Napisano Ponad rok temu
Re: Skuteczność Karate
[quote name="budo_mrozek"][quote name="budo_KURO"]
To zależy pod jakim kątem rozpatrywać owo zjawisko mody. A i tak wyjdzie na moje. Jeśli chodzi o ogól społeczny, wschód nie jest modny[/quote]
Tu się nie dogadamy, ja uważam że jest, Ty że nie - niestety nie zrobisz z tego niepodważalnego faktu.
[quote]przez Polskę przewalały się kampanie na rzecz okupowanego Tybetu, większość uczestników nie z fascynacji Dachem Świata brała w nich udział, a dlatego, że tak nakazuje człowieczeństwo lub poglądy polityczne. [/quote]
I znów, nie stwierdzisz tego a'priori. Ja np. uważam że poparcie dla Tybetu w większości brało się właśnie z wywołanej mody/trendu lub też tzw. owczego pędu.
[quote]Jeśli chodzi o tzw fajterów, moda jest żadna na wschód[/quote]
To właśnie napisałem.
[quote]Sami zaś trenujący style "tradycjne", naprawdężadko robią to z czystego zainteresowania wchodem, a raczej dla tego, że kick czy boks są dla nich po prostu przerażające, o BJJ nie wspominam[/quote]
Masz rację, powinienem sprecyzować, że to raczej konsekwencją wyboru jest owe "zafascynowanie", bo gdy trzeba wskazać jakąś przewagę to pada kwestia "moralnego i duchowego zwycięstwa nad brutalami".
[quote]W ogólnym pojęciu, każdy wie że boks, MMA, Pankration to jest coś, a Karate do dla pedałów. No tak jest, czyż nie? [/quote]
Jest, i tak też napisałem "że karate nie wzbudza respektu". Ale czyja to wina? Samego karate, ta znienawidzona przez Ciebie idea "konfrontacji" jest tym co sprawia, że raczej nie spotyka się klubów z czarami w mma. Po prostu gdy trzeba się z kimś zmierzyć wychodzi czy metody są dobre czy nie, czy trener jest dobry czy czarownik. W większości wypadków w karate tego nie ma (nie ważne czy to honor zabrania czy co), więc jest pole do popisu dla rasowych ściemniaczy.
[quote]Prymat nie w ilości, jeśli do tego piłeś, lecz w widoczności, aktywności klubów, transmisji, dyskusji, a nawet kwestia wlepek kibolskich, gdzie się pojawiają rysunki byczków z klatek jest nie do przecenienia.[/quote]
Są widoczni bo to widowiskowy sport. Ale o popularności świadczy chyba liczba ćwiczących? A pewnie średnio wychodzi że na 1 klub mma w mieście przypada z 8 daleko wschodnich. Rozumiem że tu pojawiłby się argument "ale nie każdy jest stworzony do ćwiczenia mma" - myślę że np. jan111 bardzo by się z tym nie zgodził.
[quote]
Nie miałbyś przy każdej biedronce, bo mało kto chciałby zasuwać w żółtej opończy, nawracać się na buddyzm (sekta) czy przybierać dziwne pozy. [/quote]
Wykorzystaj trochę wyobraźni - gdyby się rozpowszechnił w tamtych czasach, żółty strój nie byłby bardziej zaskakujący od białego gi z kolorowymi paskami (no chyba że masz jakąś teorię kolorów), dziwne pozy? A te japońskie to niby nie są "dziwne"? Chyba bliżej chińskiej kulturze do japońskiej niż japońskiej do europejskiej prawda? Polemizujesz z perspektywy współczesnej, gdy karate jest już wszędzie, jeśli chcesz kontr-argumentować to pozbądź się "oczywistości".
I jeszcze sekta. Karate też czasami spotyka się z zarzutem sekciarstwa, medytacje, ukłony? ...
[quote]
Karate jest o wiele bardziej strawialne dla białego człowieka, podobnie jak stało się z tajskim boksem. I jeszcze etos rycerza, zasady nieledwie katolickie wprowadzone przez Oyamę. Wybacz, ale to jest po prostu oczywiste.[/quote]
Jest strawialne, bo biały człowiek sobie przystosował te zasady pod siebie, nie na odwrót. Więc podobne ubiałoczłowieczenie spotkałoby/spotyka (nie wiem, nie mam rozeznania) i chińskie podejście.
[quote]Nie mówiąc już o tym, że to w ogólnej świadomości ksenofobicznej małpy i czerwoni zbrodniarze. Japonia to zupełnie co innego.[/quote]
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że Twoje pojęcie ogólnej świadomości jest mocno błędne, no chyba że odnosisz się tylko do post-Tybetańskich wydarzeń.
[quote]Karate jest dlatego fajne, że jest stosunkowo proste i efektywne, ale też pełne finezji. W innych masz finezję bez efektywności, lub efektywność bez finezji.[/quote]
I widzisz, wracamy do właściwego toru dyskusji -bo pytanie było czy jest efektywne. Ja uważam, że w większości przypadków nie - dla Ciebie fakt, że jest efektywne jest niepodważalny. I o to się rzecz rozbija.
