Skuteczność Karate
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
zwiastun jest ciekawy, ale tyle tam "karate helikopter", że nieco zwątpiłem, może ##### wyjaśni moje pytania
Karate jakie znamy dzisiaj, to z jednej strony te "zmodyfikowane", te które spowodowało, że Karate jest tak znaną dyscypliną na całym świecie
z drugiej strony zaś mamy do czynienia z szukaniem czy powrotem do tego tradycyjnego/klasycznego Okinawa Karate i myślę, że można znaleźć Dojo, gdzie choćby próbuje ćwiczyć się "po staremu"
byłem na seminarium w Warszawie z mistrzami z Okinawy i Yagi Sensei był bardzo przekonywujący, ale czy jest to najczystsza linia przekazu? no nie wiem
Napisano Ponad rok temu
Też czekam na ten film, bo chyba ukazuje karate takie jakie .. zawsze było ... równiez pokazuje jak trudno dziś znaleźc sekcje karate. To co mozemy znaleźc, z karate mają raczej niewiele wspólnego prócz nazwy (chociaż z drugiej strony, bez modyfikacji i mutacji jaką ta sztuka walki przeszła przez wiele lat nie była by tak popularna i rozpoznawalna, więc nie chciałbym byc posądzonym o krytykowanie czegokolwiek).
Ja mam wręcz kompletnie odwrotne odczucia.
W samej Warszawie jest kilkadziesiąt klubów Kyokushin, Shotokan czy nawet tradycyjnego Okinawskiego Shorin-ryu. W dużej części o ile nie większośći tych klubów trenerzy chcą za wszelką cenę prowadzić treningi w sposób bardzo tradycyjny tak że niektóre rzeczy są aż szkodliwe (choćby walenie ręką w kamienie i tego typu rzeczy). Sam trening skupia się w połowie na nauce walki a w połowie na całej "tradycji" Karate, opowiadaniach o kulturze Japońskiej i tego typu sprawach.
Wg mnie własnie BARDZO mało jest szkół tego nowoczesnego Karate (nie mówie tu o Kyokushinie i tym podobnych tylko np. Shidokan, Enshin, Ashihara) do tego stopnia że w całej Warszawie nie ma nawet jednego klubu Shidokan ani Ashihara a Enshin jest tylko jeden na obrzeżach.
Nie wspominam o Kyokushinie czy Shotokanie bo wg mnie to stosunkowo tradycyjne style (treningi w wielu klubach są bardziej tradycyjne niż nowoczesne) jak na europejskie warunki (każdy by chciał trenować w ładnym Dojo ale to nie Japonia
A sam film z chęcią bym obejrzał.
Napisano Ponad rok temu
Ja mam wręcz kompletnie odwrotne odczucia.
W samej Warszawie jest kilkadziesiąt klubów Kyokushin, Shotokan czy nawet tradycyjnego Okinawskiego Shorin-ryu. W dużej części o ile nie większośći tych klubów trenerzy chcą za wszelką cenę prowadzić treningi w sposób bardzo tradycyjny tak że niektóre rzeczy są aż szkodliwe (choćby walenie ręką w kamienie i tego typu rzeczy). Sam trening skupia się w połowie na nauce walki a w połowie na całej "tradycji" Karate, opowiadaniach o kulturze Japońskiej i tego typu sprawach.
Wg mnie własnie BARDZO mało jest szkół tego nowoczesnego Karate (nie mówie tu o Kyokushinie i tym podobnych tylko np. Shidokan, Enshin, Ashihara) do tego stopnia że w całej Warszawie nie ma nawet jednego klubu Shidokan ani Ashihara a Enshin jest tylko jeden na obrzeżach.
Nie wspominam o Kyokushinie czy Shotokanie bo wg mnie to stosunkowo tradycyjne style (treningi w wielu klubach są bardziej tradycyjne niż nowoczesne) jak na europejskie warunki (każdy by chciał trenować w ładnym Dojo ale to nie Japonia
A sam film z chęcią bym obejrzał.
