Narkoman
Napisano Ponad rok temu
Dziś był trening. Jak w każdy poniedziałek. Przyszło na niego kilka nowych osób. Wśród nich był jeden koleś, który od samego początku dziwnie się zachowywał, wręcz był nieprzystosowany, nie dawał nam ćwiczyć - wybuchy śmiechu, robił co innego na rozgrzewce niż my, dziwnie się na nas patrzył, trochę się go bałam, w końcu Sensei powiedział, żeby się skupił na tym co reszta, on wypalił "Jestem narkomanem, stwierdzono u mnie (coś powiedział w stylu) lęki psychotropowe (dokładnie nie pamiętam) i nie umiem sie przystosować, mam takie napady, ale chciałbym coś zrobić ze swoim życiem". Nasz Sensei powiedział tylko, że cieszy się że ma zamiar coś zmienić, ale jeśli się nie przystosuje to udział z treningach może być niemożliwy, tamten powiedział, że postara się. Nie minęło kilka minut zaczął kaszleć bardzo, zmęczył się, prawie się zrzygał, Sensei mu powiedział, że na dzisiej to dla niego koniec treningu. Tamten wyszedł. Jeden z Sempajów pobiegł za nim, otworzył szatnię, poczekał aż tamten sie ubierze i pójdzie. Poszedł. Nie wiem czy wróci. Mam nadzieję, że nie, wiem że nie powinno się skreślać osób uzależnionych, ale jak tu żyć wśród osób nieprzystosowanych? Jak myślicie, czy zezwalać na to żeby 'przeszkadzały' w treningach jeśli deklarują że będą się starać? Nie, chyba nie... Nie wiem. Jak do nich podchodzić? Jestem w szoku, bo nie wiedziałam że narkotyki tak wyniszczają, ryją banię po całości. Widziałam ujaranych, po fecie, ale takich jeszcze nie.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Może chce dzięki karate uciec od nałogu, więc radzę go nie skreślać.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Niech sobie próbuje koleżka, i tak na prawdę stoicie razem ze swoim Sensei
przed poważnym wyzwaniem... Czy nie zdażało się że w sekcji dziecięcej pojawiało się
dziecko nader nadpobudliwe? Które potrafiło rozwalać cały trening? I co? Po zajęciach jednych czy drugich mamy iść do rodziców i powiedzieć - sorry, on się nie nadaje?? Bo myślę że to tak jakby powiedzieć - sorry, JA się nie nadaję... Mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi...
Chyba że od 16 lat żyję z fałszywym przeświadczeniem iż ludzie sztuk walki to jedno z najbardziej tolerancyjnych środowisk, szczególnie jeśli chodzi o cudze słabości...
Pozdrawiam serdecznie )
Napisano Ponad rok temu
Pojawia się natomiast inny problem. Narkoman wcześniej czy później zaczyna kraść, by zdobyć pieniądze na towar. Musicie niestety uważać na szatnię, gdy wychodzi. To przykre, ale niestety taka jest rzeczywistość.
Napisano Ponad rok temu
I jeszcze taka uwaga. To że stwierdził że jest narkomanem nie oznacza że dalej bierze. Narkomania, tak jak alkoholizm to uzależnienia, które pozostają w człowieku na całe życie, nawet jeżeli uda mu się przestać brać. Takie jest przynajmniej zdanie psychologów.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Greenlady, to nie jest żadna próba ataku, na Twoje poglądy, do których masz swoje święte prawo, ale przyznam, że mocno zastanawia mnie takie podejście jak Twoje. Opis zachowania tego chłopaka wskazuje na bardzo głębokie zaburzenia (psychotropowe są leki , nie lęki), i oczywiście koniecznym warunkiem jego uczestnictwa w treningu jest ścisła współpraca senseia z psychiatrą (kwestia bezpieczeństwa), który zajmuje się tym przypadkiem; wiem, że osoba w takim stanie może razić czyjeś, nie wiem nawet jak to nazwać, uczucia estetyczne? że trening z kimś, kto fizycznie wydaje nam się odpychający nie będzie raczej należeć do przyjemności, ale moim zdaniem powinno być tak, jak mówi mój sensei, że na treningu jest miejsce dokladnie dla każdego, oprócz ludzi agresywnych; myslę,że jeśli treningi są prowadzone i wykonywane w odpowiedni sposób, to zachowanie jednego uczestnika, do którego ma się dyzstans i zrozumienie nie powinno byc aż tak szkodliwe, żeby ten sposób zachowania sie udzielił się reszcie, musiałoby być dużo więcej takich osób, lub taka osoba powinna miec znaczenie i autorytet w grupie. zastanawiam się także, czy trening powinien być miejscem selekcji tych, cokolwiek to oznacza, "przystosowanych" , czy postęp w sporcie powinien się odbywać za wszelką cenę, czy na pewno taka jest idea tej sztuki walki? Terapeutyczne właściwości sportu, zwłaszcza sztuk walki sa znane nie od dziś, dla tego człowieka udział w treningu mógł stanowić ogromną pomoc w procesie leczenia i sądzę,ze postawa akceptacji i tolerancji nie jest zbyt wysoką ceną za szanse dla tego człowieka na powrót do rzeczywistości...
rozpisałam się, przepraszam :-)
Greenlady , mam nadzieje, ze ten post nie urazil twoich uczuc, bo nie taki byl moj cel
pozdr :-) k
Napisano Ponad rok temu
(...) że trening z kimś, kto fizycznie wydaje nam się odpychający nie będzie raczej należeć do przyjemności, ale moim zdaniem powinno być tak, jak mówi mój sensei, że na treningu jest miejsce dokladnie dla każdego, oprócz ludzi agresywnych; (...)
