Aikido a życie prywatno-towarzyskie
Napisano Ponad rok temu
To wszystko przez to ocieplenie...
Tak sobie dzisiaj wracałam po treningu, dziarsko niosąc jo, wzbudzając zainteresowanie i przyciągając dziwne spojrzenia przechodniów, słoneczko świeciło, poły płaszcza powiewały na lekkim wietrze, szalik skulony w czeluściach plecaka, przyciśnięty kimonem, i tak się zastanawiałam jak to właściwie jest z życiem prywatno-towarzyskim aikidoków...
Czy rezygnują z niego dla aikido, poświęcając się mu bez reszty czy może odwrotnie - aikido podporządkowują życiu prywatnemu, ćwicząc na tak zwane "pół gwizdka". Czy może udaje im się to jakoś ze sobą godzić?
U mnie aikido wypełnia tę tymczasową lukę w życiu prywatnym, bardzo ładnie się wpasowało, ciężko potem będzie to przesunąć, żeby zrobić miejsce na coś innego. ;-) Ale tez na przykład zauważyłam, że czasem koliduje mi z życiem towarzyskim. ("Dlaczego oni muszą iść na to piwo właśnie jak ja mam trening?" :roll: ) Boję się, że w końcu znajomi przestaną mi proponować wspólne wyjścia. Chociaż ostatnio zauważyłam, że pamiętają, że nie w każdy dzień mam "wolne" ("Może wtorek? A nie, ty masz trening? To może środa? Możesz w środę, nie?").
Jak to jest z wami?
Napisano Ponad rok temu
Ligeia, idź na trening.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Wiesz, to jeden z argumentow w dyskusji B+B=P hrhrhr.ciężko potem będzie to przesunąć, żeby zrobić miejsce na coś innego. ;-)
Nie rozpatrujemy przesuwania czegokolwiek. Albo albo.
Nie ma nic za darmo - miesieczna składka to najmniejsza z opłat, wybór nalezy do Ciebie.
Dom, rodzina, bachory = cięzka sprawa dla kobity chcacej coś ćwiczyc. Ale to też był argument
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A Ty nie przesadzasz czasem mój drogi? Są osoby, które jakoś to ze sobą godzą. Popatrz chociażby na naszego senseia.Wiesz, to jeden z argumentow w dyskusji B+B=P hrhrhr.
Nie rozpatrujemy przesuwania czegokolwiek. Albo albo.
Nie ma nic za darmo - miesieczna składka to najmniejsza z opłat, wybór nalezy do Ciebie.
Dom, rodzina, bachory = cięzka sprawa dla kobity chcacej coś ćwiczyc. Ale to też był argument
Zgoda, że to Twój wybór, Twoje życie, możesz poświęcić się bez reszty dla sprawy i całe życie przeżyć sam jak ten palec, twierdząc, że tak ci jest najwygodniej (tylko czy tak naprawdę jest?). Ale możesz też starać się to pogodzić ze sobą, jak napisałam, przesunąć wielką sprawę ociupinkę i zrobić miejsce dla czegoś jeszcze. To takie trudne? :roll:
Rodziny na razie nie mam i nie zanosi się na nią w najbliższej przyszłości, dlatego aikido jest na planie pierwszym, ale gdy już kiedyś ta rodzina się pojawi, na pewno nie wyprze aikido z mojego życia, co najwyżej stanie obok niego na planie pierwszym. Ale to sprawa bardzo odległa, więc na razie nie ma czym się martwić.
A co do tego niby "rodzinnego" argumentu, że b+b=p to się nie zgodzę. Jak dla mnie to równanie jest bardziej prawdziwe przy Twoim krawędziowym aikido - to zdecydowanie nie dla bab, ja się do tego zupełnie nie nadaję.