:-)
zwykle nie polemizuję ale ... Twoja odpowiedź dała mi impuls by podzielic się paroma spostrzeżeniami: ludzie już dawno zostali zmanipulowani przez magików, którzy opowiadają im różne rzeczy aby wyciagnac od nich pieniadze.
Nie chcę się wypowiadac w temacie tzw. nowoczesnego karate bo moim zdaniem zbyt wcześnie jeszcze mówic aby te style czy szkoły były ustabilizowane i wiedziały czego chcą. Był czas że odrzuciły wiele z technik, które w karate były od poczatku by uprościc trening techniczny i pójśc w kierunku sportowego (czyli bardzo upraszczając postawienie na siłę i wytrzymałośc, walkę sportową). Po jakims czasie kilku - pewnie bardziej bystrych - wróciło do pewnych elementów okinawskiego karate chociażby w sabaki karate (zejścia katowe były od zawsze w stylu shorin, a przykładów jest więcej).
Dołaczenie walki w parterze jest również odpowiedzią na inne style, które zostały zareklamowane jako bardziej kompletne (takie fajne słowo) -więc kaska dalej leci i pod stare wyóbowane karate mozna podciągnąc wszystko.
Nie twierdzę że to jest złe - należy oddzielic wg. mnie karate jako sport walki od sztuki walki bo załozenia sa różne, pomimo wielu wspólnych cech.
A wypowiedź o szkołach karate w wa-wie gdzie sa praktykowane 'chore' elementy 'tradycyjnego' treningu, to inna historia. Ostatnio byłem na treningu z grupą młodzieży gdzie dwóch nastolatków opowiadało o sekcji gdzie nowo przyjmowani są poddawani 'próbie wytrzymałości', która niby ma polegac na tym że uderza sie przyszłego adepta cienkim bambusem w goleń i mierzy/liczy ile wytrzyma ... hm ..
na okinawie średnio zaczynało się uprawiac karate w wieku nastu lat (nie jestem ekspertem, ale jak czyta się biografie wielkich mistrzów to z reguly rozpoczynali treningi po 10 roku życia) - jakos nie wyobrażam sobie dziecka, któremu któryś z tradycyjnych nauczycieli robił taki test, bo musiałby byc psychopatą.
Kolejna zabawna rzecz z uderzaniem rękami w kamień itp. - ok, takie metody były, są i pewnie będa stosowane (tak jak makiwary itp.) - powstaje pytanie jak powinien przebiegac taki trening. Na okinawie jak znam życie i słyszałem na jednym ze staży właśnie od okinawańskiego mistrza - utwardzanie jest procesem wieloletnim i długotrwałym. Chcąc szybko cos osiągnąc - osiągniesz kalectwo lub w najlepszym wypadku kontuzję. Trenując codziennie zaczynasz od tego że przez wiele miesięcy przygotowujesz ręce\nogi do tego by uderzac coraz mocniej. Zaczyna się od bardzo, bardzo lekkich uderzeń na poczatku - jak wspomniałem przez wiele, wiele miesięcy - dam głowę, ze w żadnej sekcji tak sie do tego nie podchodzi, więc moim zdaniem - tego typu praktyki raczej nie powinny byc stosowane, bo robia więcej szkody niż pożytku. (ale z marketingowego punktu widzenia - robią kasę!)
Kończąc moja przydługa wypowiedź jedynie nawiąże do moich słów z początku o tym, że karate sportowe odeszło od treningu technicznego na rzecz sportowego. Jak znam życie wielu zaraz powie że właśnie style które wykorzystują parter (te bardziej komplente) są trudniejsze i maja więcej technicznych aspektów niż 'tradycyjne' uderzano-kopane karate.
