Skocz do zawartości


Zdjęcie

Aikido a życie prywatno-towarzyskie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
60 odpowiedzi w tym temacie

budo_ligeia
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 811 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Lublin

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

To również zależy od priorytetów za jaki stawiamy sobie aikido, jedni wolą pójść na imprezę, drudzy wolą trening.
Oczywiście jeżeli nie widziałem się ze swoim przyjacielem pół roqu to trening odpuszczam i ile ryj zachlać ze szczęścia ;-) Lecz to ekstremalna sytuacja, w normalnych warunkach trening to podstawa, resztę zajęć rozplanowuje pod treningi a nie odwrotnie.

Tu się, Nikoś, z Tobą zgodzę. Najważniejsze, jak sobie ustawiasz życie i co dla Ciebie jest ważniejsze. W zasadzie całe życie to jakieś wybory, mniej lub bardziej szczęśliwe.

A treningi wchodzą w rytm tygodnia, miesiąca, potem w rytm życia, jak ich nie ma to coś jest nie tak, jak powinno być. Człowiek zaczyna po ścianach chodzić. ;-) Dla mnie treningi stały się już częścią tego rytmu (zapewne proporcjonalnie do nabytych siniaków i naciągniętych mięśni ;-) ).

Po ostatnich sinolach (które naprawdę dobrze nie wyglądały), usłyszałam: "Wiesz, teraz to można jakoś zakryć, ale w lecie, jak ty będziesz wyglądać? Przecież to wygląda, jakby cię chłop bił albo jakbyś miała jakąś chorobę skóry. Chyba przestaniesz chodzić na to aikido?" 8O A ja po pierwszym, krótkim zresztą, szoku wywołanym taką sugestią, odpowiedziałam spokojnie: "Niestety, ale nie."

Aikido wciąga. Czasem mi się nie chce iść na trening (rzadko to co prawda się zdarza, ale czasem się zdarza) - ale jak sobie pomyślę, że te parę minut po 18 nie wyjdę z domu, żeby zdążyć na autobus, nie wejdę do szatni, żeby się przebrać, a potem nie poszuram w klapkach na salę, żeby "pobrykać" to jakoś tak mi dziwnie. To było coś okropnego, jak chorowałam kiedyś przez dwa tygodnie i nie mogłam chodzić na treningi. :-(

Już nie będę wyliczać, ile razy zrezygnowałam z wyjścia do knajpy albo na kabaret na rzecz treningów. A bardzo chciałam pójść. Ale nie żałuję decyzji.

No, i nie wspominając już o dobroczynnych skutkach ruchu na samo ciałko i jego kształty. :twisted: :wink:
  • 0

budo_ninja_usuniety
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1394 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdańsk

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

ciężko potem będzie to przesunąć, żeby zrobić miejsce na coś innego. ;-)

Wiesz, to jeden z argumentow w dyskusji B+B=P hrhrhr.
Nie rozpatrujemy przesuwania czegokolwiek. Albo albo.
Nie ma nic za darmo - miesieczna składka to najmniejsza z opłat, wybór nalezy do Ciebie.
Dom, rodzina, bachory = cięzka sprawa dla kobity chcacej coś ćwiczyc. Ale to też był argument :)


Ja mam małą córcie i nie zycze sobie bys mowil o dzieciach bachory. Jesli bedziesz mial swoje to mozesz sobie je nazywac jak chcesz,ale w tym momencie urazasz moją ojcowska dume.
Jak dla mnie to wszystko mozna pogodzic. Dom,dzieci,treningi,prace i piwko...
Patrze poprostu na przykladzie mojej rodziny...
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Ja mam małą córcie i nie zycze sobie bys mowil o dzieciach bachory.

Życzę Ci spełnienia życzeń. :lol:
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Tylko nie wiem czy na moim poziomie to tak rzeczywiście powinnam ćwiczyć. :roll: Jak to szło: zasada małych kroczków? Spiesz się powoli? Chociaż niektórzy wolą rzucać od razu na głęboką wodę - tyle, że wtedy to się utopić można. ;-)


To zależy.
Jeżeli chodzi o rekreacje ruchową, odstresowywacz, pogadanki na macie to nie powinno się tak ćwiczyć, bo większość zrezygnuje. Większość się nie nadaje przecież.
Jeśli interesuje cię postęp w budo czy sporcie walki, to tak.
Siniaki? To też był argument w B+B hrhr.

