Ponieważ dyskusja jak zwykle się rozjechała proponuję wrócić do pierwotnego pytania, które brzmiało następująco:
W dotychczasowych wypowiedziach daje się wyodrębnić co najmniej dwie grupy poglądów. Pierwsza grupa dotyczy rzeczywistych skutków uderzenia krawędzią dłoni w szyję. Druga - możliwości zastosowania takiej techniki w realnej walce. Od siebie dodałbym jeszcze trzecią tylko nieznacznie zarysowaną a dotyczącą prawnego aspektu tego typu demonstracji.Znacie tę technikę? Efekt rzeczywisty czy udramatyzowany? A jeśli rzeczywisty to jak z niebezpieczeństwem spowodowania śmierci?
Co do kwestii pierwszej. Tak, uderzenie krawędzią dłoni w szyję (lub czymkolwiek innym) stanowi bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia uderzonego. Pomijając nudny wykład z anatomii szyi przejdę od razu do konkretów:
"Gałąź zatoki tętnicy szyjnej, znana pod nazwą nerwu Heringa, przewodzi pobudzenia z mechanoreceptorów leżących w ścianie zatoki tętnicy szyjnej. Tym samym pośredniczy w jednej z najistotniejszych pętli sprzężenia zwrotnego regulującej ciśnienie krwi i czynności serca. Pobudzenie mechanoreceptorów na skutek wzrostu ciśnienia krwi - rozszerzenie naczynia, lub zewnętrzne czynniki mechaniczne - palpacja, uderzenie - prowadzą do pobudzenia jądra grzbietowego nerwu błędnego w rdzeniu przedłużonym, co powoduje zwolnienie czynności serca i spadek ciśnienia krwi ( widać to wyraźnie na ekranie tego przenośnego monitora na filmie z Sensei Winngrove - przypis mój). W sytuacjach skrajnych ( cios godzący ze znaczną siłą, dławienie) obserwować można utratę przytomności na skutek zaburzeń krążenia mózgowego, a nawet nagłe zatrzymanie krążenia. W przypadku nadwrażliwej zatoki już nieostrożne obmacywanie tętna może wyzwolić niebezpieczną bradykardię. Również próba jednoczesnego obustronnego poszukiwania tętna może okazać się niebezpieczna. Podobną reakcję wywołać może zbyt ciasny kołnierzyk lub zbyt wysoko poprowadzony pas bezpieczeństwa w samochodzie. Odruch Heringa-Breuera wykorzystuje się w celu zwolnienia tachykardii lub częstoskurczu nadkomorowego, delikatnie masując zatokę tętnicy szyjnej, w sytuacji gdy nie można zastosować natychmiast innego leczenia. Obustronne uszkodzenie nerwu językowo-gardłowego wiąże się z ryzykiem wywołania nadciśnienia a nawet przełomu nadciśnieniowego..."
Ciąg dalszy za chwilę...