Bruce - czy ktos bral go na serio :?:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Zauważcie, że żaden z wymienionych w tym temacie znanych zawodników nigdy nie wypowiadał się o nim negatywnie. Niektórzy do tej pory wspominają treningi z nim jako "nauczycielem". Z pewnością Lee był showmanem i aktorem, ale dzięki temu przyczynił się do promocji SW, moim zdaniem większej nawet niż Oyama walką z bykami.
Napisano Ponad rok temu
Co wcale nie świadczy, że mógłby pokonać każdego (w ówczesnych czasach).B.Lee od dziecka przeszedł przez wiele stylów i pokonał wielu "mistrzów" dalekowschodnich SW...
Z tym to się chyba każdy zgadza.... przyczynił się [Bruce Lee] do promocji SW...
Napisano Ponad rok temu
Co świadczy o wielkości fightera? Chyba nie to czy wygrał/przegrał jakieś pojedyncze walki. Można spojrzeć pod kątem człowieka kungfu, albo człowieka sztuk walki - jaką spuściznę po sobie zostawił.
Niewątpliwie Bruce był utalentowany, miał niesamowitą budowę (to ile wyciskał w stosunku do swojej masy powoli zaczyna przypominać legendę).
Bruce też był na pewno niegłupi - to co pisał o filozofii i metodach treningowych często było ciekawe.
Choć muszę przyznać, że nie jestem jego specjalnym fanem - z punktu widzenia yongchunow nic ciekawego nie robił Czytając jego książki można odnieść wrażenie, że liznął trochę chunów i nie za bardzo miał okazję to zgłębić - czego efektem były widowiskowe kopnięcia i dziwne uderzenia. Oczywiście - pewnie mu działały - a jak wiadomo technika poprawna to ta która zadziałała .
Zresztą jeżeli chodzi o koncepcję Jeet Kun Do pojmowaną jako budowanie własnego systemu to jest to odrobinę prowokacyjne. Prawdopodobnie część styli (chun robiony przez mistrza Yip Mana na pewno) w swojej historii miało co najmniej kilku geniuszów - takich na miarę Newtona, Einsteina a może nawet Bacha. Ludzi którzy pchali swój system setki lat do przodu. Trochę głupio byłoby nie skorzystać z ich doświadczeń przekazywanych kolejnym generacjom uczniów i na nowo odkrywać koło =).
Inaczej potraktowana koncepcja Jeet Kun Do jako objaw zdroworozsądkowego, wręcz buddyjskiego, sprawdzania wszystkiego i roztrząsania z pomocą metody naukowej jest jak najbardziej korzystna.
Bruce kiedyś napisał, że ciężko wymyślić oryginalną sztukę walki - wszystko sprowadza się z grubsza do tego samego - żeby coś było naprawdę oryginalne trzeba by przed ciosem obrócić się dwa razy, albo stanąć na rękach - widać nie znał Capoeiry =)
Odbiegłem trochę od tematu =). Może kiedyś na maturach pojawi się pytanie "Bruce Lee - wielki fighter czy aktor naszych czasów" i nadal nie będzie na nie dało się jasno odpowiedzieć =)
Napisano Ponad rok temu
widowiskowe kopnięcia i dziwne uderzenia
:roll:
Ciężko sie czyta jak ktoś wygłasza opinie na podstawie filmów akcji... 8)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Po kilku latach treningu karate po raz pierwszy przeczytałem jego notatki, czyli książkę - Tao of Jeet Kune Do. Czasem wpadły mi w ręce wywiady z nim odnośnie Martial Arts. Potem w kilku książkach i opracowaniach powracała jego postać we wspomnieniach fighter'ów, aktorów, współćwiczących. I Bruce zacząłem traktować bardziej poważnie - nie jako aktora, mającego "coś wspólnego" ze sztukami walki, ale jako praktykującego sztuki walki, człowieka z nietuzikową osobowością, który wybił się także jako aktor.
Teraz czasem wracam do jego książki "Tao..." i wiele jego myśli nabiera dla mnie głębszego sensu i znaczenia. Niektóre jego myśli, te w wywiadach i te w książce, naprawdę budzą szacunek, są ciekawe i warte przemyśleń. W miarę własnego "rozwoju" zacząłem doceniać też i to, co Bruce miał do powiedzenia.
A filmy - cóż... odwrotnie. Jakoś z czasem dla mnie zbladły... chociaż je szanuję, bo uczyniły więcej dla propagowania sztuk walki, niż niejeden mistrz, zawodnik czy nauczyciel. Lubię też to jego specyficzne poczucie humoru, które nieraz przemycał w niektórych scenach.
Bruce'a jako osobę uprawiającą sztuki walki biorę "na serio" i szanuję.
