Sally,
No to jest właśnie dobry przykład mieszania ludziom w głowach. Jeżeli piszę "energia ataku" to mam na myśli energię (kinetyczną) ataku mierzoną w dżulach a nie siłę mierzoną w niutonach. To są dwie różne kategorie. Siła jest miarą oddziaływań fizycznych między ciałami. Ma wartość jednego niutona jeżeli ciału ( pieści) o masie jednego kilograma nadaje przyspieszenie jednego metra/s do kwadratu. A energia kinetyczna to energia ciała związana z jego ruchem i z a w s z e jest zależna od masy i kwadratu prędkości. Niezależnie czy jest to piącha czy karabinowa kula. Dynamika skurczu mięśnia to odrębna bajka chociaż związana. Tak jak w przypadku pocisku wystrzelonego z broni palnej. Jeżeli ma on przykładowo energię początkową 350 J to absolutnie nie ma znaczenia w tym momencie czy wystrzelono go przy pomocy prochu czarnego czy bezdymnego. W obu przypadkach tak samo mniej więcej (bo to zależy też od kształtu pocisku, jego twardości i innych czynników mających wpływ na przekazanie energii) nakryjesz się nogami.
Podobnie jest z teorią walki. Ona dokładnie definiuje takie pojęcia jak: walka, walka niszczycielska, walka obronna, walka sportowa, strona walcząca, przeciwnik, konkurent, czyn prosty, czyn złożony w walce, warunek wystarczający zdarzeń w walce, sprawca zdarzeń, impuls dowolny, dzieło, skutek, wynik, rezultat walki, wytwór i tworzywo osób walczących w starciu bezpośrednim, pozycja dodatnia i pozycja ujemna, zwycięstwo, porażka, brak rozstrzygnięcia, natarcie, obrona, starcie, narzędzia walki, środki i sposoby walki, technika walki, metody walki, uffffff. Dlatego właśnie jestem dumny z faktu bycia białym człowiekiem bo jak o tym wszystkim mówię japońskiemu sensei to on, parafrazując klasyka ("Pulp Fiction", początek filmu, rozmowa tuż przed napadem): "robi wielkie oczy bo, kurwa, nie czai o co biega..." Ale też przez to czuję się bardzo samotny bo moi koledzy aikidocy też kurwa nie czają o co biega jak im to wszystko mówię...