Może i tak jest ... na okinawie najbardziej zaawansowane i skuteczne techniki są nauczanie od 3 lub 4 dana. Niektóre kata (a co za tym idzie techniki) sa nauczane dopiero od 5 dana. Osoby które jeżdzą na Okinawę na staże opowiadają, że czesto mają wrażenie że nam europejczykom pokazuje sie tylko to co chce się pokazac. Zauważcie ze prawie na każdym filmie szkoleniowym lub w książce są specjalnie umieszczane błedy (jeśli nie specjalnie to dlaczego jest ich tak wiele?, dam głowę że każdy z Was ma takie odczucia - kto zwraca uwagę na szczegóły, a sztuka jest oparta na szczegółach)
Podsumowując nie chciałbym jednoznacznie określac co jest bardziej techniczne, bo zgaduję że osób które trenują ponad 20 lat i są w posiadaniu 3-4 dana jest na forum .. niewielu, i to takie osoby mogą coś ew. wnieśc do dyskusji (ja nie jestem taką osobą)
na jednym ze staży mistrz powiedział: prawdziwe karate zaczyna się po 30 ... nietrudno się domyślic co miał na myśli.
p.s.
pewnie gdybym miał 18-20 lat uprawiałbym Enshin lub Ashihara :-)
p.s.s
nazywanie Kyokushin (i odmian) tradycyjnym karate jest odważnym posunięciem
pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
„Osoby które jeżdzą na Okinawę na staże opowiadają, że czesto mają wrażenie że nam europejczykom pokazuje sie tylko to co chce się pokazac. Zauważcie ze prawie na każdym filmie szkoleniowym lub w książce są specjalnie umieszczane błedy (jeśli nie specjalnie to dlaczego jest ich tak wiele?, dam głowę że każdy z Was ma takie odczucia - kto zwraca uwagę na szczegóły, a sztuka jest oparta na szczegółach)”
Tak się zastanawiam, czy właśnie taka postawa nie narzuca wręcz konieczności modyfikowania-poprawiania nasyconego błędami przekazu?
Napisano Ponad rok temu
Ale w świetle tego, że ktos im to karate zap..., w świectle ich postawy wobec usportawania i komercjalizacji za wszelką cenę, jest to chyba zrozumiałe.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Zresztą, trenując wszystkie azjatyckie systemy, mamy do czynienia z potencjalną ściemą - tak naprawdę, musimy wierzyć w przekaz, który być może ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Mnóstwa rzeczy nie wiemy, np. jakoś nigdzie nie mogę znaleźć jakichkolwiek opisów oryginalnego Te. Inne rzeczy zaś przyjmowane są jako totalnie prawdziwe, patrz choćby wszystkie te bzdury o Funakoshim czy zasady i opowieści Oyamy...
A w ogóle to moje pierwsze oznaki bytności na tym pasjonującym forum. Witam więc.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Inne rzeczy zaś przyjmowane są jako totalnie prawdziwe, patrz choćby wszystkie te bzdury 9(...) opowieści Oyamy...
Zyciorys Oyamy zostal zmanipulowany przez jego uczniow i stosunkowo w niewielkim stopniu przez niego samego. Poza tym sciemy sciemami ale Mas walczyc potrafil. A punktem docelowym sztuk walki jest umiejetnosc walki i tyle.
Czy Azjaci cos ukrywaja
Oni nigdy nie ujawnią wszystkiego. To taka moja mała dygresja. Szczerze nigdy się nie zastanawiałem nad celowo wprowadzanymi błędami.
Poza tym w dzisiejszych czasach możesz zostać prawdziwym mistrzem sztuki walki i nie potrzebujesz do tego przekazu mistrzów z Chin. Chyba ze ktos jest zainteresowany poznaniem ktorego ze starszych tradycyjnych systemow. Ale moim zdaniem bedac Polakiem zyjac w Europie nie warto. Na starcie jestes do tylu wzgledem np. mnichów Wu-Dang oddanych do klasztoru w wieku lat kilku. Co wcale nie oznacza że możesz osiagnać wysokiego poziomu w walce oraz zostać mistrzem w prawdziwym tego słowa znaczeniu.
