Przemyslenia Dorgan'a
Napisano Ponad rok temu
1. Sztuki walki to chyba jak sama nazwa wskazuje zostały wymyslone do walki (czyt. wojny). No i teraz te dyskusje na temat co jest bardziej skuteczne a co mniej, sa chyba trochę bez sensu.
Bo jakie są powody ćwiczenia ? Jeżeli motywacja jest taka sama jak wtedy kiedy wymyślano te wszytkie technikli, style, sztuki itp. czyli w celach wojennych no to czy ćwiczysz bjj , aikido, judo karate itp. hmm to trzeba by sie zapytac naszych wojaków ( których daże wielkim szacunkiem ) ile we współczesnym konflikcie zbrojnym walczyli wręcz? Jaki to odsetek ? a ile za pomocą technologiocznych zabawek ( karabiny samoloty itp.). I ilu z Was jest żołnierzami?
2. No jeżeli ćwiczysz po to żeby sie napażać na meczu z innymi kibolami ( no to rece opadają )
3. Jeżeli dla sportu to nie ma wiekszego znaczenia jaki styl uprawiasz czy to jest JUDO bo jak walczysz w judo to zgodnie z zasadami judo, jak KARATE to zgodnie z zasadami karate więc wewnatrz jednego stylu.
4. Jeżeli chodzi o walki w klatkach to juz chyba od jakiegoś czasu nie są to konfrontacje sztuk walk, bo chyba wszyscy Ci zawodnicy szkoleni sa przekrojowo.
5. A jezeli dla czystej samoobrony to lepiej kupić sobie gaz czy inne takie narzędzie i nawet super skuteczne i mega sprawne techniki Bogumiła tutaj nie zdadzą się na nic.
Wiec po co te ciągłe kłótnie na temat co jest skuteczniejsze fajniejsze i najbardziej super.
Martwiące jest to że 90 % wypowiedzi ma charakter ciagłej krytyki a nie wymiany pogladów i prezentowanie czegoś fajnego co sie widziało czy zrobiło. Każdy ma prawo ćwiczyć co mu się podoba i puki są ludzie którym sprawia to przyjemnosc to super ( nawet biedny dziadziuś z Ki Aikido który w miske dostał ). Jeżeli cie ktos napadnie, jakiś zbir z pod budki z piwem i sie obronisz lub uciekniesz to super, jak cie napadnie przeszkolony fighter który zawodowo ćwiczy 8 h dziennie to jeżeli nie zwiejesz to ci i 100 lat hobbistycznego ćwiczenia czegokolwiek 2, 3, 4 razy w tygodniu po 2,3 h nie pomoże. Trzeba sobie zadac pytanie na ile jesteśmy/jesteście wojownikami, najemnikami nija a na ile europejczykami ćwiczącymi sztuki walki dla własnej przyjemności i wtedy dyskusje o skutecznosci tracą sens. Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
kupić sobie gaz czy inne takie narzędzie i nawet super skuteczne i mega sprawne techniki Bogumiła tutaj nie zdadzą się na nic.
Po pierwsze to gazu pieprzowego używam jako odświeżacza do ust.
A po drugie gdzie ty tu widzisz 90% krytyki ? A jakie kłutnie o skuteczność ci chodzi ?
Ludzie rozmawiają o swojej potrzebie ćwiczenia tego czy tamtego oprócz Aikido i tyle.
Ps Pisanie, że uczy się Sztuk Walki a z drugiej strony mówienie że nie o walke tu chodzi a skuteczność nie jest ważna ...
-to tak jak by uczyc się gry na pianinie przez dziesięć lat, po tym czasie ni huja nie umieć nic zagrać- nawet "wlazł kotek na płotek" -a na wszelkie prośby ...żebyś coś zagrał wkońcu... odpowiadasz że ...nie... nie; nie o muzykę tu chodzi ani nie o umiejętność grania....w końcu nie zamierzasz tak nisko upaść i grać w filharmoni a tym bardziej w Pubie.