A np. moim zdaniem nie. Miejsce dla kazdego to musi byc w pracy, w szkole, w urzedzie itd. Treningi to prywatne spotkania pasjonatow. Decyzja nalezy do senseja GreenLady (moze podjac ja po rozwazeniu zdania uczniow) i uwazam, ze zadne przepisy nie powinny mu narzucac, ze musi kogos takiego uczyc.
Nie mieszalbym tolerancji do tego. Tu nie chodzi o dajmy na to "brzydzenie sie kims" lecz o to, ze ktos przeszkadza. W pracy, szkole - OK, musielibysmy to zniesc, po godzinach - nie koniecznie.
Napisano Ponad rok temu
Przespałam tą sytuację i dziś doszłam do wniosku, że najpierw niech się wyleczy z tego na co jest chory, nie wiem czy lekami psychotropowymi czy czymkolwiek musi i niech ma to swoje konsekwencje (napady, śmiech), a nie bierze się za zajęcia wśród ludzi którym przeszkadza i których jego obecność krępuje (tak jak było ze mną), bo Karate chociaż "drogą życia" to mu losów i umysłu nie wyprostuje. Jeśli mój sensei będzie pytał grupę co myśli na ten temat to ja powiem od siebie, że nie chciałabym żeby ćwiczył tu.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Chłopak zboczył z właściwej drogi co się może zdarzyć każdemu z nas. Jednak nikt nie powienien go skreślać, tylko mu pomóc. Mam nadzieję, że nie jest już uzależniony fizycznie, tzn. że już nie zażywa środków odużających. Wiadomo w psychice pozostanie to na zawsze...Są specjalne ośrodki z ludźmi, którzy mu pomogą. Rozmawialiście z nim? Leczy się ? Jeśli nie - podsuncie mu pomysł na wizyty w poradni dla narkomanów (jeśli na nie nie chodzi). Wg mnie żadna sztuka walki nie uleczy jego problemów - sam jedynie może je pokonać. Powiedział wam, ze przyszedł aby zapomnieć. Może wten sposób chce zając swój wolny czas, aby ciągle nie mysleć o narkotykach ? Rozumiem Lady, że może to być dla Ciebie krępujące jeśli wybucha gwałtownymi śmiechem, ale nie wolno go skreślać.
Ogólnie to dośc trudna sytuacja - mam nadzieję, że znajdziecie wyjście dobre dla obu stron.
Pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Tego typu uczeń to na pewno problem dla Sensei. Do grupy początkującej przychodzą "różne" typy. Kiedy ja byłem kiedyś w takiej grupie, przychodzili różni ludzie - jeden był "pijaczkiem", inny - z tzw. "marginesu" itp. Sensei stosował prostą zasadę - po wstępnym zapoznaniu z regułami wszystkich traktował równo, bez żadej taryfy ulgowej - za przewinienie standardowe kary, do wyrzucenia z treningu i skreślenia włącznie. Nie miało znaczenia, że jesteś taki czy inny, że masz problemy z tym lub tamtym - to twoja prywatna sprawa. Dojo to nie ochronka. Tacy "inni" szybko się wykruszali, problem rozwiązywał się niejako sam.
Myślę, że Twój Sensei, Green Lady, powinien go potraktować jak każdego z Was, bez taryfy ulgowej. Smiałeś się - np. 50 pompek lub "żabką wokoło dojo. Coś jeszcze - następna kara, potem szatnia - "wypadł". Wszystko. Zero miłosierdzia. To nie tutaj. Albo ten chłopak załapie, przystosuje się i będzie normalnie trenować, bo mu zależy, albo niech idzie "w cholerę" swoja drogą.
Ani Wy, ani Sensei nie macie żadnych zobowiązań wobec niego. Jemu może pomóc trening, a nie Wy ani Sensei. Ale to on musi chcieć normalnie trenować. I musi to robić tak, jak Wy. Ja nie - trudno. I czym prędzej to zrozumie, tym lepiej. Albo "wykruszy się", albo przystosuje.
Pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Pozdr.
Napisano Ponad rok temu
O kojącym działaniu sportu sam się przekonałem, kiedyś co sobotę byłem narąbany ale odkąd zacząłem trenować coraz więcej i więcej alkochol przestał mnie bawić i raczej nie piję już często.
Gorzej jeśli on już nie ćpa czy nie jara tylko po zerwaniu z tym zostało mu takie gówno we łbie.
Moim zdaniem jeżeli tylko nie będzie sprawiał takich problemów że będzie uniemożliwiał prowadzenie treningu sensei powinien dać mu szansę.
Z kolei jeżeli może być nieobliczalny w zachowaniu to trochę głupio świadomo dawać mu broń w ręce jaką jest karate :roll:
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
bole w pachwinie
- Ponad rok temu
-
tradycyjne a shotokan
- Ponad rok temu
-
Egzamin za tydzień pomóżcie.
- Ponad rok temu
-
Kyokushin highlight Ryu Narushima
- Ponad rok temu
-
Pierwsze zawody
- Ponad rok temu
-
Obrona przed parterem/zwarcie
- Ponad rok temu
-
Zasady walki sportowej w Kyokushin
- Ponad rok temu
-
Cos dla Karate_koks i Dan'a :)
- Ponad rok temu
-
Kung Fu A Karate
- Ponad rok temu
-
Ktos szukał kiedys kata Oyama karate
- Ponad rok temu