Napisano Ponad rok temu
i tak to juz jest ...umysl sobie biega to tu to tam ...ni jak nie chcąc skupić sie na tym co ma przed nosem :-) ...
sprawa jest i prosta i trudna... bo niestety trzeba wiedzieć czego sie chce ...i złapać proporcje ...i umieć to wszystko jakoś połączyć...
opcja zarówno to jak tez to wcale nie jest taka łatwa do zrealizowania ...
no i jest to sprawa max indywidualna...ja tam juz swoje hektolitry w oparach dymu z fajek po barach wypiłem...a wałkowanie w kólko tych samych problemów
( kasa/praca/dom/kasa) tez sie predzej czy póżniej nudzi ...ale to przychodzi z wiekiem :?
nachodzi ochota na człowieka zeby sie troszku oderwać od tego kołowrotka ... no to jak sie to lubi to czemu nie sw ? ...a jak sw to czemu nie aikido ? ... a i dzieki temu cos można wnieść do tzw. życia towarzyskiego ...znajomi robią 8O i rozmowa wymyka sie poza zakłęty krąg kłopotów ...
Napisano Ponad rok temu
W moim przypadku jest to najlepsze rozwiązanie i nie muszę się zastanawiać co wybrać - browar ze znajomymi czy trening, Ja mam trening + browar ze znajomymi i to takie dobre jest.
Pozdr.
Napisano Ponad rok temu
Shawnee, zawsze zostaje piwko po treningu albo na stażu. ;-)
Nie odmawiam, Irimi świadkiem :wink:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jasne, bo sensei nie układa życia pod aikido ani troszeczke Zastanów się co piszesz.A Ty nie przesadzasz czasem mój drogi? Są osoby, które jakoś to ze sobą godzą. Popatrz chociażby na naszego senseia.
Powyżej wyrażona opinia jest dla was absolutnie wiążąca i niepodważalna.Zgoda, że to Twój wybór, Twoje życie, możesz poświęcić się bez reszty dla sprawy i całe życie przeżyć sam jak ten palec, twierdząc, że tak ci jest najwygodniej (tylko czy tak naprawdę jest?).
Że może byc inaczej jest nie do zrozumienia i nie do przyjęcia przez kobiecy umysł. Kolejna z tez B+B...
Jakie krawędziowe? Krawędzi to jeszcze nie widziałaś. Tak sobie przez 10 minut poćwiczyłaś, jak powinnaś ćwiczyć na swoim poziomie. Bez gadania, opowiastek, cackania się jak z jajkiem, i całego tego rzeźbienia w głanie. To, że to nie pasuje do bab, to ja wiem, przecież b+b...Jak dla mnie to równanie jest bardziej prawdziwe przy Twoim krawędziowym aikido - to zdecydowanie nie dla bab, ja się do tego zupełnie nie nadaję.
To jest tak troche jak Mandala i Nikoś napisali.
Większość moich znajomych wbija się w tzw "dorosłe życie", arbeit, jakieś połowice, kredyt na 20 lat. Wielu dobrych kumpli pojechało w kraj za chlebem. Szczytem zadowolenia jest dać w palnik jak jest kiedy i zapomnieć na co brakuje, że szef to głupi kutas, że panna boki zrobiła vel żona brzęczy, dzieciak ma adhd czy inne zboczenie.
A ja mam to gdzieś. Mam się szarpać jak głupi, flaki sobie wypruwać i zbierać na zawał? I tak przyjdzie grabarz i łopatą w dupe trzepnie.
Zajęć mam aż nadto, od wielu lat mam wieczory pozajmowane do 22, co znacznie utrudnia wyjście gdziekolwiek. Zwłaszcza że człowiekowi się z wiekiem włacza jakieś takie zamiłowanie do komfortu, i po kilku godzinach treningu, jak sie wykąpie, zjem kolacje, to wcale nie che mi sie gdzieś iść, zwłaszcza do zadymionej smierdzacej knajpy czy dyskoteki pełnej nachlanego gówniarstwa.
Jest po temu czas i miejsce, są odpowiedni ludzie, to i owszem. Ale to co jest obecnie szumnie nazywane "życiem towarzyskim" jakoś mnie nie pociąga. Wolę trening.
