Capoeira a pieniądze
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Co stoi na przeszkodzie aby trener w czasie od rana do wieczora zajęli się pracą. Nawet prowadząc codziennie zajęcia zaczyna się to najwcześniej od 18. Do tej pory bez problemu można pracować, nawet dorywczo.
Z niewykończonego wykształcenia jestem informatykiem i w tej dziedzienie staram się realizować. Czasem śpię do 12.
Co robisz nie ucząc się i nie pracując przez cały dzień, aż do godziny prowadzenia treningu? Pytam z ciekawości, bo miałem przez pewien czas taki okres i zupełnie sobie miejsca nie mogłem znaleźć.
Nie żebym się tłumaczył, ale skoro już pytasz... W dniach, w których nie prowadzę treningów staram się przyjeżdżać do trójmiasta i trenować u innych. Są też inne miasta. Teraz dochodzą poranne treningi mma i siłownia. W wolnym czasie produkuję się robiąc strony internetowe. Voila.
Zawsze się znajdzie coś do roboty. A czas wolny mam - ale głównie spędzam go w środkach komunikacji typu PKP.
Napisano Ponad rok temu
Rozumiem że kogoś nie stać na treningi i niejednokrotnie w naszej grupie ludzie nie płacili ale dopłacanie z własnej kasy (trenerskiej) do treningów to nic przyjemnego. Prowadzenie zajęć to też praca i do tego o wiele bardziej wymagająca. Zaryzykuję stwierdzenie że prowadząc trening spalamy czasami więcej energii niż przez 8 godzin pracy za biurkiem.
I jeszcze jedna sprawa:
Jakiś czas temu miałem inny punkt widzenia - co jeśli jest chęć wyjazdu ale nie można bo nie ma komu prowadzić treningów? Przecież grupy nie zostawię.Poza tym przychodzi taki moment w życiu capoeiristy, że trzeba wszystko rzucić i wyruszyć w drogę.
Napisano Ponad rok temu
Podsumowując, wszystko zależy w jakim mieście się odbywają, ilu jest instruktorów oraz ich wymagania co do zapłaty. Nie marudźcie na koszty warsztatów bo są one robione nie po to żeby zarobić tylko po to żeby grupa się rozwijała i uczyła od najlepszych. Jak nie pasują wam takie czy inne koszty to po prostu nie jedźcie na jakieś warsztaty tylko odłóżcie sobie kasę na inne.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Co stoi na przeszkodzie aby trener w czasie od rana do wieczora zajęli się pracą. Nawet prowadząc codziennie zajęcia zaczyna się to najwcześniej od 18. Do tej pory bez problemu można pracować, nawet dorywczo.
W ten sposób idzie się wszystkim na rękę bo i trener ma więcej forsy a uczniowie mogą mniej płacić.
Akurat ja nie z capo i zajęcia prowadzę hobbystycznie, ale...
Pomyśl o takiej sytuacji - idzie trener rano do roboty, zasuwa powiedzmy do 15 czy 16. Wraca do domu, zje obiad i trzeba zasuwać na salę. Tu często prowadzi parę grup, nieraz musi dojechać kawał drogi (w moim przypadku najdalszą sekcje mam oddaloną o jakieś 40 km i dwa razy w tygodniu tam jeżdżę). Kończy trening załóżmy o 20 czy o 20.30, wraca do domu, zje kolację. Trzeba sie zająć sprawami klubu czy sekcji nieraz, jakieś pisma napisać, coś przygotować. Sobota czy niedziela to często wyjazd na jakieś szkolenie, nieraz za własny hajs. Jeśli takowy trener prowadzi powiedzmy 2-3 treningi w tygodniu, to spoko. Jeśli na przykład ma ich 6 (mój rekord w którymś punkcie życia to prowadzenie 10 treningów tygodniowo), zaczynają się schodki. Nie wiem czy zauważyłeś, w powyższym rozkładzie dnia nie zamieściłem tak trywialnych spraw jak zrobienie zakupów, posprzątanie mieszkania czy zwyczajne pobycie sobie z żoną i dziećmi. Dlatego daruj, ale sugerowanie, żeby trener złapał sobie robotę jakoś, coby jego uczniowie mieli lżej, jest dla mnie mocno nietrafione - po prostu kolejność się komuś tu zamieniła.