BTW. Witamy na forum 8)
Napisano Ponad rok temu
Inne rzeczy zaś przyjmowane są jako totalnie prawdziwe, patrz choćby wszystkie te bzdury 9(...) opowieści Oyamy...
Zyciorys Oyamy zostal zmanipulowany przez jego uczniow i stosunkowo w niewielkim stopniu przez niego samego. Poza tym sciemy sciemami ale Mas walczyc potrafil. A punktem docelowym sztuk walki jest umiejetnosc walki i tyle.
Czy Azjaci cos ukrywaja
Oni nigdy nie ujawnią wszystkiego. To taka moja mała dygresja. Szczerze nigdy się nie zastanawiałem nad celowo wprowadzanymi błędami.
Poza tym w dzisiejszych czasach możesz zostać prawdziwym mistrzem sztuki walki i nie potrzebujesz do tego przekazu mistrzów z Chin. Chyba ze ktos jest zainteresowany poznaniem ktorego ze starszych tradycyjnych systemow. Ale moim zdaniem bedac Polakiem zyjac w Europie nie warto. Na starcie jestes do tylu wzgledem np. mnichów Wu-Dang oddanych do klasztoru w wieku lat kilku. Co wcale nie oznacza że możesz osiagnać wysokiego poziomu w walce oraz zostać mistrzem w prawdziwym tego słowa znaczeniu.
BTW. Witamy na forum 8)
zgadzam się z itosurulez - to tak naprawdę nasz zdrowy rozsądek powinien podpowiadać co jest dla nasz dobre.
A z tym wybrakowanym towarem to ... Panowie, trochę powagi najpierw opanujmy to co pozwolają nam pokazać do mistrzostwa a później na pewno pokażą resztę.
Nawet Bruce Lee miał problem z tym że Yip Mann nie chciał\nie mógł mu przekazać wszystkiego (Bruce znalazł 'furtkę-człowieka' który wiele zdradził) no i potem Bruce stworzył swoją szkołę, ale to był Bruce ... takich ludzi nie było zbyt wielu.
Jak popatrzycie na ewolucję rywalizacji sportowej w kumite zobaczycie jak duże zaszły różnice, wg. mnie w jakiś sposób inspirowane tym czego ćwiczący się uczyli. Wielu amerykańskich mistrzów karate czy kick-boxingu stacjonowało jako żolnierze na okinawie i tam uczyli się sztuki walki. Poczytajcie ich wspomnieć (polecam Joe Lewisa, Bill Wallace rónież trenował okinawskie shorin) - wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć - czy pieją peany na temat okinawskiego karate?
Nie - wszystko zależało od mistrza na jakiego trafili, a ci najlepsi szukali i nie ograniczali się tylko do jednego dojo, chociaż faktem jest że to właśnie na dobrych okinawskich wzorcach budowali swoje kariery (teraz jest wiele trudniej)
Na necie można jeszcze spotkać serię '
Moim zdaniem sensei Alexander trochę przegiał, ale zrobił to - jak większość amerykanów - by skosić kasę. Teraz prznieśmy to na polski grunt i adeptom z 3-letnim doświadczeniem pokazuje się jak w samoobronie praktycznie zabija się oponentów ...
brrrr, wolę robić to co robię nawet jeśli moje karate nie jest tak skuteczne jak sportowe odmiany ;-)
pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Jasne, że jest w nim mnóstwo "karate helikopter", a nie realności, ale... jakby nie było to film o karate i chyba można go obejrzeć
Ciekawa dyskusja wywiązała się przy okazji filmu, ciekawa, choć nie nowa. W moim mniemaniu stare Okinawa Karate służyło do SAMOOBRONY, a to implikuje pewne metody/techniki. W opowieściach o starych mistrzach, karate jest zawsze dosyć skuteczną i raczej brutalną metodą (np. jak to napadnięty przez bandziorka na ulicy Funakoshi chwyta go za jądra), czyli niejako "sprawdza się". W czasach obecnych zaś, ćwiczący wykonują wizualnie takie same techniki, ale ich zastosowania (bunkai) mają się raczej nijak do "ulicy". Wielu z nas spotkało się zapewne z historiami jak np. : Kata urabura zawiera wiele b. niebezpiecznych elementów, takich jak np. ukręcenie łba. Kiedy przychodzi co do czego (bunkai), to w ogóle tego nie ćwiczymy, albo w taki sposób, że jest to możliwe do wykonania na manekinie. Wniosek? Do dupy z takim karate!
