Jako że do Pragi mam parę kilometrów bliżej niż do Warszawy czy Poznania, nie trzeba mnie było namawiać na ten wyjazd. Dojo znajdowało się w budynku , który pamiętał chyba jeszcze czasy wojny. Standard (poza może łazienkami) poniżej średniej - widocznie nie tylko u nas edukacja i kultura fizyczna jest traktowana po macoszemu. Mata spora, choć było dość tłoczno - oprócz kilkunastoosobowych grup z Polski i Włoch liczną większość stanowili Czesi i Słowacy. Gospodarz stażu powitał zarówno swoich jak i gości (nie wiem dlaczego wszyscy Czesi zwracali się do nas po angielsku - przecież my ich rozumieliśmy bez tego

) - dużym plusem organizatorów była troska okazana zagranicznym gościom - w Polsce tego nie widziałem. Dobre wrażenie zrobili na mnie czescy aikidocy juz podczas tori fune na początku treningu - huknęli jak, nie przymierzając, trzystu spartan

Staż podzielony był na trzy bloki treningowe - dwa w sobotę i jeden w niedzielę. Na seminarium prowadzonym przez Fujimoto sensei byłem poraz czwarty i jego aikido jest dla mnie coraz bardziej przekonywujące. Jego przekaz jest spójny - choć opiera się na pewnych założeniach (chodzi o aktywnośc uke) to są one przemyślane i sensowne. Jedyne zastrzeżenie mam do sposobu ustawienia stóp - jak to możliwe że sensei ma 60 lat i ma jeszcze kolana ?

Odniosłem wrażenie, że miejscowi maja lepszy kontakt z Fujimoto, bo więcej osób niz w Polsce "łapało" te ruchy. Czasu nie brakowało, więc zdążyliśmy przepracować spory repertuar technik z różnych ataków. Formy te wymagają dobrego rozciągnięcia (mocne obniżenia centrum) co zaowocowało u mnie lekkim bólem dolnej części kręgosłupa, bo ja akurat nie za elastyczny jestem
Praga jest miastem które trzeba odwiedzić, ale to juz inna historia. Można przyjechać i samemu zobaczyć, choćby we wrześniu na staż z Asai sensei.