- To to samo
Napisano Ponad rok temu
A co do gazu - to szacuneczek, a kule łapiesz w locie i przegryzasz jako popcorn
pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
ps.
z tym Pubem to źle zrozumiałeś :wink:
Napisano Ponad rok temu
Na wojnie jak na wojnie: broń palna, a wcześniej broń biała. Piechota, kawaleria, wiele wariantów broni i strategii. Gdzie tu miejsce na walkę wręcz, poza sytuacjami podbramkowymi?1. Sztuki walki to chyba jak sama nazwa wskazuje zostały wymyslone do walki (czyt. wojny). No i teraz te dyskusje na temat co jest bardziej skuteczne a co mniej, sa chyba trochę bez sensu.
Bjj zostało stworzone dla samoobrony. Judo to cała długa rozmowa, ale z polem walki nie miało nic wspólnego. Aikido? Jakie pole walki, gdzie? Karate najtradycyjniejsze też było używane w drobnych potyczkach raczej niż bitwach, a nowoczesne to już sport.Bo jakie są powody ćwiczenia ? Jeżeli motywacja jest taka sama jak wtedy kiedy wymyślano te wszytkie technikli, style, sztuki itp. czyli w celach wojennych no to czy ćwiczysz bjj , aikido, judo karate itp. hmm to trzeba by sie zapytac naszych wojaków ( których daże wielkim szacunkiem ) ile we współczesnym konflikcie zbrojnym walczyli wręcz?
Amerykańscy żołnierze uczą się mocno okrojonej wersji bjj. Zawiera ona około trzynastu podstawowych ruchów. Chodzi o to, aby jak najszybciej mogli je przyswoić, nie umiejąc wcześniej nic w tym zakresie. Sparringi też mają, a jak. Jednak żaden z trenerów nie twierdzi, że uczą ich zabijać na polu walki. Zgodnie natomiast przyznają, że wystarczy pistolet, nóż lub kumpel przeciwnika, aby zniweczyć wszelkie próby Norrisowania i że w tym treningu chodzi o cechy umysłowe, jakie wyrabiają sztuki walki.
Często cię napadają zawodowi fighterzy?Jak spotkam na swojej drodze zawodowego fightera to niezaleznie czy ćwicze 10 lat hobbistycznie aikido czy bjj w miske zbiore i już.
Napisano Ponad rok temu
codziennie pod warzywniakiem
Napisano Ponad rok temu
Z pierwszej ręki wiem, że trzymiesięczne szkolenie żolnierzy elitarnej przecież US Marine Corps trwa trzy miesiące, w tym na walkę wręcz przeznacza się... 12 godzin. I w tym czasie instruktor ma za zadanie nauczyć swoich podopiecznych tzw. szybkiego zabijania. Tylko tyle i... aż tyle. Widzieliście zapewne to:Amerykańscy żołnierze uczą się mocno okrojonej wersji bjj. Zawiera ona około trzynastu podstawowych ruchów. Chodzi o to, aby jak najszybciej mogli je przyswoić, nie umiejąc wcześniej nic w tym zakresie. Sparringi też mają, a jak. Jednak żaden z trenerów nie twierdzi, że uczą ich zabijać na polu walki...
Dokladnie takim wlaśnie sk****synem byl, wg niego samego, mój obecny nauczyciel, dawniej instruktor USMC (mowa o czasach dawnych, teraz to juz bryndza, prawa czlowieka etc.)
Napisano Ponad rok temu
Kto by pomyślał?Z pierwszej ręki wiem, że trzymiesięczne szkolenie żolnierzy elitarnej przecież US Marine Corps trwa trzy miesiące
Co do samego treningu, proszę taki oto filmik: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]. 1:30:
"Our task is to imbue them with the warrior ethos. We have to turn them into a warrior. They're just regular people when they get here. We don't win wars because we can beat the enemy in hand to hand fighting. But the things you learn from hand to hand fighting, the things it takes to be successful at it, help us win wars."
Napisano Ponad rok temu
Trzeba sobie zadać pytanie o istotę budo lubo bu-jitsu.
