Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nowa książka o kyokushin karate.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
501 odpowiedzi w tym temacie

budo_wyborowa
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2263 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.

Tak jak mowilem "knockdownowiec" z krwi i kosci! :wink: Tenis, pilka... W tych i innych dyscyplinach (rowniez w knockdown) jest to kwestja wytrenowania drugiej reki lub nogi i tyle. W boksie nie na tym polega trudnosc, (dziwne ze musze to wyjasniac) trudnosc polega na obronie! To tak jakby walczyc widzac odbicie w lustrze. Ja tez wszystkie kombinacje cwicze na dwie strony i tego tez wymagam. Ale trudno jest tak walczyc na wysokim poziomie, tak walczyl Roy Jojes Junior i kilku innych wybitnych bokserow.

Powtorze jeszcze raz: czy naprawde myslisz ze bokserzy nie dostrzegaja zalet obustronnosci? Boks to bardzo techniczna walka gdzie liczy sie taktyka i strategia, cos co w knockdown karate prawie nie istnieje! ( walic shita przez pol walki po to zeby potem zaskoczyc mawacha na jodan to G... a nie taktyka :wink: )
Sam piszesz ze w teoria sportu dla karate kontaktowego jest w powijakach i twoja praca jest tu raczej pionierska. Otorz w boksie sytuacja jest inna - wszystko opracowanie i rozpisane w szczegolach. Myslisz ze ludzie ktorzy na boksie zjedli zeby nie wiedza jakie korzysci niesie zmiana pozycji?! A skoro sie tego prawie ze nie praktykuje to musza byc po temu jakies inne powody niz tyklo domniemana glupota trenerow! Boks to nie tylko niedouczeni absolwenci podstawowki! Podejrzewam ze wiecej jest prac doktorskich dotyczacych boksu niz wszystkich, modrych i glupich ksiazek o karate razem wzietych!

Klasyczny kihon - zgoda. Tylko ze daleko mu do idealu - dlaczego? Bo jest bardzo daleki od tego jak sie walczy, tu [/b]prawie nie ma linii stycznych. przesadne akcentowanie klasycznego kihon i praktycznie brak kihon do walki ( zgadzam sie z toba ze skoro jest taka dowolnosc to nie jest to juz kihon) powoduje ze karatecy zawsze beda miec problemy z innymi.


"Obustronnosci nie ma co demonizowac, wszystko da sie wycwiczyc. Jednym to przyjdzie latwiej, a drugim trudniej. No i jest kwestia wieku. Z uplywem czasu, chocbys nie wiem ile godzin spedzil na treningach to tego czego nie zrobilo sie za mlodu, nie da sie nadrobic.
Poza tym co innego jest wiedziec, a co innego robic. Tak jak ja z niemieckim :) .
Jakos wiem co powinienem i niewiele z tego wynika. I chocbym nie wiam jak sie staral to Johanem Wolfgangiem Göthe juz nie zostane.

Boks i inne dyscypliny maja stuletnia tradycje jako sport. Karate jest jeszcze w powijakach, a biorasc pod uwage ze jest to niszowa, nieolimpijska dyscyplina - nie mozna jej porownac do ww. Nie zmienia to faktu ze da sie uprawiac ja profesjonalnie, to znaczy na poziomie takim, jak inne dyscypliny olimpijskie.
Moja ksiazka to pierwszy krok, ABC sportowego instruktarzu w karate. Mysle, ze spelnia podstawowe wymagania, a poruszane tematy wymagaja rozwiniecia i updatowania, bo jednak zycie sie zmienia.
Nie jest latwo napisac cos sensownego. Ksiazke o technikach podstawowych mozna dzisiaj zrobic w tydzien. I taka jest niestety wiekszosc ksiazek o karate. Kihon to jest mus rowniez w mojej ksiazce. I mimo ze zajmuje ok 60 stron to nie jest to esencja tego co zrobilem. Kihon nie nalezy do mnie tylko do organizacji, stylu i systemu szkolenia. Wiec sila rzeczy jestw moim odczuciu sprawa wtorna w momencie jak go opanujesz. To jest abecadlo, bez ktorego karate nie funkcjonuje. To jaki konkretnie ma wyraz, zalezy od wielu rzeczy. To w jaki sposob przeklada sie na walke zalezy tez od metody. Jedni maja metode, inni jej nie maja, Jedni wierza ze to mozliwe, inni nie wierza i rezygnuja na rzecz czegos innego.
KAzda walka gdzie sa sedziowie to jest konwencja, istnieja przepisy, ktore ta walke limituja i stad z definicji jest to walka umowna. W jednej konwencji wolno mniej w drugiej wiecej. Nie ma lepszych czy gorzszych bo wszystkie sa limitowane.