A że ludzie się żrą? tak jest było i będzie. "Miłość" to poetycka fikcja, jest tylko pożądanie, chwilowe zaślepienie, a potem przyzwyczajenie, uzależnienie od siebie i kierat codzienności. Nie jestem cynikiem. Nie o tym, nie o tym.
  • 0

budo_three
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 463 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Łódź

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie
Życie towarzyskie? Nigdy nie było zbyt bujne, ale i teraz nie narzekam...
Z ludźmi z sekcji - po treningu, od czasu do czasu, z resztą - rzadko, ale czasem parę godzin się znajdzie.
Ba, nawet uczuciowe się zmiesciło - moje szczęście poznałam na treningu właśnie, wiec widzimy się conajmniej 2x w tyg, + jakieś weekendy, okienka itp... Nie jest źle, wszystko jakoś sie kręci ;)

Aaale taka ciekawostka jeszcze: trzeba naprawde to lubić. Wszystko, co mnie jakoś frustruje, czego nie lubię, nie chce mi się itp w chwilach zwątpienia okraszam uroczymi przymiotnikamy: głupia matura, kretyński test, cholarna koszatniczka ;) , idiotyczna olimpiada, durny remont itd... I tak mi ostatnio w domu powiedzieli, że przez ostatnie lata nie było tylko 'głupiego treningu'...
I tak sobie myślę, póki treningi nie dołączą do grona oprzymiotnikowanych, wszystko będzie do pogodzenia ;)
  • 0

budo_gambit
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2089 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:bardzo dziki wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Trzeba było ją na trening zabrać. :)


Żeby się połamała?
A na podstawie swojego doświadczenia doszedłem właśnie do nowego twierdzenia.

B+B=Z :)
  • 0

budo_ligeia
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 811 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Lublin

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

A że ludzie się żrą? tak jest było i będzie.

To prawda. Ale chyba najbardziej chodzi o to, żeby po każdej takiej awanturze umieć wyciągnąć do siebie rękę i przebaczyć. Nie tylko w związkach damsko-męskich, ale w kontaktach międzyludzkich także. Przełknąć dumę i urazę i powiedzieć po prostu: przepraszam. Ot, taki ideał, który staram się realizować.

"Miłość" to poetycka fikcja, jest tylko pożądanie, chwilowe zaślepienie, a potem przyzwyczajenie, uzależnienie od siebie i kierat codzienności.

To ja Ci powiem, że Miłość istnieje, nie kończy się po pierwszym zauroczeniu, spełnieniu czy wraz z upływem czasu. Widzę to po swoich znajomych. Są różne zawirowania, jak zawsze między ludźmi, bo "nobody's perfect", ale oni potrafią to uczucie pielęgnować, nie dać mu zaniknąć.
To zależy od Ciebie czy pozwolisz codzienności zniszczyć to uczucie. Zależy co jest dla Ciebie ważne, dlaczego jesteś z kimś. I jak już wcześniej pisałam trzeba się bardzo starać, bo drzwi bardzo łatwo za sobą zamknąć (i tu nie ma znaczenia ślub, nie ślub - jak już nie ma uczucia to po co się ze sobą męczyć? Lepiej niech każdy pójdzie swoją drogą)
  • 0

budo_ligeia
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 811 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Lublin

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Żeby się połamała?

Od razu połamała. :roll: :wink: Siniaków by nazbierała - ale wtedy ktoś mógły pomyśleć, że ją bijesz. ;-)

A na podstawie swojego doświadczenia doszedłem właśnie do nowego twierdzenia. B+B=Z

Czyly? 8O
  • 0

budo_of10
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1089 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

A propos mnie często zastanawia taka rzecz: jak to jest, że potrafimy być mili dla zupełnie obcych dla nas osób, a dla najbliższych jesteśmy gorsi niż dla najgorszego wroga. Vide np. zażarłe któtnie w rodzinie. Toż, do ciężkiej cholery, ci ludzie kiedyś chcieli ze sobą być. Kochali się? Kiedy na coś takiego patrzę, szczerze w to wątpię.


dlatego ze obcy sa nam obcy i nam na nich nie zalezy takze ich wybryki tez nam zwisaja natomiast kiedy angazujesz sie w cos emocjonalnie tutaj w druga osobe to wkurza cie wiecej rzeczy bo podchodzisz do tgo bardzo emocjonalnie....

co do zycia towarzyskiego jesli chodzi o druga polowke to najlepiej znalezc kogos rowniez z pasja ktora zajmuje drugiej polowce czas ja si espotykam z dziweczyna trenujaca kendo np to tez jakies wyjscie a co do kolegow wyjsc itd no to coz coz za cos nie mozna dwoch srok za ogon trzymac jesli sie chce cos robic dobrze ....
  • 0

budo_ligeia
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 811 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Lublin