Dla orientacji - nasz klub prowadzi działalność niezarobkową i to, co z niego mam, to możliwość np. dofinansowania wyjazdu na zawody czy szkolenie, które zresztą mają też zawodnicy. Dodam również, że jeszcze nikt z klubu nigdy nie wyleciał za niepłacenie składek (o ile przyszedł i zgłosił problem, że nie ma szmalu, ale np. odpracuje poprzez noszenie ulotek, klejenie plakatów, pomoc przy treningach grupy dziecięcej itp.), aczkolwiek były przypadki, że kogoś nie wpuściłem na salę, bo wiedziałem, że go stać, a po prostu przychodził sobie jak panisko, bo klub tu od lat był, to on sobie od czasu do czasu przyjdzie, coś tam pomacha, a składka to nie dla niego, bo on np. 3 razy w miechu się pokaże i nawet nie zapyta, czy się do wspólnego garnka dorzucić. Powiem więcej, niektóre z takich osób czuja sie mocno obrażone trywialnym pytaniem o kasę.
Nie wiem, skąd bierze się przekonanie, że za korepetycje sie płaci, za angielski się płaci, za dentystę sie płaci, za fryzjera się płaci, a instruktor sztuk walki winien uczyć z powołania. Instruktorzy też wrzucili dużo kasy w to, żeby być tu, gdzie są teraz...
I na zakończenie - ja też znam przypadki ordynarnego wydrwigroszostwa instruktorów. Każdy kij ma jednak dwa końce (z wyjątkiem procy, która ma trzy).
Napisano Ponad rok temu
Sam trenuje rozne rzeczy, ucze sie u innych ludzi I IM PLACĘ. To nie jest tak, ze trenerstwo to jacys ludzie z innej planety i mają wszystko za darmo a inni sa od tego zeby placic. Kasa, ktora dostaje, nalezy do moich uczniow - place z niej sale, place z niej za swoje jedzenie, dojazdy i utrzymanie. Oni placa, bo chca tego, zebym tu byl na miejscu i ich trenowal. I tak jest wszedzie.
Na calym swiecie istniala instytucja czlowieka-trenera. Wioski w azji, europie mialy swojego kolesia, ktory zajmowal sie tylko ksztalceniem mlodziezy w wojennym rzemiośle. Inni go utrzymywali i stwarzali mu warunki do zycia. Oczywiscie to bylo kiedys.
Często wychodzi argument - "no ale Capo to nie jest takie cos jak treningi karate, mma, czy krav maga". OK. Zgadzam sie. Ale nikt nikomu na Capo nie kaze chodzic.
Przyznam szczerze, ze chodzac dawno temu przez krotki czas do p. Jakubowskiego na treningi placilem za nie o ponad polowe wiecej niz placa ludzie, ktorzy przychodza do mnie. I ok, nigdy nie pisnalem slowka ani nie zapytalem dlaczego tak drogo. Swoja droga - naprawde warto. Ale nie kazdy lubi sie tak ostro bawic, moze wybrac też Capoeira. Z drugiej strony bardzo dlugo chodzilem na aikido i judo, gdzie nikt mnie nigdy nie zapytal o kase - ale chodzilem i mysle, ze swoja postawa pokazywalem zaangażowanie. Z reszta do dzis duzo korzystam z wiedzy tam zdobytej. I szanowalem to, ze nie musze placic - zbierałem maty po treningu, czy postanowiłem wystartować w zawodach mimo niskich umiejętnosci, aby reprezentowac klub, bo trener tak chcial.
Z kolei są dyscypliny, ktore przezywaja boom na polskim rynku i są "w modzie". W takim wypadku ludzie bez mrugnięcia okiem płaca 100-200 zł miesiecznie za dwa treningi w tygodniu i sa happy. Np. salsa - karnet 90zl miesiecznie za 1 godzine tygodniowo. Krav Maga - 110 zl. MMA teraz przezywa kolejny rozkwit, ale wydaje mi sie, ze ze wzgledu na to, ze prowadzacy wywodzą się z różnych od siebie dyscyplin - karate, kb, mt, judo - co klub to obyczaj i ciężko szukać tu analogii.