Mysle ze slabosc knockdown lezy zupelnie gdzie indziej niz w tym ze cwiczy sie kihon i to w jaki sposob on sie na tzw. realna walke przeklada.
Slabosc polega na silowym cwiczeniu, ktory daje falszywy obraz walki. Ludzie knockdown w 99 procentach nie blokuja oderzen na koprus. Blokuja - usiluja blokowac kopniecia, ale tez jest to ulomna umiejetnosc. To najslabszy element wyszolenia wknockdown, w wiekszosci organizacji, Jka sie nie blokuje strzalow, zwlaszcza na glowe, walka jest krotka.
I kihon ma niewiele do tego. Cwiczy sie kopniecia i kopie sie w walce, cwiczy sie bloki i sie nie blokuje.
Ale to jest patologia karate, bo bohaterem zostaje w knockdown czasami glupek, ktory najwiecej strzalow przyjal.
  • 0

budo_sandokan100
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 425 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:W-wa

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
Czytam twoje wypociny i sam nie wiem już w co wierzysz, gdyż trenujących KK podobne nazywasz głupkami ,a kim Ty jesteś w tym wydaniu :?:
  • 0

budo_wyborowa
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2263 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.

Czytam twoje wypociny i sam nie wiem już w co wierzysz, gdyż trenujących KK podobne nazywasz głupkami ,a kim Ty jesteś w tym wydaniu :?:


drogi sandokanie, ni z gruszki ni z pietruszki wypaliles, ale coz ...
Kyokushin nie jest enklawa madrosci, wolna od ludzi, ktorzy od glupstw i glupot sa wolni. Mozna ich znalezc wszedzie. Glupota nie zna zadnych barier. Kazdy robi w zyciu madre i glupie rzeczy. Wydaje mi sie to oczywiste.
Wiec dla ciebie ci co strzaly przyjmuja dzielnie na klate to przyklady godne nasladowania?
Moja wiara, podobnie jak Twoja, to prywatna sprawa, o moja tozsamosc tez sie nie musisz martwic, pomysl raczej o sobie.
  • 0

budo_sandman1976
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 243 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
Czyli w końcu jak to jest?
Karate zawarte w książce Wyborowej to jest tradycyjne karate Kyokushin, czy nie?
Oczywiście ja mam swoje zdanie wyrażone w opiniach wcześniej, natomiast jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Książka wyraźnie tytułem nawiązuje do tradycyjności...Co Wy na to?
  • 0

budo_jan111
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1216 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:SEI BUDOKAI POLSKA
  • Zainteresowania:MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.

KAzda walka gdzie sa sedziowie to jest konwencja, istnieja przepisy, ktore ta walke limituja i stad z definicji jest to walka umowna. W jednej konwencji wolno mniej w drugiej wiecej. Nie ma lepszych czy gorzszych bo wszystkie sa limitowane.


A co powiesz o tym: nie ma lepszych i gorszych samochodow. Tak mowi ktos kto nigdy nie mial okazji zmienic auta. Nie ma doskonalych przepisow i pewnie ze zawsze jest to jakas konwencja ale roznice sa ogromne... Z racji zawodu bylem swiadkiem lub uczestnikiem wielu bojek, prawie nigdy nie widzialem, (sam tez tego nie robilem) kopa w krocze... to tez konwencja.