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Ba, nawet uczuciowe się zmiesciło - moje szczęście poznałam na treningu właśnie, wiec widzimy się conajmniej 2x w tyg, + jakieś weekendy, okienka itp... Nie jest źle, wszystko jakoś sie kręci

Three, tak mi się przypomniało.... [maleńki offtopowy joke :wink: ]

[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

Tak sobie zawsze wyobrażałam pary ćwiczące razem na macie... :twisted: Całkiem interesująco to wygląda, bym powiedziała... :twisted: :D 8)
  • 0

budo_gambit
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2089 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:bardzo dziki wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie
Baby+ Budo = Zerwanie :)
  • 0

budo_ligeia
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 811 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Lublin

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Baby+ Budo = Zerwanie :)

Aaaa, myślałam, że Zamieszanie. Zupełnie nie wiem czemu. :roll: :lol: :lol: :lol:

A gwoli ścisłości, Baby + Budo = Zerwanie z Budo czy z Babą? :twisted: ;-)

Mówię Ci, trza ją było na matę za włosy zaciągnąć, tak byś miał dwa w jednym, szczyt szczęścia - i BudoBabę i Budo. :P :wink:
  • 0

budo_gambit
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2089 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:bardzo dziki wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie
Zamieszanie też.
A jak napisałem powyżej. Oczywiście że z kobietą. Sorki ale moje priorytety są raczej przestawione na głowę.
Ja nie jaskiniowiec żeby za włosy ciągać, chyba że w samoobronie :)
A tak na poważnie miałem wtedy trzy treningi w tygodniu w tym dwa w tygodniu i jeden w weekend, ja i tak ciągle początkujący jestem. I za żadną cholerę nie rozumiem jak można było się na to skrażyć :)
Ale ja kobiet nie rozumiem.
  • 0

budo_ligeia
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 811 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Lublin

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

A tak na poważnie miałem wtedy trzy treningi w tygodniu w tym dwa w tygodniu i jeden w weekend, ja i tak ciągle początkujący jestem. I za żadną cholerę nie rozumiem jak można było się na to skrażyć :) Ale ja kobiet nie rozumiem.


Przecież tydzień ma 7 dni, to 4 pozostałe wieczory miałeś wolne. Mówię wieczory, bo zakładam, że w dzień albo studiowałeś albo pracowałeś. Ale widocznie zasada złotego środka gdzieś po drodze zawiodła. ;-)

W sumie mnie też by to trochę wkurzało, ale ja chyba prędzej polazłabym za facetem na trening, albo znalazła sobie inne równie zajmujące zajęcie, zamiast siedzieć w domu i obgryzać paznokcie ze złości. ;-)
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie
Kiedys Kanetsuka sensei powiedzial, ze im czlowiek starszy, tym czesciej musi cwiczyc. Sie okazalo, ze to jest zwykla prawda.
W zwiazku z tym, w pewnym momencie aikido zajmuje caly wolny czas, a zycie towarzyskie jest calkowicie podporzadkowane rytmowi treningow. Bez tego nie ma mowy o osiagnieciu jako takiego poziomu. Po prostu doba ma tylko 24 godziny.

Oczwiscie mozna sie rozmieniac na drobne i robic wszystko po troche, ale wtedy nic konkretnego sie nie osiagnie. Tak jest z kazda dzialalnoscia, nie tylko z aikido. Widac to lepiej z perspektywy, jak sie obejrzysz do tylu i popatrzysz co osiagnales przez ostatnie pare lat, a co osiagneli koledzy co zamiast cwiczyc imprezowali majac bujne zycie towarzyskie....
  • 0

budo_przemek
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1208 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Kiedys Kanetsuka sensei powiedzial, ze im czlowiek starszy, tym czesciej musi cwiczyc. Sie okazalo, ze to jest zwykla prawda.
W zwiazku z tym, w pewnym momencie aikido zajmuje caly wolny czas, a zycie towarzyskie jest calkowicie podporzadkowane rytmowi treningow. Bez tego nie ma mowy o osiagnieciu jako takiego poziomu. Po prostu doba ma tylko 24 godziny.