Cofnijmy się w czasie o paręset lat i wyobraźmy sobie taką sytuację: mistrz wu-shu w stylu pijanego spotyka w ciemnej ulicy dajmy na to dwóch oprychów, którzy go chcą obrabować, podchodzą do niego z groźnymi minami i mówią: „dawaj kasę stary”, ale w odpowiedzi słyszą tylko jakiś bełkot wydobywający się z pijacko wyglądającej twarzy. Najwyraźniej facet jest pijany, super sprawa pójdzie gładko. Jeden próbuje złapać kolesia za chabety, ale on „przelewa się” z rąk, przewraca się na ziemie, nieudolnie się podnosi, wkracza do akcji drugi próbując podtrzymać zataczającego się „pijaka” i nagle „bach” jeden dostaje piachem w oczy, a drugi fangę w gardło, jest po sprawie. Nawet nie pomyśleli o obronie, po co, przeciwko zataczającemu się pijanemu…
Teraz wyobraźmy sobie tego mistrza współcześnie w klatce UFC…
To był najbardziej obrazowy przykład jaki mi na szybko przyszedł do głowy, aby uwypuklić różnice miedzy typowymi SW dziś i bu-jitsu wczoraj.
W sporcie liczą się zasady, dla zawodnika ważna jest kondycja, technika, timing i wiele innych rzeczy, które decydują o zwycięstwie. W bu-jitsu najważniejszy był szeroko rozumiany timing – wybór działania przynoszącego maksymalny efekt jak najmniejszym nakładem sił w odpowiednim momencie. W budo te aspekty mają przenosić się na całe nasze życie
Zwrócicie uwagę jak wielokrotnie życie zweryfikowało te zasady, większość pewnie słyszała o mistrzach odnoszących sukcesy na poziomie nawet międzynarodowym, którzy skończyli z nożem w brzuchu w bramie. Dlaczego bardzo często mistrzowie sportów walki chodzą z ochroną?
Jasny spokojny umysł nastawiony na unikanie konfliktu i rozwiązywanie go ma paradoksalnie dużo większe szanse na bezproblemowe istnienie niż człowiek, który myśli, że może dokopać całemu światu, bo zawsze się znajdzie, ktoś kto będzie uważał tak samo i zrobi wszystko, aby udowodnić mu, że nie ma racji
Średnio inteligentny człowiek jest sobie w stanie w dzisiejszych czasach zapewnić praktycznie 100% bezpieczeństwo. Spośród dorosłych ludzi, których znam, a znam ich bardzo dużo nie pamiętam od lat przypadku pobicia, czy bezpośredniego napadu. Ludzie w średnim wieku po prostu zazwyczaj odrzucają już kompleksy z podstawówki, chodzą do dobrych knajp, nie łażą tam gdzie nie trzeba po zmroku, a jak widzą potencjalnie niebezpieczną sytuację to idą po ochronę lub dzwonią z komórki po policję.
Jeżeli nie jesteś człowiekiem, który potrzebuje SW do pracy, np.: ochroniarzem lub sportowcem to ĆWICZENIE JAKIEJKOLWIEK SZTUKI WALKI DLA JEJ BEZPOŚREDNIEJ EFEKTYWNOŚCI JEST NAJBARDZIEJ NIEEFEKTYWNĄ RZECZĄ W ŻYCIU JAKA MOŻESZ ROBIĆ :twisted:
Napisano Ponad rok temu
pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Niestety tak nie jest. Nigdy nie można mieć pewności, choć oczywiście procent może być bardzo wysoki. A co z tym jednym nawet przypadkiem na sto, gdzie jednak ktoś cię napadnie? Wolisz żałować, że nie uczyłeś się przez te wszystkie lata czegoś dla bezpośredniej efektywności po tym, jak nie będziesz w stanie nic zrobić, aby się obronić? A przynajmniej w tym, co zrobisz, nie będzie nic z tego, czego się uczyłeś?Średnio inteligentny człowiek jest sobie w stanie w dzisiejszych czasach zapewnić praktycznie 100% bezpieczeństwo. (...) Jeżeli nie jesteś człowiekiem, który potrzebuje SW do pracy, np.: ochroniarzem lub sportowcem to ĆWICZENIE JAKIEJKOLWIEK SZTUKI WALKI DLA JEJ BEZPOŚREDNIEJ EFEKTYWNOŚCI JEST NAJBARDZIEJ NIEEFEKTYWNĄ RZECZĄ W ŻYCIU JAKA MOŻESZ ROBIĆ :twisted:
Bawię się trochę w adwokata diabła, ale przecież ktoś musi.