Sandman
Bardzo ciekawe pytanie! Przyznam ze na pierwszy rzut okreslenie "tradycyjny" w odniesieniu do KKK brzmialo mi troche dziwnie: "Jak to? to jest jakies inne KKK niz to jakie znam tzn nietradycyjne?"
Trzeba przyznac ze KKK wszedzie na swiecie bylo praktycznie takie samo: kihon, kata, przepisy sportowe i cos co bylo piekne i niezbyt madre zarazem: podejscie "Kyokushin is the best!" Tzn cwiczacy latwo mogli sie utozsamic z tym co cwiczyli. Z drugiej strony bylo tez wiele roznic: np ja w 94 roku na pierwszym treningu u shihana Voinescu (jeszcze wtedy pod szyldem Kyokushin) poznalem enkei gyaku tsuki - technike w Polsce wtedy zupelnie nieznana. Bylo tez troche takich roznych "dziwow" stanowiacych o roznicach miedzy klubami, krajami itd.
Ale nastapilo to co nastapilo i tak sie to wszystko zmienia (mowie oczywiscie tylko o tych ktorzy nadal nazywaja sie Kyokushin) ze okreslenie "tradycyjne" ma chyba sens. Z mojego punktu widzenia jest zupelnie obojetne czy to co robi IFK jest bardziej tradycyjne od innych, faktem jest ze pewne rozne drogi ewoucji a czasem degradacji sa coraz bardziej widoczne, czesto tez u podstaw tych zmian lezy zwykla chec odroznienia sie za wszelka cene.
  • 0

budo_laser
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3643 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
a ja i tak uważam, że nie ma o co piany bić, i sport to tylko sport. Niech każdy wybiera co mu się podoba, lub co jest w stanie uprawiać i tyle.

Walka tak zwana realna z dresami jest mocno za bardzo mitycznie traktowana. Ja naprawdę jestem według mnie kiepski. Mam beznadziejne Cardio, a jak bym powiedział ile pompek zrobię lub ile razy się podciągnę to byście na zawał ze śmiechu poumierali.

Ale nie miałem kłopotów na ulicy. Kilka akcji i kilka szybkich zakończeń, a tam gdzie się nie dało to od razu było widać, że nie ma mocnych i się inaczej załatwiało.

Wiem, że często zawodnicy kontaktowi maja głód walki, to urodzeni wojownicy, tylko ciutkę nie w tych czasach, i proszę, walczcie w maksymalnych formułach ;) Ja zostanę przy oglądaniu i kibicowaniu ;) ;);)

Dlatego nie ma gorszych lub lepszych formuł sportowych i tyle ;) ;);)
  • 0

budo_jan111
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1216 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:SEI BUDOKAI POLSKA
  • Zainteresowania:MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
Masz prawo do takiej opinii! Wychodze po prostu z zalozenia ze jesli ktos zapisuje sie na trening to dlatego ze chce nauczyc sie walczyc! Sa oczywiscie i inne powody: sprawnosc, potrzeba przynaleznosci do grupy, zrzucenie wagi itd Tym niemniej twierdze ,ze gdyby tym ludziom nie chodzilo o umiejetnosc walki to poszliby na aerobik, zapisaliby sie do jakiejs partii albo oazy, zaczeliby biegac...
Uwazam tez ze nic w treningowej praktyce nie jest tak dobrym gwarantem zachowania poziomu szkolenia jak uczestnictwo klubu w zawodach sportowych wedlug jek najbardziej realnych zasad walki. Nawet jesli walcza tylko nieliczni to i tak wplywa to na caly klub i na trenera oczywiscie ,ktory w trosce o wyniki i zdrowie swoich podopiecznych musi bardziej sie starac od innych trenerow ,ktorych ludzie walcza sobie rekreacyjnie wedlug zasad ping-ponga. Umiejetnosc walki z kolei jest podstawa do dalszego rozwoju na drodze Budo, bez niej (tej umiejetnosci) Budo przeradza sie w klub dyskusyjny.
Z tad kwestia formuly jest dla mnie tak istotna: jako swego rodzaju gwarancja jakosci uslug! JESTEM PRZEKONANY ZE OBOWIAZKIEM TRENERA SZTUK WALKI JEST ZAGWARANTOWAC CWICZACEMU MOZLIWIE NAJLEPRZE SZKOLENIE, W TYM ROWNIEZ ZASADY WALKI. Czyli albo masz dobry albo zly produkt, dobry albo zly samochod, ksiazke, zone, spodnie itd.
Nawet w komunizmie chociaz wszystkie zwierzeta byly rowne to byly tez zwierzeta rowniejsze! :lol:

Ta wasza teza o tym ze nie ma leprzych i gorszych przepisow to jakis filozoficzny ewenement! :D 8O
  • 0

budo_laser
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3643 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
No jasne, zgoda w 100 %. forma walki na treningach dla mnie po prostu jest niezwiązana z formą walki sportowej ;)

Mówiliśmy o sporcie.