Spytacie tez, jak to jest, ze treningi judo czy karate to 20 zl miesiecznie i 5 treningow tygodniowo? Odpowiedz jest prosta - dofinansowania. Mozna je wyciagac od panstwa jak i od samego zwiazku. Mozna tez miec wlasna sale, za ktora sie wtedy nikomu nie placi - baa, wolna mate mozna wynajmowac innym klubom i czerpac z tego zysk. Sa dyscypliny, w ktore warto w Polsce inwestowac - judo, karate to wielkie organizacje, judo jest sportem olimpijskim - w Polsce chyba na niezlym poziomie. Znacznie lepszy image i 30 letnia tradycja - co ma tu do powiedzenia istniejaca troche wiecej niz 10 lat capoeira, ktora my sami - 20-paro letni faceci dopiero w Polsce rozwijamy. Dajcie troche czasu, to bedzie lepiej. Juz jest - sa warsztaty, academie, rozne grupy, wybor duzy. Rzecz nie do pomyslenia pod koniec 90. lat.
Rozliczanie innych siedzac za monitorem komputera jest proste i wygodne, szczegolnie jak sie dla capoeira w Polsce nic nigdy nie zrobilo i podchodzi do tego "place - wymagam". Takim ludziom odpowiadam niekulturalnie jednym slowem, ktore tu pomine...
Napisano Ponad rok temu
W temacie: praca trenera to duży wysiłek, odpowiedzialność i co już pare osób zauważyło - ryzyko związane z utratą zdrowia. Nie zamierzam gloryfikować tego zawodu, ale też nie zgadzam się z opcją "treningi są za drogie niech trener coś z tym zrobi",zwłaszcza jeśli to "coś" ma oznaczać "weź się za uczciwą robote", bo jet to po prostu uwłaczające.
Każdy ma swoją grupe, a co za tym idzie:styl, technikę, podejście do capo a także styl prowadzenia zajęć. Szukanie "jednej właściwej drogi" jest zgubne, tj. nie wyobrażam sobie byśmy wszyscy grali tak samo, jedli to samo tak nie wierze że istnieje model "idealnego trenera" od 8 do 16 pracującego gdzieś tam a od 18 do 22 prowadzącego treningi - co z resztą jak zauważył Gizmo jest cholereni obciążające dla życia zarówno społecznego, rodzinnego jak i dla organizmu samego delikwenta.
Cena treningów jest urynkowiona i co można zrobić? Chcesz trenować - musisz płacić, zarobienie 100 miesięcznie nie jest problemem, w sumie to ja też płacę sam za treningi od początku, choć miałem o tyle łatwiej że zacząłem trenować już jako pełnoletni. No i osobiście nigdy nie spotkałem się z sytułacją, gdy trener nie wpuścił kogoś na zajęcia z powodu pieniędzy, o ile dana osoba uprzedziła żę np: kasy nie ma w tej chwili ale zapłaci pod koniec miesiąca tudzież jest gotowa "odrobić w polu" roznosząc ulotki itd. i to obserwacja z obu grup w jakich dane mi bylo ćwiczyć.
Warsztaty i brazylijczycy...to osobny dział. Sprowadzenie mestres, utrzymanie ich w Polsce przez tydzień, wynagrodzenie ich to spore pieniądze. Do tego dochodzi sala, koszulki, wynajęcie klubu na impreze a wszystko koszytuje. Różnice w cenach bardzo często wynikają z liczby gości i uczestników. Stąd np: nasze batizado Krokodylku < o ile jesteś tym post ALDEIowym Krokodylem :wink: > kosztowało mase kasy bo było nas +/- 30 osób, a mogło być drożej, wierz mi bo mały palec umaczałem w organizacji.
pzdr
Napisano Ponad rok temu
Nie wiem, skąd bierze się przekonanie, że za korepetycje sie płaci, za angielski się płaci, za dentystę sie płaci, za fryzjera się płaci, a instruktor sztuk walki winien uczyć z powołania.
A ja zawsze myślałem inaczej. Instruktora uważałem za kogoś kto wskazuje drogę w życiu. Nie należy jednak traktować tego dosłownie, ale...
