Właśnie jestem w trakcie czytania.
Cóż, "komercyjny" sukces myślę że został odniesiony - choćby patrząc na tutejsze forum - wiele osób zakupiło książkę ( włącznie ze mną ) sugerując się w zasadzie tylko zapowiedziami.
z duzej chmury.....malutki deszczyk :?
Łyknąłem książkę w jeden wieczór. Nie wiem kto czego oczekuje od tej książki. Dla mnie wstawienie tak jednoznacznego tytułu - "Tradycyjne kartate kyokushin" - powinno definiować, że będzie to książka o karate. No właśnie powinno ... Wstępne spojrzenie i przekartkwoanie daje dobre wrażenie - są zdjęcia z technikami i jakies opisy o jest nawet szablon planu treningowego, może być ciekawie. Początek obiecujący i fajny do czytania. Ale po kilkunastu stronach zacząłem odczuwać coś dziwnego, "Hanshi Arneil powiedział", "Hanshi Arneil wspomina" ... OK przyjąłem w końcu do wiadomości jako aksjomat, że w końcu to on ukształtował karate sensei Piotra i nie jest to pozycja obiektywna dla Kyokushin, ale spojrzenia przez Steve'a Arneil'a.
Dalej zdjęcia pokazujące techniki charakterystyczne dla kolejnych stopni wtajemniczenia. Dziewczę prezentujące techniki jest nieźle rozciągnięte... ale zauważyłem, że chyba jest coś nie tak ze zrozumieniem technik Przykłady niezrozumienia: Shuto-mwashi uke - bardzo (!!!) szeroki wiatrak bez przełożenia na zastosowanie (czemu ten wiatrak ma służyć jak go użyć), zenkutsu-dachi w wygiętym w tył odcinkiem lędźwiowym kręgosłupa ... aż mi się pisać nie chce, boli od samego patrzenia. Jeżeli wszystko w karate ma mieć sens to np. to nie ma.
Opis oraz zdjęcia z opracowanego przez sensei Piotra kata na potrzeby egzaminu na 3 dan.
Brakuje mi dopełnienia tej prezentacji o bunkai, a jak to na początku książki tak pięknie jest napisane (jak bym już gdzieś to czytał), że kata ma sens tylko z bunkai. Skoro
sensei pokusił się o opublikowanie tego kata to chyba jest z niego dumny ale gdzie jest
bunkai? Sam opracowałeś kata to ty wiesz najlepiej jak go zinterpretować, a skoro go
prezentujesz w swojej książce to albo w całości albo wcale. A może, zasada podana na
początku książki, że jest to jeden z elementów pokazanych nie do końca działa i w tym
przypadku? A może (aż boję się to napisać) nie było żadnego bunkai?
Dalej to chyba zapowiadana na wstępie praca dyplomowa tu rzeczywiście ctrl-c ctrl-v z teorii sportu.
Przygotowanie do zawodów, rady na temat "żarła" w okresie przygotowań - OK. Przy podejściu pod zawody knockdown, tak jak jest to zaprezentowane to jest to dawka podstawowej wiedzy wynikającej z doświadczenia w pigułce.
Później trochę o samoobronie, trochę mało i trochę nieżyciowo ...
Porównywanie tej książki z książką shihan Jeremicza, którą tak wyborowa skrytykował nie
najmniejszego sensu. Są to pozycje całkiem inne. Mające zupełnie inne spojrzenie na karate. Jeżeli książkę Jeremicza można potraktować jak pierwszy elementarz z najbardziej elementarną wiedzą to książka Szeligowskiego, zawiera wiele zbyt aspektów okołosportowych i bardzo mało samego karate. Teoria sportu i własne doświadczenia ot co.
Z dużym szacunkiem do Twoich osiągnięć sportowych ... generalnie książka warta swojej ceny, (dobrze, że kosztuje tylko 39,50 zł). Będzie jedną a wielu z pozycji w mojej biblioteczce o karate. Pewnie będę do niej wracał, ale nie jako do książki o karate.
Mam wrażenie, że została napisana na sztukę, na zarobek. Jeżeli dochód z książki jest dla Ciebie satysfakcjonujący to komercyjne sukces chyba został osiągnięty.
Może częściowo zmienię zdanie jak za kilka tygodni wrócę do tej książki ponownie.