U nas sport to semi kontakt, walka treningowa to light kontakt, czasem mocniejszy, czasem lżejszy, w zależności od partnera, no i obalenia.
  • 0

budo_jan111
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1216 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:SEI BUDOKAI POLSKA
  • Zainteresowania:MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
U nas rowniez walka na treningu to "czasem lzejszy, czasem mocniejszy" lekki kontakt tylko ze z uderzeniami glowa, lokciami, kolanami, szarpaniem za gi, obaleniami i parterem czyli wedlug dobrej formuly :wink: Oczywiscie czasem tylko rece albo rece i rzuty itd. Ale wszystko dosc ostroznie. Mocne walenie jest tylko od czysu do czasu i tez nie dla wszystkich.
  • 0

budo_laser
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3643 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
No i właśnie o to chodziło mi pisząc o sporcie.

U nas tez są ataki na głowę, a odkąd mamy kaski są to ataki z mocniejszym zdecydowanie kontaktem.
  • 0

budo_koźlak
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 709 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.

Masz prawo do takiej opinii! Wychodze po prostu z zalozenia ze jesli ktos zapisuje sie na trening to dlatego ze chce nauczyc sie walczyc! Sa oczywiscie i inne powody: sprawnosc, potrzeba przynaleznosci do grupy, zrzucenie wagi itd Tym niemniej twierdze ,ze gdyby tym ludziom nie chodzilo o umiejetnosc walki to poszliby na aerobik, zapisaliby sie do jakiejs partii albo oazy, zaczeliby biegac...


Ja miałam do wyboru: wrócić do karate albo na oazę. Jak przeczytałam, że trzeba chcieć walczyć, to zaczęłam żałować, że już nie jestem katolikiem... Chciałam walczyć jak w podstawówce byłam, potem mi przeszło :)
  • 0

budo_laser
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3643 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
bo jesteś baba :) :):):)
  • 0

budo_koźlak
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 709 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
aaaa 8O
Ale wbrew pozorom (choć może też przez to) jestem za skrają skutecznością. Jak byłam mała, to mnie wszyscy bili i w końcu mama się wściekła i kazała mi oddawać. To kolejnym razem jak mnie ta dziewucha zaczęła za włosy ciągnąć, to podniosłam z ziemi deskę i pobiegła do domu z rozwaloną głową :) A potem jak po mojej dzielnicy w Poznaniu kursował gagatek, to chodziłam ze sprężynowcem w kieszeni. Co ja się będę z kimś tłuć... ;-)

o, mam, Laser, będę do Warszawy do kościoła jeździć :)
  • 0

budo_shu lien
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 315 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
Znalazłam w temacie o książce Jaremicza wypowiedz Sandokana 100, że książka Wyborowej to skopiowanie książki Arneila i jakiś bliżej nieokreślonych osób z polskiego KK..nie wiem, co o tym myślec :? ...nie znam książek ludzi z polskiego KK, wie ktoś coś na ten temat?
  • 0

budo_shu lien
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 315 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
Widzę, ze w niektórych tematach walka prawie na noże idzie :wink: , ale w końcu od tego chyba jest forum zeby dyskutować, dyskutowac i dyskutować.
Szczerze mówiąc trochę żenujący jest poziom niktórych dyskusji. Szczególnie tych, które przeradzają się w atak na osoby, a nie poruszane tematy. To świadczy tylko o tym, że brakuje rzeczowych i sensownych argumentów.
Dla mnie sprawdzianem wartości książki jest jej odbiór przez czytelników i zainteresowanie nią na rynku. Dziś właśnie dowiedziałam się, że książka sensei Szeligowskiego właściwie została rozsprzedana. W okresie wakacyjnym (książka została wydana końcem czerwca) rozeszła się w nakładzie prawie 2000 egzemplarzy. Na przyszły rok kalendarzowy wydawnictwo planuje dodruk. Z tego, co wiem w najbliższym czasie sensei Szeligowski otrzyma, również, propozycję odnośnie napisania kolejnej książki na zamówienie wydawnictwa.
  • 0

budo_sandman1976
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 243 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
Co do tego, że książka odniesie "komercyjny" sukces to pisałem już o tym w którymś z poprzednich tematów. Mi osobiście nie chciało się czekać, żeby od pożyczyć od kogoś, kto już przeczytał - więc kupiłem swój egzemplarz przez internet.

