Proszę o pomoc w ocenie dwóch noży, które ostatnio chodzą mi po głowie. Jak w temacie: Camillus Pilot. S.K. vs. Ontario 449 S.K. Nie przepadam za "wnuczętami" bowie, ale czy ktoś miał okazje porównać i przetestować te dwa noże? Przyznam że mam chęć na węglówkę i jakoś korci mnie skórzana rękojeść; i ten obuszek trochę wydaje się przydatny.
Moje uwagi: Camillus - za bardzo "bowie"; zepsułem lat temu parę takie (ostre) ostrze przy próbie wydobycia suchego rdzenia z padłego drzewa; po 2 tygodniach opadów, gdy w lesie zaczęło gnić w całe wyposażenie i ognisko było niezbędne natychmiast, a nic się już palić nie raczyło. Piłka na grzbiecie - jakbym mógł to bym jej tam nie umieszczał (mało sensu chyba). Ontario ma znowu to niby "zbrocze" (sic!), co uniemożliwia ewentualne przeszlifowanie całości na wyższy szlif (jakkolwiek to brzmi)
Czy wreszcie ktoś próbował spiłować jelec w czymś takim (ewentualnie w kabarze) i jak to się używa potem? Tak a la puukko? To ma być nóż do lasu i -bądź co bądź- survivalowy, a konieczność obecności jelca w tym przypadku jest ze wszech miar wątpliwa.
Priorytety: nie za duża węglówka z rękojeścią z czegoś naturalnego (beckery zatem odpadają) w granicach cenowych powyższych noży.
Dzięki za odpowiedzi/podpowiedzi.
A i jeszcze: Ontario zebrał drastycznie różne oceny na:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Co o nich sądzicie?
(następnym razem dam skrót - newbie