Odniosę się jeszcze do aspektu sportowego. Postępujące usportowienie kontaktowych sztuk walki jest nieuniknione. Już Jigoro Kano mówił swoim uczniom po niektórych zawodach, że nie wie, co oni robili, ale to z pewnością nie było judo; Helio Gracie mówi dziś, że sportowe jiu-jitsu to nie jest jego jiu-jitsu. Pyta przy tym, ile ktoś zna sposobów na przejście gardy, a ile na wydostanie się z typowego chwytu za głowę i pod pachę.
Nie zmienia to faktu, że walczyć sportowo można przy różnych zasadach (judocy i zawodnicy bjj walczący na zawodach tej drugiej dyscypliny nie są niczym dziwnym, wszak bjj jest pochodną judo; ale mamy też chociażby karateków i kick-bokserów w K-1 czy zawodników full contact jujutsu na zawodach MMA) i wówczas ma znaczenie, co trenujemy, inaczej niż na początku napisał Dorgan. Tak jak to miało miejsce w początkowych stadiach UFC i rozmaitych konfrotnacji sztuk walki. Oczywiście takie myślenie szybko i naturalnie doprowadziło do treningu przekrojowego, który - jak by nie patrzeć - jest najlepszy pod względem konfrontacji z innymi sportowcami. Generalnie jednak jeśli możesz coś trenować i walczyć potem na różnych zasadach, to jesteś o krok do przodu przed tymi, którzy mogą występować tylko w swoim małym gronie. Jako przykład: Frank Shamrock kontra Dan Henderson z programu "The Contenders" (Henderson, świetny zapaśnik, nie znał uświadczył wtedy jeszcze submission fighting czy treningu przekrojowego).
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Niestety tak nie jest. Nigdy nie można mieć pewności, choć oczywiście procent może być bardzo wysoki. A co z tym jednym nawet przypadkiem na sto, gdzie jednak ktoś cię napadnie? Wolisz żałować, że nie uczyłeś się przez te wszystkie lata czegoś dla bezpośredniej efektywności po tym, jak nie będziesz w stanie nic zrobić, aby się obronić? A przynajmniej w tym, co zrobisz, nie będzie nic z tego, czego się uczyłeś?
Shabu, jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianym kościele cegła na głowę spadnie. Jeżyk pisał o efektywności. I tu jak zbilansujesz czas potrzeby do osiagnięcia jako takiej skutecznosci w opisanym przez Ciebie przypadku, to wychodzi jak dupa z pokrzywy, że się nie opłaca tych hektolitrów potu wylewać i czas tracić
A stuprocentowej gwarancji nie ma w życiu nigdy, no może poza tym, że wszyscy umrzemy
Napisano Ponad rok temu
Ten jeden na sto to nie jest kwestia pecha, a jedynie rachunku prawdopodobieństwa. Słowo "rachunku" jest tutaj oczywiście nieco na wyrost, bo nie posiłkowałem się żadnymi statystykami. Ale jeden na sto to i tak bardzo dobry wynik.Shabu, jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianym kościele cegła na głowę spadnie.
Nie po to się wylewa hektolitry potu i poświęca czas (bo przecież nie traci ), żeby być skutecznym. Trenuję, bo sprawia mi to ogromną frajdę. Jednak jeśli jako efekt uboczny będę w stanie się obronić, to dobrze wybrałem i nie będę żałował straconych lat.Jeżyk pisał o efektywności. I tu jak zbilansujesz czas potrzeby do osiagnięcia jako takiej skutecznosci w opisanym przez Ciebie przypadku, to wychodzi jak dupa z pokrzywy, że się nie opłaca tych hektolitrów potu wylewać i czas tracić
Napisano Ponad rok temu
Niestety tak nie jest.