Nie wiem dlaczego właśnie nie ćwiczy się takich realnych zastosowań (niekoniecznie kończących się całkowitą eliminacją), adeptów z odpowiednim stażem. Do bólu zaś wciska uderzano - kopane akcje jako jedynie "realne".
Ale nie jesteśmy na całkiem straconej pozycji, bo jak mówi powiedzenie "kto ma oczy do patrzenia i uszy do słuchania" ...
Napisano Ponad rok temu
Nie piszę tutaj o umiejętnościach karacistów tam występujących i scenach walki, bo te akurat elementy mnie się podobały. Ciekaw też jestem, czy sposób przedstawienia ówczesnej Japonii jest bliski rzeczywistości, bo jak na mój gust żołnierze zachowuja się jak salonowcy, chłopi są szlachetni do przesady, dziewczyna oczywiście piękna - jak na ich standardy, rzecz jasna a kanalie noszą garnitury z kamizelką.
Napisano Ponad rok temu
Fajnie że "starzy mistrzowie" mieli parę w łapach - ale w ich czasach, gdy sztuki walki nie były czymś "powszechnym" i tak naprawdę ćwiczenie z pasją "czegokolwiek" dawało olbrzymią przewagę nad przeciwnikiem.
Dziś style "tradycyjne" spełniają dla mnie rolę "stowarzyszeń rekonstrukcji historycznej" - fajne i ciekawe hobby, warto nim wzbogacić wiedzę, ale podobnie jak z bractwami rycerskimi - nikt ich na realną walkę z duzym prawdopodobieństwem sukcesu nie wyśle.
Tu będzie argument, którego tradycyjni bardzo nie lubią i zapewne w odpowiedzi pojawi się coś w stylu "ale to sport!", nie mniej jednak przytoczę go dla innych ciekawskich:
W pierwszych turniejach UFC zasad niedozwolonych było bardzo mało tzn. można było walnąć w krocze, ciągnąć za włosy, dźwignie na małe stawy i stosować wiele innych zabronionych dziś technik w mma. I zakonserwowani tradycyjni (w tym mam namyśli stare okinawskie systemy) zostali brutalnie skonfrontowani z rzeczywistością i tym jak bardzo świat sztuk walki posunął się do przodu. Sam miałem okazję oglądać zapis takiej walki przedstawiciela Goju Ryu.
Napisano Ponad rok temu
Kiedyś napisałem, że właśnie Karate nie sprawdza się w "klatce" i jeden z Forumowiczów podesłał linka z jakimś stylistą Shotokan (wzbogaconym o niezbędne dodatki), który bardzo dobrze dawał sobie tam radę. Ale to zapewne wyjątek w regule...
"Bractwo rekonstrukcyjne". Fajne!
Napisano Ponad rok temu
Więc gdy chodzi o twoje zdrowie i ktoś mówi "ćwicz nasz system, jest skuteczny! z pewnymi wyjątkami..." lub "ćwicz nasz system, jest skuteczny - trenują go najlepsi i wygrywają z najlepszymi" to widzę że tylko jeden z tych systemów może być skuteczny w samoobronie.
