Trening kolejnyZdecydowanie Pacholak jest fanem (fanatykiem?) parteru. Całe zajęcia dzisiaj - nie licząc oczywiście rozgrzewki, padów i ćwiczeń siłowo-gimnastycznych (w tym stawanie na rękach z asekuracją), które połowę zajęć zajeły

- zabawa w parterze. Najpierw przypomnienie
yoko shiho gatame (cholera, rzeczywiście bardzo trudno się wykaraskać, jeśli ktoś się przyłoży), a potem przewracanie partnera z brzucha lub z żółwika (człowiek na łokciach i kolanach, zwinięty w kuleczkę) na plecy i próby założenia jakiegoś trzymania, taki freestyle trochę. Oczywiście z kontrowaniem, jeśli się nadażyła okazja. Dużo, długo, męcząco - dobrze!
Jedyny feler to to, że bolał mnie trochę brzuch i lewa strona głowy przed treningiem, a wiadomo, że jak przed boli trochę, to po treningu będzie boleć bardziej. Zgodnie z prawami Murphy'ego, dostałem przypadkowym kolanem w lewą stroną głowy właśnie. Jest guz i to widoczny, niestety.