, pan Takeshita odwiedził Ayabe, gdzie Mistrz rezydował w latach 1020-1927. Ta znajomość miała, jak wiemy, duży wpływ na późniejsze życie Mistrza.

Podobnie rzecz się ma z rzekomymi umiejętnościami Sokaku Takedy.

Co do Sokaku Takedy, to proszę podaj mi chociaż jedno źródło, które potwierdzało by Twoje wątpliwośći w jego umiejętności. Jakoś czytasz mnie be chęci zrozumienia. Nie jest kwestią czy Ueshiba osiągnął jakiś sukces, czy nie, ale motywacja, która sprawiła, że mamy dzisiaj aikido.

Co do terminu "hikiotosu" to jest on równoznaczny z terminem "hikiotoshi" i rzeczywiście oznacza "ściągnięcie w dół" ale w zupełnie inny sposób.

Sprawa terminu "Hikiotosu" dotyczy jego znaczenia w języku japońskim, co przytoczyłem. Żeby kogoś ściągnąć w dół (down), trzeba go mieć najpierw w określonej pozycji (up). Koniec dyskusji.

Pozostaje jeszcze ustosunkować się do technik rzucania na głowę. .. Nie można za to - jak często twierdzisz - rzucić przeciwnika pionowo w dół na głowę przy pomocy np. kote gaeshi a także innych z owych 12 technik

Ja potrafię, a Ty nie potrafisz. Ot, co. Może dlatego nie mam z tym problemu, bo nigdy nie myślałem o Twoich połączeniach mięśniowo nerwowych.

Zasadniczo nie zgadzam się też z tezą, że Morihei Ueshiba tworzył aikido świadomie, w określonym celu, realizując krok po kroku jakiś zamierzony plan.

Znaczy się, uważasz Morihei Ueshibę za idiotę. Wypraszam sobie. :wink:

Akahige, wyraźnie się czepiasz.
  • 0

budo_mistyk
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 284 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:BJJ/MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

Nie przesądzam, czy O'Sensei doznał czy nie doznał oświecenia. Przestrzegam tylko przed wyciąganiem zdecydowanych wniosków z niepewnych przesłanek.


Jeżeli tak to ok, ja miałem wrażenie, że jesteś w swych sądach bardzo jednoznaczny i
oceniasz doświadczenia duchowe sensei Ueshiba, jako nieprawdziwe. Opis, który stosuje
sensei jest jego subiektywną oceną tego czego doświadczył, w każdej szkole, drodze duchowej są inne "znamiona", że ktoś osiągnął oświecenie, czy nie, dlatego należy być
bardzo ostrożnym w ocenie tego typu doświadczeń.
  • 0

budo_akahige
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2407 postów
  • Pomógł: 1
5
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sensei, to wcale nie znaczy Mistrz.

Rok 1925 dla Ueshiby był przełomowy, i wiele źródeł na to wskazuje. Nie wykluczone, że wpłynęło na to spotkanie z admirałem Takeshitą, właśnie w tym roku. Za radą swojego przyjaciela, admirała Seikyo Asano, członka sekty Omote, pan Takeshita odwiedził Ayabe, gdzie Mistrz rezydował w latach 1020-1927. Ta znajomość miała, jak wiemy, duży wpływ na późniejsze życie Mistrza.

No właśnie, od razu lepiej. Po co do tego mieszać "oświecenie".
W umiejętności Takedy nie wątpię. Po prostu nie mam podstaw aby je oceniać. Serge Mol napisał o nim:
"Sokaku był człowiekiem nieprzeciętnej miary i bardzo utalentowanym. Pobierał nauki w wielu znanych szkołach, między innymi w Ono-ha Itto, Jikishinkage i Hozoin. Jego matka pochodziła ze znanej w Aizu rodziny bujutsu shihan (mistrzów), Kurokochi. Sokaku został nawet adoptowany przez tę rodzinę, wolno więc sądzić, że przynajmniej do pewnego stopnia poznał też tamtejsze sztuki walki. Trudno natomiast dyskutować o technicznych walorach Daito-ryu, bowiem nie odbiegają one zbytnio od zasad innych tradycyjnych szkół jujutsu..."
Wytłuszczony przeze mnie fragment pokazuje, co tak naprawdę możemy sądzić o jego umiejętnościach. Cała reszta to legendy.

Żeby kogoś ściągnąć w dół (down), trzeba go mieć najpierw w określonej pozycji (up)

.
Genialne Gościu, jak na to wpadłeś? :wink:

Ja potrafię, a Ty nie potrafisz. Ot, co. Może dlatego nie mam z tym problemu, bo nigdy nie myślałem o Twoich połączeniach mięśniowo nerwowych.

Nie, Gościu, nie potrafisz. Przekomarzasz się tylko ze mną.

Znaczy się, uważasz Morihei Ueshibę za idiotę. Wypraszam sobie. Wink

Nie prowokuj! Gdybym np uznał za wiarygodną opowieść Gozo Shiody o unikaniu kul plutonu strzelców wyborowych przez Ueshibę, to któregoś z tych panów musiałbym uznać za osobę z poważnymi zaburzeniami osobowości. Ech, te złociste smugi światła poprzedzające wystrzały...
Jak zwykle zresztą zeszliśmy z tematu. A tematem był manuskrypt Admirała. Wyraziłem swoje wątpliwości odnośnie opisanych tam 51 technik ataku a ty nie ustosunkowałeś się do żadnej z nich. Jak zwykle... :cry:
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024