Wiem, że obecne bunkai, to nie jest "stare bunkai", i co z tego?! To nie znaczy że jest lepsze. To nie znaczy że którekolwiek z nich jest dobre w porównaniu do nowoczesnych metod. Widzę że słowo "stare" ma dla Ciebie jakąś moc. Ale to sztuki walki, a nie kolekcjonowanie sztuki.
jeden z Forumowiczów podesłał linka z jakimś stylistą Shotokan (wzbogaconym o niezbędne dodatki)
Fajnie rzucać ten przykład. "Wzbogaconym" ?! Facet ma czarny pas w bjj. A jednak wszyscy mówią że "shotokanowiec z niego". Po drugie trenuje w klubie z najlepszymi zawodnikami ufc. I myślisz że robi tam hiji-hiza futari geiko z Silvą?
Więc - tak - jest wyjątkiem, bo na ten jeden przykład istnieje co najmniej tuzin filmów przedstawiających jak wygląda owa "reguła" starć tradycjonalistów z innymi.
Napisano Ponad rok temu
Oryginalne okinawskie systemy miały być jedynie bronią na zupełnie nie wyszkolonego przeciwnika. Tak twierdzą specjaliści. Acha, czyli innymi słowy, taki Motobu czy Itosu trenowali, aby bić swoje żony i dzieci sąsiadów. Czy też może uważacie naprawdę, jak piszący powyżej, że w owym czasie nie było zakapiorów, bandziorów, byłych żołnierzy, ani reprezentantów innych szkół walki?
Co to znaczy, że nie było ludzi wyszkolonych w walce, czy inaczej po prostu umiących zrobić komuś kuku. Czy myślicie, że w prefekturze okinawskiej nie było kolesi, którzy od małego się tłukli na ulicach, a potem byli ochlaptusami, nie było półświatka, przemytników, pijoków walących się po głowach krzesłami, marynarzy? Nie trzeba trenować od małego pod okiem mistrza, aby umieć się skutecznie napierdalać. Zaiste, byłby to dziwny naród, który poświęcał by noce na treningi sztuki walki, tylko po to, aby się nie móc potem obronić czy nie spuścić komuś łomotu.
Co jak co, ale karate właśnie osiągnęło taki sukces i popularność, ponieważ było niezwykle wszechstronne i skuteczne, przy tym chyba najbardziej przejżyste ze wschodnich systemów, i najmniej zdegenerowane, czy też powydziwiane. Taki los nie spotkał chińskich tańców czy wietnamskich systemów, mimo, iż wszelkiej maści handlarze, misjonarze, żołnierze stacjonowali i udzielali się w całej Azji.
A teraz kwestia tych walk w klatce, UFC pierwszych, MMA. Słabo mi się robi, kiedy oglądam te filmy, i czytam takie wpisy. Tak, oglądałem pierwsze edycje UFC. Jaki z nich wniosek? Że karate jest do dupy?
Nie, taki z nich wniosek, że panowie z karate, którzy stanęli do walki z np. zapaśnikami, gówno wiedzieli o biciu się. Zachowywali się, jak student kujon chuchro w okularkach stający z jakiegoś dziwnego powodu na solo z dopakowanym drechem, który standartowo obija sobie mordę dwa razy na tydzień. Nie pamiętam teraz nazwisk, jakie to "sławy" były, ale pamiętam, że jak patrzyłem na te ich ruchy, to myślałem, co to za karate jest?
Tradycyjne, co to w ogóle znaczy? Jeśli się spojrzy ma współczesne MMA sekcje, to to jest - o kurwa - tradycyjne. A dlaczego? Jest jeden argument - uczy walczyć we wszystkich strefach ! Czyli tak, jaki kiedyś był cel ćwiczenia. Metody na niskiego i wysokiego, w zamkniętym ciasnym pomieszczeniu i na pustej ulicy, z bronią i bez, ataki na wszystkie niemal strefy, walka w różnych pozycjach. Wymyślono jedynie nowe metody nauczania. Nikt się nie będzie spierał, że metodyka bokserska jest lepsza od ćwiczenia nocą bez snu, a zbilansowana dieta z suplementacją lepsza niż miska ryżu dwa razy dziennie plus jakaś ryba. Ale system sam w sobie - im więcej czytam, oglądam, wyszukuję, porównuję - to myślę wciąż i wciąż na nowo - "Kuźwa, tu jest wszystko".