Czemu chciałem ją przeczytać?
Ponieważ znając dokonania na arenie sportowej sensei Szeligowskiego chciałem zobaczyć, co ma do powiedzenia w dziedzinie, w której uważa się za eksperta. O książce dosyć głośno także mówiono na tym forum, więc to jeszcze bardziej zachęcało do jej zakupu. Dodatkowo niewysoka cena... Zaryzykowałem.

Teraz już autor jest znany. Treść i przekaz również. Magia forum też już nie działa. Myślę, że wobec kolejnej książki po przeczytaniu poprzedniej będzie znacznie łatwiej podjać decyzję, czy książkę zakupić, czy nie ( znam już "styl" pisania sensei Szeligowskiego).
Tym razem poczekam na solidny, rzetelny komentarz czytających, zanim zdecyduję się zakupić książkę. Mam nadzieję przynajmniej przekartkować ją przed zakupem.

A czego oczekuję po kolejnej ksiażce?
Poza wartością merytoryczną mam nadzieję, że okładka nikogo nie zmyli ;p

Pozdrawiam
  • 0

budo_romanowicz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1485 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Radom
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.

A czego oczekuję po kolejnej ksiażce?
Poza wartością merytoryczną mam nadzieję, że okładka nikogo nie zmyli


Znaczy też czujesz się oszukany? Witaj w klubie ....
Widzisz taka jest siła i zasada marketingu - sprzedać jak najwięcej stosując dowolne metody a więc jak najwięcej mieszając, oszukując, naciągając. Jak wiele osób czuje się pokrzywdzonych że tytuł książki nie współgra z treścią?
  • 0

budo_kankan
  • Użytkownik
  • 6 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.

Co do tego, że książka odniesie "komercyjny" sukces to pisałem już o tym w którymś z poprzednich tematów. Mi osobiście nie chciało się czekać, żeby od pożyczyć od kogoś, kto już przeczytał - więc kupiłem swój egzemplarz przez internet.

Czemu chciałem ją przeczytać?
Ponieważ znając dokonania na arenie sportowej sensei Szeligowskiego chciałem zobaczyć, co ma do powiedzenia w dziedzinie, w której uważa się za eksperta. O książce dosyć głośno także mówiono na tym forum, więc to jeszcze bardziej zachęcało do jej zakupu. Dodatkowo niewysoka cena... Zaryzykowałem.

Teraz już autor jest znany. Treść i przekaz również. Magia forum też już nie działa. Myślę, że wobec kolejnej książki po przeczytaniu poprzedniej będzie znacznie łatwiej podjać decyzję, czy książkę zakupić, czy nie ( znam już "styl" pisania sensei Szeligowskiego).
Tym razem poczekam na solidny, rzetelny komentarz czytających, zanim zdecyduję się zakupić książkę. Mam nadzieję przynajmniej przekartkować ją przed zakupem.

A czego oczekuję po kolejnej ksiażce?
Poza wartością merytoryczną mam nadzieję, że okładka nikogo nie zmyli ;p

Pozdrawiam


okladke zrobil jakis gimnazjalista, ktory bawil sie trzeci raz fotoszopem. Po prostu tragedia jesli chodzi o dizajn. Ale Tobie najwyrazniej sie okladka spodobala.
"rzetelnego komentarza czytajacych" te ksiazke nie ma. dla mnie, zawartosc ksiazki znacznie lepsza niz okladka.
  • 0

budo_shu lien
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 315 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
Myślę, że przesadzasz. Trochę jednak rzeczowej dyskusji tu jest. O tym, że książki nie ocenia się po okładce już tu kiedyś mówiłam, zresztą okładka jest projektem wydawnictwa, które włączyło książkę Piotra Szeligowskiego do swojej serii. Takie są wymogi rynku, po konsultacjach wydawnictwo uznało, że ta okładka będzie lepsza od pierwowzoru, który był w angielskiej wersji.
  • 0

budo_shu lien
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 315 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: Nowa książka o kyokushin karate.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Ciekawa jestem, co o tym sądzicie?
Poniżej umieszczam kopię recenzji...dla leniwych, którym się nie chce linków otwierać :wink:


