Witojcie,
właśnie ucięłam sobie przemiłą pogawędkę z Pmaszem, bo jakos na stażu nie zdążylismy sie nagadać

)...i zaglądam...tutej:)...do Was...
No cóz, w sprawie kongresu...koleżanka rozwinęła swoją myśl i wypowiedziała sie bezpośrednio "do mikrofonu" podczas owego nieszczęsnego akcydentu. Kto był zajęty zupa i nie słuchał, widac nie miał takiej potrzeby:) Kogo nie było..na pewno życzliwi doniosą

) w kuluarach.
Wrażenie generalne moje jest takie, że straciliśmy całkiem sporo czasu, który mozna było wykorzystać bardzo konstruktywnie i wartościowo. BARDZO SZKODA!!! BARDZO!!! Palcem wytykać publicznie nie będę, krzyżowac ani piętnowac też nie (chociaż pewnie nektórzy na to czekają

)) Smutno mi, bo efekt będzie taki, że następnym razem zanim ktoś z obecnych teraz, wybierze się na nastepny kongres - dwa razy się zastanowi, czy jest po co. Chyba, że stanie się cud albo dojdziemy do takiego etapu, że gwarancja darmowego obiadu wątpliwej konduity będzie stanowiła wystarczającą motywację

)) Smutno...chociaz w zasadzie powinnam się cieszyć..bo nie tak znowu żle wypadłam w "rankingu".
Staż zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie:)... wyklady z etykiety - nihil novi sub sole:). Dla mnie to normalne zycie aikidowca:))) Jedno co ciekawe, to, że odebranego certyfikatu nie kładzie sie na macie, tylko trzyma pod pacha...ciekawe, czy to ogólnie obowiązujące, czy Sensejowa interpretacja?. Do tej pory odbieraliśmy w/g schamatu...

)..a teraz..chyba trzebaby napisac jakiś nowy manual? czy jak?
Ale i dla Sensejów trzebaby moze manual europejski:))), bo ...hmm...my tu w Europie to jak dostajemy prezent, to go otwieramy i podziwiamy przy darczyńcach:)))..i cieszymy sie publicznie...tak przynajmniej wypada:))) Ot, taki mały kamuszek...do ogródka "zasad":)))
To Shawnee: nieobecność na odbieraniu "zaświadczeń" była spowodowana generalną niechęcią do tzw. "publicznych wręczeń" silnie popartą tym razem odczuciami bezpośrednio z kongresu. Moze to zabrzmi dziwnie dla niektórych...ale staram się postępować w zgodzie z własnymi przekonaniami i nie udawać, że jest wspaniale - skoro nie jest. Częściej przysparza mi to wrogów niż przyjaciól (niestety)...ale jako ten "Janosik" ciągle zyję w przekonaniu, że konformizm nie jest najlepszą filozofią życiową

)
Z innej beczki - natrzaskałam sporo fotek ze stażu, jak tylko obrobię i webmaster przerobi:)) - będą na
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]To Irimi:...nieutulona jestem w żalu, że nie udało nam się "poszaleć po Poznaniu"...ale co się odwlecze...

) Może w Warszawce poszalejemy:)) oby lacie się znalazły, bo taka strata to trauma...i może rzutowac na Twoje zangażowanie w trening.

)) Aikidoka raz pozbawiony laczków, żyje w wiecznym poczuciu braku bezpieczeństwa i ujemnie wpływa to na jego zangażowanie w trening (cały czas nerwowo zerka, czy stoją jego lacie)

))
A poza tym Love and Peace and Red Wine
Yoshi