Napisano Ponad rok temu
W sumie wolę Cię takiego, a nie jakiegoś rozlazłego, zapyziałego na ten przykład romantyka. :twisted: ;-)
A gdzie ja napisałam, że nie układa? Przecież dobrze wiemy jak jest. Ale to nie miejsce i czas na omawianie jego życia prywatnego. Tyle, że z tego co widzę, godzenie treningów i życia rodzinnego jakoś mu wychodzi. OK, koniec tematu o senseiu.Jasne, bo sensei nie układa życia pod aikido ani troszeczke Zastanów się co piszesz.
Nie do końca. Każy robi jak chce i ustawia swoje życie jak mu odpowiada (uważając tylko, żeby nie podeptać innych). Tu nie ma co dzielić: to jest opinia mężczyzn, a to kobiet, ci są mniej ograniczeni, a ci bardziej, tym lepiej wychodzi, tym gorzej. Mnie nic do tego jak sobie ktoś żyje, o ile mnie to w jakiś tam sposób nie dotyka bezpośrednio.Powyżej wyrażona opinia jest dla was absolutnie wiążąca i niepodważalna.
Że może byc inaczej jest nie do zrozumienia i nie do przyjęcia przez kobiecy umysł.
A to nie było to? 8O 8O 8OJakie krawędziowe? Krawędzi to jeszcze nie widziałaś. Tak sobie przez 10 minut poćwiczyłaś, jak powinnaś ćwiczyć na swoim poziomie. Bez gadania, opowiastek, cackania się jak z jajkiem, i całego tego rzeźbienia w głanie. To, że to nie pasuje do bab, to ja wiem, przecież b+b...
Poćwiczyłam, to fakt, ciągle jeszcze to pamiętam - siniaki jeszcze mi nie zeszły, głowa mnie bolała przez tydzień, dostałam nauczkę, ale w sumie nie żałuję. Sama się zgodziłam na Twoje warunki. Tylko nie wiem czy na moim poziomie to tak rzeczywiście powinnam ćwiczyć. :roll: Jak to szło: zasada małych kroczków? Spiesz się powoli? Chociaż niektórzy wolą rzucać od razu na głęboką wodę - tyle, że wtedy to się utopić można. ;-)
Ja też mam znajomych, którym różnie się wiedzie, kokosów nie robią, szefów mają różnych, o mobingu w pracy też mogą coś powiedzieć, a jednak potrafią nie dać się temu zwariować i żyć zgodnie ze swoimi zasadami.Większość moich znajomych wbija się w tzw "dorosłe życie", arbeit, jakieś połowice, kredyt na 20 lat. Wielu dobrych kumpli pojechało w kraj za chlebem. Szczytem zadowolenia jest dać w palnik jak jest kiedy i zapomnieć na co brakuje, że szef to głupi kutas, że panna boki zrobiła vel żona brzęczy, dzieciak ma adhd czy inne zboczenie.
To wszystko zależy od podejścia i od nastawienia dwóch osób. Jak będziesz to traktował jako szarpaninę to też takie to dla Ciebie będzie. I dla Twojej dziewczyny czy żony. Jak masz ją traktować jak zło konieczne to po co się w ogóle wiązać i marnować życie i jej i sobie. A propos mnie często zastanawia taka rzecz: jak to jest, że potrafimy być mili dla zupełnie obcych dla nas osób, a dla najbliższych jesteśmy gorsi niż dla najgorszego wroga. Vide np. zażarłe któtnie w rodzinie. Toż, do ciężkiej cholery, ci ludzie kiedyś chcieli ze sobą być. Kochali się? Kiedy na coś takiego patrzę, szczerze w to wątpię. :roll:A ja mam to gdzieś. Mam się szarpać jak głupi, flaki sobie wypruwać i zbierać na zawał? I tak przyjdzie grabarz i łopatą w dupe trzepnie.