Shabu, niestety tak właśnie jest. Przypadki napadniecia i pobicia się oczywiscie zdarzają, ale nie mozna powiedzieć, że cześciej niż np. kolizje drogowe - chodzi o zasadę. Podobną efektywność uzyskamy inwestując w gaz, broń gazową zwracając się do policji albo wynajmując ochronę itd. przy nie porównowywalnie mniejszym nakładzie srodków. Jeżeli chcesz się posługiwać się logika dla udowodnienia potrzeby skutecznosci w SW, to jest zasadne aby posłużyć się nią w kontekscie całego naszego życia, a prawda jest taka, że 99% wsópłczesnego społeczeństwa znakomicie funkcjonuje bez znajomości zasad samoobrony i sztuk walki. Skuteczność twojej sztuki walki nie ma absolutnie żadnego znaczenia z punktu widzenia twojego funkcjonowania w społeczeństwie. Zasadność poświęcania jednej czwartej naszego życia na uprawianie SW dlatego, że kiedyś może się przydać jest taka sama jak zbudowanie bunkra, zamieszkanie w nim i zajęcie się telepracą i zakupami przez internet, bo na zewnątrz mogę wpaść pod samochód
Oczywiście te zasady nie dotyczą osób wykorzystujących zawodowo SW - sportowcy, ochrona, służby specjalne itp.
To co napisałem powyżej jest powodem, dla którego Bu-jitsu przekształciło się w Budo. Inteligentni ludzie zauważyli, że czasy samurajów mineły i SW choćby nie wiem jak bardzo skuteczna wobec broni palnej staje się baletem. Dlatego pojawiły się dwie drogi droga sportowa, która dawała w dalszym ciągu możliwość rywalizacji i droga SW jako narzedzia do samorozwoju.
Ja wiem, że to boli nasze ego, ale jak sie dobrze zastanowisz to niestety tak właśnie jest... Jeżeli trenujesz wiele lat z motywacją skutecznoiści w realnym starciu, to trudno jest zaakceptować to, że jest to kompletnie bezsensu z punktu widzenia realiów, w których funkcjonujesz. W psychologii takie myślenie nazywa się "twierdzą idiotów" ( bez obrazy taka nazwa ) Skuteczność, której poszukujemy w sztukach walki nie wynika wcale z tego, że do tego służą SW, ona wynika z potrzeby naszego EGO, ponieważ ta skuteczność jest ci zupełnie do niczego nie potrzebna, możesz znakomicie bez niej funkcjonować, a to jest jak mozolne układanie "mandali" z piasku przez 20 lat, po to aby w ciągu jednej sekundy zniszczyć całe swoje dzieło jednym ruchem ręki :twisted:
"- co to jest MU"
- klik, klik :twisted: :twisted: :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Zgadzam się z Jezykiem (jakżeby inaczej po tylu latach ) , że inwestowanie w jakakolwiek SW jako panaceum (trudne słowo) na własne bezpieczeństwo i poczucie bycia niezwyciężonym jest chybionym założeniem. Pałkę, nóż, kastet, paralizator etc itd można zanabyć szybciej i przy mniejszych kosztach (policzcie ile płacicie z 1 miesiąc treningu + staże, dojazdy, zagraniczne wojaże) zaś taka inwestycja jest bradziej opłacalna i z większa gwarancją niezawodności. (Szczep kiedyś policzył, ze za całą kasę wsadzona w aikido to by chałupę porządną kupił i na brykę też by starczyło)
Jednak w takim razie po co ludzie cwiczą combaty (kravki i inne systemysamoobrony. Dla ich urody? Dla radochy i funu Dla duchowego wzrostu? W tym segmencie cel jest jednak czysto użytkowy. A czy w 100% niezawodny? wszystko zalezy od okoliczności. Z systemami SW to trochę jak ze szctućcami i ich zastosowaniem. Wszystkie służą do spożywania posilków i od biedy zupe tez da radę wsunąć widelcem lub nożem, ale łycha sprawdzi sie lepiej podobnie jak nóz do krojenia mięcha wygodniejszy jest niz łyzka, ale jak mus i głód to i łychą kotleta rozdziabie się.
