Historia, którą za chwilę przeczytacie wydarzyła się naprawdę. Jeden z naszych dzielnych chłopaków uratował dziewczynę przed gwałtem.
15.01.2006 [niedziela] Było około 3:00 nad ranem. Nasz dzielny kolega wracał od swojego znajomego do domu (uczyli się do egzaminów) ulicą Objazdową. Szedł skrótami (Ul. Olchowa, - działki) zobaczył dwie postacie leżące na śniegu i pomyślał, że coś się może stało, że ktoś potrzebuje pomocy. Przyspieszył kroku, zbliżając się zobaczył, że to wygląda tak jakby ktoś się bił. Jednak gdy był kilka metrów przed nimi ujżał dziewczynę na ziemi a na niej faceta (rozpalonego do czerwoności) . Kobieta widząc go zapłakanym głosem zaczęła krzyczeć "Panie, ratuj pan, on się do mnie dobiera, ja go nie znam, nie wiem, kim on jest!!!". Nie czekając ściągnął gościa z bezbronnej dziewczyny. kobieta będąc w szoku od razu rzuciła się do ucieczki. Niedoszły gwałciciel też miał zamiar dać nogę z miejsca przestępstwa, ale po paru metrach tak niefortunnie poślizgnął się, że rodzona mama bedzie miała kłopoty z rozpoznaniem jego twarzy. Kolega nasz przytrzymał napastnika i zadzwonił na policję. Stróże prawa założyli obrączki sprawcy i udali się z naszym bohaterem w teren z nadzieją, ze znajdą roztrzęsioną ofiarę usiłowania gwałtu. Niestety bez rezultatu. Na miejscu znaleziono klucze i karnet z imieniem dziewczyny.
Z samego rana złożył stosowne zeznania na komendzie.
Niech postawa naszego kolegi będzie wzorem do naśladowania dla innych.
W imieniu członków naszego klubu składamy ci wielkie podziękowanie.
pozdrawiam! partyzant.