Jeśli Tobie jest dobrze tak jak jest, to w porządku. Jeśli sam przed sobą potrafisz się przyznać, że Ci właśnie to odpowiada i niczego Ci nie brakuje, to nic nikomu do tego. Twoje życie, Twoje wybory i tylko Ty za nie odpowiadasz.Zajęć mam aż nadto, od wielu lat mam wieczory pozajmowane do 22, co znacznie utrudnia wyjście gdziekolwiek. Zwłaszcza że człowiekowi się z wiekiem włacza jakieś takie zamiłowanie do komfortu, i po kilku godzinach treningu, jak sie wykąpie, zjem kolacje, to wcale nie che mi sie gdzieś iść, zwłaszcza do zadymionej smierdzacej knajpy czy dyskoteki pełnej nachlanego gówniarstwa.
A, jeszcze jedno: uprzedzam Twoją potencjalną reakcję - NIE naczytałam się książek psychologicznych, to są moje własne przemyślenia.
ligeia
Napisano Ponad rok temu
meh, bo na obcych chcemy zrobić dobre wrażenie, przejmujemy się, co sobie pomyślą itd. a przy bliskich nie ma już co się starać, i tak są i będą. I wychodzą kwiatki. :roll: offtopic, nie mogłam się powstrzymać.A propos mnie często zastanawia taka rzecz: jak to jest, że potrafimy być mili dla zupełnie obcych dla nas osób, a dla najbliższych jesteśmy gorsi niż dla najgorszego wroga. Vide np. zażarłe któtnie w rodzinie. Toż, do ciężkiej cholery, ci ludzie kiedyś chcieli ze sobą być. Kochali się? Kiedy na coś takiego patrzę, szczerze w to wątpię. :roll:
Napisano Ponad rok temu
Zwłaszcza że człowiekowi się z wiekiem włacza jakieś takie zamiłowanie do komfortu, i po kilku godzinach treningu, jak sie wykąpie, zjem kolacje, to wcale nie che mi sie gdzieś iść, zwłaszcza do zadymionej smierdzacej knajpy czy dyskoteki pełnej nachlanego gówniarstwa.
Nie no przeciwko, temu nachalnemu gówniarstwu szczególnie noszącemu kiecki to nie mam nic przeciwko, byle gówniarstwo miało 16 lat skończone.
Życie towarzyskie, było. Kiedys usłyszałem "masz to swoje Aikido" Nie brakowało mi jej za bardzo
Napisano Ponad rok temu
Trzeba było ją na trening zabrać.Życie towarzyskie, było. Kiedys usłyszałem "masz to swoje Aikido" Nie brakowało mi jej za bardzo
Napisano Ponad rok temu
A ja myślę, że zawsze trzeba się starać, bo Cię taka bliska osoba może zostawić w pół zdania podczas kolejnej bezsensownej awantury, starannie zamykając za sobą drzwi.a przy bliskich nie ma już co się starać, i tak są i będą.
Napisano Ponad rok temu
Chyba ze jest się bardzo zmęczonym to mordować się niema sęsu.
Napisano Ponad rok temu
ps.
sorry nie mogłem sie powstrzymać , ale co do treści wpisu Naku zgadzam sie na 100 %
Napisano Ponad rok temu
Oczywiście jeżeli nie widziałem się ze swoim przyjacielem pół roqu to trening odpuszczam i ile ryj zachlać ze szczęścia ;-) Lecz to ekstremalna sytuacja, w normalnych warunkach trening to podstawa, resztę zajęć rozplanowuje pod treningi a nie odwrotnie.
Pozdr.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Niewzruszony jak gora
- Ponad rok temu
-
poszukuje osoby,do opola 29.04 na staz aikido
- Ponad rok temu
-
Aikido w UK
- Ponad rok temu
-
Nazwy tenkanów
- Ponad rok temu
-
Szukam Aikido w Lublinie
- Ponad rok temu
-
5 dan w W.S.A.A.!
- Ponad rok temu
-
Staż - Davinder Bath Sensei we Wrocławiu
- Ponad rok temu
-
Swego nie znacie, cudze chwalicie...
- Ponad rok temu
-
Ankiety do magisterki - POMOŻECIE?:)
- Ponad rok temu
-
Wiosenny staz NEAikikai
- Ponad rok temu