Re: Nowa książka o kyokushin karate.
a wy znów, "moje kung fu jest lepsze od twojego"...
Ja o książce.
Przyda mi się. Zapewne od września znów będę zajęcia prowadził więc gotowe programy treningowe przerobię, ale. Szkoda, że nie są pod karate bezpośrednio, tego by się oczekiwało po książce o karate.
Co do reszty. Pomieszanie z poplątaniem.
Moim zdaniem za szybko chciałeś zakończyć nad książka prace a nie miałeś myśli przewodniej.
Najpierw leci o budo (samuraje mają z karate tyle wspólnego co ja z astrofizyką).
Potem galeria Dolores, następnie Twoje Kata, ale suche, bez interpretacji. Potem programy.
I na końcu coś co powinno zajmować 80% książki zostaje liźnięte, czyli techniki, kombinacje, taktyka sportowa itp.
Samoobrona tak jak i wstęp o budo i Historii bez sensu zamieszczony.
Fajnie, że jest wywiad.
Moje oczekiwania książka spełniła. ale miała pecha. W podobnym okresie pojawiła się publikacja o muai thai, zawierająca bardzo dobre metody treningowe które również zawodnikom knock downu się przydadzą. Kombinacje na tarczach, programy, kombinacje w walce itd. Tego oczekuje się po książce mającej być pomocnikiem trenera i zawodnika.
Masz Dużą wiedzę, szkoda, że nie konsultowałeś książki na bieżąco z kimś trenującym długo i przy okazji zajmującym się marketingiem. Taka osoba podpowiedziała by na czym się skupić a co "olać".
Życzę owocnej pracy nad kolejną książką, mam nadzieję już secjalizowaną w konkretnym temacie.
Pozdrawiam serdecznie.
Hej Laser,
dzieki za posta no i za to, ze ksiazke kupiles. I choc nie zmienia to stanu mojego konta i tak sie ciesze.
Moje kung fu jest inne od tamtego, a czy lepsze to juz nie wiem. Dla mnie dobre, w sam raz.
Co do ksiazki, to mysle ze podtytul "budo i walka sportowa" oddaje to co chcialem napisac i - przede wszystkim o sportowym karate, ktore w przypadku Kyokushin wyrasta z tradycji budo. Taki przynajmniej byl zamysl Oyamy. Nie mnie oceniac w jakim stopniu sie to pokrywa z intencjami (choc i tak na koncu oceniam - ale wolno mi miec wlasne zdanie). Moim celem byl podrecznik dla instruktorow knockdown karate, ktorzy beda mogli znalezc podstawowe informacje i jak sam zaznaczylem we wstepie, to co napisalem, nie wyczerpuje zadnego z poruszanych tematow. Nie da sie tego zrobic w jednej ksiazce. TO co zrobilem i tak spuchlo do 280 stron. Jest bibligrafia podana, mozna doczytac, a jak ktos chce byc dobrym trenerem to i tak musi sam wykazac sie duza dawka inwencji, bo mistrzem nie zostaje sie li tylko przez konczenie kursow, ale poprzez wlasna prace.
Ksiazke skonczylem pisac dwa lata temu, a jak widac z niektorych zdjec i tresci to robilem to przez ostatnie 10 lat. Wiec to raczej czytanie w pospiechu daje taka impresje, ze ja w pospiechu cos robilem.
Brak mysli przewodniej.... hmmm.
Moze po prostu nie czytales wstepu. Mysle ze wylozylem wszystko dokladnie i po kolei. Oczywiscie jest mysl przewodnia. Wszytko wylozone w pieciu punktach, zeby samemu moc z pamieci recytowac i nie powodowac konfuzji u czytajacych. Ludzka percepcja jest ograniczona przez liczbe 5, wiec udalo mi sie calosc tego co stanowi o koncepcji ksiazki zamknac w pieciu punktach.
W czytaniu lektur szkolnych wstepy mozna pominac, zwlaszcza pisane przez interpretatorow, ktorzy nie sa autorami. Ale w moim przypadku, jak pominiesz wstep to wpadaja wlasnie takie zdania, ze jest "pomieszanie z poplataniem".
Rzuc okiem kiedys na program kursu dla instruktorow karate to wyjczie Ci moja ksiazka.
Moze samuraje nie maja nic wspolnego z karate, ale karate z samurajami - owszem. Jesli uwazasz inaczej to rzeczywiscie, przysiega dojo i etykieta jest w Twoim treningu bez znaczenia.
Kata bez interpretacji. Kolejne 10-15 stron musialbym dorzucic do tresci, wtedy ksiazka kosztowalaby wiecej. Napisalem duzo wiecej, ale musialem sie zdecydowac na jakis kompromis i nie rozbijac koncepcji ksiazki, czy jak wolisz - mysli przewodniej.
Zagadnien jest duzo, co jest uwazam na plus, nie chcialem niczego tematycznie pominac. Kwint-Esencja kazdego zagadnienia jest wyraznie zarysowana.
Moja ksiazka jak napisalem nie wyczerpuje zadnego z poruszanych tematow. Byloby fajnie przedstawic plany wielu roznych utytulowanych ludzi w jednej ksiazce, albo przedstawic metody przygotowania psychologicznego kilku zawodnikow. To wymaga jednak oddzielnej pracy, opracowania metodologii, woli wspolpracy innych.
Tego zabraklo, wiec pisalem na podstawie wlasnej wiedzy i doswiadczej, co nie znaczy ze nie na temat.
Skad u Ciebie wiedza, ze nie konsultowalem tresci ksiazki z bardziej doswiadczonymi karateka i instruktorami, i skad pewnosc ze fachowcy od marketingu nie konsultowali tresci ksiazki?
Nie pisalem tej ksiazki na wyscigi, ksiazka jest o karate, nie o muai thai. Wiec pechowo czy tez nie, ukazala sie w czerwcu tego roku. A po ilosciach ogladajacych ten temat widze ze zainteresowanie jest duze.
Niestety w tej chwili nie pracuje nad zadna ksiazka o karate.
Zajmuje mnie w tej chwili misja Vancouver 2010. Tam mnie jeszcze nie bylo.