Jan Dyduch
TRADYCYJNE KARATE KYOKUSHIN

Na polskim rynku czytelniczym ukazała się książka Piotra Szeligowskiego pt.” Tradycyjne karate kyokushin, budo i walka sportowa”, będąca jednym z pierwszych rodzimych podręczników adresowanych do instruktorów tej dyscypliny. Autor posiada mistrzowski stopień 4 dan i jest utytułowanym zawodnikiem, medalistą mistrzostw Europy, Pucharu Świata, Pucharu Europy i mistrzostw Polski. To także wieloletni instruktor, a następnie trener II klasy w karate, doświadczony arbiter, sędzia wielu krajowych i międzynarodowych zawodów sportowych. W latach 1994-2007 był Reprezentantem Krajowym Kyokushin IFK w Polsce.
Szeligowski jest absolwentem Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu oraz Studium Medycznego Fizjoterapii w Zabrzu. Obecnie mieszka w Szwajcarii.
Książka została pierwotnie wydana w wersji angielskiej, ale po rozszerzeniu o polską problematykę, ukazała się także w ojczystym języku.

Podręcznik składa się z trzech głównych części i epilogu
Pierwsza część opowiada o Budo karate, w której autor omawia cywilizacyjne tło powstawania i ewolucji samej dyscypliny, mającej ścisły związek z kulturą, religią oraz politycznymi dziejami Okinawy i nowożytnej Japonii. Szczególną rolę odegrała tu tradycja samurajów- rycerstwa Kraju Kwitnącej Wiśni z ich kodeksem Bushido na czele.
Autor wskazuje na historyczne i etyczne związki karate z tradycją plebejską, a także
przedstawia syntetyczny opis głównych odmian karate, genezę kyokushin karate, charakterystykę samego stylu i jego twórcy- Masutatsu Oyamy.
W tym rozdziale Szeligowski szeroko opisał system szkoleniowo-kwalifikacyjny, obowiązujący w organizacji IFK Kyokushin, zamieszczając liczne fotografie podstawowych technik i kombinacji. Poświęcił wiele uwagi formom (kata), ćwiczonym w karate kyokushinkai, przedstawiając ich pochodzenie, filozofie, typologię i zasady praktykowania.
Zaprezentował także ćwiczenia oddechowe oraz wybrane techniki samoobrony stosowane w IFK Kyokushin.

Drugi rozdział książki autor poświęcił w całości walce sportowej w karate (kumite). W tym zakresie sięgnął do swojej pracy podyplomowej, napisanej na studiach trenerskich w AWF w Poznaniu. Wskazał w niej zastosowanie podstawowych elementów teorii sportu i fizjologii wysiłku fizycznego w treningu karate na poziomie mistrzowskim.
Omówił także, ilustrując zdjęciami, etap przygotowania technicznego i taktycznego zawodnika do walki. Tym analizom nadał dodatkowo wymiar osobisty, odwołując się do własnych doświadczeń turniejowych. Autor szczegółowo przedstawił znaczenie przygotowania psychologicznego i intelektualnego zawodnika do rywalizacji sportowej, podając praktyczne rady oraz sprawdzone metody treningu mentalnego.
Na zakończenie tej części, Piotr Szeligowski zaprezentował swój szczegółowy program treningowy do Mistrzostw Europy w Cardiff (1995) , w czasie których wywalczył złoty medal.