Napisano Ponad rok temu
A ile wyciskal?? I jakie wogole mial gabaryty??(to ile wyciskał w stosunku do swojej masy
Napisano Ponad rok temu
Bruce kiedyś napisał, że ciężko wymyślić oryginalną sztukę walki - wszystko sprowadza się z grubsza do tego samego - żeby coś było naprawdę oryginalne trzeba by przed ciosem obrócić się dwa razy, albo stanąć na rękach - widać nie znał Capoeiry =)
to nie tak brzmialo a capoeire zaloze sie ze znal... on poporstu patrzyl na wlake prez pryzmat jej samej a nei konkretnego stylu kopniece to kopniecie uderzenei to uderzenie a dzwignia to dzwignia on mowil ze zeby powstal nwy styl czlowiek musialby si eurodzic z trzecia reka badz noga ... i ja sie znim zgadzam bo widac to na przykladzie MMA poprostu..
Napisano Ponad rok temu
widowiskowe kopnięcia i dziwne uderzenia
:roll:
Ciężko sie czyta jak ktoś wygłasza opinie na podstawie filmów akcji... 8)
E tam, dla yongchunowców nawet sidekick jest widowiskowy :wink:
Napisano Ponad rok temu
Ale wpadły w oczy fragmenty, typu: tylko aktor, teoretyk, dostałby łomot...ogólnie zobrazowany jako leszcz, pozer itp.
Skoro tak na niego spoglądają pewne osoby, to po cholerę wchodzą i tracą czas na wypowiedzi. Przecież takich pozerów, leszczy jak B.L. olewa się i traktuje jak powietrze.
Ale skoro piszą, tzn., że albo naprawdę wkurza ich postać B.L., albo zazdrość ich tak zżera, że do okazania mu szacunku wobec umiejętności nie potrafią się odważyć.
ś.p. B.L. zawsze drażnił wielu ludzi, nie tylko ze świata SW.
Itak. Rzeczywiście był aktorem. Połączył sobie dwie pasje. Walki i kino, które w tamtych latach było naprawdę cudem dla ludzi. Trochę inaczej jak dzisiaj.
Teoretykiem również był. A kto z nas nie jest? Forum jest przykładem. A najgorsze dla innych było to, że to co mówił potrafił udowodnić w praktyce.
Polecam książkę "Słowa Smoka". Są tam wypowiedzi ludzi trzecich (często medialne głupoty), jak i słowa samego B.L., jego żony i przyjaciół. Te już prawdziwe. Można sobie wyobrazić jego osobowość na ich podstawie.
Polecam również film "Smok: historia Bruce'a Lee" reż. Rob'a Cohen'a. Stworzony przy współpracy z Lindą Lee Cadwell, która dbała o prawdziwość historii.
Nawet fajnie pokazana została walka, którą jakoby B.L. przegrał (niektórzy mogą się ucieszyć). Jak przegrał, widać. Ale nie ma tego złego. Dzięki temu powstało "Tao of Jeet Kune Do". Specjalnie dla nas.
A wracając do Lindy L. C. Ciekawe czy ze swoim obecnym mężem (Brucem Cadwellem) jest z spowodu jego imienia? Żart.
Ja osobiście postać B. Lee darzę wielkim szacunkiem. Tym bardziej, że naprawdę młodo mu się zeszło (i to wcale nie był wypadek). Zarówno jemu, jak i jego synowi (wypadek również wykluczam).
Tak jak nie którzy są urodzeni do latania, inni do grania na fortepianie, jeszcze inni do pieprzenia farmazonów na forum, tak Bruce Lee był urodzony do sztuk walk.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
O cholera, to niedobrze. Ale słyszałem wersję ze sztangą.
No to p. Linda nieładnie postapiła godząc się na to.
Łorewer.
Tak czy inaczej, skoro walkę wygrał to tym bardziej szacuneczek, bo na przeciwnika wystawili bodajże ich najlepszego zawodnika, tak?
Napisano Ponad rok temu
Ja tam i tak w jego umiejętności wierzę. Nawet jak i na filmach, to widać tam co potrafił robić, jak się poruszać itp. O rozciąganiu przed walką nawet nie wspomnę ("Wejście Smoka").
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
najlepszy grappler ever
- Ponad rok temu
-
Orientalne style
- Ponad rok temu
-
turek radzi sobie w kazdej syt!:P
- Ponad rok temu
-
Systemy prawnie zabronione.
- Ponad rok temu
-
Miesnie karku?
- Ponad rok temu
-
Łączenie sztuk walki...
- Ponad rok temu
-
Czy ktos ma "National geographic-fight Science"?
- Ponad rok temu
-
ciezarki na kostkach
- Ponad rok temu
-
Worek w mieszkaniu?
- Ponad rok temu
-
Sprzęt do sportów walki
- Ponad rok temu