Re: takie tam przemyslenia...
Moze napisz precyzyjniej bo ja nie rozumiem twoich skrotow myslowych i pewnie stad duzo nieporozumien.
Jest różnica w tym, kiedy się nie rozumie, i kiedy nie chce się rozumieć. Myślę, że wszelkie komplikacje w aikido Ci odpowiadają, ponieważ przekroczyłeś podświadomie próg niekometencji i w nim trwasz (to dopiero kłopot). A aikido jest niezwykle proste. Nie należy niczego interpretować. Trzeba je brać tak, jak żonę. Taką, jaka jest. :wink:
Pisząc o aikido nie mam zamiaru nikogo prowokować. Na treningu imitujemy ataki, przywiązując wagę do precyzji, i z czasem do szybkości. I właśnie chodzi o to, by nauczyć się tych ataków unikać. Moim zdaniem 6 podstawowych (trzy cięcia, 3 pchnięcia) w zupełności wystarczy, by nasze ciało zareagowało na dowolny atak, kiedy przyjdzie na to potrzeba. Reagujemy na bezpośredni dotyk, i taki podział ma sens. Jeśli pozwolimy się uchwycić, czy uderzyć, to odsyłam już do innego towarzystwa. A pytanie, czy mówimy o dojo, czy o ulicy, nie ma sensu, ponieważ zawsze mamy na uwadze rozwiązanie ostateczne. W kosekwencji wyrabiamy w sobie czujność, jakże przydatną w każdej życiowej sytuacji.
W zasadzie nie mam zamiaru okrajać aikido z czegokolwiek. Lubisz je, a ja nie mam nic przeciwko tego. Może własnie różnimy się tylko motywacją. Coś Ci z moich wypowiedzi zostało, ale nie zupełnie. To, w jakim kierunku zmierza dzisiejsze aikido (Olimpiada) nie stoi w sprzeczności z tym, że można je uprawiać zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, który podpowiada, że rzeczywiście jest to jedyna sztuka, która pozwala wyjść z opresji bez szwanku po obu stronach. Tu się powtarzam, ale dobrego nigdy za wiele.