Trzeci rozdział książki pt.”Moje karate” oraz epilog, zasadniczo wychodzą poza dotychczasową formułę podręcznika, gdyż obfitują w wiele osobistych refleksji autora, związanych z jego działalnością w Polsce. Zawierają przemyślenia na temat współczesnego sensu karate oraz związane z tym zagrożenia i wyzwania. Wymykając się standardowym kanonom recenzji, pozwalają na omówienia ich w szerszym i mniej formalnym kontekście.
Przy takim założeniu, polska edycja” Tradycyjnego karate kyokushin” autorstwa Piotra Szeligowskiego, jawi się jako symboliczne rozliczenie się autora z przeszłością w karate. To swoistego rodzaju szkoleniowy testament pozostawiony instruktorom i zawodnikom IFK Kyokushin w Polsce, ale także pożegnalny gest skierowany do współpracowników i szkoleniowców z innych organizacji karate kontaktowego w rodzinnym kraju.
Książka, pisana w sytuacji otwarcia nowego etapu życia osobistego w Szwajcarii, jest nie tylko autorefleksją nad tym, co było, ale również próbą zasygnalizowania chęci przeprowadzenia zmian w nowej rzeczywistości.
Poszukiwania przez autora własnej tożsamości, z kodeksem Bushido w tle, mają swoje wdzięczne paralele w starożytnej kulturze Greków i Rzymian.
W swoim rozliczeniu z przeszłością, Piotr Szeligowski najbardziej kojarzy się z mitologicznym Marsem, silnym i spontanicznym bogiem wojny, wojownikiem i tancerzem. Zarówno wtedy, kiedy jako młody zawodnik zdobywał medale prestiżowych turniejów, jak również jako lider organizacji i utytułowany trener, kiedy nie bał się stanąć do twardej walki sportowej ze zwykłymi zawodnikami . Jego rozwój fizyczny ściśle wiązał się z emocjami. Podobnie jak Mars, u którego opiekowanie się innymi leży w boskiej naturze, autor dbał i nadal dba o swoich uczniów i współpracowników z Polski, których szkoli w okresach wizyt w rodzinnym kraju.
Szeligowski objawia w sobie również archetyp mitologicznego Merkurego, posłańca bogów, przewodnika dusz, informatora, protektora sportowców i podróżnika; poprzez jego mistrzowski sposób komunikowania się z ludźmi i w częste podróżowanie po świecie. Przemieszczając się sprawnie, robi to zarówno bezpośrednio, jak również poprzez publikacje i aktywność w Internecie. W tym drugim przypadku jego riposty i rzeczowa argumentacja znacznie wyrastają ponad poziom anonimowych adwersarzy. Często sprawdza, ale i przekracza granice w poszukiwaniu efektywnych rozwiązań. Niezależnie od tego, czym są te granice. Dąży do budowania relacji między ludźmi i do porozumienia. Chętnie dzieli się zdobytą wiedzą. Kiedy osiąga sukces to dlatego, że problemy rozwiązuje dzięki swojej twórczej pasji, dociekliwości charakterystycznej dla badacza, ale i komercyjnemu zacięciu.
Współczesny, patriarchalny świat, z pieniądzem jako miernikiem wartości i konformizmem jako metodą przetrwania, z równoczesnym brakiem uznania dla archetypu Marsa, powoduje w Piotrze Szeligowskim proces indywidualizacji, a co za tym idzie, potrzebę zmiany swojego życia. Temu, co było, chce przeciwstawić niespełnione marzenia i nadać im realny sens. To, kim chciał być i to jak widzieli go inni, pewnie różni się od jego własnego wyobrażenia o sobie. Idea zgodności myśli, słów i czynów- cechy charakterystyczne dla autorytetów- jest też źródłem szczęścia u każdego człowieka, żyjącego w harmonii. Ale sama idea nie wystarczy. Trzeba mieć jeszcze wolę do działania na drodze do poznania swojej tożsamości. Jak twierdzi Piotr Szeligowski, takich wyzwań nie boi się i dopóki żyje, będzie walczył.
Odrodzona chęć do pracy naukowej, znamionuje uaktywnienie się u autora archetypu Apollona, boga słońca, sztuki, jasnowidzenia i łucznictwa. Podobnie jak jego młodszy brat Merkury, ma on m.in. wielką zdolność racjonalnego, przyczynowo-skutkowego i perspektywicznego myślenia. Jego cele są realistyczne i wymagają, jak u łucznika, silnej woli, dobrej formy i stałej praktyki. Archetyp Apollona jest także dostrzegalny u autora w podjęciu przez niego trudnych studiów filozoficznych, a co za tym idzie, poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania nurtujące człowieka.