I przestańcie porównywać ludzi walczących w tzw klatkach, jak mówią laicy , z tymi którzy walczą na przykład na mistrzostwach polski karate. To są normalni ludzie, a tamci zawodowcy. Jak ktoś ma czas ćwiczyć całe dnie, i tym się zajmuję tylko oprócz ruchania i spania, ma indywidualnie dobrany cykl SAA, odżywianie, siłka, no to jak ma nie rozwalić człowieka, który nie ma kasy na takie odżywy, a ćwiczy 5 razy w tygodniu po dwie godziny, ma pracę, normalnie żyje, studiuje czy coś tam. Co to jest w ogóle za porównywanie.
Napisano Ponad rok temu
Oglądam sobie ostatnio trailer z ME kyokushin zorganizowanych przez Kamakura, oglądam
genialny występ Sensei Andrzejewskiego oraz świetne walki innych zawodników, a pod spodem komentarze, typu: cienizna, to nie jest realna walka, z zawodnikiem mma by wpierdziel chycili. Żygać mi się chce od tego typu wpisów. Wszędzie porównywanie do mma do bjj po co?
To tak jakby porównywać kondom do tabsów antykoncepcyjnych, kondon jest gorszy
od tabsów bo tabsy poza tym że są antykoncepcją regulują jeszcze hormonalne sprawy
Napisano Ponad rok temu
po cóż to niektórzy owo karate trenują, skoro uważają, iż taka słabizna toto jest....
Bo można nosić kimonko i paski oraz moda na daleki wschód, a faktem jest że słowo "karate" nie jest w dzisiejszych czasach ucieleśnieniem "respektu", właśnie z powodu mnogości "czarowników" i "czarodziejskich" metod treningowych.
Czy też może uważacie naprawdę, jak piszący powyżej, że w owym czasie nie było zakapiorów, bandziorów, byłych żołnierzy, ani reprezentantów innych szkół walki?
To miło że lubisz sobie sprowadzić wypowiedź do absurdu, ale mam nadzieję że jesteś świadom, że jeśli nie moje słowa wciskasz mi w usta, to dyskutujesz tak naprawdę sam ze sobą i swoją interpretacją?
Co jak co, ale karate właśnie osiągnęło taki sukces i popularność, ponieważ było niezwykle wszechstronne i skuteczne, przy tym chyba najbardziej przejżyste ze wschodnich systemów
Widzę że teraz Ty się popisujesz ignorancją, co masz na myśli pisząc "osiągnęło taki sukces" oraz "karate". Ponieważ nie wiem czy odnosisz to do wyjścia karate poza Japonię, czy poza Okinawę - a w jednym i drugim przypadku myliłbyś się.
Nie, taki z nich wniosek, że panowie z karate, którzy stanęli do walki z np. zapaśnikami, gówno wiedzieli o biciu się. Zachowywali się, jak student kujon chuchro w okularkach stający z jakiegoś dziwnego powodu na solo z dopakowanym drechem, który standartowo obija sobie mordę dwa razy na tydzień.
Ach no tak, masz w pełni rację, w końcu karatecy "gówno wiedzieli o biciu się". To wszystko wyjaśnia! Ale dlaczego do cholery nazywane jest to "walką" a nie "kontemplacją w gi"? Gdy karateka konfrontował się np. z judoką to kto był w tym starciu drechem?
Człowieku, sam operujesz tak stareotypowym podejściem i zaprzeczasz sam sobie, że aż mnie ściska...
No tak, biedny karateka nieumiejący się bić - no bo dlaczego miałby umieć, kontra duży zły drech który wiecznie się napierdziela. A na ulicy w przeciwieństwie do powyższego to niby kto napadłby na tego karatekę? Rozgoryczony emeryt?!