No własnie. Moim zadniem naczelną zasadą wszystkich SW jest założenie, że mniejszy, słabszy, ale szkolony człowiek w odpowiednich warunkach może pokonac sileniejszego wiekszego przeciwnika. Technicznie prowadza do tego bardzo różne drogi - włacznie ze słynnym fighting without fightin Brucea Lee 8) Dziś oczywiscie akcent przesuwa sie na samorozwój w SW. (W jednych bardziej duchowy innych bardziej fizyczny). Ale nawet te najbardziej krytykowane systemy szkoły posiadają elementy służące temu prymarnemu, by nie użyć brzydkiego wyrazu rudymentarnemu celowi.Trzeba sobie zadać pytanie o istotę budo lubo bu-jitsu.
Sport zaś niesłychanie spłaszcza całe zagadnienie poprzez przepisy, ograniczenia, kaegorie wagowe, aranżowanie sytuacji wali w zannym i zdefiniowanym miejscu czy czasie i to go od pierwotnych celów budo odsuwa.
Ł (a mogłem 20 lat temu zapisać sie na kulturystykę )
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Takie: wiem, że nic nie wiem artysty sztuk wojennychJestem zdania, że uzyskanie sensu w ćwiczeniu SW trzeba zacząć od uświadomienia sobie ich bezsensu, a poszukiwanie skuteczności w wyniku uświadomienia sobie jej nieosiągalności :wink:
A ćwiczenie SW faktycznie jest nudne i jałowe a nawet nieskuteczne 8) Ja tam do dziś nie wyrywam drzewek z korzeniami jak O sensei :wink:
Ł (szanujący zieleń)
Napisano Ponad rok temu
Takie: wiem, że nic nie wiem artysty sztuk wojennych
Zaiste Sokratesie
Napisano Ponad rok temu
Natomiast co do postu Jezyka, to z jednej strony jest w tym duzo prawdy, ale z drugiej strony jakas dlugofalowa motywacja jest potrzebna poczatkujacym. Ani ich cialo ani ich umysl nie sa rozwiniete/dojrzale wystarczajaco aby ewoluowac w kierunku Budo od razu. Dodatkowo, utopijne poszukiwanie legendarnej 'skutecznosci' pozwala rozwijac wysoki poziom techniczny technik fizycznych i odpowiednie nastawienie psychiczne i duchowe do agresora. Jako ze aikido dosc skutecznie uzywa paradoksow (w sferze fizycznej i mentalnej) tak rozumiana 'skutecznosc' stanowi niezbedny skladnik kazdego takiego paradoksu.
Te wlasnie paradoksy z jednej strony przyciagaja do, jak i odpychaja ludzi ( zarowno dosc zaawansowanych w innych SW jak i calkowitych neofitow) od aikido.
Wydaje sie ze nikla ilosc ludzi w aikido i poza nim, zdaje sobie sprawe ze tak wlasnie Dziadek ustawil caly swoj system treningowy, zeby osiagnac swoje niezwykle cele. Z tego wzgledu, upraszczanie i powierzchowne traktowanie elementu 'skutecznosci' w dyskusjach mija sie kompletnie z sensem.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
czy ćwiczycie tylko aikido......
- Ponad rok temu
-
Pozdrowienia z New York Aikikai
- Ponad rok temu
-
Kamiza...
- Ponad rok temu
-
poszukuje zdjęcia
- Ponad rok temu
-
AIKI - SEKTA !!!
- Ponad rok temu
-
AKTYWNE WCZASY RODZINNE 2007
- Ponad rok temu
-
energia ki
- Ponad rok temu
-
uderzenia w aikido ( atak)
- Ponad rok temu
-
Zapraszam na bloga :)
- Ponad rok temu
-
Obóz z Christianem Tissier w Wegimont
- Ponad rok temu