Życiorys autora, podobnie jak napisana przez niego książka, wskazują na to, że został on w znacznym stopniu ukształtowany w obszarze sportowego karate Kyokushin. W znacznym, bo jak wielu innym ekspertom sztuk walki, towarzyszy mu dylemat związany z rolą współzawodnictwa w praktykowanym przez niego karate-do.
Ewoluowanie całej dyscypliny w kierunku sportu nie musi jednak oznaczać deprecjacji wartości, które leżą u jej podstaw, jako sztuki walki. Rozwój pożądanych cech przywódczych u instruktora, czy trenera sportu w naturalny sposób wychodzi naprzeciw wartościom tradycyjnego modelu mistrza i nauczyciela karate-do, a zarazem pozwala na dojrzale i efektywne kierowanie zespołem zorientowanym na rywalizację. Jednoznaczne zwrócenie się w stronę wyczynu sportowego, tak jak jego całkowite odrzucenie i skierowanie praktyki w kierunku ortodoksyjnego Buddyzmu-Zen (Budodharma), są rozwiązaniami skrajnymi. Dla uzyskania harmonii w tym zakresie, ogromną rolę do odegrania mają sami instruktorzy i nauczyciele karate-do oraz ich przewodnicy duchowi.
Autorowi, podobnie jak wielu, potrzebny jest ideowy mentor i doradca. Jak sam twierdzi, Hanshi Steve Arneil – jeden z najważniejszych pionierów i liderów Kyokushinkai na świecie, stał się dla niego źródłem nieustającej inspiracji i wiedzy o karate.
Steve Arneil to jeden z Wielkich Mistrzów, który niczym mitologiczny Hefajstos, bóg kowalstwa, wynalazca oraz twórca pięknych i użytecznych rzeczy, pomimo ojcowskiego namaszczenia ze strony Masutatsu Oyamy, był przez niego ograniczany i marginalizowany, a w końcu całkowicie odtrącony. Wybrał samotność i rzemiosło w swej brytyjskiej kuźni, oddając się z jeszcze większą pasją codziennej pracy. To dzięki niej, zdobywał już wcześniej szacunek i podziw innych. Stworzony przez niego oryginalny systemy szkolenia, dwudziestostopniowy model nadawania stopni uczniowskich i mistrzowskich czy też podręcznik „Kyokushin Kata Book”, to niezwykle cenne a zarazem porządkujące pozycje nie tylko dla przedstawicieli tego stylu karate. Steve Arneil, nielubiący konfliktów, świadomy kryzysu w rodzinie Kyokushinkai i spadku autorytetu wielu japońskich liderów, poszukuje kompromisów, otwiera się na współpracę i sprzyja rodzącej się sportowej integracji na poziomi międzynarodowym. Steve Arneil ze swoim archetypem Hefajstosa, to rzemieślniczy arystokrata z Europy, wyróżniający się pośród książąt Kyokushin z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Jaką szansę ma tradycyjne karate Kyokushin na renesans ?
Czy jest możliwe moralne odrodzenie w całej dyscyplinie?
Stawiając to pytania, nie można nie zauważyć, że większość konstruktywnych pomysłów w kwestii integracji sportowej i odnowy płynie z Europy. Japońskie metody działania, pomimo popularyzowania standardów demokracji, to w dalszym ciągu przejaw odrębnej mentalności.
Masutatsu Oyama, który pod koniec swojego życia dużo pisał o wartościach duchowych i filozoficznych w Budo, niestety nie wykreował charyzmatycznego następcy.
Znamienne jest też to, że to właśnie Japończycy rozpoczęli stopniowy demontaż IKO Kyokushinkai-kan poczynając od zakończonych sukcesem, I Otwartych Mistrzostwach Świata w Tokio, w 1975 roku. Zrobili to najlepsi i najbliżsi współpracownicy oraz instruktorzy Masutatsu Oyamy. W wyniku działań samego Sosai odszedł także wierny mu Arneil. Po śmierci Masutatsu Oyamy światowy kyokushin znów podzielili między siebie sami Japończycy. Z założeniem niezależnych struktur długo nie czekali też młodsi championi mistrzostw świata Kyokushinkai. Fakty te są znamienne i nasuwają wiele oczywistych wniosków.
W tej sytuacji, podnoszenie przez Szeligowskiego, kwestii powrotu do etycznych podstaw Budo oraz tradycyjnego rozumienia karate Kyokushin wydaje się w pełni uzasadnione. Trudno jednak przewidzieć czy Hanshi Steve Arneil będzie mógł przejść do historii, jako naturalny odnowiciel stylu czy też jego kustosz…..
Czy jako Wielki Mistrz zmierzy się z problem znaczenia i roli sportu we współczesnym karate? Czy będzie potrafił znaleźć kompromis pomiędzy idealistycznym wzorcem Olimpii, a gladiatorskim modelem Colosseum? Godna polecenia książka” Tradycyjne karate kyokushin” autorstwa Piotra Szeligowskiego w pełni oddaje te dylematy.


Kraków, 27 pażdziernika 2009 r.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024