
Park. Ide sobie z kolega na dworzu, podbiega do nas pies bez kaganca, wlasciciel jest jakies 200 m za psem. Pies do nas podbiega, staje przed nami i warczy. Ja juz pelne gacie

On: Rodzice wiedza o tym gazie
Ja: Tak wiedza, kiedys mnie pogryzl pies i dzisiaj idac do parku wzialem gaz.
On: No to idziemy na komisariat i tam wszystko wytlumaczysz
Ja:(juz sie troche balem): Nigdzie z panem nie ide, to moj gaz i to pana pies pierwszy do nas podbiegl.
On: Chodz ze mna na komisariat rodzice zaplaca 10.000 zł
Ja: Nigdzie nie ide.
Taka byla gadka az w koncu poszedl sobie cos tam belkoczac pod nosem.
No wiem, ze prawnie to raczej nie powinenem miec tego gazu, no ale kurde - jak bym nie mial gazu to koles by tylko "anemicznie" wolal tego psa tak jak to robil wczesniej i mogla to by sie skonczyc troche do dupy. Ale dzieki temu przypadkowi dowiedzialem sie ze nie moge nosic gazu.
A co bym mogl zeby czuc sie "razniej" w takich przypadkach ? Baton nielegalny, noz nielegalny ( dla niepelnoletnich), tylko kij jakis dlugi bylby legalny bo bym sie tlumaczyl ze lezal sobie to podnioslem zeby sie obronic. Tylko z kijem przeciez nie bede chodzil ...
To co proponujecie ?