Oczwiscie mozna sie rozmieniac na drobne i robic wszystko po troche, ale wtedy nic konkretnego sie nie osiagnie. Tak jest z kazda dzialalnoscia, nie tylko z aikido. Widac to lepiej z perspektywy, jak sie obejrzysz do tylu i popatrzysz co osiagnales przez ostatnie pare lat, a co osiagneli koledzy co zamiast cwiczyc imprezowali majac bujne zycie towarzyskie....


przyznaj po prostu szczerze..ze juz nie mozesz imprezowac ze starosci i tylko treningi ci pozostaly dziadku Szczepciu....... :lol: :lol: :lol:
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Kiedys Kanetsuka sensei powiedzial, ze im czlowiek starszy, tym czesciej musi cwiczyc...


przyznaj po prostu szczerze..ze juz nie mozesz imprezowac ze starosci i tylko treningi ci pozostaly dziadku Szczepciu....... :lol: :lol: :lol:

Na imprezy ZAWSZE znajdzie sie czas - z jednym zastrzezeniem: trening - swieta rzecz!!!
PS. Tej, ja tez coraz czesciej cwicze... Czy to znaczy, ze juz sie starzeje...?
  • 0

budo_przemek
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1208 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Kiedys Kanetsuka sensei powiedzial, ze im czlowiek starszy, tym czesciej musi cwiczyc...


przyznaj po prostu szczerze..ze juz nie mozesz imprezowac ze starosci i tylko treningi ci pozostaly dziadku Szczepciu....... :lol: :lol: :lol:

Na imprezy ZAWSZE znajdzie sie czas - z jednym zastrzezeniem: trening - swieta rzecz!!!
PS. Tej, ja tez coraz czesciej cwicze... Czy to znaczy, ze juz sie starzeje...?


oj to pozmienialo sie ostatnimi czasy niezmiernie.... nie poznaje kolegi...cicha woda..takie rzeczy byly kiedys nie do pomyslenia...hyhyhy :lol: :lol: :lol: :wink:
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

Na imprezy ZAWSZE znajdzie sie czas - z jednym zastrzezeniem: trening - swieta rzecz!!!

Nie to żebym pił od kolegi, ale jak tak patrze i wspominam, to takie maksymy wielu wypowiada. A potem dupa zaswędzi albo cisnie by umoczyć, robota czas zajmuje bo pieniązki potrzebne, a to głowa boli, a to ptasia grypa, a to studia, a to zajęcia, a to się krowa zesrała...

Szczepan dobrze gada. Albo albo.
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Aikido a życie prywatno-towarzyskie

To ja Ci powiem, że Miłość istnieje, nie kończy się po pierwszym zauroczeniu, spełnieniu czy wraz z upływem czasu.

MIŁOŚĆ jak ją napisałaś, taka z Dużej litery istnieje, to idea wyrażana przez poetów itp. Nie ma jej w realnym świecie, można do niej dążyć. Co do idei i kobiet pisałem już..
Miłośc jako relacja kończy się. Zmienia się w coś zupełnie innego, nieopatrznie nazywanego tak samo.

Są różne zawirowania, jak zawsze między ludźmi, bo "nobody's perfect", ale oni potrafią to uczucie pielęgnować, nie dać mu zaniknąć.

Obawa przed samotnościa, niepewnością, zmianą, przyzwyczajenie i takie tam bardzo skomplikowane rzeczy których nie czas wyjaśniać. Generalnie, po latach relacja staje sie taką częścia świata, że zerwanie jej mocno godzi w jednostkę. Wymaga szerokiego przeorganizowania osobowości. Innymi słowy łatwiej się trzymać niż pozbyć, nawet jeśli uwiera. Mniejsze wyzwanie, wróg? wróg, ale swój, znany, obłaskawiony, umiemy sobie z nim radzić.

To zależy od Ciebie czy pozwolisz codzienności zniszczyć to uczucie.

Codzienność się nie pyta. Life it's a bitch 'n' then youll die. :twisted: Chemia w organiźmie przestaje z czasem działać. Piszesz sloganami z Cosmo :lol: .

Ale chyba najbardziej chodzi o to, żeby po każdej takiej awanturze umieć wyciągnąć do siebie rękę i przebaczyć. Nie tylko w związkach damsko-męskich, ale w kontaktach międzyludzkich także. Przełknąć dumę i urazę i powiedzieć po prostu: przepraszam. Ot, taki ideał, który staram się realizować.

Mylisz się, chodzi o to by awantur nie było. Kolejne przepraszanie i godzenie, wymuszone obawą zerwania związku to bezsens. Było to było, wynik poszedł w świat, z czasem jest tylko coraz więcej rzeczy do wypominania. Takie przepraszanie to też fikcja, toczenie takiej gry pozorów na dłuższą metę wykańcza. A takie zmęczenie domaga się wentyla bepieczeństwa.

Randall (antropolog)
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024