Człowiek zaczyna trenować w kilkanaście lat. Jest oto bardzo trudny okres w życiu. Młodzi się buntują i często w agresji słownej a nawet fizycznej szukają wyrazu. Instruktor jest kimś kto może pokazać drogę, kimś kto pomoże przejść przez trudny okres i uświadomić, że są większe wartości niż picie piwa czy jaranie zioła. Tymi wartościami jest pasja, coś co zostaje w tobie niezależnie od tego czy masz 10 czy 50 lat. To nie musi być capoeira, może być muzyka. Chodzi o niezmienność. Instruktor odgrywa tu zasadniczą rolę. W tym chaosie młodości, ciągłych wyborów musi być idolem.
Tak widzę rolę trenera, niezależnie za co się brałem zawsze marzyłem by ktoś za mną poszedł, żebym mógł mu w młodości wskazać drogę, ustrzec go przed błędami które sam popełniłem. To dlatego Uirapuru dały sobie połamać nogi za swoje dzieciaki.
Jeżeli ty traktujesz to na równi z robotą fryzjera czy dentysty to wybacz ale jako instruktor jesteś zerem.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Tak widzę rolę trenera, niezależnie za co się brałem zawsze marzyłem by ktoś za mną poszedł, żebym mógł mu w młodości wskazać drogę, ustrzec go przed błędami które sam popełniłem. To dlatego Uirapuru dały sobie połamać nogi za swoje dzieciaki.
Jeżeli ty traktujesz to na równi z robotą fryzjera czy dentysty to wybacz ale jako instruktor jesteś zerem.
Gratuluję szybkości sądów o kimś, kogo w życiu nie spotkałeś...
Po prostu uważam, że praca instruktora jest PRACĄ (do pewnego stopnia jest to praca taka sama jak np. dentysty czy fryzjera, ale również psychologa, nauczyciela czy kogo tam jeszcze wymyślisz), która - o ile to możliwe - powinna być wynagradzana, w taki czy inny sposób. Sam nie zarabiam na prowadzeniu zajęć, póki co mogę sobie na to pozwolić, robię to, co lubię i to od kilkunastu już lat. Gdyby nie inne sprawy w życiu, rodzina, obowiązki, chętnie siedziałbym na sali ileś godzin dziennie dla czystej przyjemności i oglądania zadowolonych z treningu mordek. Rozumiem jednak ludzi, których na to po prostu nie stać, bo nie włożą do garnka idei.
Sprzeciwiam się przekonaniu, że branie pieniędzy za nauczanie sztuk walki nie jest w porządku, a niestety takie przekonanie jeszcze dośc często pokutuje - że trenerzy SW powinni być społecznikami, bo jak za swoją ciężką robotę biorą hajs, to duchy mistrzów się w grobach przewracają.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W dawnych czasach, w Chinach uczniowie również płacili swoim mistrzom. Znam osobiście jednego instruktora, który robi treningi za darmo. Wiedzę też ma bo jest po AWFie. Doświadczenie zdobywa się przez całe życie. Robi to bo po prostu to lubi. Czy to znaczy, że jest lepszym instruktorem niż ten co bierze pieniądze? Krótko i stanowczo NIE. W kontekscie lepszy czy gorszy instruktor można jedynie rozpatrywać to jak traktuje swoich uczniów i jak potrafi przekazać swoją wiedzę.
Skończmy już ten temat bo realia są jakie są. Praca jak praca. Liczy się zaangażowanie. Idąc dalej tym tropem można by powiedzieć, że nauczyciele też nie powinni zarabiać za nauczanie.
A teraz off-top. Sorki ;]
Głupi jestem, że wcześniej nie skojarzyłem P. Gizmo z moim dawnym trenerem Pozdrowienia Panie Gizmo od Dzika.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Także podawanie cen treningów nie ma sensu bez podawania tych wszystkich informacji. Miasto mieście nie równe i takie rozpatrywanie to durny pomysł.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Szkola i capo
- Ponad rok temu
-
Ból w mięśniu dwugłowym uda...
- Ponad rok temu
-
Koks i Capoeira
- Ponad rok temu
-
Sznurek do trzymania gaci (w Warszawie)
- Ponad rok temu
-
Obfita stronka
- Ponad rok temu
-
Mestre Camisa a styl z Minas Gerais
- Ponad rok temu
-
Zagłebia capoeira
- Ponad rok temu
-
Taka sobie grupka i jej batizado...
- Ponad rok temu
-
Mestre Leopoldina faleceu
- Ponad rok temu
-
Indeks klubów Capoeira
- Ponad rok temu