Tradycyjne, co to w ogóle znaczy? Jeśli się spojrzy ma współczesne MMA sekcje, to to jest - o kurwa - tradycyjne. A dlaczego? Jest jeden argument - uczy walczyć we wszystkich strefach ! Czyli tak, jaki kiedyś był cel ćwiczenia.
Nie. Cel nie definiuje tego, tylko METODY. I nie można powiedzieć różni się "TYLKO" metodami - reszta uczą tego samego. METODY decydują o skuteczności. To jest jak w piłce nożnej - jedni grają super a inni słabo, jeden trener zarabia miliony, inny szkoli drużynę podwórkową - a przecież wszyscy grają w to samo (mają ten sam cel). Jaka jest więc różnica? METODY którymi trenuje się podopiecznych.
I przestańcie porównywać ludzi walczących w tzw klatkach (...)
I znów wyszedł karateka z tym tekstem. Więc wyjaśnię, mój argument odnosi się nie tylko do walk "sportowych mma", tylko do skuteczności "normalnych ludzi". No chyba że sugerujesz, że Ci którzy ćwiczą mma to wszyscy koksy, a karatecy to "zwyczajni" ludzie.
Po drugie klatka jest o tyle miarodajna, że jeden i drugi którzy wychodzą - są "profesjonalistami" więc mi nie wciskaj, że ten który przegrywa "to grzeczny Pan, który zabłądził w drodze do sklepu", a drugi to głupi drech co goli się palnikiem.
Napisano Ponad rok temu
Czy na Okinawie nie było wyszkolonych wojowników? Jeszcze się w tym wszystkim nie do końca połapałem. Jak zapewne wiadomo na Okinawie ćwiczyli nie tylko "cywile", ale również Bushi i prawdopodobnie ćwiczyli nieco inaczej, albo może co innego. Może samo karate było inne dla "cywili", a inne dla tych "godniejszych"? Dywagacje...
Co do założeń starego Karate to odsyłam chociażby do P. McCarthy.
"Co jak co, ale karate właśnie osiągnęło taki sukces i popularność, ponieważ było niezwykle wszechstronne i skuteczne, przy tym chyba najbardziej przejżyste ze wschodnich systemów, i najmniej zdegenerowane, czy też powydziwiane. Taki los nie spotkał chińskich tańców czy wietnamskich systemów, mimo, iż wszelkiej maści handlarze, misjonarze, żołnierze stacjonowali i udzielali się w całej Azji. "
Oj, ojoj! Serio tak uważasz?
Kuro zdradź mi proszę o jakim Karate piszesz: "Kuźwa, tu jest wszystko".
Żeby było jasne. W miarę swoich możliwości/umiejętności staram sie dojść do tego, aby ćwiczone przeze mnie Karate było nie tylko baletem, który działa jedynie na drugiego takiego samego baletmistrza, ale równierz praktyczną umiejętnością. Kiedy tak szukam pojawia się mnóstwo pytań i niewiadomych. I niestety na wiele z nich brak mi odpowiedzi, a te z pogranicza legend i baśni to mi nie pasują...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 4
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
ASHIHARA KARATE - POLSKA
- Ponad rok temu
-
Okinawa pod Warszawą.
- Ponad rok temu
-
"Progresywne" karate w Krakowie
- Ponad rok temu
-
Seminarium Sei Budokai 04 10
- Ponad rok temu
-
Otwarte Mistrzostwa Polski Shinkyokushin listopad 2008
- Ponad rok temu
-
SŁYNNY SEM SCHILT Z ASHIHARA KARATE
- Ponad rok temu
-
Co dalej z tzw. karate tradycyjnym ?
- Ponad rok temu
-
Gasshuku z Morio Higaonna Sensei
- Ponad rok temu
-
Karate Kenpo - Ed Parker
- Ponad rok temu
-
Uderzenie głową.
- Ponad rok temu