[quote]
A bokserzy, cóż, nie obrażając nikogo, znałem więcej karateków z przynajmniej jednym kierunkiem obronionym, aniżeli bokserów, że bardzo eufemistycznie to ujmę. [/quote]
Nie pisałem nic o poziomie mentalnym bokserów. Bo Twoja wypowiedź to było stwierdzenie że boks to : "chodzą dwa debile i się okładają", z czym się nie zgadzam. Mnie nie obchodzi czy ma bokser magistra czy nie, ale mam szacunek dla sposobu ich walki, więc wybacz nie podejmę dalej tego nagle wywołanego wątku "mentalnego" bo jest dość oczywisty.[/quote]
Proponuję - przeczytaj sobie co widnieje pod pojęciem "moda" w słowniku wyrazów trudnych. Mody nie ma. Moda to jest teraz na wschodnią - ale pseudo subkulturę, jaką jest haradżuku, które się już pojawiło w Polsce:). I na jap rocka tudziez porno anime. Np widziałem tak popularne w Japonii Gothic Lolity:) już w KrK. Uwaga dla wszystkich, powtarzam - emo jest passe:).
Co do Tybetu, to na pewno trochę tego prawdy jest, wiesz, nie każdy człowiek od razu musi się interesowac niszczeniem kultury przez najeźdzcę albo prawami człowieka, ale chyba dobrze, jak nawet taki trend da mu do myślenia w kwestii produktów made in china. Wciąż przy okazji czekam, aż podjęty zostanie gdzieś na forum temat SW z tego regionu, z Nepalu czy Mustangu właśnie.
No i nie ma zafascynowania sensu stricte. "Adepci" (cudzysłów, bo to przerost formy nad treścią w stosunku do tych ludzi) tak naprawdę nie interesują się tradycją danego systemu. Pakiet bzdur i legend z broszury, liczenie do 10 i finito. Nauka języka, przyswojenie sobie chociażby danych na temat systemu filozoficzno religijnego nie mówiąc o próbie wprowadzenia w życie, historia regionu - leży.
Że Karate nie wzbudza respektu, oczywiście, w pełni się z tobą zgadzam, i to właśnie pisałem. I tak, to jest wina ośrodków, nauczania, komercji i dziadostwa. Przytoczę po raz kolejny fenomen strony "karate info". To jest żywy przykład na to, jak zniechęcić człowieka do trenowania Karate, bo przecież nikt chociażby szczątkowo zdrowy psychicznie po przeczytaniu pary wpisów na to Karate nie pójdzie.
Moje podejście jak to określasz nie jest błędne, to są fakty na temat postrzegania innych nacji, mniejszości kulturowych, seksualnych, etnicznych przez polaków. Generalnie tych innych. Badania socjologiczne czarno na białym tego dowodzą. I tak, oczywiście, Karate japońskie zostało docięte dla białych, dzieje się tak ze wszystkim od czasów japońskich reform jeszcze w XIX wieku, by potem koniukturalnie jeszcze to przyspieszyć po II wojnie światowej.
To o sekcie - tak jest postrzegany buddyzm w naszym kraju, to przecież nie moja opinia! Akurat jest mi bardzo bliski. I tak samo jest ze sztukami walk, często padają takowe oskarżenia, jak swego czasu sformułowane przez tego dziwnego człowieczka, Nowaka bodajże, że Aikido do droga w objęcia szatana.
Boks - porównaj stary boks i jakie wagi były cenione, a jakie dziś monstra na ring wyłażą, i co tam pokazują. I podobnie jest z MMA, jesli nie widzisz pdobieństw do cyrku w UFV, K1, Pride, gdzie jakieś mutanty walczą, no to jest to dla mnie dziwne. I jak się ma cyrk do skuteczności, tym bardziej że założony zresztą przez kolesi odpowiedników amerykańskiego WWF ? Bardzo wiele różni to co reprezentuje Jan 111 i np. Kudo, od takiego UFC i ogólnie mma jakie oglądamy na kanałach "dla mężczyzn"w naszej światłej Tv.
Oczywiście, że nie każdy jest stworzony do mma. Generalnie wśród mmowców jest dość rozpowszechniony pewien określony typ mężczyzn, i myślę, że chłopak który chce się umieć bronić, a rozmiłowany jest dajmy na to literaturze rosyjskiej 19 wieku i potrafi godzinami interpretować filmy Passoliniego i Godarda, psychicznie będzie miał ciężki kawałek chleba by otrząsnąć się z szoku po gadce chłopaków w szatni. To po pierwsze, po drugie, mma jednak, czasem serio, czasem ściemniając, jako sekcja dana, klub, szkoła, stawia na skuteczność bezwględną, która kojarzy się z jednym - z napierdalaniem się. I tu dochodzimy z powrotem do tego, co jest siłą, a zarazem słabością Karate.
Takie filmy, jak ten Kuro Obi, są super, nawet jak są nieco przesadzone. Jest nawalnka, honor, love story, a wszystko w pejzażu japońskim, a nie w wykonaniu Belga z granicznym zaburzeniem osobowości. Najwyższy czas, bo przecież był świetny Ong Bak i parę innych filmów z Tajlandii, mega produkcje chińskie, z zapierającymi dech ujęciami i efektami specjalnymi, więc gonić, gonić panowie Karatecy. Kino to najważniejsza ze sztuk, jak mawiał pewien miłośnik propagandy na polu walki o ludzkie umysły.
PzdrX.