gladiatorzyringu: sam dobrze wiesz jakie są polskie realia, i że w kwestiach sportu zawodowego jesteśmy daleko w tyle za krajami typu Holandia. I dotyczy to zarówno zaplecza technicznego, jak i kadr menedżerskich/promotorskich. Lepiej na tym tle prezentują się z pewnością nasi zawodnicy, niż promotorzy
Ale na tym naszym trudnym gruncie kilka osób robi naprawdę dobrą robotę i można to już nazywać menedżerką/promotorstwem. Nadzieja również w takich osobach jak Ty, które piastując wysokie stanowiska we władzach polskich związków sportowych, mają realne możliwości zrobienia wiele dobrego w tym kierunku.
ernst: rozumiem, że Andy Hug przechodząc z karate kyokushin wprost do japońskiego K-1, gdzie walczyli zawodnicy tacy jak Ernesto Hoost czy Peter Aerts (od początków kariery występujący w Muay Thai) wykazał się głupotą i jako głupca należy postrzegać tą legendę K-1??? Ja już napisałem wcześniej, ja się z takim spojrzeniem nie zgadzam.
Takie wybory, ryzyko, trudne walki, różnica doświadczenia - to wszystko jest wpisane w sport zawodowy. I do tego trzeba być przygotowanym mentalnie - to po pierwsze, i trzeba mieć rozsądnego menedżera/promotora/agenta (czy jak tam inaczej nazwać tą funkcję). Jeżeli nie potrafisz ryzykować, nie powinieneś myśleć o zawodowym sporcie. Ważne tylko aby ryzyko było skalkulowane i realnie rozsądne.
Dla mnie walki na Łotwie rozsądne były, i tyle już z mojej strony w temacie polskiej obsady tej gali.
A co do pytania personalnego: tak, próbuję i to już od kilku lat (od 6-ciu może) i chyba z całkiem fajnym skutkiem.
A co do osób w Polsce.... tak jak napisałem gladiatorowi powyżej. Uważam, że przynajmniej dwie osoby robią to już tak jak należy.